[Rozdział 18]

Adele – Set Fire to the Rain

       Trzeci maja. Piątek. Dzień oczekiwany z niecierpliwością przez każdego pracownika Taeyang, który wybierał się na premierowy wyjazd tegorocznej edycji projektu.

      Weekendowa wycieczka, jak z początku oczekiwano, miała służyć integracji oraz podziękowaniu za ciężką pracę. Teraz jednak była ona niczym innym niż wolne, które zostało w całości opłacone przez firmę w ramach majowej tradycji.

      Wybiła godzina dziewiąta. Zbiórka grupy miała zakończyć się za pięć minut, a ich odjazd nastąpić za po przeliczeniu uczestników.

      Jaebum rozglądał się po wszystkich przybywających pracownikach, ale nigdzie nie widział nadchodzącej Sohyun. Poprzedniego wieczoru, gdy odwiózł ją do domu, miał wrażenie, że ona również wybiera się na ten wyjazd.

     Tak uważał wczoraj. Teraz jednak nie był tego taki pewien tej myśli. Przecież w środę przed wyjściem na randkę do parku rozrywki w szkolnych mundurkach, dała mu jasno do zrozumienia, że nigdy nie brała udziału w takowym wyjeździe z pracownikami Taeyang.

      Przeczekał cierpliwie pięć minut do zakończenia zbiórki, po czym wyciągnął z kieszeni telefon. Od razu wybrał numer Sohyun, próbując się do niej dodzwonić, ale było to celowe. Abonent był niedostępny.

      – Panie Lee, musimy już jechać! – Wykrzyczał żeński głos z wejścia do autokaru.

      – Pani Kim się nie zjawi! Nigdy nie bierze udziału w tych wyjazdach! – Dodał ktoś za nim, a kolejne osoby zaczęły głośno potwierdzać słowa.

      Spojrzał na zegarek. Nie mógł opóźnić wyjazdu przez Sohyun, która nie planowała z nimi wyjechać na integrację, więc zrezygnowany odwrócił się i wszedł do głośnego od rozmów autokaru.

      Lekko przygnębiony zajął swoje miejsce pod oknem. Obok siebie na siedzeniu położył plecak, który był jego bagażem podręcznym i zaraz zamknął oczy.

      Miał nadzieję, że ona się zjawi, ale tym razem się przeliczył. Wczorajsze wrażenie go zmyliło i to bardzo boleśnie.

      Pragnął z nią spędzić ten wyjazd. Śpiewać piosenki. Jeść dobre jedzenie. Robić zdjęcia, których Sohyun tak nie lubiła, aby mieć na pamiątkę. Wyznać prawdę o sobie. A przede wszystkim wyznać uczucia, jakie się w nim narodziły od spotkania z nią.

      Teraz jednak ta możliwość przepadła. Sohyun nie miała zamiaru jechać na ten wyjazd. Powinien o tym wiedzieć od samego początku. Przecież już ją tak dobrze znał.

      Nagle wybudził się ze swoich myśli. W autokarze, w którym jeszcze przed chwilą słychać było rozmowy i śmiech, nastąpiła cisza. Cała atmosfera dookoła niego się zmieniła.

      Otworzył oczy, aby zobaczyć, co było powodem tej nagłej zmiany w pracownikach i nie musiał długo szukać. Do autokaru wchodziła Sohyun z delikatnym uśmiechem, którym witała każdego, kogo spojrzenie złapała.

      Patrzył na nią oniemiały. Nie rozumiał, czy to, co widział, było jego wyobrażeniem albo snem, czy może rzeczywistością.

       Sohyun, kierując się w stronę Jaebuma, cały czas patrzyła na niego. Nie mogła oderwać spojrzenia od wymalowanego na jego twarzy zaskoczenia, a potem olbrzymiej radości.

      Na ten widok serce Sohyun zabiło mocniej. Była naprawdę szczęśliwa, że sam jej widok wystarczył, aby wystąpił u niego uśmiech, który tak bardzo pokochała.

