[Rozdział 14]
Tiffany Young - Born Again
Muzyka klasyczna rozbrzmiewała cicho w tle, tworząc nieudanie romantyczny nastrój w uroczej kawiarni. Dookoła nich, siedzących na wygodnej kanapie, chodziło trzech fotografów. Co chwilę robili im masę niepotrzebnych zdjęć, oślepiając tym samym jasnym blaskiem fleszy, którego mieli powoli dość.
Prowadząca, zadająca ciągle pytania, wysłała po raz kolejny w ich kierunku swój, wyćwiczony przez lata, uśmiech. Sohyun i Jaebum, jak wcześniej, natychmiast go odwzajemnili. Różnica była jednak taka, że przychodziło to im z coraz większym trudem.
W tym momencie, po półgodzinnym graniu swoich ról – dwójki zakochanych ludzi, którzy odnaleźli szczęście podczas wspólnej pracy – czuli się niezwykle zmęczeni. Nie sądzili, że udzielenie wywiadu będzie tak mordującym zajęciem we wtorkowe popołudnie, które jeszcze jakiś czas temu było bardzo spokojne.
– Skoro wiemy już co nieco o spółce Taeyang, to może zmienimy temat... Wielu ludzi umiera z ciekawości, jak wasza dwójka stała się parą – powiedziała ciemnowłosa kobieta, dając im nadzieję na szybki koniec. – Możecie nam zdradzić, kto pierwszy kogo zaprosił?
– Ja to zrobiłem – odparł natychmiast Jaebum, przypominając sobie to, co ustalili.
Natomiast Sohyun przytaknęła głową. Chciała w ten mały sposób potwierdzić słowa, przez które prowadząca utkwiła zaciekawione spojrzenie na chłopaku.
– Mogę spytać, co jej takiego powiedziałeś, że udało ci się ją oczarować?
Odwrócił się z uśmiechem do dziewczyny, która patrzyła na niego zachęcająco. Wiedział, że tak jak on, w duchu niezmiernie cieszyła się, że udało im się dostać wszystkie pytania, jakie miały być zadane. Dzięki temu sporządzili odpowiedni scenariusz; podzielili się, kto, co i kiedy powinien mówić oraz przedyskutowali każdy gest, jaki mieli zrobić, by wyglądało prawdziwie.
– „W całym swoim życiu nie spotkałem osoby takiej jak ty" – wyrecytował, wracając twarzą do prowadzącej i kończąc kontakt wzrokowy z Sohyun. – Pokochałem ją, ponieważ okazała się dobrym człowiekiem.
Ona jednak nie oderwała od niego spojrzenia. Jej serce nagle zaczęło głośno bić. Miała wrażenie, że słowa, które zapamiętał i chwilę temu wypowiedział, nie były kłamstwem. Czuła, jakby mówił o niej szczerze.
– Omo, Kim Sohyun, widzę po twojej minie, że pamiętasz ten czas – odezwała się do niej kobieta, wybudzając ją z zamyślenia i wskazała na twarz. – Rumienisz się.
Zaskoczona, delikatnie się uśmiechnęła oraz zaczęła machać dłonią, grając na czas, który była tak cenny. Musiała szybko wymleć jakąś sensowną odpowiedź.
– Ach, trochę tu gorąco – odparła przekonująco.
Niemniej zaraz przeklęła siebie w myślach, próbując się nie skrzywić z niezadowolenia. Dla niej nie brzmiało to ani trochę wiarygodnie, a wręcz przeciwnie. Jakby przyznała ciemnowłosej rację.
Tymczasem Jaebum, kiedy usłyszał jej odpowiedź, lekko uśmiechnął się pod nosem. Spodobała mu się reakcja dziewczyny na słowa, które były banalne, jak w tanich romansidłach i, mimo upominania się, jakoś nieszczególnie chciał to ukryć.
– Przepraszam, że o to pytam – oznajmiła prowadząca – Ale kiedy pierwszy raz się całowaliście?
Skupili swoje zaskoczone spojrzenia na kobiecie, która również była w nich wpatrzona. Nie wierzyli w to, co przed chwilą usłyszeli, więc mają nadzieje, że się przesłyszeli, spytali chórem:
– Słucham?
– Kiedy pierwszy raz się całowaliście? – Powtórzyła pytanie, oczekując odpowiedzi.
