część 3 - rozdz. 31
Jestem u cioci i wujka już tydzień. Alan codziennie pisze mi sms i dzwoni do mnie ale nie odbieram i nie odpisuje na jego wiadomości.
Ciągle mam wrażenie, że jednak mnie wtedy okłamał.
Chcę go mieć z dala od siebie, ale jednocześnie mieć go przy sobie.
To na prawdę trudne.
Tęsknię za nim, ale boję się że to wszystko co mi powiedział to jedno wielkie kłamstwo.
-Ciociu są jakieś tabletki przeciw bólowe?- zapytałam i weszłam do kuchni.
-Nie skończyły się, a co?- zapytała ciocia i spojrzała na mnie przez ramię.
-Boli mnie brzuch.- mruknęłam.
-Weź rower i możesz jechać do sklepu. Jest nie daleko.- odpowiedziała.
Kiwnęłam głową i wyszłam z kuchni weszłam do pokoju, który zajmuje i wzięłam z szafki mój portfel. Wyciągnęłam z niego kilka banknotów i włożyłam je do kieszeni.
Wyszłam na dwór, wzięłam jeden z rowerów i wyjechałam na droge.
Tęsknię trochę za moim motorem, ale rower też jest fajny.
Dojechanie do miasteczka nie zajęło mi dużo czasu. Zeszłam z roweru i postawiłam go koło apteki, weszłam do środa i stanęłam przy ladzie.
-Ma pani coś dobrego na ból brzucha?- zapytałam.
-Mam tabletki i testy.- odpowiedziała.
-Testy?- zapytałam ze zdziwieniem w czym one pomagają na ból brzucha?
-Testy ciążowe.- odpowiedziała kobieta. Moje policzki zapiekły z zawstydzenia.
-Nie, potrzebuje czegoś na ból brzucha.- powiedziałam.
-Jesteś pewna, że nie jesteś w ciąży?
W głowie obliczyłam dni od mojego ostatniego okresu. Rzeczywiście wyszło, że się mi spóźnia i to dość trochę. W mojej głowie zaczęły rodzić się obawy że mogę być w ciąży.
-Poproszę tabletki i dwa testy.- powiedziałam po chwili.
Kobieta podała mi co chciałam i spakowała do reklamówki.
Zanim wróciłam do domu kupiłam sobie jeszcze żelki i sok pomarańczowy.
Są to rzeczy na które ostatnio bardzo często mam ochotę.
Z perspektywyAlana
Mojego skarba nie ma już od tygodnia. Codziennie pisze do niej sms i dzwonie ale ona nic. W ogóle na nie nie reaguje.
A ja co?
A ja leżę na łóżku i nic nie robie. Jem, śpię leżę. Nawet myć nie mam się ochoty, a w domu jest rozpierdol.
Mam dość. Nie ma jej. Nie ma mojego życia.
W ogóle co ja mówię, ona jest moim życiem.
Z każdym dniem mam coraz to większe obawy, że ona nie wróci.
Podniosłem się z łóżka gdy usłyszałem dzwonek. Podeszłem do drzwi i otworzyłem je.
-Co tu tak śmierdzi?- zapytała moja kuzynka wchodząc do środa.
-Co wy tu robicie?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie gdy ona i Dawid weszli mi do domu.
-Byliśmy w okolicy i chcieliśmy was dowiedzieć.- odpowiedział Dawid.
-Sprzątacie tu w ogóle?- zapytała Megan.- Co ci się w ogóle stało.
Opowiedziałem im wszystko co się stało, a oni patrzyli na mnie z niedowierzeniem.
-Ja tu dłużej nie wytrzymam. Wy sobie gadajcie, ja posprzątam ten burdel- nie wytrzymała w końcu Megan i wstała od stołu. Chciałem ją zatrzymać ale zrezygnowałem wiedząc, że nie ma to sensu.
Uderzyłam głową bezradnie o blat i jęknąłem.
-Dzwoniłeś do niej?- zapytał Dawid. Skinąłem głową.- To dlaczego nie pojedziesz?- zapytał.
Spojrzałem na niego jak na idiotę.
-Ciekawe gdzie jak nie wiem gdzie jest. Powiedziała tylko tyle, że jedzie tam gdzie spędziła dzieciństwo.
-I ty kurwa nie wiesz gdzie?- zapytał Dawid. Pokręciłem głową.- Pojechała do Sydney do swojej ciotki i wujka. Stary to chyba logiczne.
-Dzięki geniuszu. Nie wiem gdzie oni mieszkają. Nie rozmawiamy za bardzo o jej przeszłości, ona nie chce o tym rozmawiać.- powiedziałem.-Możesz dać mi ich adres?
-Po co ci?
-Jak to po co?- wydarłem się tak głośno, że aż pies na mnie spojrzał. No właśnie odkąd Nadia pojechała Nalla tylko leży i je.- Pojadę do niej.
-Teraz?- zapytał patrząc na mnie.
-Teraz odpowiedziałem.
-To idź się najpierw wykąpać bo śmierdzisz.- powiedział krzywiąc się.
-Dzięki stary.- mruknąłem i wstałem od stołu.
****
110 🌟 + 50 💬 = następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top