Part 10
Moi drodzy!
Ja wiem, że akcja jest wolna i momentami nudna, ale to tylko dlatego, że to opowiadanie będzie dłuższe niż 30 rozdziałów, a ja chciałabym, żebyście zrozumieli bohaterów! Więc wszystko jest zamierzone!
Uspokoję was jednak, bo od 12 rozdziału zaczyna się dziać o wiele więcej i nie będzie już słodko.
Właściwie wtedy poznamy prawdziwą ideę BOSSA.
Na dzień dzisiejszy rozdział 12, ma 10 stron worda!
I z okazji tego, że mam dzisiaj na prawdy dobry humor, wstawiam wam kolejną część, bo po co mam was męczyć, mając w zanadrzu kilka rozdziałów?
Na koniec, chciałabym wam podziękować za to, że jesteście tu ze mną, że to czytacie, komentujecie i gwiazdkujecie. To dużo dla mnie znaczy. :)
___________________________________________________________
Harry patrzył na mnie intensywnie, widziałem w jego oczach, że toczy ze sobą walkę. Wyciągnąłem rękę w jego kierunku, chcąc go jakkolwiek zachęcić, ale on nadal stał w miejscu. Obserwowałem krople wody, spływające po jego nagim ciele, na tatuaże pokrywające jego ramiona i klatkę, zaschło mi w gardle. Usiadłem na łóżku, tak że moje nogi dotykały ziemi, dopiero wtedy się do mnie przysunął. Moja twarz była niebezpiecznie blisko jego krocza, czułem jak palą mnie policzki, gdy tylko go dotknąłem. Przyciągnąłem go do siebie bliżej, aż stanął między moimi nogami i pocałowałem go pod pępkiem, kładąc obie ręce na jego biodrach. Nie śpieszyłem się, leniwie kreśląc językiem kółka, schodząc coraz niżej. Jego duża dłoń wsunęła się w mojego włosy, delikatnie za nie ciągnąc, stęknąłem. Rękoma masowałem wnętrze jego ud, czując napinające się mięśnie, jego przyśpieszony oddech napędzał mnie tylko do działania.
- Nie baw się Lou – szepnął cicho, jakby ktoś mógł nas usłyszeć.
Chwyciłem go w rękę, przejeżdżając po całej jego długości, rzucając Harremu spojrzenie. I wiedziałam, że widział w moich oczach dokładnie to co ja widziałem w jego; pożądanie, namiętność, żądze. Ale widok takiego Harrego, był najpiękniejszy na świecie. Jego oczy były otwarte, intensywne, ale zaciśnięta szczęka pokazywała jak walczył, aby nie wydać z siebie dźwięku. Nie spuszczając z niego wzroku, nachyliłem się i zassałem główkę jego penisa, jęknął cicho, wypychając biodra. Posłusznie otworzyłem uchyliłem buzie szerzej, dając mu tym znać, że może się ruszać. Jego dłonie objęły moje czerwone policzki, gdy płytko penetrował moje usta, zasysałem go w odpowiednich momentach, czując pierwsze słone krople na moim języku.
- Kurwa – mruknął, dalej poruszając się w moich ustach. – Robisz to tak dobrze Lou.
Zatrzymałem ruchy jego bioder, kładąc na nich dłonie. Nie mogłem pozwolić, żeby on znowu odwalił całą robotę. Poruszałem głową w szybkim tempie, liżąc i ssąc go mocno, do momentu kiedy jego ciało zaczęło drżeć.
- Louis – wychrypiał, starając się odepchnąć moją głowę.
Chciałem, żeby skończył w moich ustach, dlatego obciągałem mu, dając z siebie wszystko. Harry znowu zaczął wypychać biodra. Miałem wrażenie, że jego kutas rośnie w mojej buzi coraz bardziej, dlatego złapałem go u nasady, trochę sobie pomagając. Gdy przycisnąłem mój język do szczeliny na główce, poczułem Harry jak rozlewa się w moich ustach, dochodząc z cichym jękiem. Połknąłem wszystko. Nie zdążyłem nawet pomyśleć, co tak naprawdę się między nami wydarzyło, bo Harry zaatakował moje wargi, od razu całując mnie głęboko. Jego oddech nadal był przyśpieszony, gdy jego język bawił się z moim. Wow. Nikt wcześniej nie całował mnie po obciąganiu, nie wiedząc czemu uważałem to za zajebiście podniecające.