      – Nie zamierzałam się spóźnić – oznajmiła głośno, nie odwracając spojrzenia od jego ciemnych oczu, aby podkreślić, że przede wszystkim do niego kierowała swoje słowa. – Mam nadzieję, że każdy z was wziął ze sobą dobry humor, bo jeśli nie...

      – Bo jeśli nie? – Wykrzyczał męski głos z tylnych siedzeń.

      Gdyby ktoś przerwał jej w taki sposób wypowiedź w firmie, nie zawahałaby się dać ostrzeżenie. Każdy, kto siedział w autokarze, dobrze o tym wiedział. Była tego pewna.

      Jednak w tym momencie nie miała zamiaru być bezwzględną szefową dla tych pracowników. Podczas tego wyjazdu mieli się świetnie bawić, odpoczywać i niczym nie martwić, więc postanowiła w ramach odpowiedzi, zażartować.

      – Ahn Inhyuk, zastępca kierownika w dziale kadr – odparła Sohyun, mierząc mężczyznę spojrzeniem. – Po powrocie z wyjazdu, masz zaszczyt zaprosić wszystkich tu obecnych do najlepszej restauracji w Seulu. Będzie trzeba jeszcze raz rozerwać się po weekendowej zabawie.

      Po wypowiedzeniu tych słów, dookoła niej rozbrzmiały radosne krzyki. Był to komunikat, że większości obecnych spodobał się pomysł na takowe wspólne spotkanie. Tylko Ahn Inhyukowi zrzedła mina na tę propozycję, ale już się nie odezwał.

      Tymczasem Sohyun z uśmiechem zajęła miejsce koło Jaebuma, który zabrał uprzednio swój plecak.

      – Byłeś zaskoczony, prawda?

      W odpowiedzi kiwnął jej głową.

      – Po prostu myślałem...

      – Myślałeś, że nie przyjdę – dokończyła za niego. – Nie dziwię się. Gdybym była tobą, też bym tak myślała, ale... – przerwała, przyglądając mu się jeszcze dokładniej. – Po raz pierwszy chciałam pojechać na ten wyjazd, bo wiedziałam, że ty na nim będziesz.

     Zapadła między nimi cisza. Z początku myślał, że się przesłyszał, ale gdy na nią spojrzał, zrozumiał. Jej słowa były pełne prawdy i szczerości, którą pragnęła mu coraz częściej okazywać bez względu na konsekwencje.

      Uśmiechnął się do niej. Chciał powiedzieć jej, że uważa tak samo. Chciał powiedzieć jej, że czuje to samo. Chciał wręcz wykrzyczeć to całemu światu, jaka jest dla niego ważna.

      Ale w tym momencie świat było przeciwko niemu. Brutalnie mu przeszkodzono w powiedzeniu tych kilku słów, które tak bardzo chciał jej przekazać.

      – Proszę państwa, skoro już ruszyliśmy w podróż i tym samym z nami jest obecna sama elita firmy – oznajmił ktoś przez mikrofon, wskazując dłonią na Sohyun i Jaebuma. – Zaśpiewajmy na ich cześć pierwszą piosenkę!

      Rozbrzmiał dźwięk jakieś melodii. Ludzie zaczęli klaskać i już po chwili śpiewać tekst piosenki, która okazała się miłosnym przebojem z poprzedniej dekady.

      – Zapowiada się ciekawa podróż – skomentował szeptem Jaebum, pochylając się do ucha Sohyun.

      Słońce już od dawna było schowane za horyzontem. Miejsce na niebie przejął księżyc oraz towarzyszące mu na zawsze gwiazdy.

      Powietrze w całości zostało przesiąknięte zapachem grillowanych dań, które jak się tylko pojawiły, to natychmiast znikały. Ale nie było w tym nic dziwnego, skoro każdemu smakowały przyrządzone posiłki przez Sohyun i Jaebuma.

      Dookoła tej dwójki rozbrzmiewały głośne rozmowy. Śmiech roznosił się między stołami wraz z lekkimi podmuchami wiatru, a w tle rozbrzmiewało widowiskowe karaoke.

      Sohyun nie mogła oderwać spojrzenia od pracowników. Była dumna, że ten, z początku nieakceptowany przez niektórych projekt, przemienił się w coś tak pięknego. Wspólny wyjazd integracyjny stał się dobrą zabawą i wielkim odpoczynkiem, który każdemu był potrzebny.

