[Rozdział 8]

Sunmi (선미) - Tail (꼬리)

https://youtu.be/Aui0ZKIaXVc

      Piękna i słoneczna kwietniowa pogoda zmieniła się natychmiast jak za pomocą czarodziejskiej różdżki w głośną, deszczową ulewę, która przerywała chłodną ciszę w pomieszczeniu. To samo dotyczyło się również humoru Sohyun, ponieważ przed usłyszeniem z ust panny Hong „mamy problem", nawet nuciła sobie najnowsze przeboje koreańskich artystów, jakie usłyszała podczas jazdy do firmy.

      Niemniej teraz dziedziczka, mówiąc kulturalnie w towarzystwie, była wściekła, co było widać bardzo dokładnie na jej porcelanowej twarzy. Gdyby nie nieobecność przez ostatnie kilka dni (w tym weekend, który po raz pierwszy spędziła w domu zamiast w firmie), nic by ciemnowłosej dziewczynie nie umknęło na temat tego, że ma gościć delegacje niemieckiego oddziału Taeyang.

      – Byłam nieosiągalna tylko trzy dni! – Krzyknęła Kim, przerywając panująca w gabinecie ciszę swoim głosem oraz głośnym wstaniem z fotela prezesa. – Jaebum, co ty sobie wyobrażałeś, że mi nie powiedziałeś o czymś tak ważnym?!

      Kiedy to wykrzyczała, Sohyun i wieloletnia pracownica, Hong Eunji, która wcześniej przybiegła tutaj zdyszana, aby powiedzieć im o panującej, krytycznej sytuacji, skierowały spojrzenia na sekretarza. On natomiast nadal stał w szoku z dłonią przy ustach, gdyż przypomniał sobie o tym, że nie przekazał jej tej ważnej wiadomości.

      – Kompletnie o tym zapomniałem... Reanimowanie ciebie w piątek totalnie mnie pochłonęło.

      Spiorunowała go spojrzeniem. Niemniej zaraz trochę się uspokoiła, ponieważ to, co powiedział, pamiętała bardzo dobrze. Pomógł jej, zajął się nią, a nie musiał tego robić, więc czuła silną potrzebę, aby się odwdzięczyć, gdyż nie lubiła mieć długów.

      Przestała na niego patrzeć i odwróciła się do recepcjonistki, próbując znaleźć jakieś rozwiązanie do tej trudnej sytuacji, w której właśnie się znajdowali.

      – Proszę sprowadzić jak najszybciej tłumacza – oznajmiła Sohyun, dodając. – Kwota za jego pracę nie gra roli.

      – I tutaj mamy kolejny problem, pani Kim – odparła natychmiast Hong. – Tłumacz, który ostatnio dla nas pracował, ma urlop, a żaden inny teraz nie może przyjechać.

      Spadkobierczyni usiadła z powrotem na fotelu, przeczesując dłonią włosy i przełykając głośno ślinę. Nie mogła uwierzyć, że sprawy się tak skomplikowały, podczas kilkudniowej nieobecności, a także w czasie, w którym zbliżało się zebranie akcjonariuszy, na jakim kilka lat wcześniej przejęła stanowisko prezesa zamiast swojego kuzyna, Kim Jongupa.

      – Czyli... Czyli chcesz powiedzieć, że musimy poradzić sobie bez tłumacza?

      Panna Hong kiwnęła spokojnie głową, dając odpowiedź.

      Widząc ten gest, Sohyun wzięła głęboki wdech, potem wydech oraz przechyliła głowę do tyłu, zamykając oczy, aby znaleźć na tę chwilę jakieś rozwiązanie. Jednakże zamiast tego, miała wrażenie, że po raz pierwszy od przejęcia obowiązków ojca, nie zasługuje na stanowisko prezesa Taeyang.

      Czuła, że w ostatnim czasie nad niczym nie panuje, a dzisiejszy dzień tylko ją w tym utwierdził. Matka ciągle chciała, aby chroniła posadę przed Jongupem, który od zawsze jej pragnął. Ojciec natomiast, pomimo swojego łagodniejszego charakteru, nie sprzeciwiał się w tym i nawet kiedy ją odwiedzał, ani razu od dzieciństwa nie usłyszała od niego, że był z niej dumny oraz osiągnięć, jakie zrobiła.