- Połóż się – nakazał mi, oddychając ciężko.
Spojrzałem mu w oczy. Jezu, jakie one były piękne! Intensywnie zielone, chowające się za rozszerzonymi źrenicami.
- Nie – odpowiedziałem.
O, takiego wała. To, że jeszcze chwilę temu ssałem jego kutasa, nie znaczyło, że mógł się rządzić – nawet w łóżku.
Jego oczy zabłysły niebezpiecznie i wiedziałem, że jak tak dalej pójdzie, to on mnie zabije, zgwałci i porzuci w lesie! W ogóle, nie wiedziałem jakim cudem mogłem pyskować, albo cokolwiek z siebie wydusić, gdy sam byłem twardy.
- Louis, kurwa! - warknął, łapiąc mnie pod kolanami.
Pociągnął mnie do siebie, tak że runąłem na łóżko, położył moje nogi na swoich ramionach, klęcząc przede mną na podłodze.
- Myślisz, że, och – chciałem za pyskować, ale poczułem gorące usta Harrego na główce mojego penisa.
I jakim potworem bym był, gdybym mu przerwał? Gdy obciągał mi jakby od tego zależało jego życie! Jego dłonie wylądowały na moich pośladkach, ściskając je mocno, powodując tym samym, że uniosłem moje biodra, wchodząc do końca w jego usta.
- Boże, Boże, Boże – mamrotałem, ciągnąc go za włosy, były takie miękkie.
Ciepło ust zostało zastąpione jego szorstką ręką.
- Bóg sprawia, że jęczysz Louis? - zapytał Harry, poruszając dłonią. - Może poprosisz go, żeby pozwolił Ci dojść? - przestał mnie dotykać.
Szybko zaprzeczyłem, kręcąc głową.
- Harry – jęknąłem, ale znowu mi przerwał.
Co za chuj!
- Ssij – przyłożył swój długi palec do moich warg.
Ochoczo owinąłem go językiem, zassałem policzki i uniosłem biodra, potrzebowałem spełnienia. Byłem już tak blisko, Harry był pieprzonym sadystą!
Chwyciłem jego nadgarstek, mrucząc cicho, gdy znowu mnie dotknął.
- Wystarczy – szepnął po czasie, całując mój brzuch.
Usadowił się między moimi udami, nachylając nad moim spoconym ciałem, poczułem, że znowu zrobił się twardy. Chciałem go w sobie,chciałem, żeby pieprzył mnie mocno. On jednak miał całkowicie inne plany i w końcu to poczułem, jego mokry palec, penetrujący moje wnętrze szybkimi, pewnymi ruchami. Całował mnie przy tym głęboko, jego język droczył mój, całkowicie mnie dominując.
- Harry! - jęknąłem przeciągle, wyginając się w łuk.
- Jesteś taki ciasny Lou, pieprzył cię ktoś kiedyś? - zapytał.
- Tak! - krzyknąłem, gdy trafił w moją prostatę.
- Było Ci z nimi lepiej niż ze mną? - Ruchy jego palców przyśpieszyły, tylko od czasu do czasu trafiając w mój czuły punkt. Wiedziałem, że robił to specjalnie.
- Nie!
Nie kłamałem. Nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu tylko palcami.
„Louis! Lou! Loueh!" - usłyszałem głosik Nialla w mojej głowie – „Nie możesz mu się oddać!" - przypominał, za każdym razem, kiedy Harry natrafiał na moją prostatę, a ja szalałem z rozkoszy.
Harry wyciągnął palce, wycierając je o pościel, uniósł moje biodra wyżej, przysuwając mnie bliżej swojego ciała. Cichy szloch wyszedł z moich ust na to nagłe uczucie pustki.
„Louisie Williamie Tomlinsonie! Ty ladacznico! Przestań" - krzyczał nadal głosik, i w momencie, kiedy poczułem jak Harry napiera na moje wejście, świat się zatrzymał.
- Nie! - krzyknąłem, odpychając go lekko, chociaż całe moje ciało krzyczało „tak!"
