część 3 - rozdz. 44


Po wczorajszym bólu brzucha, po tym jak Damian powiedział mi kto jest moim ojcem, Alan zaniósł mnie na górę.

Pamiętam, że potem zasnęłam, a gdy się obudziłam on był przy mnie.

Brzuch mnie już więcej wczoraj nie bolał.

Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o dzisiejszym dniu.

Jęknęłam cicho i podwinęłam pod siebie lekko nogi.

-Nadal cię boli?- zapytał z troską Alan i zaczął ręką delikatnie gładzić mój brzuch.

W odpowiedzi skinęłam lekko głową.

Ból ustał nagle, tak jak nagle się pojawił.

Odetchnęłam głośno i wyprostowałam nogi.

-Przeszło- powiedziałam cicho.

-Napewno?- zapytał nadal gładziąc mój brzuch.

-Tak już nie boli.- odpowiedziałam zdziwiona, że tak szybko przeszło.

-Jeszcze godzina i jedziemy do ginekologa.- przypomniał mi już chyba po raz setny tego dnia.

-Wiem.- jęknęłam.- Musimy?

-Skarbie wiem, że nie chcesz ale musimy wiedzieć czy jesteś w ciąży czy nie, a poza tym masz dziwne bóle brzucha. Boli cię nagle, a za chwilę tak samo nagle ci przechodzi.

-Nie ma pojęcia dlaczego tak jest.- powiedziałam łamiącym się głosem. Ale nie z powodu płaczu ale bezradności.

Czułam się bezradnie. Byłam bezradna.

-Spokojnie, skarbie.- powiedział i delikatnie przyciągnął mnie bliżej siebie.- Wszystko będzie dobrze. Poza tym twoja ciocia zaczęła coś podejrzewać. Wczoraj gdy spałaś była tu i mówiła, że masz dziwne bóle brzucha juz od kilku dni. Dlaczego mi wcześniej o tym nie powiedziałaś?

-Nie chciałam cię martwić.- odpowiedziałam cicho.

-Od kiedy je masz?

-Zaczęły się dwa dni przed twoim przyjazdem i trwają do dzisiaj.- odpowiedziałam niepewnie.

-Jak dałaś rade je tak długo przede mną ukrywać?- zapytał, ale nie był zły, był zmartwiony.- Dlaczego mi o nich nie powiedziałaś?- zapytał z wyrzutem.

-Już ci mówiłam, że nie chciałam cię martwić.- odpowiedziałam spokojnie.- Trudno było je ukrywać, ale przeważnie były w nocy jak już spałeś. Siedziałam wtedy w kuchni na dole i piłam wodę. Zawsze mi pomagała na ból brzucha.

-A nie pomyślałaś, że może być z innego powodu niż jedzie na albo od tak? Woda nie pomagała prawda?

-Na obydwa pytana odpowiedz brzmi nie.- odpowiedziałam cicho i odwróciłam się w jego stronę.- Jesteś na mnie zły?- zapytałam patrząc mu w oczy.

-Nie jestem zły- westchnął.- Po prostu jest mi przykro bo mi nie powiedziałaś. Nie ufasz mi?- Nie chciałam żeby odebrał to w ten sposób.

Ufam mu. Ale po prostu nie chciałam go martwić.

-Al, oczywiście, że ci ufam.- odpowiedziałam pewnie i usiadłam mu okrakiem na udach. Podniósł się do pozycji siedzącej i oparł na rękach.- Po prostu nie chciałam cię martwić. Przepraszam.

Położyłam dłonie na jego ramionach i pochyliłam się do przodu musnęłam lekko jego usta, a on się odsunął.

Spojrzałam na niego zdziwiona, a on się uśmiechnął.

Przybliżył swoją twarz do mojej i wpił się w moje usta. Objęłam go rękami za szyję, a on swoje przeniósł na moje biodra i delikatnie przeciągnął mnie bliżej siebie.

Jęknęłam zła, na niego za to, że obchodzi się ze mną jak z jajkiem.

Wykorzystał to i wepchnęłam swój język do moich ust. Nasze języki zaczęły toczyć ze sobą walkę o dominację, ale jak zwykle to on wygrał.

Odsunęłam się od niego, dysząc głośno, gdy zabrakło mi tlenu.

Brunet uśmiechnął się przebiegle i zaczął wodzić nosem po mojej szyi.

