część 3 - rozdz. 9

Alan doszedł spuszczając się we mnie. Dzielnie przełknęłam całą ciecz i wstałam z kolan.

-To było boskie- wyszeptał i przyciągnął mnie bliżej siebie.

Moje piersi stykały się z jego ciałem. Pochylił się i wpił się w moje usta.

-Kocham cię, kobieto, jesteś całym moim światem.- wyszeptał i przyciągnął mnie bliżej siebie jeżeli w ogóle było to możliwe.

-Ja też cię kocham i jesteś dla mnie wszystkim- szepnęłam.- i chyba mieliśmy skorzystać z prysznica.

-Chcesz żebym doprowadził cie do kolejnego orgazmu?- zapytał, a ja mimo że nie wiedziałam jego twarzy wiedziałam, że się uśmiecha. Moje policzki oblał rumieniec. Niepewnie kiwnęłam głową zdziwiona własną odwaga.

Po tym do czego doszło między nami wczoraj wieczorem. Coś się zmieniło.

To znaczy we mnie coś się zmieniło.

Zrozumiałam, że jestem pewna w stu procentach, że chce spędzić z nim resztę życia. Że mogę się przed nim otworzyć i o wszystkim z nim porozmawiać. Że zawsze mi pomoże, że mogę na niego liczyć. Że mnie nie wyśmieje. że nie muszę się przy nim wstydzić, że kocha mnie taką jaka jestem.

Poczułam zimne krople wody na swoim ciele i pisnęłam cicho. Zapewne gdy ja byłam zatopiona w własnych myślach on przeniósł nas pod prysznic. Dziwne nawet tego nie poczułam.

Zasłonił mnie lekko swoim ciałe, żeby więcej zimnych kropli nie spotkała się z moim ciałem. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Po chwili przesunął się i poczułam ciepłe krople wody na swoim ciele. Moje mięśnie się rozluźniły, a ja poczułam ogromną ulgę. Właśnie Togo mi trzeba było po tem co się przed chwila stało.

Pchnął mnie lekko, a moje plecy spotkały się z chłodnym płytkami. Ale ja byłam zbyt podniecona tym co ma się za chwili wydarzyć, więc nie zwróciłam większej uwagi na płytki.

Położył dłonie po obu stronach mojej głowy, uniemożliwiając mi tym szansę na jaką kolwiek ucieczkę. Ale ja nie zamierzała uciekać. Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on się pochylił i zaczął mnie całować. Oddałam pocałunek, smakował wszystkie tym co przed chwilą się wydarzyło. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, prosząc o wsteo, ale chciałam się się nim podproczyć więc nie dałam mu go od razu.

Naparł na mnie mocniej swoim ciałem, a ja jęknełam, wykorzystał to i włożył swój język do moich ust. Uśmiechnął się przez pocałunek, a nasze języki zaczęły toczyć walkę o dominację, a ale to on wygrał.

Położył dłonie na moich pośladkach, i podniósł mnie. Automatycznie objęłam go nogami w pasie poczułam jak jego kolega ociera się o mnie. Jęknęłam cicho w jego usta. Odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.

-Mogę?- zapytał, a ja wiedziałam o co mu chodzi. Pokiwałam głową.

Nakierował mnie na swoje kolegę i powoli zaczął we mnie wchodzić. Jęknęłam cicho, nie czułam takiego bólu jak wczoraj, ale jeszcze jakiś był. Ale po chwili zamienił się w przyjemność. Ogromną przyjemność. Przyparł mnie do ściany i zaczął poruszać swoją miednicą. Nasze jęki mieszamy się ze sobą, a ciepłe krople wody spływały o naszych ciałach. Ale żadne z nas nie zwracał o na to uwagi, byliśmy tylko my. On i ja.

Doszliśmy w tym samym momencie, krzyknęłam głośno jego imię w tym samym momencie, w którym on krzyknął moje. Wyszedł ze mnie powoli patrząc mi w oczy, a wtedy coś do mnie dotarło.

-Co się stało?- zapytał gdy zobaczył moja przerażoną minę.

-Alan, zapomnieliśmy o zabezpieczeniu.- powiedział cicho przerażona.

-Tabletki.

-Dzisiaj jej nie zażywałam, robię to dopiero przy śniadaniu.- powiedziałam, przerażona, a do moich oczu napłynęły łzy.

- Skarbie, spokojnie- powiedział i przyciągnął mnie do siebie.- Wszystko będzie w pożądku, nic się nie stało.

-Jak możesz mówić, że nic się śnie stało. A co jeśli będę w ciąży?

-To będę z tobą. Nie martw się. Nie zostawię cię. Kocham cię. Poza tym są jeszcze tabletki po- ostatnie zdanie powiedział cicho przełykając slinę. Miałam wrażenie jakby nie chciał nawet o nich słyszeć.

-Nie ma mowy o tabletka po- zaprzeczyłam szybko. Odetchnąłem z ulgą.

-To dobrze, bo też nie chce o nich słyszeć. Jeśli będziesz w ciąży, to ci pomogę. W końcu to będzie nasz dziecko.

-Nie martwmy się na zapas. Nie mamy pewności czy jestem. Oboje dobrze wiemy, że nie muszę być w ciąży. To że zrobiliśmy to bez zabezpieczenia, nie znaczy, że od razu będę w ciąży.

-Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.

-Wiem, bo ty tu jesteś.

Pochylił się i pocałował mnie w czoło.

-Moja mała dzielna dziewczynka.- powiedział z uśmiechem.- Nie martw się.

-Już się nie martwię.- powiedziałam.- Wiesz ze czasem za mocno reaguje.

-Wiem.- odpowiedział.- Kocham cię.

-A ja ciebie- wyszeptałam i wtuliłam się w niego.

*****

100 🌟 + 30 💬 = następny rozdział.

Jeszcz kilka takich rozdziałów i koniec dobrego. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top