Sohyun, widząc malujące się zmieszanie na twarzy „partnera", wyprostowała się. Nie sądziła, że warunki, dzięki którym właśnie udzielali wywiadu, zostały nagle zerwane przez ciekawską kobietę, jaka bezwstydnie zadała im takie pytanie.
– Uprzedzałam wcześniej kierownictwo redakcji, że zakończę wywiad, jeśli pojawią się pytania spoza listy, ale... Nie wydaje mi się, aby pani o tym wiedziała – powiedziała, zachowując resztki spokoju i wstając z miejsca. – Zakończmy więc teraz. Chyba jest wystarczająco dużo materiału, aby napisać dobry artykuł.
Złapała za dłoń Jaebuma, który stał tuż obok niej i bez pożegnania, ruszyła w stronę wyjścia. Była na tyle zniesmaczona obscenicznym zachowaniem kobiety, znającej prawdopodobnie zasady wywiadu, że zaraz opuściła przytulną kawiarnię, rozpoczynając wśród pracowników redakcji mały, ale głośny chaos.
W ciszy przeszli kawałek od budynku do auta, które stało na parkingu. Ten krótki spacer sprawił, że nie musiała już liczyć w myślach, czy głęboko oddychać, by się uspokoić przez nagłe pytanie publicystki. Wystarczająco ochłonęła przez kwietniowe powietrze, jakie tego popołudnia było dość chłodne.
Opanowana, odwróciła się przodem do wyjątkowo spokojnego sekretarza. Natychmiast puściła jego dłoń, zwracają tak na siebie uwagę, po czym wystawiła swoją do przodu, oczekując tylko jednego.
– Kluczyki.
Zaskoczony na jej chłodny ton, wyjął z kieszeni przedmiot i niechętnie go podał. Nie był pewien, co Sohyun chciała w tym momencie zrobić, ale był świadom po kilkunastu dniach wspólnej pracy, że po niej można się wszystkiego spodziewać, włącznie ze sprzedawaniem ludzi na aukcjach.
Może prawie wszystkiego.
Nie przewidział jedynie, że dziewczyna zabierze klucze. Potem wsiądzie do auta na miejsce kierowcy i z piskiem opon, zostawiając go samego na parkingu, odjedzie.
– Po prostu pięknie się wkopałeś, Jaebum – szepnął do siebie, zdając sobie sprawę, co się stało i słysząc dźwięk powiadomienia.
Ciężko wzdychając, wyjął telefon z kieszeni. Po chwili zaskoczony zaczął czytać treść wiadomości, której nadawcą była Sohyun:
O osiemnastej, w moim mieszkaniu spłacisz swój dług z aukcji.
Kup potrzebne składniki i przygotuj mi kolację.
Lepiej, żebyś się nie spóźnił.
Jego histeryczny śmiech, nie był w stanie ukryć olbrzymiego zirytowania, które w tym momencie odczuwał.
Równo o osiemnastej, tak jak sobie wcześniej zażyczyła Sohyun, Jaebum zjawił się przed mieszkaniem. Od udanego zakończenia aukcji przez myśl mu nawet nie przeszło, że zostanie wykorzystany do zrobienia zakupów, ugotowania kolacji oraz jej zjedzenia w towarzystwie dziewczyny, a tu proszę. Zaskoczyła go i zirytowała naraz nagłą wiadomością o planach na wieczór.
Oczywiście, nie biorąc pod uwagę wcześniejszego i jakże eleganckiego poinformowania, jemu to nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Ostatnio jakoś wyjątkowo go cieszyło spędzanie z nią czasu. Nawet zauważył, że coraz częściej nie może doczekać się przyjścia do pracy, by ją w ciszy obserwować.
Zadzwonił dzwonkiem do drzwi, które po chwili się otworzyły i wszedł. Tak, jak zwykle, w holu panowała ciemność, a światło witało gościa dopiero w olbrzymim salonie, do którego zmierzał.
Kiedy dotarł, rozejrzał się po sercu mieszkania. Zwrócił natychmiast uwagę, że od jego ostatniej wizyty, dużo się nie zmieniło. Była jednakże jedna różnica, która rzuciła się mu mocno w oczy. Książki, które wcześniej leżały porozrzucane po całym salonie, teraz zostały idealnie poukładane na regałach pod ścianą oraz na szklanym stole przy olbrzymiej sofie.
– Sohyun, jesteś tutaj? – Spytał, gdy skończył lustrować duży pokój.