Przerwało nam pukanie do drzwi. Chciałam zejść z jego kolan, ale zatrzymał mnie, kładąc swoje ręce na moich biodrach powiedział "proszę" i drzwi do pokoju się uchyliły, do środka weszła ciocia.

Na moje policzki wpłynął rumieniec, na to w jakiej pozycji nas zobaczyła.

Uśmiechnęła się i spojrzała mi w oczy, a moje policzki jeszcze bardziej zapiekły.

-Chciałam zapytać co robicie wieczorem.- powiedziła patrząc na nas.

Spojrzałam na Alan, a on na mnie.

-Nic- odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, a kobieta się zaśmiała.

-Wybieramy się dzisiaj do restauracji, na kolacje, żeby uczcić osiemnastą rocznicę naszego ślubu i pomyślałam, że może chcieli byście z nami pójść.

-Jeśli to nie będzie problem to chęcią.- odpowiedział Alan.

-Nie będzie. Chcemy, żebyście z nami poszli.- odpowiedziała z uśmiechem.

-W takim razie się z wami wybierzemy.- odpowiedziałam z niepewnym uśmiechem.

Ciocia posłała i uśmiechem typu "porozmawiamy później młoda damo" i wyszła.

Jęknęłam cicho zażenowana i uderzyłam czołem o obojczyk chłopaka, u którego siedziałam na nogach. Zaśmiał się cicho i objął mnie opiekuńczo ramionami.

-Co oznaczał ten uśmiech twojej cioci?- zapytał z cichym śmiechem.

-Porozmawiamy później moda damo.- odpowiedziałam cicho, z wypiekami na twarzy.- Uprzedzając twoje pytanie. Ciocia zawsze zachowywała się odpowiedzialniej w stosunku do mnie. Odpowiedzialniej niż moja matka, która nie jest moją matką. To ciocia, zawsze mi zabraniała tych rzeczy, które były niebezpiecznie. To do niej zawsze biegłam z płaczem i to ona zawsze była przy mnie wtedy gdy jej potrzebowałam. Mama też była ale nie miałam z nią tak dobrych kontaktów. Dogadywałyśmy się dobrze, ale to tylko tyle. To Rovena się przeważnie mną opiekowała. Potem się przeprowadziła tutaj razem z wujkiem, a potem moja matka zginęła wtedy w wypadku samochodowym i ja przeprowadziłam się z ojcem.- te słowa powiedziałam z wielką gulą w gardle.- A ja z ojcem przeprowadziłem się do Ameryki.- dokończyłam.

-Rozumiem.- odpowiedział.

Wtuliłam się w niego bardziej o ile w ogóle było to możliwe i zaśmiałam się cicho gdy mnie po łaskotał.

******

Czy wy wiecie, że wy jesteście niemożliwi?

Czy wy możecie mi powiedzieć jak to robicie?

Czy wy możecie mi powiedzieć jak zrobiliście tak, że moje opowdanie jest na pierwszym miejscu w kategorii dla nastolatków, na topie?

* wiem nadużyłam słowa wy.

A teraz:

Dziękuję Bakamace, która poprawia rozdziały i to dzięki niej pojawią się szybciej, bo ja nie muszę ich sama sprawdzać. Dziękuję wam, za to, że głosujcie i komentujcie.

Jesteście wielcy.

Uwielbiam was.

Niestety coraz większymi krokami zbliżamy się do zakończenia opowiadania.

Ale mam jeszcze kilka pomysłów i będzie jeszcze kilka rozdziałów.

Myślę, że najbardziej jednak zadziwi was epilog. Ponieważ będzie dość nietypowy. Szykuje się na dawkę emocji w epilogu.

I czy mógłby mi kto przypomnieć jak nazywa się rodzeństwo Alana?

Bo nie pamiętam, kompletnie wyleciały o mi to z głowy, a nie chce się mi szukać i sprawdzać.

Była bym wdzięczna, gdyby ktoś mi powiedziła jaki mieli na imię.

I podziękowania dla Bakamiaki, dzięki niej jest mniej błędów w rozdziałach.

Chcę jeszcze podziękować dziewczynie, która poprawia mi rozdziały z pierwszej części bo dzięki tem też jest mniej błędów.

Ale przede wszystkim dziękuję wam moi czytelnicy.

Ale łapy precz od Bakamami. Ona mi poprawia rozdziały.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top