      – Może powinnam zrezygnować ze stanowiska... – szepnęła, zaskakując pracownicę Hong i Jaebuma, którzy wymienili się zaskoczonymi spojrzeniami, nie mogąc uwierzyć, że coś takiego usłyszeli.

      Lee również poza chwilowym szokiem, z którego już się obudził, poczuł niewielką satysfakcję. Dzięki słowom Sohyun bardzo dobrze zrozumiał, że w końcu może wprowadzać swój plan w życie, a potem oczekiwać efektów wielkiej bomby, jaką stworzył.

      Niemniej zaraz po tej euforii odniósł wrażenie, że jakoś niespotykanie żal mu dziewczyny, na której barki spadła taka odpowiedzialność jak chronienie Taeyang oraz posady prezesa. Zdawał sobie w jakimś stopniu sprawę, iż dziedziczka, mówiąca teraz o rezygnacji ze stanowiska, nie miała wielkiego wsparcia w rodzinie, czego ostatnio był świadkiem, więc miał dziwną ochotę jej jakoś pomóc, gdy widział ją w takim stanie.

      – Ile mamy czasu?

      Gdy zadał pytanie, sam zaskoczył siebie, że to powiedział i przeklął w myślach za to zachowanie. Próbował się zaraz opamiętać, bo przecież był w tej firmie tylko dla jednego, wielkiego celu, który od dawien dawna chciał zrealizować, a teraz przez zmartwienie mógł wszystko zaprzepaścić.

      – Około trzech godzin – odparła pracownica Hong, na co Sohyun szybko podniosła się ze swojego miejsca, mając jakiś pomysł.

      – Dobra, to nawet dużo – powiedziała Kim, odwracając się do stanowiska pracy sekretarza, które nadal znajdowało się w jej gabinecie. – Jaebum, sprawdź natychmiast CV wszystkich pracowników i znajdź osobę, która zna perfekcyjnie niemiecki – przerwała, zakładając ręce na klatce i zaraz dodała. – Panno Hong, dzisiaj nie zamkniemy centrum. Niech klienci chodzą i kupują. Pokażemy w ten sposób inne oblicze Taeyang. Dodatkowo zamów posiłki z „Taeho&Minho" oraz przygotuj kilku pracowników ze swojego działu, aby przywitać gości.

      – Coś jeszcze mam zrobić, pani Kim?

      Sohyun pokręciła przecząco głową, mówiąc po chwili:

      – Nie, to wszystko. Sama zajmę się resztą – odpowiedziała, mając nadzieję, że chociaż to im dzisiaj wyjdzie. – A teraz bierzmy się do roboty.

      Kiedy wypowiedziała ostatnie zdanie, ich trójka ruszyła od razu do swoich obowiązków, które musieli zrobić jak najszybciej oraz jak najdokładniej. Sohyun w ten sposób wykonywała najpotrzebniejsze telefony do innych pracowników firmy, organizując salę, w której później usiądą, porozmawiają, zjedzą najlepsze koreańskie dania oraz wychodziła szykować rzeczy przy wejściu.

      Tymczasem Jaebum, jak mu zaleciła szefowa, przeglądał CV pracowników i szukał tego, czego potrzebowali. Gdy mu się udawało, wychodził z gabinetu, aby spotkać się pracobiorcą, lecz za każdym razem wracał ze złą wiadomością - nikt nie chciał na siebie brać tak olbrzymiej odpowiedzialności, aby tłumaczyć dla spadkobierczyni, która potrzebowała nagle pomocy.

      Oderwali się dopiero od swoich zajęć, gdy do biura przyszła po raz kolejny recepcjonistka Hong, poinformować, że wykonała własne obowiązki oraz że goście podjadą za piętnaście minut pod główne drzwi. To właśnie wtedy zdali sobie sprawę, że trzy godziny minęły i Sohyun musiała zostawić w gabinecie nadal szukającego Jaebuma, aby przywitać kilkoma słowami po niemiecku gości.

