[Rozdział 17]

Lana Del Rey - Young and Beautiful

Nastąpił ciepły maj - królewicz roku kalendarzowego. Od pierwszych, wiosennych promieni słońca to właśnie on jest wyczekiwany z wielką nadzieją przez każdego pracownika Taeyang z pewnego powodu. A dokładniej rzecz ujmując: projektu, który został wprowadzony po roku od objęcia przez Sohyun stanowiska po ojcu.

Ten projekt miał na celu pokazać pracownikom, jak bardzo są ważni dla spółki. Sohyun w ten sposób również chciała podziękować za ich ciężką pracę, ponieważ wiedziała, że bez nich nie osiągnęłaby nic z tego, co miała już do tej pory.

I jak się okazało po pierwszej edycji projektu, został on bardzo gorąco przyjęty. Każdy pracownik, który wziął w nim udział, wypowiedział się na jego temat z zadowoleniem, co tak zaskoczyło Sohyun, że zostało przez nią ogłoszone oficjalną, majową tradycją w firmie.

Wybiła piętnasta. Sohyun siedząc w swoim fotelu, patrzyła na Jaebuma, który stał przed jej biurkiem z raportem. Od ponad trzydziestu minut bardzo dokładnie słuchała o dopięciu wszystkich spraw związanych z tegoroczną wersją „Majowego wyjazdu", modląc się, aby zdążyć dojechać w pewne miejsce.

- I tak, jak planowaliśmy, w ten piątek rozpoczną się wycieczki integracyjne dla pracowników - oznajmił, kończąc w ten sposób raport.

- Bardzo dobrze - odparła, kiwając głową. - Pracownikom należy się od czasu taki wyjazd, a ta coroczna inicjatywa poprawia stosunki między nimi.

- Tylko zastanawia mnie jedno... - zaczął Jaebum, przeglądając jeszcze raz dokumenty, w których widniała lista uczestników. - Czemu nas nie ma na liście z działem sekretariatu, albo nawet kadr? Przecież są na tym samym piętrze, co my.

Sohyun nie odpowiadając, wstała ze swojego miejsca, aby zaraz stanąć koło Jaebuma. Zaczęła również przeglądać podane listy uczestników i, jak się spodziewała, nie było ich na liście.

- To prawda. Są na tym samym piętrze, co my - odpowiedziała mu, odwracając się od niego i podchodząc do szafy. - Ale jak nie ma pracowników, to ktoś inny musi pracować, nie sądzisz? W takim wypadku odpowiedzialność spada na nas.

Wyjęła swoje i Jaebuma rzeczy, ignorując przy tym jego zaskoczone spojrzenie. Nie chciała mu tłumaczyć, czemu akurat nigdy nie wzięła udziału w takim integracyjnym wyjeździe, który był stworzony z jej inicjatywy.

- Jak to? Przecież każdy pracownik może jechać, a my, chcąc czy nie chcąc, nimi jesteśmy - zaprotestował, podchodząc do niej, aby odebrać marynarkę, którą od niej dostał. - Jedźmy w ten piątek razem z nimi, bo przecież wszystko mamy zrobione. Zapomnimy na chwilę o firmie, zmartwieniach i bawmy się dobrze.

Spojrzała na niego z powagą, bo miał rację. Wszystko, co do tej pory miała zrobić, zrobiła. Mogła sobie więc chociaż raz pozwolić na wyjazd integracyjny z pracownikami, aby ich lepiej poznać.

Niemniej bardzo się bała. Wiedziała, jak jest odbierana wśród pracowników. A celem wyjazdu była integracja z pracownikami, zabawa przez weekend i odpoczynek. Nie chciała, aby ciężko pracujący dla firmy pracownicy czuli się niekomfortowo w jej towarzystwie.

- Jeśli bardzo chcesz jechać, droga wolna. Myślę, że miejsce dla ciebie się znajdzie w autokarze - odpowiedziała, odkładając przy tym dokumenty, które trzymał. - Ale teraz musimy zając się czymś innym.

