#11

Obudziłam się jakoś około trzynastej z ogromnym bólem głowy. Wstałam ostrożnie z łóżka i poszłam do kuchni po tabletki. Zostawiłam je na wierzchu dla Adriana i wróciłam do pokoju po jakieś ubrania. Mam wyjebane i dzisiaj nigdzie nie wychodzę. Wzięłam szare dresy, czarną koszulkę i bieliznę, a następnie udałam się do łazienki.

(Takie wtrącenie.
Czy tylko mi się teraz imię Adrian kojarzy z Beteo? 😂
Wiem, jestem zjebana)

Po umyciu się poszłam do kuchni. Borowski nadal spał. Być chamem i go obudzić zimną wodą, czy dać mu spać? Dobra, niech zna łaskę. Ale na następny raz cała miska poleci na niego. Albo Igora, zależy kto się napatoczy. Zaczęłam robić śniadanie. Nie wiem co Adrian lubi, więc bezpiecznie będzie, jak zrobię jajecznicę. Po zrobieniu posiłku poszłam obudzić naszą śpiącą królewnę.

- Borowski. - usiadłam na kanapie obok niego i lekko go szturchałam. - Borowski. - powtórzyłam. - Ty, królewna. Obudź się. Dobra, wal się, sama zjem.

- Co? Jakie zjem? Też chcę. - odparł nagle. - O kurwa. - chłopak momentalnie złapał się za głowę i syknął z bólu.

- Tabletki dać królewnie? - zapytałam wstając po leki.

- A wodę masz? - zapytał, powoli wstając.

- Mam. Wstawaj księżniczko. - odparłam.

- Co ty masz z tą księżniczką? - zaśmiał się lekko.

- Tak jakoś samo wyszło. - odpowiedziałam mu tym samym.

Po tej jakże świetnej rozmowie z samego, dla nas, rana, usiedliśmy do stołu. Dałam nam jeszcze po kawie i zaczęliśmy jeść.

***

- No to pa. - pożegnałam się z Adrianem przytulasem i wyszedł z mieszkania. Poszłam do pokoju po jakiś koc, okulary, świeczki oraz książkę. Ułożyłam wszystko na stoliku obok kanapy, a sam koc położyłam na niej. Włączyłam sobie płytę PlanaBe, żeby ją jeszcze raz się wsłuchać w tekst i zrobiłam herbatę. Kocham tak bardzo smak owoców leśnych, moje takie małe herbatowe uzależnienie. Następnie z wielkim kubkiem herbaty położyłam się na kanapę. Na stolik odłożyłam napój i odpaliłam świeczki. Okulary położyłam lekko na książce i zrobiłam zdjęcie na instagrama. Szybko je dostałam z napisem "Chill day". Odłożyłam telefon, założyłam okulary i wzięłam się za czytanie książki. Po około dziesięciu minutach zadzwonił do mnie Igor, ale go zlałam, drugi raz również, trzeci, to samo, aż za czwartym odebrałam.

- Co tam? - zapytałam.

- No siema, co to za chill day beze mnie? - odparł radosny.

- No taki samotny. - odpowiedziałam równie radosna co on.

- Smutno ci beze mnie, zaraz będę.

- Nie! Nie o to mi..- urwałam, bo chłopak się rozłączył. Kurwa, świetnie. Czy ja nie mogę mieć choć jednego dnia dla siebie?

_______________________________________
No witam!
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał!
I mam nadzieję, że wybaczcie mi te braki rozdziałów, ale choroba mnie rozkłada.
Ehh, jak zwykle nie mogę być chora jak jest szkoła, tylko wtedy jak już mam wolne.
Dzięki życie, że mnie tak kurwa nie lubisz.

Ale za to wczoraj dostałam zajebistą wiadomość od brata.
Normalnie teraz tylko czekać na tego jebanego kuriera.

Otóż, mój kochany braciak, w czwartek zamówił mi
Trójkąt Warszawski ❤❤❤
Nigdzie go, kurwa, nie ma.
W żadnym empiku, w którym byliśmy go nie ma.
A mieć tą płytę, to jest moje marzenie.

I tak, wiem, że powinno być
"Tę płytę"
Ale mam to w chuju, takie info dla Was czepialscy o takie pierdoły.

A wy macie jakieś płyty Taco?
Czy w ogóle macie jakieś płyty?
Macie jakieś takie swoje marzenie, żeby jakąś mieć?
Piszcie!
Wiem, że xPozytywnieZakrecona
Ma ich tam trochę, więc chwal się kochana jakie masz!

Salute!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top