      Kiedy udało się jej dotrzeć do głównego wejścia, uprzednio po zjechaniu windą ze swojego piętra, stanęła przy ustawionych w dwa rzędy pracownikach. Przyjrzała się im się dokładnie, próbując w ten sposób skupić swoje myśli na czymś innym niż brak tłumacza, którego tak bardzo potrzebowała.

      Miała nadzieję, że uda im się znaleźć kogoś, kto potrafi mówić po niemiecku, lecz chyba się mocno przeliczyła. Nie każdy w tym świecie znał, jak ona, perfekcyjnie angielski, który był aktualnie uczony w każdej szkole, a oczekiwała języka, jakiego nie wszyscy się uczyli lub mieli możliwość nauki.

      Wzięła kolejny, głęboki wdech, a potem wydech, kiedy jej spojrzenie zatrzymało się na czarnych samochodach przez budynkiem. Zostały one zaraz otworzone przez wyznaczonych pracowników, po czym wysiadło z nich kilku Niemców, którzy zaraz szli w jej kierunku.

      – Pan Lee nie znalazł nikogo w firmie, kto zna niemiecki – oznajmiła pracownica Hong, uśmiechając się razem z Sohyun w stronę idących obcokrajowców. – Co robimy?

      Kim czuła, jak zaczynają się jej pocić dłonie ze stresu, lecz nie okazywała po sobie ani jednego znaku, że tak było. W zamian powiększała swój serdeczny uśmiech, który wyćwiczyła przez kilka lat i oznajmiła:

      – Improwizujemy.

      Ruszyła w ich stronę, a w myślach tworzyła najróżniejsze i bardzo tragiczne scenariusze na resztę dnia bez pomocy tłumacza. Dopiero kiedy zatrzymała się przed nimi, a oni przed nią, przestała w ogóle myśleć, chcąc zacząć działać.

      – Guten Tag.

      – Guten Tag – odparła Kim, robiąc dalej dobrą minę do złej gry.

      Zapanowała między nimi cisza, która była przerywana tylko głosami klientów, którzy przechodząc koło nich, przyglądali się i rozmawiali na temat tego, co tu właśnie się działo.

      – Guten Tag – usłyszała nagle znajomy głos, który ją zaskoczył i nim się odwróciła, koło niej pojawił się jego właściciel z niewielkim uśmiechem. – Ich bin Lee Jaebum und werde heute der Übersetzer sein.

      Sohyun, nadal zaskoczona, patrzyła na swojego sekretarza wielkimi oczami, próbując zrozumieć, co on właśnie robił. Zaraz jednak, niczym niespodziewana niespodzianka, przypomniała sobie jego CV, w którym była wzmianka o wykształceniu w Berlinie oraz umiejętności do języka niemieckiego.

      Natomiast Jaebum, gdy ona rozmyślała, przedstawił ją oraz porozmawiał chwilkę z delegacją, dowiadując się kilku rzeczy, których mogli użyć później we wspólnej rozmowie.

      – To jest pan Finn Müller – Lee wyrwał ją z zamyślenia, przedstawiając obcokrajowca. – Cieszy się, że w końcu udało mu się przyjechać do Seulu i poznać samą panią prezes – tłumaczył dalej, dodając po chwili. – Dwa lata temu nie dał rady tu przybyć przez sprawy osobiste, pomimo wielkich chęci.

      – Mi również miło pana poznać osobiście – odparła Kim, zatrzymując się, by sekretarz mógł spokojnie tłumaczyć i zaraz kontynuowała. – Doceniam chęci odwiedzenia Korei oraz Taeyang, więc aby nie marnować cennego czasu, oprowadzę pana po centrum.

      Wszystkie jej słowa Jaebum przełożył na niemiecki bez najmniejszego zająknięcia się, a następnie, jak powiedziała Sohyun, ruszyli w głąb budynku. W ten sposób dostali się do ruchomych schodów oraz na pierwsze piętro, gdzie chciała rozpocząć małą wycieczkę po centrum handlowym, o którym cały czas mówiła, a sekretarz tłumaczył.