Złapała go za dłoń z delikatnym uśmiechem. Na kilka sekund jej zachowanie wybiło go lekko z równowagi. Nie spodziewał się ze strony Sohyun takiego nagłego gestu. Niemniej nie zostając dłużnym, uśmiechnął się do niej.

Wyszli w ciszy z gabinetu, kierując się do windy. Nie spędzili w niej nawet pięciu minut, a już wychodzili, kierując się w podziemnym parkingu do auta.

Wsiedli do samochodu. Tym razem to Sohyun zajęła miejsce kierowcy, a Jaebum pasażera. Nie był pewien, czemu akurat dziś chciała prowadzić, ale gdy mu powiedziała o tym pomyśle z rana, zgodził się bez wahania. Teraz jednak mógł spytać o powód tej zamiany.

- To dziś jest jakieś święto, panno Kim? - Spytał, zapinając pasy. - Wyszliśmy wcześniej z pracy, trzymając się za ręce na oczach wszystkich pracowników.

Sohyun również zapinając pasy, uśmiechnęła się na myśl, co ich czeka dzisiejszego wieczoru.

- Uznałam, że na dziś wystarczy pracy - odpowiedziała, podnosząc głowę, aby spojrzeć w jego oczy. - Zabieram cię na randkę, którą zaplanowałam już jakiś czas temu.

Ta krótka chwila kontaktu wzrokowego wraz z jej uśmiechem wystarczyła, aby Jaebumowi serce zabiło mocniej.

- Dziś zabiorę cię do czasów, w których byłam jeszcze uczennicą. Wtedy nie musiałam aż tak przejmować się firmą, jak teraz - kontynuowała, nie zwracając uwagi na jego zafascynowaną minę. - Poza tym w Niemczech nie ma tak ładnych mundurków, jak tutaj, więc masz okazję poczuć się jak koreański licealista.

Po tym, co powiedziała, odpaliła samochód. Opuścili podziemny parking, wjeżdżając bez problemu na drogę.

Złapali zieloną falę, dzięki czemu jazda nie była dłuższa niż dwadzieścia minut. Radio grało im najnowsze przeboje koreańskich grup popowych oraz solistów, co umiliło niezwykle podróż.

Niemniej Jaebum nadal był oczarowany jej spojrzeniem, uśmiechem oraz tym, że zaprosiła go na randkę. I nie obchodziło go, że ten wieczór również mógł zostać wykonany przez nich pod utrzymanie kłamstwa ich relacji.

Dla niego ten związek zaczynał być, jak prawdziwy. Coraz częściej uświadamiał sobie, że to, co czuje, jest czymś więcej. Etap wyparcia uczuć do Sohyun miał już za sobą, a teraz był jej wielkim wielbicielem. Chciałby ją uszczęśliwić na każdy możliwy sposób. Sprawić, aby była zawsze bezpieczna.

Jednak nie wiedział, czy jest to możliwe. Nie znał dokładnie jej uczuć. Czasami, tak jak dzisiaj, była na wyciągnięcie dłoni. Bardzo blisko. Ale zdarzało się, że była daleko. Rozpaczliwe daleko i bał się, że tak może się stać, gdy się wszystkiego o nim dowie, a na to gotów nie był.

- Wysiadamy - powiedziała, przywracając go myślami na ziemię.

Przyglądała mu się uważnie, gdy wysiadali z auta. Miała wrażenie, jakby przez całą drogę błądził myślami gdzieś indziej. Była ciekawa, co takiego zajmowało mu głowę, ale nie chciała wypytywać, póki sam się przed nią nie otworzy. Taka już była przy nim i nie umiała tego zmienić.

W ciszy ruszyli w stronę celu ich podróży. Ona prowadziła, a on szedł za nią, przyglądając się przy okazji tej spokojnej okolicy, w której się znaleźli. Wszędzie otaczały ich hanoki, czyli charakterystyczne, tradycyjne budynki, ludzie ubrani w hanboki - tradycyjny strój koreański, a także, jak się spodziewał w mundurki szkolne.

