[Rozdział 7]

Rita Ora & Liam Payne - For You | Fifty Shades Freed

https://youtu.be/RQUuqbzQVsY

      Tego słonecznego dnia, poranek Jaebuma nie należał do najłatwiejszych. Gdy pojawił się o odpowiedniej godzinie w gabinecie prezesa, zastał go bez Sohyun, której potem przez jakiś czas szukał niczym biegający idiota po firmie. Dopiero zaskoczona jego zachowaniem Hong Eunji, kierowniczka recepcjonistek, jaka niegdyś pełniła tymczasowo to samo stanowisko, co on, raczyła poinformować chłopaka, że dziedziczka pracuje w domu.

       Gdyby było mało uganiania się za nieobecną szefową, dostał dodatkowo wyjątkowo dużo dokumentów dla Kim. Jak się później okazało, musiał je natychmiast dostarczyć do jej mieszkania wraz z odebranym po drodze praniem z pralni, jaka mieściła się dość spory kawałek od budynku centrum Taeyang.

      Niemniej, los musiał mu sprzyjać w tym trudnym czasie. Uważał tak, ponieważ dotarł bez większych problemów pod mieszkanie wraz z całymi, niepogubionymi firmowymi papierami i absolutnie czystymi, niedawno odebranymi, ubraniami spadkobierczyni.

      Wcisnął dzwonek raz, odczekując minutę, tak jak powiedziała mu panna Hong i zaczął wpisywać odpowiednie cyfry, tworząc kod do mieszkania. Po chwili, gdy drzwi się otworzyły, wszedł do apartamentu, kierując się przez ciemny korytarz aż do przestronnego, jasnego salonu, połączonego z wielką kuchnią oraz tarasem z pięknym widokiem.

      Odłożył bardzo powoli na dużą sofę wszystkie rzeczy, które kazano mu dostarczyć. Jego spokojne zachowanie wynikało z tego, że w tym samym czasie przyglądał się siedzibie Kim Sohyun, jaka, według wszystkich pracowników, miała być jej domem.

      Porównywał sobie ten wielki apartament ze swoimi wizjami, które wymyślił do tej pory, podczas drogi, lecz, jak się okazało, żadna nie była prawidłowa. W sercu tego miejsca, czyli salonie, znajdowała się tylko sofa, a obok niej niewielki stolik wraz z wygodnym fotelem, będącym teraz naprzeciw niego.

      Koło ścian było również kilka niewielkich regałów, na których spodziewał się zdjęć z rodziną lub przyjaciółmi albo jakichś niepotrzebnych dekoracji. Zamiast tego wszystkiego, stały tam książki, jakie po chwili także zauważył na podłodze oraz na stole kuchennym.

      Jednakże ten dom wydawał mu się dość chłodny oraz pusty, niczym ekskluzywny i bardzo drogi pokój w hotelu. Wyglądał, jakby służył tylko do spania, jakiegoś jedzenia i nic więcej, ponieważ nie czuło się w nim żadnego ciepła wraz z duszą, która stwarzałaby uczucie przytulności.

      – Kim So... To znaczy pani Kim! Przywiozłem rzeczy – oznajmił głośno, oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi.

      Zamiast niej usłyszał nagły, głuchy huk. Zaczął natychmiast się rozglądać po pomieszczeniu w celu zlokalizowania źródła dźwięku, ale nic nie zauważył prócz wielkich, schowanych kawałek od kuchni drzwi.

      Po chwili ponownie coś spadło, wydając z siebie całkowicie inny odgłos. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie działo się to w innym pokoju tego olbrzymiego apartamentu, lecz nie ruszył się z miejsca ani o jeden krok.

      Panna Hong go ostrzegła, że nawet gdyby się paliło, nie miał pozwolenia, aby wejść w mieszkaniu dalej niż do salonu. Jak mu to wytłumaczyła – wynikało to z tego, iż Sohyun nie tolerowała naruszania jej prywatności, a on nie miał zamiaru potem znosić znów kaprysów szefowej przez swoją ciekawość.

      Nie możesz dalej wejść., upomniał się w myślach, przytakując głową.

      I tak właśnie pozostało. Zignorował dźwięki, które rozbrzmiały za drzwiami i cofnął się, ruszając z powrotem do wyjścia z apartamentu, aby wrócić jak najszybciej do firmy, w jakiej miał jeszcze trochę pracy.

      Niemniej, kiedy już miał dotykać klamki, coś nim tchnęło i natychmiast zawrócił, ruszając w głąb mieszkania. Zaraz zatrzymał się przed drzwiami, które zwinnie otworzył, po czym wszedł do drugiego, dużego pokoju, którym okazała się być sypialnia Sohyun.