- CO?! No nie! Nie, nie, nie! - warknął, desperacko łapiąc moje biodra. - Nie zrobisz mi tego, kurwa!
- Harry – jęknąłem, główka jego penisa znajdywała się za blisko mojego wejścia. – Tylko palce!
Jęknął żałośnie, opadając na moje ciało.
- Proszę – skomliłem, ocierając się o jego wyrzeźbiony brzuch.
Nagroda za wstrzemięźliwość wędruje do LOUISA!
- Pewnej nocy – jego gorący oddech owiał moje ucho, gdy wkładał we mnie palce. – Będę cię pieprzył Louis – dołożył trzeci, poruszając drugą dłonią po moim penisie. – Zż kurwa, zemdlejesz – wgryzł się w mój, naznaczony policzek.
I gdy poczułem jego zęby i język, i jego palce i dłoń – nie wytrzymałem, doszedłem głośno, aż pociemniało mi przed oczami. Ledwo zarejestrowałem fakt, że Harry doprowadził się do orgazmu strzelając na mój brzuch, dosłownie chwile po mnie.
- Tylko palce, kurwa – usłyszałem stłumiony głos Harrego, który obejmował mnie, wtulając swoją twarz w zgięcie mojej szyi.
Oddychał głośno, drażniąc moja wrażliwą skórę.
- Daj spokój Harry, było przecież miło – westchnąłem, nadal nie otwierając oczu.
To był jeden z lepszych orgazmów jakie w życiu miałem, ale pieprzony królewicz Styles, musiał jak zawsze wtrącić swoje trzy grosze.Kurwa.
- Miło?! Nikt wcześniej nie rzucił we mnie taką obelgą!
- Wiesz o co mi chodzi Harry, możemy się o to pokłócić jutro? Chciałbym teraz to zmyć – wskazałem na mój brzuch. – I iść spać – odsunąłem się od niego.
- Eh, poczekaj tu – powiedział zrezygnowany i wstał z łóżka.
Zakryłem twarz dłońmi, gdy nagi skierował się do łazienki. Nie wiem czemu nagle czułem się zawstydzony.
Pieprzyć fakt, że nadal czułem jego smak na języku, nagle zrobiła się zemnie dziewica. Podciągnąłem kołdrę, chcąc się nią zakryć. Powstrzymałem się w ostatnim momencie, przecież mój brzuch, w dalszym ciągu, pokryty był moją i jego spermą.
Jezu, ssałem kutasa Harrego Stylesa!
Najgorsze było to, że właściwie byłem z tego zadowolony. Ciche chrząknięcie wyrwało mnie z moich brudnych myśli, ale widząc nagiego Harrego, który stał tak blisko, poczułem skurcz w podbrzuszu.
- Mógłbyś się ubrać? - jęknąłem, nadal na niego patrząc.
- Czy ty, aby nie przesadzasz z tymi rozkazami? Harry tylko palec. – Zaczął wyliczać na swojej dłoni. – Harry pokłóćmy się jutro, Harry idziemy spać, Harry mógłbyś się ubrać, a kim niby Ty jesteś? Moją matką Lewis?
- Nie kłócilibyśmy się, gdybym miał w pokoju jebane łóżko! - warknąłem, wyrywając mu z rąk ręcznik, dokładnie się wytarłem. Co miał piernik do wiatraka? - Gdybyś nie był takim osłem Styles, nie musiałbyś się ze mną męczyć! Dlaczego musisz wszystko psuć?! Przecież było nam dobrze!
- Zamknij się, kurwa! Doprowadzasz mnie do szału! - krzyknął, łapiąc się za włosy.
- Vice versa Harry!
Akurat to było prawdą, Harry doprowadzał mnie do szału, w złym i dobrym, niestety, znaczeniu.
On na pewno cierpi na pieprzone rozdwojenie jaźni! Jak można być w jednej chwili miłym, namiętnym, a w drugiej kompletnym ciulem!
Do końca tego przeklętego zadania będę siwy jak broda Dumbledora! Albo wiem! Zabije go! Po prostu go odstrzelę jak kaczkę i nikt nie będzie się męczył, wliczając w to mnie! Świetny pomysł Louis! Tak! A potem go zjem! Zeżre swój problem! Ha! I got one less problem without ya! Bum Harold! 1:0!