Razem weszli do jednego z hanboków, a ich oczom ukazała się starsza kobieta, którą od razu powitali.

- Wszystko gotowe? - Spytała Sohyun, uśmiechając się do kobiety.

Starsza sprzedawczyni kiwnęła głową, odwzajemniając uśmiech. Po chwili, bez informowania ich, zniknęła w pomieszczeniu za ladą, przed którą właśnie stali.

W czasie nieobecności kobiety, Jaebum wraz z Sohyun rozejrzał się po pomieszczeniu pełnym hanboków i mundurków. Oczarowanie ilością asortymentu i kolorów pojawiło się na jego twarzy, co nie umknęło jej uwadze. Wiedziała przecież, że od wyjazdu do Niemiec, nie miał możliwości założenia takich ubrań.

- Następnym razem, gdy tu przyjdziemy, przebierzmy się w hanboki - wypaliła Sohyun, patrząc jak szybko Jaebum odwraca się do niej.

Zaskoczyła go. Wiedziała, że to zrobi, gdy wypowie te słowa, ale było to silniejsze od niej. Chciała z nim, Lee Jaebumem, wrócić w to miejsce jeszcze raz i założyć tradycyjny strój, w którym mogłaby mu się pokazać.

Patrzył na nią, chcąc coś odpowiedzieć, ale nie udało mu się. Koło nich zjawiła się starsza sprzedawczyni, wręczając po pokrowcu ze strojem i zaraz wskazując szatnie, by mogli się przebrać. Tak więc musieli się rozdzielić, a tym samym jego szansa na odpowiedź zniknęła.

Po jakimś czasie Sohyun, ubrana w mundurek szkolny, pierwsza opuściła szatnie i skierowała się z powrotem do właścicielki. Oddała jej swoje ubranie na przechowanie, informując przy okazji, kiedy zwróci wypożyczone mundurki.

Zaraz po niej Jaebum zjawił się przy ladzie ze swoimi rzeczami. Niemniej odkąd ujrzał ją w szkolnym mundurku, nie skupiał dużej uwagi na sprzedawczyni, która z uśmiechem się im przyglądała.

Patrzyli na siebie w ciszy. Próbowali wyobrazić sobie, jak wyglądaliby te kilkanaście lat wcześniej w tych samych strojach, gdyby los ułożyłby im inaczej życie. Zaraz jednak oboje zrozumieli, że nie ma to sensu, gdyż liczy się dla nich tu i teraz.

- Pana dziewczyna jest niezwykła. Przez ostatnie kilka dni naprawdę ciężko pracowała, aby znaleźć te mundurki - oznajmiła sprzedawczyni. - Szkoda, że ta szkoła zrezygnowała z tego kroju, bp były naprawdę śliczne.

- I jak wyglądam? - Wydusił z siebie Jaebum, biorąc do serca słowa kobiety o Sohyun.

- Idealnie - odparła, uśmiechając się.

Gdy tak stali i patrzyli się na siebie, wiedzieli, że dziś nie są już szefową grupy Taeyang oraz jej sekretarzem. Tego wieczoru nie muszą się przejmować żadną firmą, problemami rodzinnymi czy kłamstwami.

Tego wieczoru mieli się stać licealistami, których zmartwieniem są jedynie oceny w szkole. I oczywiście, czy randka w parku rozrywki będzie udana.

Zmęczona rzuciła się na wygodne łóżko w swojej przestronnej sypialni. Nie miała już na nic siły. Nawet, by podnieść się z tego jakże przyjemnego miejsca, by chociaż zmyć makijaż lub zmienić szkolny mundurek na piżamę.

