część 2-rozdz. 28


Weszłam do domu ściągłam buty i opadłam zmęczona na sofę w salonie.

-Nigdy więcej zakupów- jęknełam i usłyszałam na sobą śmiech Alana.- To nie jest śmieszne.

Chłopak nachylił się na de mną i pocałował mnie w policzek, a na stępnie usiadł obok mnie.

-Dlaczego? Przecież było wspaniale. Księżniczko- zaakcentowałam ostatnie słowo.

-Ty też?- jęknełam, na stwierdzenie jakiego użył. Po tym jak przymieżyłam sukienkę, którą kupiliśmy, Sami za każdym razem jak do mnie mówiła, nazywała mnie księżniczką, nie było to denerwujące ale po prostu... dziwnie się czułam gdy mi tak mówiła.

-Ja też- powiedział ze śmiechem.- Sami miała rację Wyglądałaś w tej sukience jak księżniczka.

-Dziękuję- wymamrotałam zawstydzona.- Alan?- zapytałam i spojrzałam na niego.- Czy tu uważasz, że ja... że ja jestem gruba?- zapytałam zawstydzona.

Od kąd Fabian powiedział, że jestem gruba ciągle gnębiło mnie to pytanie. Wiedziałam, że nie ma co się przejmować jego słowami, ale po prostu to jakoś mnie zraniło/ uraziło.

-Oczywiście, że nie- zaprzeczył pewnie Alan.- Nie jesteś, a ni za gruba, a ni za chuda- powiedział i przytulił mnie do siebie.- To przez Fabiana? Prawda?- zapytał, a ja skinełam głową, wiedziałam, że nie ma sensu kłamać, że to nie przez niego. Alan i tak by wiedział.- Nie przejmuj się tym co on ci mówił.

-Nie przejmuje się, ale to jakoś mnie uraziło gdy to powiedział- przyznałam i wtuliłam się w niego.

-Nie przejmuj się tym i nie bierz jego słów do siebie.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.- On zawsze krytykuje coś lub kogoś czego nie może mieć.

-Nie rozumiem- przyznałam i spojrzałam na niego z dołu.

-Na przykład jak byłem, mały to dostałem pod choinkę rower od cioci Alison, a on powiedział, że jest brzydki ale po tem słyszałem jak mówi rodzicom, że też chcę taki rower jak ja bo mój jest ładniejszy niż jego.- powiedział.- A tobie dokucza dlatego, że się mu podobasz, ale nie może cię mieć bo jesteś moja.

-Nie jestem rzeczą żeby być czyjaś- powiedziłam.

-Nie, źle mnie zrozumiałaś. Nie mam cię za rzecz, mam cię za najważniejszą kobietę w moim życiu...

-Wiem- przerwałam mu.- Po prostu chodziło mi o to, że on powinien wiedzieć, że nie jestem rzeczą i nie może mnie mieć. Po za tym ja jestem twoja, a ty mój.

-Tylko twój- powiedział i pocałował mnie w nos.

-Dlaczego nie po całujesz mnie w usta?- zapytałam.

-Bo powiedziałaś, żebym robił wszystko krok po kroku.

-Wiem, ale na prawdę brakuje mi twoich pocałunków.- przyznałam zawstydzona.

-Mi też brakuje całowania ciebie.- przyznał i przeniósł wzrok na moje usta w tym samym momencie, w którym ja spojrzał na jego usta.

***
Jeśli aktywność będzie mniej więcej taka sama jak pod/ przy poprzednich to dodam kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top