      Miała w planach oprowadzić ich po trzech piętrach, w których poruszali się klienci oraz po piętrze z biurami innych pracowników. To właśnie tam, u ludzi, jakich nie było widać na co dzień przez zwykłego kupującego, pragnęła zakończyć to małe zwiedzanie i podać zamówiony przez Hong Eunji poczęstunek dla gości, by się najedli po niewielkim spacerze.

      Gdy skończyli pierwsze piętro, ruszyli na drugie. Tam również długo nie chodzili. Jednakże najwięcej się wystali, ponieważ obcokrajowcy zaczęli zerkać do różnych sklepów, zastanawiając się, dlaczego pojedyncze produkty były u nich w Taeyang jeszcze niedostępne.

      W końcu, kiedy dostali się na poziom trzeci, poinformowała gości, że niestety to odwiedzą ostatnie w centrum oraz ruszą do innych miejsc. Przyjęli to dość dobrze, tym bardziej, gdy wspomniała, że poznają kawałek kultury koreańskiej, czyli smakowitych dań z restauracji „Taeho&Minho".

      Przechadzali się po trzecim piętrze, rozmawiając już mniej na temat pracy, a więcej na temat pobytu obcokrajowców w Korei. Z tego, co sama rozumiała, byli oni pod wrażeniem architektury oraz historii, ale dopiero wiedziała więcej, gdy Jaebum tłumaczył i wyjaśniał jej długi monolog Müllera, który ciągle był zachwycony.

      Dalej dyskutując, ruszyli do windy, chcąc się dostać na wyższe piętra budynku oraz do specjalnie wyznaczonej sali, w której już po jakimś czasie wszyscy usiedli. Następnie, podano im koreańskie dania, będące kolejnym elementem kultury, jaki chciała ukazać obcokrajowcom i zaczęli je w ciszy konsumować.

       Nagle, po długim milczeniu podczas jedzenia, rozległo się głośne odłożenie pałeczek przez Finna Müllera. Wszystkie pary oczu obecnych ludzi zostały na niego skierowane, oczekując najmniejszego oraz najstraszniejszego wyroku z jego ust.

      Niemniej zamiast słów, spojrzenie Niemca znalazło się na Sohyun, która wzięła wdech i go wstrzymała, ponieważ jego mina nie ukazywała w tym momencie zadowolenia ani niczego, co mogło być dla niej pozytywne.

      – To być bardzo dobre – oznajmił łamanym koreańskim Müller, wskazując na prawie pusty talerz i dodał zaraz coś w swoim ojczystym języku.

      Spadkobierczyni odetchnęła z ulgą, natychmiast kierując pytające spojrzenie na swojego sekretarza, który uważnie wysłuchał gościa i zwrócił się w jej kierunku.

      – Pan Finn Müller podziękował za możliwość skosztowania naszej kuchni oraz bardzo podobało mu się profesjonalnie podejście do jego odwiedzin w głównej siedzibie Taeyang – przetłumaczył Jaebum, przyglądając się Sohyun, która siedziała teraz wraz z miłym uśmiechem.

      Zaraz jednak dziedziczka wstała, chcąc wyrazić w ten sposób swoją wdzięczność oraz szacunek do mężczyzny. Po chwili Niemiec zrobił to samo, a za nim reszta ludzi, którzy również znajdowali się w tym wielkim pomieszczeniu.

      – Ja również dziękuje za waszą wizytę i liczę, że niebawem spotkamy się w Niemczech, abym mogła zobaczyć, jak tam pracujecie, sprzedając cenne produkty i usługi Taeyang. Dziękuję.

      Gdy to powiedziała, pokłoniła się po raz pierwszy w czyimś kierunku, co także wykonał gość, zanim Jaebum wszystko przetłumaczył. 

      Piętnaście minut drogi z Taeyang do osiedli, w jakich mieszkała Sohyun minęli w ciszy, którą co jakiś czas przerywały klaksony samochodów na ruchliwych drogach Seulu. Niemniej ich milczenie wynikało tylko z tego, że ona, ciesząc się końcem długiego i emocjonalnego dnia, zasnęła na miejscu pasażera, odrywając się w ten sposób od rzeczywistości. Natomiast on był w pełni skupiony na bezpiecznym prowadzeniu służbowego auta, więc przez myśl mu nawet nie przeszło, aby się odzywać podczas jazdy, kiedy szefowa spała.