- Czy ty mnie słuchasz?! - warknął, spojrzałem na niego.
Oho! Zły Hazza!
Jego mięśnie były napięte, a usta zaciśnięte w cienką linie.
- Nie, co mówiłeś? - zapytałem zdezorientowany, bo przecież stał przede mną nagi!
Jak ja miałem się do cholery skupić!
- Pieprz się Lewis! - powiedział, zakładając na siebie spodnie.
Obserwowałem go dopóki nie wyszedł z naszej, pfu, swojej sypialni, trzaskając przy tym drzwiami.
- Widzisz! Wszystko byłoby łatwiejsze, gdybym miał łóżko! - krzyknąłem na tyle głośno, żeby mnie usłyszał. Odpowiedział mi huk tłuczonego szkła, Harry prawdopodobnie musiał zbić wazon, który tam stał.
Długo nie mogłem zasnąć, prawdę mówiąc, bałem się, że Hazza zamorduje mnie w czasie snu. Około trzeciej nad ranem czułem jak moje oczy zrobiły się cięższe, zanim jednak zasnąłem, usłyszałem głosy na korytarzu, coś obijało się od ściany. Przeciągnąłem się i, uważając na zranioną nogę, wstałem z łóżka. Chwyciłem koszulę, która znajdywała się na środku pokoju i szybko narzuciłem ją na ramiona. Wychyliłem głowę na korytarz i zaniemówiłem.
Niall, Zayn, Zack i Kells starali się wnieść ogromne, złożone już, łóżko do mojego pokoju. Harry przyglądał im się z pijackim uśmiechem na twarzy.
- Louis – stęknął Zayn – Zajebie Cię!
Wszyscy na mnie spojrzeli, oczy Nialla rozszerzyły się w szoku. Zmarszczyłem brwi, no kurwa, co ja? Trędowaty?!
- Ładnie wyglądasz Loueh. Lubię jak moi chłopcy noszą moje ubrania – powiedział Harry, patrząc na mnie.
Spojrzałem w dół.
No oczywiście kurwa! Miałem na sobie jego czarną koszulę!
- Nie jestem twoim chłopcem Harreh, co to? - wskazałem palcem na łóżko
- Twoje jebane łóżko, a na co to wygląda? Jutro możesz w nim spać, o ile ci idioci je tam włożą. Chodźmy spać, dobrze? - zapytał potulnie, kiwnąłem głową, ignorując mordercze spojrzenia chłopaków.
Harry zrzucił z siebie spodnie i podszedł do niewielkiego barku, nalał sobie szklankę, wypijając jej zawartość jednym chlustem.
- Przepraszam – zacząłem, podchodząc do niego. - Wiem, że czasami jestem irytujący.
- Nie, ty jesteś wkurwiający.
No shit Sherlocku.
- Czemu w takim razie tu jestem, Harry?
- Nie wiem – odpowiedział, siadając na łóżku.
Przerwał swoją wypowiedź patrząc na mnie. Jego maska gangstera gdzieś zniknęła i teraz widziałem tego niewinnego nastolatka, który wydawał się być zagubiony.
- Po prostu... po prostu wydaje mi się, że jesteś sobą Louis, że jesteś prawdziwy.
Usiadłem obok niego, kładąc moją dłoń na jego udzie. Gładziłem go delikatnie, zataczając kółka, starałem się go uspokoić.
- Znamy się za krótko, żebyś mógł to stwierdzić – szepnąłem. – Jestem złym człowiekiem – powiedziałem bardziej do siebie niż do niego.
- Lou, uratowałeś te dzieci, niosłeś martwe ciało członka mojego gangu, mimo tego, że byłeś postrzelony, zrobiłeś to nie zważając na siebie. Jeśli Ty nazywasz się złym, to ja jestem potworem. Zrobiłem w życiu, więcej szkód niż... a zresztą. Pewnie chuj Cię to obchodzi, co?
- Chciałbym cię poznać Harry, bez tej maski dupka, którą zawsze nosisz, przy mnie nie musisz. – Położyłem dłoń na jego poliku, zmuszając go, żeby na mnie spojrzał. - Teraz cię pocałuje.
I jak powiedziałem, tak zrobiłem.