Pomijając jednak wszelkie zmęczenie, które odczuwała, była szczęśliwa. Nigdy w życiu nie przeżyła tak przyjemnego popołudnia i nie sądziła, że kiedykolwiek będzie miała okazję. A tu jak za użyciem czarodziejskiej różdżki, spędziła naprawdę miły czas z Jaebumem.

Spotkanie z nim naturalnie przedłużyło się jej do wieczora. Było to niczym sen, którego nie chciała nigdy utracić. Tak samo, jak jego.

Przekręciła się z pozycji leżącej na brzuchu tak, aby teraz leżeć na plecach i patrzeć w sufit.

- To była niezwykła randka z Jaebumem.

Na myśl o całym popołudniu z nim, uśmiechnęła się mimo woli.

Czuła się przy nim swobodnie. Rozumiał ją bez zbędnych słów. A co najważniejsze, naprawdę go polubiła z tym tandetnym poczuciem humoru, bo potrafił ją w jakiś sposób rozśmieszyć.

Miała naprawdę szczęście, że poznała kogoś takiego, jak on.

Z drugiej strony jednak chciałaby go nigdy nie poznać. Nie musiałaby wtedy ukrywać, ile o nim wie i ile rzeczy prawdopodobnie się on domyśla. Nie poznałaby nawet prawdy o tajemnicach ojca, o których niedawno się dowiedziała oraz jego relacji z rodzicami Jaebuma.

Ale mimo tych kłamstw, ukrytych motywów i tajemnic, które rozgrywały się przed nią niczym walka, była szczęśliwa. Uszczęśliwiał ją właśnie ten chłopak, który zawrócił w głowie, skradł jej serce i w jakiś dziwny sposób zmienił ją przez ostatni miesiąc.

Nie sądziła, że takie uczucia mogą się zrodzić tak szybko, a jednak. Coś takiego właśnie jej się przydarzyło i nie wiedziała, co powinna w tym wypadku zrobić.

Po raz pierwszy poczuła się bezradna ze swoimi uczuciami. Nie wiedziała, czy powinna zignorować to szczęście, które los jej podarował. Nie wiedziała, czy powinna zignorować to, co czuła. Nie wiedziała, czy powinna zignorować to, kim jest jej ukochany.

Czy może ukryć te złe uczucia, które były związane z nim oraz jego tajemniczym przybyciem po coś do Taeyang?

Westchnęła głęboko, próbując ułożyć sobie wszystko w głowie.

- Trzeba podjąć decyzję, Sohyun.

Zamknęła oczy. Policzyła do dziesięciu. Potem znów i zrobiła tak jeszcze z kilkanaście razy, aby wszystkie niepotrzebne myśli z głowy.

Wzięła głęboki wdech, otwierając oczy. Podjęła tę decyzję.

- Pora zacząć pakować walizkę na piątkowy wyjazd.

Parę słów od Autorki

Witam wszystkich nowych, jak i stałych czytelników!

Dawno się nie widzieliśmy, ale jak obiecałam, tak wróciłam wraz z rozpoczęciem lipca.

Przede wszystkim - dziękuję Wam za cierpliwość! Jesteście wielcy!🩷

Publikacji rozdziałów nie było do ponad roku (przepraszam Was za to). W tym czasie dużo się u mnie zmieniło - stałam się dorosła (a przynajmniej tak mówi PESEL), wyjechałam do gorącej Hiszpanii, zdałam egzaminy zawodowe i zrobiłam wymarzone prawko. A to znaczyło dla mnie jeszcze, że pora wrócić do mojej ukochanej Szefowej.

Mam również nadzieję, że nowi czytelnicy szybko nie uciekną ode mnie, bo naprawdę biorę się za robotę nad Szefową i mam zamiar skończyć w tym roku. Jak wyjdzie, to zależy od nas wszystkich (a to rozdział 17, więc kto wie).

Oczywiście liczę, że wakacje Wam miło mijają, a Szefowa będzie tylko dodatkiem na letnie wieczory.

A teraz... Trzymajcie się i ściskam Was na odległość!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top