pierwsze spotkanie

Harry🦁 (rok pierwszy)

Szukałam przedziału z normalnymi ludźmi gdy nagle zobaczyłam przedział z jakimś chłopakiem i wyglądał na pierwszoroczniaka. Odwożyłam drzwi i spytałam się -Hej mogę się dosiąść?- Jasne.- Odpowiedział szybko- Jestem T/I i T/N- przedstawiłam się.-Ja Harry Potter- odparł nowo poznany chłopak.- Miło mi- odpowiedziałam wyciągając do niego rękę. Po krótkim czasie dosiadł się do nas jakiś rudy. Harry chętnie go przyjął, ale ja bym tego nie robiła. -Jestem Ron, Ron Wesley.- powiedział Rudy. -Ja Harry, Harry Potter.- Odpowiedział chłopak a Ron wyszczerzył oczy. Ja się zdziwiłam, a Harry uśmiechnął - Coś się stało?- Zapytałam. -Ty go nie znasz?!- Bardzo zdziwił się Ron. -To słynny Harry Potter!- Krzyknął. -A... no to dumna jestem cię spotkać- Potem przyszła Pani z wózkiem i ja z Harrym kupiliśmy nam słodkości bo rudego było nie stać. Przyszła też Hermiona kojażyłam ją z mugolskiej szkoły zawsze ją podziwiałam w cierpliwość do nauki. I tak zledział dzień oraz podróż do Hogwartu.

Draco🐍 (rok 4)

Wychodziam z wielkiej sali i szłam do biblioteki i nagle zobaczyłam jak profesor Moody zamienia słynnego Malfoya w fretkę. -Panie profesorze! Co Pan robi?!- Krzyknełam -O witam T/N. Pokazuje mu dobre maniery- Dupek.- Tak się nie powinno robić proszę przestać!- Nic nie odpowiedział, a reszta się gapiła bezczynnie. -Expelliarmus!- Żuciłam zaklęcie po czym jego rużdżka wypadła mu z ręki. -Panie profesorze! Co Pan robi! Czy to uczeń?!- To była Mcgonagall nauczycielka transmutacji. -O proszę Pani Profesor Moody oszalał zamienił Drocona w fretkę. Niech Pani go odczaruje- a
Spytałam gdy Moody otworzyl usta-Spokojnie T/N zaraz się tym zajmę- Ale Minerwo on podjął próbę użycia czaru na uczniu, a T/N mnie rozbroiła- Powiedział Profesor- Dobrze Alastorze obojga dostaną szlaban u mnie, ale chyba tobie mówił Dumbledor, że nie wolno używać czarów, a co gorsza transmutacji na uczniach.- Powiedziała z przejęciem w głosie Minerwa. -Mhm.. dobrze dobrze.- Zamrukał Profesor i pokuśtykał do swojego gabinetu. -A wy macie się u mnie stawić jutro o 14.- Tak Pani profesor- Odpowiedzieliśmy nie chętnie razem i udałam się do mojego domitorium.

Hermiona📜 (rok 2 ona 3)

Wracałem z lekcji do pokoju wspólnego żeby uszykować się na trening do quidditcha gdy nagle zobaczyłem jakąś dziewczynę. Siedziała i próbowała się skupić na czymś ważnym. Pewnie to praca domowa. Powyślałem podeszłem lekko i zauważyłem, że rzeczywiście to była praca domowa z numerologii, a z tego coś umiałem lepiej niż wszyscy myślą. -Hej...pomóc Ci?- Zapytałem nieśmiało. -O... nie nie trzeba z resztą chyba nie jesteś z trzeciej klasy...- Odpowiedziała z zaskoczeniem. -A poniżej 3 ego rocznika nie ma numerologii.- Dodała. -Noo... tak, ale czasem zabiorę brata podręcznik i czasem poczytam więc może się przydam...- Odparłem. - Acha w takim razie co byś powiedział na to..- I pokazała pracę na co ja usiadłem obok niej na krześle. Na szczęście znałem odpowiedź na pytania, a resztę robiliśmy razem. Szybko na zleciała miła i spokojna praca.

Luna🥣 (Rocznik 3)

Spacerowałem na skraju lasu myśląc o nowym nauczycielu od OPCM gdy nagle zauważyłem piękną, spokojną, znaną mi z widzenia krukonkę. Głaskała ona jakieś dziwne stworzenie. -Co to jest?- Zapytałem podchodząc. -To są testrale, widzą je tylko Ci którzy widzieli czyjąś śmierć.- Powiedziała spokojnie. -Ja widziałe jak umierał mi tata...- Odparłem ponuro. -Ja jak mama... była piękną i mądrą czarownicą, ale lubiała eksperymentować i pewnego razu coś jej się pomyliło... miałam 9 lat. -Bardzo mi przykro- Powiedziałem ponuro. -Zaraz cisza nocna... musimy wracać.- Odpowiedziała po czym razem w milczeniu poszliśmy do naszych domitorii. Nawet zapomniałem się przedstawić, ale ze mnie debil.