      Rozejrzał się po pomieszczeniu, szukając rzeczy, które wcześniej spadły i wydały przy tym dźwięki. W zamian jednak dostrzegł coś, co spowodowało, że jego oczy otworzyły się szeroko z zaskoczenia, a także strachu, jaki niespodziewanie wyczuł u siebie.

      – Kim Sohyun!

      Szybko podbiegł do leżącej na podłodze szefowej, która na jego głos, podniosła ciężko powieki. Była zaskoczona obecnością, przyglądającemu się jej ze zmartwieniem, Jaebuma i próbowała zrozumieć, co on jeszcze tu robił.

      Była przyzwyczajona, że kiedy pracowała w kilka dni poza firmą, pracownik Taeyang wchodził do jej domu tylko na tyle, ile musiał i wychodził bez słowa pożegnania. Natomiast Lee, który pewnie wcześniej został poinformowany, iż nie może tutaj wchodzić, przyszedł do niej po usłyszeniu głośnych dźwięków.

      – Jesteś cała spocona – powiedział, oceniając jej stan, którego u niej jeszcze nie widział i zaraz dodał, ostrzegając o swoich zamiarach. – Podniosę cię i położę na łóżku.

      Przytaknęła na jego słowa, które zaraz przemienił w działanie. Wiedziała, że ledwo stoi na nogach z bólu, jaki rozpowszechniał się od jej brzucha na całe ciało oraz nie daje rady sama się ruszać, więc przyjęła z wielką chęcią jego pomoc.

     Przeszedł z nią kawałek, po czym delikatnie położył na łóżku, przykrywając kołdrą. Ona natomiast odwróciła się do niego plecami i już po chwili zwijała się w kłębek, aby wytrzymać kolejną falę bólu.

      – W szafce nad zlewem w kuchni są tabletki przeciwbólowe – szepnęła, wlepiając spojrzenie w ścianę. – Przynieś mi je ze szklanką wody.

      Gdy skończyła mówić, natychmiast wybiegł z sypialni do kuchni. Tam, jak mu wskazała, wyjął z dużej szafki, w której mieściła się jej apteczka, potrzebne lekarstwa. Następnie nalał wody do stojącej na blacie szklanki i ze wszystkim wrócił do dziewczyny, aby skorzystała z tych rzeczy.

      Obserwował jej twarz, na której widniał wielki ból, towarzyszący podczas podnoszenia się do pozycji siedzącej, zażycia tabletki, jaką popiła oraz powrotu do kłębka. W ten sposób wiedział na sto procent, że Sohyun się źle czuła i pragnęła ciszy, w jakiej mogła zasnąć.

      Tymczasem ona nie odczuwała tylko promieniejącego od brzucha bólu. Czuła również przeszywające spojrzenie Jaebuma, które ciągle wierciło jej dziurę w plecach. Spostrzegając wcześniej, że był w szoku, jak tylko zobaczył ją w takim stanie, zdawała sobie sprawę, że był ciekaw, co się działo.

      – Mam okres – oznajmiła, zamykając spokojnie oczy, aby zasnąć. – Zawsze wtedy jestem takim wrakiem człowieka, więc nie dziw się, dlaczego wyglądam niekorzystnie i leżałam na podłodze. Brzuch mnie boli, jak cholera.

      Zaskoczony nagłym odzewem Kim, postanowił usiąść na podłodze koło łóżka, słuchając jej zapominając o tym, że powinien wrócić do firmy. Jednakże jego reakcja na słowa Sohyun nie była spowodowana faktem mówienia lekko o menstruacji, lecz wyżaleniem się i emocjach, które chciała mu w tym momencie przekazać.

      – Wiesz, że jesteś pierwszą osobą, która mi pomogła – szeptała dalej, odwracając się na drugi bok z zamkniętymi oczami. – Każdy sekretarz, jaki pracował dla mnie, zostawiał rzeczy i wychodził z mieszkania. W szkole, czy w domu, kiedy źle się czułam, byłam ignorowana, bo to przecież nie choroba i muszę z tym żyć...

      Przewróciła teatralnie oczami w myślach na wspomnienia, którymi się z nim właśnie podzieliła i miała jeszcze zamiar podzielić. A on, przez cały czas uważnie słuchał tego wszystkiego, dowiadując się o jej trudnym życiu w rodzinie Kimów, które niegdyś wyobrażał sobie całkiem inaczej niż teraz.

      Po jakimś czasie mówienia oraz słuchania, oboje zasnęli, zmęczeni swoimi problemami.

      Sohyun obudziła się po dłuższym spoczynku. Czuła się znacznie lepiej niż wcześniej, kiedy została znaleziona przez Jaebuma w złym stanie – półprzytomna i średnio kontaktowa. Niemniej wiedziała, że gdyby nie jego pojawienie się oraz pomoc, z trudem by się doczołgała do kuchni, jeśli w ogóle by się jej udało, aby wziąć tabletki przeciwbólowe, które okazały się być dla niej olbrzymim zbawieniem.