      Niemniej wieczór szybko schylił się ku końcowi. Wiedziała to bardzo dobrze, gdy coraz częściej zwracała uwagę na ilość otwartych butelek po soju, pijanych pracownikach, którzy zostali wynoszeni przez innych do pokoi hotelowych oraz wybiciu ciszy nocnej.

      Podeszła do kilku drewnianych stołów, kontynuując sprzątanie z innymi trzeźwymi ludźmi. Teraz jednak zbieranie szklanych butelek nie zajmowało się myśli, a nagłe zniknięcie Jaebuma, gdy postanowił pomóc w przenoszeniu śpiących pracowników.

      Rozejrzała się dookoła siebie, mając nadzieję, że może już wrócił, ale nadal nigdzie nie było po nim śladu.

      Wyjęła telefon, mając zamiar napisać do niego SMS-a. Nie mogła dłużej czekać z wyznaniem swoich uczuć, bo przez nie zaczynała się dusić. Musiała mu o nich powiedzieć właśnie tego wieczoru.

Spotkajmy się za półgodziny przy basenie.

      Spojrzała na swoją wiadomość, biorąc głęboki wdech. Po chwili nacisnęła przycisk „Wyślij" i natychmiast schowała telefon do kieszeni swoich spodni.

      Wróciła do sprzątania. Wynosiła szklane butelki, zbierała naczynia i sztućce, ale ciągle myślała o nim. Nie wiedziała, jakich słów powinna użyć, aby wyznać mu swoje uczucia. Nie chciała go przecież wystraszyć, jeśli on by nie czuł tego samego, co ona.

      W głowie Sohyun zaczęły powstawać przeróżne scenariusze. Były pełne szczęścia, radości i miłości, ale nie zabrakło również tych, w których Jaebum brutalnie odrzucał jej wszelkie uczucia. Myśl o nich była dla niej niezwykle niepokojąca, bo nie była pewna, co wtedy by się wydarzyło. Płakałaby ze smutku? Czułaby się zrezygnowana ze wszystkiego, albo nawet uznała, że nie zasługuje na żadną miłość z tego świata?

      Przecież i tak nigdy nie poczuła prawdziwej miłości. Samo jej pojawienie się było niezwykle skomplikowaną sprawą. Rodzina, w której dotychczas żyła, nigdy w stu procentach nie zaakceptowała tego, że była nieślubnym dzieckiem, za które ojciec wziął w pełni odpowiedzialność.

      Uznała jednak, że jeśli nie spróbuje, nigdy się nie dowie, jak się to skończy. Tak więc, gdy minął prawie cały czas, ruszyła pewnym krokiem w stronę ośrodkowego basenu.

       Gdy zaczęła się zbliżać do umówionego miejsca, zauważyła, że Jaebum już tam był i rozmawiał z kimś przez telefon. Na jego widok od razu na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

      Zatrzymała się. Chciała zapisać sobie w pamięci tę chwilę, w której to on czekał na nią. Pragnęła zapamiętać każdy szczegół wieczoru nad basenem, przy którym miała zamiar wyznać swoje uczucia.

      Zaraz jednak jej uśmiech zniknął. Przyglądała się dokładnie jego twarzy. Była spięta, a także lekko zaniepokojona, jakby coś się właśnie stało.

      Zmartwiona, ruszyła po cichu w stronę Jaebuma. Stał do niej tyłem ze spiętymi ramionami, więc jej nie zauważył, że zaczęła się zbliżać.

      Ten widok uświadomił jej tylko, że rozmowa, którą właśnie prowadził, musiała być dla niego dość trudna. Jednak w tym momencie nie spodziewała się, że dla niej również taka może być.

      – ... miałem zniszczyć Taeyang i rozkochać ją w sobie, ale...

      Natychmiast znieruchomiała, analizując te kilka słów, które przed chwilą usłyszała.

      – Sohyun...

      Nie zwróciła uwagi, kiedy ją zauważył, odwrócił, czy wypowiedział jej imię. Najważniejsze było to, co powiedział.