      Dopiero gdy bezkonfliktowo dojechał do budynku mieszkalnego, a potem zaparkował auto na podziemnym parkingu po długim powrocie z firmy, przerwał ciszę, która panowała w między nimi, aby obudzić dziewczynę.

      – Dojechaliśmy, czas na pobudkę.

      Kiedy rozległ się jego łagodny szept, Sohyun się ani nie ruszyła, ani nie obudziła z drzemki. Niemniej w zamian zauważył, że na jej jasnej twarzy widniało olbrzymie zmęczenie, a może wręcz zmordowanie, wrażeniami po komplementach i zachwytach niemieckich gości oraz przygotowaniach, które zrobili dzisiaj na szybko.

      Jaebum czując znów jakieś dziwne, ciepłe uczucie, podniósł swoją dłoń w stronę jej porcelanowej buzi. Chciał właśnie tak sprawdzić, czy aby na pewno dziewczyna żyła, a nie była wytworem jego wyobraźni niczym nieosiągalny sen.

      Jednakże, gdy jego ręka zbliżyła się dość blisko jej twarzy, natychmiast ją cofnął, opamiętując się w myślach. Próbował również zrozumieć, co nim w tym momencie kierowało oraz skąd pojawiało się to uczucie, którego nie potrafił opisać.

      Tymczasem Sohyun zaczęła się budzić, aż w końcu otworzyła oczy i niczego nieświadoma, wyjrzała za okno, pragnąc dowiedzieć się, gdzie właśnie była.

      – Dojechaliśmy już? – Spojrzała na sekretarza, oczekując odpowiedzi.

      Przytaknął jej, nadal rozmyślając nad zachowaniem. Lecz po chwili, kiedy do głowy przyszła mu dość niedorzeczna myśl, którą mógł winić za swoje czyny, spojrzał z niedowierzaniem na szykującą się do wyjścia z auta dziewczynę.

      Nie, to nie może być to., pomyślał, gdy odpinała pas.

      Na jej czyny, wrócił do rzeczywistości i uwolnił się od przypięcia, jakie zapiął przed wyruszeniem w drogę. Następnie wysiadł z samochodu, aby go szybko obejść oraz stanąć przy drzwiach ze strony dziewczyny. Po chwili otworzył je, wypuszczając jak zwykle Sohyun, która bez pożegnania ruszyła w stronę wyjścia z parkingu.

      Tradycyjnie odprowadził ją spojrzeniem, a kiedy zniknęła, wyciągnął telefon. Wybrał numer z listy kontaktów i bez zastanowienia wykonał połączenie do przyjaciela.

      – Wszystko idzie w dobrym kierunku – oznajmił chłodnym tonem, kiedy odebrano po stronie Minkiego, bo nagle zaczął mieć złe przeczucia do siebie i swojej szefowej. – Pora rozpocząć część drugą planu.

Słowniczek:
Guten Tag - słowo z j. niemieckiego, oznaczające "dzień dobry".
Ich bin Lee Jaebum und werde heute der Übersetzer sein. - zdanie w j. niemieckim, oznaczające "jestem Lee Jaebum i dzisiaj będę tłumaczem".

Parę słów od Autorki

Witam wszystkich, którzy dotarli do końca rozdziału!

Dziś będzie krótko i na temat.

Po pierwsze: Nie jestem mistrzem z j. niemieckiego, więc przepraszam za wszelkie błędy, które mogły się pojawić.

Po drugie: Zakończyłam (w końcu) opis całej fabuły. Dzięki temu mogę określić ilość przypuszczalnych rozdziałów "Szefowej". Ta liczba to... Dwadzieścia cztery!

Po trzecie: Pragnę poinformować, że przez zbliżający się rok szkolny, rozdziały będą pojawiać
RAZ W MIESIĄCU.

A teraz... Życzę Wam udanej reszty wakacji!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top