2
Rzeczywistość, w której pogrążył się Hoseok wydawała się wyjęta z jakiegoś melodramatu, gdzie szansa na szczęśliwe zakończenie praktycznie nie istniała. Chociaż tak naprawdę jemu przypominała horror, koszmar, z którego już nigdy się nie obudzi.
Po wypadku jego życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, kompletnie zmieniło swój tor, zaczynał je z czystą kartą. Bez znajomych i przyjaciół, z którymi dzielił swoje najgłębsze sekrety, z którymi miał wrażenie, że świat stoi przed nim otworem. A teraz drzwi do lepszego życia zatrzasnęły mu się dosłownie przed samym nosem kpiąc z niego.
Jednak to był w stanie przetrwać. Nie mógł jedynie znieść najbardziej bolesnej rzeczy, która go dopadła.
Nie mógł znieść braku Yoongiego.
Nie do wytrzymania, a także nie do przebaczenia był fakt, że od tylu długich przepełnionych cierpieniem i samotnością miesięcy osoba, która wydawała się dla niego jedną z najważniejszych w życiu, z którą planował tyle wspaniałych rzeczy nie pojawiła się w szpitalu ani razu. Nie zadzwoniła. Nie napisała nawet głupiego "hej" lub "jak się czujesz?".
I właśnie dlatego w tamtym momencie Hoseok był wręcz przepełniony żalem i goryczą, do swojego, niestety już byłego chłopaka.
Nie mógł jednak o nim zapomnieć. Stale przypominały mu o tym wszystkie blizny po operacjach. I bezwładne nogi spoczywające wózku, przechylone na prawą stronę.
_____________________________________________________________
a/n: dzisiaj dosyć krótko bo ja i wena ostatnio się nie lubimy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top