część 2-rozdz. 32 części.1
Obudziło mnie czyjeś delikatne szturchanie w ramię. Mruknełam cicho nie zadowolona i przetarłam dłońmi oczy. Otwarła powoli oczy i pierwsze co zobaczyłam to Alana.
-Już jesteśmy, chodzi idziemy zameldować się w hotelu.- powiedział i nachylił się na de mną, a następnie odpiął mi pas.
Przetarłam dłońmi jeszcze raz oczy i poprawiłam trochę włosy, żeby nie starczał na wszystkie strony. Wyszłam z samochodu, a Alan zamknął za mną drzwi. Wzięliśmy z samochodu torbę, w której mieliśmy ciuchy, na jutro i ruszyliśmy w stronę hotelu.
Mimo późnej pory, w hotelu był ruch, nie wielki ale jednak. Przez szklaną szybę, można było zobaczyć ludzi, którzy siedzieli w hotelowej restauracji i jedli kolację.
Alan odebrał klucz z recepcji i ruszyliśmy na odpowiednie piętro. Znalezienie pokoju nie zajęło dużo czasu dlatego już po chwili w nim byliśmy.
-Idź pierwsza do łazienki ja poczekam.
-Nie idź ty, ja poczekam. Po za tym na pewno jesteś śpiący w końcu ty prowadziłeś, a ja spałam.- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Nie, idź ty. Ja poczekam.
-Alan, proszę nie sprzeczajmy się o to. Rozumiem chcesz mi ustąpić, ale nie tym razem. Proszę idź ty.- powiedziałam patrząc na niego.
-Dobrze- westchnął.- Kocham cie.- powiedział jeszcze za nim zniknął w łazience razem z torbą.
Po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki w samych bokserkach, a ja mogłam podziwiać jego umięśniony brzuch.
-Zrób sobie zdjęcie będzie na dłużej- powiedział ze śmiechem i stanął prze de mną. Moje policzki zapiekły z zawstydzenia, a ja spróbowałam zakryć je włosami. Wystawiłam mu język i wstałam z łóżka, na którym siedziałam, a raczej w połowie leżałam.
-Nie trzeba mi- powiedziałam i ominęłam go, a gdy to robiłam klepnął mnie w pupę, na co cicho pisnęłam.- Łapy przy sobie- syknełam.
-Bo co?- zapytał odważnie.
-Bo nic- odpowiedziałam. Odwróciłam się na pięcie, a on znów klepnął mnie w tyłek.- Alan- krzyknęłam cicho.
-Jeszcz nie, tak krzyczeć będziesz jak będę ci robił dobrze.- rumieniec na moich policzkach poszerzył się, no co ja poradzę na to, że ten temat jest dla mnie wstydliwy.
-Jesteś zboczony- powiedziałam.
-Ja? Nie- zapytał i sam odpowiedział.- Ale jak wrócisz z łazienki dokończymy to co zaczęliśmy przed kłótnią, po której przeprowadziłaś się do Rafa, na jakiś czas.
-Skąd masz pewność, że dokończymy?- zapytałam.
-A skąd masz pewność, że nie?
-Do kończymy to po tem, a teraz wybacz idę do łazienki.- odwróciłam się, a gdy to zrobiłam znów poczułam klepnięcie, ale nie zareagowałam. Uśmiechnęłam się tylko pod nosem i weszłam do pomieszczenia.
Po nie krótkim i nie długim prysznicu, wytarłam ciało puchowym ręcznikiem i ubrałam na siebie czystą bieliznę, czarny koronkowy stanik i tego samego koloru majtki. Na to ubrałam koszulkę Alan, w której uwielbiam spać. Rozczesałam włosy, zaplotłam w warkocza i wyszłam z łazienki.
Alan leżał rozwalony na łóżku, oczywiście w samych bokserkach i nie raczył się nawet przykryć. Mimo to uśmiechnęłam się na ten widok. W końcu jest na co popatrzeć.
Przeszłam przez pokój i stanęłam obok Alan popatrzyłam na niego z uśmiechem i usiadłam na nim okrakiem. Tym samym zasłaniając mu telewizor. Jego mięśnie szczęki napięty się i udał, że wogólę nie zwraca na mnie uwagi.
-A więc tak się bawimy? Udajesz, że mnie tu nie ma?- zapytałam i przygryzłam wargę.
Szybkim ruchem, przekręcił nas tak, że teraz ja byłam pod nim, a on zawisł na de mną.
-Nie nie bawimy się tak.- szepnął i nachylił się na de mną. Zaczą całować moją szyję, a ja lekko przechyliłam głowę dając mu większy dostęp.
-Co będziemy robić?- zapytałam.
-Będziemy się całować.- odpowiedział i złączył nasze usta w wymagającym pocałunku.
-I tyle?- zapytałam, poduszczając go.
-I zrobię ci dobrze- powiedział i pocałunkami przeniósł się na moją szyję.
-A ja tobie- mruknełam i w plotłam palce w jego włosy. Pociągnęłem lekko za ich końcówki, a on jęknął cicho całując moją szyję.
-Będziesz musiała cicho krzyczeć- powiedział nosem jeżdżąc po moim ramieniu i co jakiś czas składał na nim, krótkie pocałunki.- Żeby goście hotelowi nas nie usłyszeli.- dodał.- W końcu nie chcemy, żeby ktoś nam przeszkodził.- dokończył całując moją szyję.
-Nie chcemy- powtórzyłam i przeniosłam dłonie na jego policzki. Przyciągnęła jego twarz do swo jej i pocałowałam go.
-Masz na sobie za dużo ubrań.- powiedział i przekręcił nas tak, że teraz to ja byłam u góry. Usiadł na łóżku i całując mnie zaczął podwijać do góry moją koszulkę, przerwaliśmy na chwilę pocałunek, żeby mógł ją ściągnąć.
-Alan- wyszeptałam po chwili gdy znów leżałam pod nim, a on całował moją szyję i ramię, pocałunkami schodząc coraz niżej, na mój dekolt.
-Tak skarbie?- zapytał i przestał mnie całować.- Coś nie tak?- zapytał i spojrzał mi w oczy.- Boisz się?- zadał kolejne pytanie i palcami potarł mój policzek.
-Tak, to znaczy nie. To znaczy sama nie wiem.- przyznałam i odwróciłam wzrok.
-Nie chcesz, żebym cie dotykał?- zapytał.
-Chce ale...ale...- zająkałam się. Wzięłam głęboki oddech przypominając sobie o naszej rozmowie w samochodzie.- Wstydzę się.- dokończyłam.
-Czego?- zapytał z troską w głosie.
-Ja nie wiem. Po prostu ciągle myślę, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra...
-Skarbie jesteś dla mnie najlepsza.- przerwał mi.- Twoje ciało jest piękne- dodał i pocałował mnie czule w usta.
-Dlaczego akurat ja?- zapytałam.
-Bo szanujesz siebie, swoje ciało, bo jesteś piękna, dobra, miła i opiekuńcza. Bo jesteś grzeczna ale potrafisz pokazać pazurki. Bo cię kocham.- odpowiedział.- Mam wymieniać dalej?- pokręciłam przecząco głową.
-Nie dokończmy to co zaczęliśmy.- powiedziłam i uśmiechnęłam się nie pewnie.
-Dobrze, ale gdyby coś było nie tak to masz mi od razu powiedzieć. Rozumiesz?- pokiwałam głową, a on uśmiechnął się czule.
****
50🌟+20💬= następny rozdział.
Mam nadzieje, że ten się podobał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top