Usiadłem na nim okrakiem, ignorując ból w moim udzie, i przyciągnąłem go do delikatnego pocałunku. Drżałem w jego ramionach, gdy nasze języki się otarły, jęknąłem w jego usta. Duże dłonie Harrego znajdywały się na moich lędźwiach, masując je lekko. Nie wiem ile czasu minęło, kiedy się od siebie odsunęliśmy, oparłem moje czoło o jego, nadal nie otwierając oczu.
- Zostań ze mną Lou.
- Dobrze.
Ranek nadszedł zdecydowanie za szybko, Harrego koło mnie nie było, ale strona jego łóżka nadal była ciepła, musiał więc wyjść stosunkowo niedawno. Usłyszałem huk, podobny do tego z zeszłej nocy i siarczyste przekleństwo Kellsa. Co tam się działo doc holery. Wygrzebałem się z ciepłej pościeli, upewniając się, że ubieram swoje ubrania, po czym wyszedłem na korytarz. Chłopcy, tym razem, wynosili łóżko z mojego pokoju.
- Co wy wyprawiacie? - zapytałem, podchodząc do nich. – Włóżcie je z powrotem! To mój ratunek!
- Nawet mnie nie wkurwiaj Louis! - warknął Zayn. Niall złapał się za głowę. – Wyobraź sobie, że twój chłopak obudził nas o pierwszej w nocy, żebyśmy jechali do jebanej Ikei, właściciel przyjechał w piżamie, bo przecież sklep nie jest czynny całą dobę! Oczywiście nie mogliśmy poczekać z tym do rana! - Puścił kanapę, a Niall, Kells i Zack, zatoczyli się niebezpiecznie. - Później, godzinę chodziliśmy, bo Hazza chciał, żeby łóżko pasowało do twoich, jebanych firanek! Wracając zahaczyliśmy o bar, w którym wszyscy, oprócz mnie, urżnęli się w trupa i wpadli na genialny pomysł, żebyśmy złożyli to łóżko na dole! To im tłumaczyłem, że to chujowy pomysł, bo nie zmieścimy się w futrynie, ale czterech pijanych idiotów i ja, myślisz kto wygrał? No właśnie! Więc mnie nie wkurwiaj Louis, bo jestem zmęczony, niewyspany, a mój chłopak rzygał jak kot pół nocy! I popatrz na nich! Nadal są najebani! I dla twojej informacji - mam zamiar spalić te jebane łóżko, żeby nie musieć wnosić go tu trzeci raz!
- Cześć Lou – usłyszałem rozbawiony głos Harrego.
Miał na sobie krótkie, czerwone spodenki i czarną bokserkę, wycierał twarz ręcznikiem. Jego loki, związane były w kok, a mi zmiękły nogi. Musiał wracać z siłowni, która mieściła się na parterze.
- Harry! - podszedłem do niego. – Oni wynoszą moje łóżko! - poskarżyłem się
- Wiem, kazałem im to zrobić – ucałował mnie w polik i wyminął mnie wchodząc do swojej sypialni.
- Czemu? Wczoraj mówiłeś, że... ochh Boże – westchnąłem, bo Harry ściągnął ubranie na środku sypialni.
Jebany striptizer. Uwielbiałem jego tatuaże, to jak ciemny tusz pokrywał jego jasne ciało, jego idealnie widoczne mięśnie. Och, chciałem znaczyć je pocałunkami i móc mocno WRÓĆ! Skup się Louis! Pamiętaj o co teraz walczysz! Łóżko! Mógłby mnie rzucić na łóżko i moc... KURWA! Uspokój się!
- Ślinisz się kochanie – szepnął, muskając moje usta, westchnąłem.
- Porozmawiajmy o moim łóżku – wymamrotałem, odsuwając się od niego.
Był taki przystojny.
- Tak, masz rację, odwróć się, proszę – zrobiłem to bez wahania. – Widzisz nasze łóżko? - zapytał, pokiwałem głową. - To jedyne w jakim będziesz spać, miłego dnia Louis.
Pierdolony Styles.
_______
ACH! ZAPOMNIAŁABYM.
Co myślicie, żebym w przedostatnim rozdziale, opisała pierwsze spotkania z punktu widzenia Zayna, Nialla i Harrego? :)
:))
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top