      – Sohyun... – powtórzył Jaebum załamującym się głosem. – Zaraz ci wszystko wytłumaczę

      Wzięła głęboki wdech. Nie chciała słychać żadnego tłumaczenia, które tak rozpaczliwe pragnął jej powiedzieć. Dla niej w tej chwili liczyła się tylko odpowiedź na pytanie, które zaraz zada.

      Podniosła głowę i spojrzała mu w oczy.

      – Czy to, co właśnie powiedziałeś, to prawda?

      Z całych sił chciała wierzyć, że to kłamstwo. Wręcz błagała go w myślach, aby przyznał, że się przesłyszała.

      Ale jego ciemne oczy mówiły coś innego. Jego spojrzenie było pełne bólu oraz szczerości, którą chciał jej od dawna pokazać.

      A dla niej była to wystarczająca odpowiedź na pytanie, które między nimi wisiało.

      – Sohyun... – powiedział po raz kolejny jej imię, idąc w jej kierunku.

      Cofnęła się o krok w tył, łamiąc tym samym mu serce. Nie mogła pozwolić, aby teraz do niej podszedł.

      Czuła się zdradzona i oszukana. Delikatne serce, które chciała mu ofiarować, właśnie zostało złamane na milion drobnych kawałków, a to było dla niej niezmiernie bolesne.

      – Nie podchodź do mnie – odparła, odwracając od niego spojrzenie.

       Pragnęła zniknąć. Pragnęła krzyczeć. Pragnęła płakać. Ale nie mogła nic zrobić. Po raz pierwszy przy nim czuła się niezwykle bezsilna.

      Zranił ją za bardzo i wiedziała, że był tego świadom aż do szpiku kości. Nie powinien był niczego przed nią ukrywać, a wyznać, gdy miał szansę. Teraz jednak było za późno. Nie mógł cofnąć czasu.

      – Wiedziałam naprawdę dużo. O tobie, twoich rodzicach, przyjacielu – zaczęła, podnosząc na niego spojrzenie. – Wiedziałam też, że coś jeszcze ukrywasz. Jaebum, dałam ci tyle szans, abyś wyznał mi prawdę!

      – Nawet gdybym ci wszystko wyjawił, jesteś pewna, że zrozumiałabyś mnie? Moje uczucia? Moją sytuację? – Natychmiast odpowiedział, czując, jak serce mu pęka na kawałki. – Przyznaję, na początku chciałem cię tylko w sobie rozkochać, ale później się to zmieniło. Nie wiem, jak do tego doszło, ale tak się skończyło – przerwał, aby przyjrzeć się jej twarzy. – Sohyun, naprawdę cię pokochałem i z każdą kolejną myślą o straceniu cię, myślałem, że oszaleję! Po prostu bałem się tego!

      Zapadła między nimi cisza.

      – A jesteś pewien, że bym nie zrozumiała? – Spytała szeptem, patrząc uważnie w jego oczy. – Naprawdę ci zaufałam. Wierzyłam też, że po tobie mogę się spodziewać, ale... – zatrzymała się, powstrzymując napływające do oczu łzy. – Nie sądziłam, że potrafisz w taki sposób złamać serce, które należy do ciebie.

      Podeszła do niego o krok, tym samym go zaskakując.

      – Bałeś się, że mnie stracisz i zobacz, gdzie teraz jesteś – wskazała na siebie, chcąc podkreślić swoje słowa, które miała zaraz wypowiedzieć załamującym się głosem. – Właśnie straciłeś zakochaną w tobie dziewczynę.

      Kiedy skończyła mówić, odwróciła się od niego, aby wrócić do swojego pokoju. Nie miała zamiaru spędzić w jego obecności reszty wyjazdu. Musiała z samego rana wyjechać i wrócić do swojego mieszkania, by tam się wypłakać.

      Natomiast on odprowadził ją spojrzeniem, któremu towarzyszyły łzy rozpaczy oraz krwawiące z bólu serce.

Parę słów od Autorki

Witam wszystkich, którzy dotarli do końca. Dzisiaj będzie krótko i na temat.🩷

Jak się trzymacie po rozdziale osiemnastym?



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top