      Zmieniła pozycję z leżenia na brzuchu na jeden z boków, zaraz tego żałując. Wynikało to z tego, że przed jej  twarzą, opierała się o łóżko głowa, śpiącego nadal sekretarza, którego dzieliło od niej kilka centymetrów.

      Przełknęła głośno ślinę. Jednak mimo lekkiego zakłopotania bliskością chłopaka, nie odsunęła się od niego ani o kawałeczek. W zamian zaczęła mu się dokładnie przyglądać, dochodząc przed sobą samą do niewielkiego wniosku, o którym wcześniej nie myślała w żaden sposób.

      Był dla niej niezwykle atrakcyjny, co cały czas potwierdzało jej ciało podczas reagowania na jego najmniejszy dotyk. Ale w tym momencie, kiedy czarne włosy opadały mu na czoło, uważała go za jeszcze bardziej interesującego niż dotychczas.

      Wyciągnęła ku niemu swoją drobną dłoń. Aczkolwiek zaskoczona swoim niespodziewanym i dziwnym zachowaniem, zaraz szybko ją cofnęła, próbując zrozumieć, co właśnie próbowała mu zrobić.

      W myślach rozpoczęła zaciętą dyskusję na temat swoich czynów. Upominała się, że nie powinna czegoś takiego robić, tym bardziej, kiedy Jaebum mógł obudzić się w każdej chwili po atrakcjach, które mu zafundowała na stanowisku sekretarza.

      – Wszystko w porządku? – Usłyszała łagodny szept, który sprowadził ją na ziemię.

      Podniósł spojrzenie na energicznie kiwającą głową Sohyun. Oceniał jej twarz, szukając oznak, że mogła się źle czuć, nie zwracając uwagi na zamaszyste przytakiwanie.

      Lecz zaraz zaprzestał tego oraz skupił się na jej ciemnych oczach. Czuł się, jakby był teraz przez nią zahipnotyzowany jakąś tajemniczą magią, której nie potrafił wyrazić słowami. Nie zdawał sobie jednak sprawy, że również i ona to poczuła, wpatrując się przez ten długi czas w niego.

      – Co się gapisz, jak zboczeniec? – Wypaliła, próbując natychmiast oprzytomnieć.

      Nagle, po tych słowach, Jaebum odchrząknął i wstał ze swojego miejsca, wychodząc z sypialni do salonu, w którym usiadł. Oddychał głęboko, próbując w jakiś sposób zapanować nad tym samym, dziwnym, lecz fascynującym uczuciem, które poczuł ponownie przy niej.

      W jego ślady ruszyła Sohyun, która przeszła przez salon i weszła do kuchni, zatrzymując się przy lodówce. Otworzyła ją, lecz zaraz z powrotem zamknęła, zauważając, że nic w niej nie było, ponieważ ostatnio jadała tylko w mieście.

      Ciężko westchnęła, wspominając, kiedy ostatnio wybrała się do sklepu, aby uzupełnić zapasy żywnościowe.

      – Bym zaproponowała coś do zjedzenia w podzięce za pomoc, ale lodówka jest pusta – powiedziała, wychodząc z kuchni i siadając zaraz na fotelu w salonie.

      – Rozumiem – odparł Lee, wskazując dłonią na przyniesione dokument i pranie. – Panna Hong kazała mi przekazać to wszystko tobi... Znaczy pani.

      Na jej jasnej twarzy pojawił się niewielki grymas. Wiedziała, co chciał powiedzieć mimo urwania słowa, więc przeczesała z frustracji czarne włosy. Nikt z firmy, prócz Kim Jongupa, nie zwracał się do niej nieformalnie i brakowało jej w jakiś sposób tego.

      Chciała mieć dobry kontakt ze swoimi pracownikami, mimo że wiedziała o swoim trudnym charakterze, który utrudniał wszystko. Ciągle chodziła zła po firmie, była chłodna oraz sztywna dla innych i to już wystarczało, aby być nazywaną przez podwładnych „lodowatą księżniczką".

      – Mów mi po imieniu – oznajmiła, próbując udawać niewzruszoną. – I tak ciągle to robisz, więc chyba nie będzie problemu, abyś zwracał się tak do mnie.

      Zdumiony na jej propozycję, otworzył szeroko oczy, zaraz pytając:

      – Naprawdę?

      Przytaknęła, podnosząc lewy kącik ust do góry i przejeżdżając spojrzeniem po pomieszczeniu. W tym czasie on nadal zaskoczony jej inicjatywą, wstał gwałtownie ze swojego miejsca na sofie, co spowodowało, że znów na niego patrzyła.

      – W takim razie... Jestem Lee Jaebum i bardzo mi miło cię poznać, Kim Sohyun. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top