James🦌 (pierwszy rocznik on 2)

Siedziałam sobie w przedziale gdy nagle ktoś do niego wszedł byli to trzej, młodzi chłopcy o rok starsi jedem miał okulary, a drugi włosy do ramion, a trzeni dużo blizn gdy na nich spojrzałam to okularni powiedział -witaj młoda, pierwszy rocznik co?- -Yyymmm... tak... wy też?- zapytałam z ciekawości. -Nie my rok starsi, ale spoko... To znaczy, chcieliśmy się spytać czy można się dosiąść bo reszta zajęta.- Powiedział chłop z bliznami. -Acha no... pewnie miejsca pełno.- I zajełam się czytaniem. -Ja jestem James Potter, to Syriusz Black, a to Remus Lupin.- Najwidoczniej chcieli kontynuować rozmowę, ale ja nie. -T/I i TN miło mi- I wróciłam do lektury. -A gdzie Pani maniery jak się ludzi poznaje to należy z nimi utrzymywać kontakt.- Rzekł długo włosy Syriusz. -O i mam was! Młodszych się trzepiacie?! Ludziom spokoju nie dadzą.- Wparowała zgrabna ciemno włosa blondynka. -Przepraszam za nich, ale oni nie znają granic. -Dodała. -Nie no spoko jak nie masz miejsca to siadaj, jest ostatnie, ale cicho prosze być.- Wygadałam. -Dzięki- dodała z uśmiechem i usiadła. Reszta trasy polegała na czytaniu i słuchaniu jak Lili bo tak sie nazywała uciszała chłopów.

Syriusz🐺 (on 5 ty 6)

Dzisiaj rozpoczynam zajęcia dodatkowe dla tych którzy sobie z czymś nie radzą. Lista była krótka, ale zatrzymałam się na nazwisku Black gdy sprawdzałam listę oczekując na uczestników. Z przerażeniem sprawdziłam czy nie ma czasem jeszcze Pottera noo, ale był tak samo jak Lupin i Peter. Nagle usłyszałam znajomy głos. -Dzień dobry Pani, przepraszamy, że tak szybka, ale mieliśmy po drodze.- Był to Syriusz, a zanim jego banda. Przeklnełam w duszy i odpowiadając Dzień dobry poczekałam na reszte po czym rozpoczełam zajęcia, które na szczęście nie były złe.

Remus🍫 (rocznik 3)

Szłam do zakazanego lasu aby spokojnie przemienić się w wilkołaka. Rozłożyłam koc w lesie w miare zdala od Hogwartu. Nikt ze mną nie był bo: bałam się o kolegów i nikt o tym nie wiedział oprócz rodziców. Kładąc się na niego poczółam narastający ból, czyli, że już czas... pełnia wzeszła...
*po nocy*
Wstałam po przemianie z kilkoma zadrapaniami na rękach, na twarzy nic nie czułam. Nagle obok mnie był jakiś chłopak z lekko zadrapaną twarzą. -Boże co ja mu zrobiłam?!- Piwiedziałam cicho. -A co miałaś?- Powiedział budząc się po mału. -Czyli nie pamiętasz nic z zeszłej nocy?- Powiedziałam z nadzieją. -Nie bo jestem wilk...hyyy- Przerwał szybko zatykając sobie usta. -Czyli... ty też jesteś wilkołakiem?- Odparłam ponuro. -Tak, miałem nikomu nie mówić, ale przeminiłem się szybciej niż ty i tak wyszło. -odparł -Dumbeldoor cie wpóścił do szkoły?- Spytałam -Tak to dobry gość. Ciebie też?- spytał -Nie. Jestem nie zdeklarowana, więc zachowaj to dla siebie, proszę. -Poprosiłam -OK. Chodźmy na śniadanie, bo przed nami ciężki dzień.- Zażądał - Prawda.- Zgodziłam się.

Severus🖤 (rocznik 3)

Był drugi tydzień lekcji i szłam na drugą z nich, która była z uczniami z Slitherinu. Gdy szłam na OPCM zauważyłam jak Huncwoci dokuczają jakiemuś Ślizgonowi z naszego rocznika. Kilka razy próbowałam zebrać siły odwagi i mu pomóc, alę się bałam. Z racji tego, że dzisiaj mam dobry dzień to postanowiłam, że mu pomogę bo miałam 18 min. Wspiełam się na wzgórze i krzyknełam -Ej! Huncwoci! Co wy robicie mu?!- Oni gdy się odwrócili to czar przez który chłopak wisiał nagle przestał działać i zaczął spadać, ale w pore spowalniłam czarem upadek. -Hej, czemu psójesz zabawę?- Rzekł słynny James. -To nie zabawa i już dosyć mam oglądania waszych psot na nim. On ma dosyć "zabawy" nie widzicie?!- I wskazałam na chłopaka. -No..., ale..- Nie ale tylko na lekcje bo są za 5 minut.- Przerwałam, a gdy poszli to spytałam się go -Nic Ci nie jest? -Nie... dzięki.- Odparł lekko hamskim tonem i odszedł. Nie wiem czemu tak się zachował, ale pewnie dlatego, że jestem z Gryffindoru i że zrobiłam z niego małe dziecko, ale bywa. Na szczęście zdążyłam na lekcje.

Może być?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top