Chwilę potem, po przerwaniu niepokojącej ciszy swoim pytaniem, jego oczom ukazała się dziewczyna. Spokojnym krokiem wychodziła ze swojej sypialni, a w dłoniach trzymała białą, zwykłą teczkę.
Ruszyła w kierunku Jaebuma i nie witając się z nim, usiadła na fotelu. Następnie, bez uprzedzenia, agresywnie rzuciła skoroszyt na stojący przed nią stolik, przez co rozległ się głośny dźwięk.
– Otwórz to – powiedziała chłodno, nie patrząc na niego.
Zaskoczony jej tonem, położył na sofę papierową torbę ze składnikami na kolację i złapał za teczkę. Mimo że był niezwykle ciekawy tego, co się w niej kryło, miał złe, a może nawet bardzo złe, przeczucia do zawartości.
Niemniej zignorował swoje odczucia i otworzył ją, wyjmując plik jakichś papierów. Był gotów do ich przeczytania, lecz nagle odezwała się Sohyun, skupiając na sobie uwagę:
– Dowiedziałam się paru ciekawych rzeczy, ale brakuje mi kilku szczegółów – zaczęła, opierając się o fotel i kontynuowała zachęcająco. – Przeczytaj kawałek, a dowiesz się, o co chodzi i może pomożesz.
Zapadła cisza, więc wrócił do zawartości teczki i zaraz pożałował swojej decyzji.
Z każdym słowem, a potem zdaniem, zdawał sobie sprawę, co trzymał w swoich dłoniach. Nie były to zwykłe papiery, które dotyczyły jakiegoś problemu Sohyun. Były to dokumenty o nim oraz jego przeszłym i teraźniejszym życiu.
Oderwał spojrzenie od kartek, po czym przeniósł je na nią. Nadal nie patrzyła na niego, ale wiedział, że znała jego reakcję na wylot. Spędzili ze sobą dość dużo czasu, aby wiedzieć, jaka będzie i nie myliła się. Był niezmiernie zaskoczony tym, co właśnie przeczytał.
– Lee Jaebum – odezwała się w końcu, spoglądając chłodno na niego. – Kim ty tak naprawdę jesteś i jaki masz cel?
Przełknął głośno ślinę. Chciał jej szczerze powiedzieć, co tak naprawdę robił w Taeyang. Wręcz pragnął się tym z nią podzielić, ale... Czuł, że nie może tego zrobić. Nie w tym momencie, kiedy tak brutalnie sprowadziła go do rzeczywistości. Nie w tym momencie, kiedy przypomniał sobie o całej zemście.
– Jestem... – zaczął, czując ciężką atmosferę, która nagle się między nimi pojawiła.
Przyglądali się sobie w skupieniu. Ona oczekiwała jakiejś brutalnej prawdy o jego motywie. On natomiast walczył sam ze sobą, chcąc jakoś uratować sytuację, którą w ciągu wszystkich wydarzeń, nieoczekiwanie stworzył.
Aż nagle oświeciło go. Mógł coś jej odpowiedzieć.
Wziął głęboki wdech. Wielki chaos panował w jego myślach. Nie wiedział, jak powinien to powiedzieć, aby zabrzmiało wiarygodnie. Postanowił więc wyrzucić pierwsze lepsze słowa, które nagle wymyślił.
– Jestem głupcem, który zakochał się w tobie od pierwszego wejrzenia – oznajmił szczerze, zaskakując siebie, ją, i cały świat.
Brawo Jaebum, lepszej wymówki nie mogłeś mieć., pomyślał, zdając sobie sprawę, że właśnie powiedział na głos swoje prawdziwe uczucia, a nie kolejne kłamstwo.
Parę słów od Autorki
Witam wszystkich w ten grudniowy dzień!
Już jutro Święta, więc ten rozdział wrzucam dla Was jako prezent! Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze!
Dodatkowo, skoro mowa o Świętach (i zaraz Nowym Roku), chciałabym życzyć Wam wszystkim szczęścia, zdrowia, spełnienia marzeń oraz wszystkiego, czego jeszcze nie wymieniłam, a z całego serca pragniecie! Niech ta końcówka grudnia upłynie Wam spokojnie i Nowy Rok rozpocznie się tak, jak tego chcecie.
Również dziękuję Wam, moi drodzy czytelnicy, że towarzyszyliście mi i Szefowej w tym roku!
Trzymajcie się i ściskam Was na odległość!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top