[Rozdział 10]

 James Arthur - Impossible

      Środa, pierwszy dzień jako oficjalna para, minął im dość spokojnie. Oczywiście, pomijając takie szczegóły, jak ciągle napływające wiadomości z gratulacjami pod ich adresem oraz pojawiające się bukiety kwiatów od zaskoczonych pracowników i rodziny spadkobierczyni, które już stały przy wejściu do galerii Taeyang przez brak miejsca w gabinecie.

       Niemniej Sohyun, chcąc czy nie chcąc, to wszystko ignorowała. Jak powiedziała Jaebumowi, nie byli w prawdziwym związku i nie miała czasu na błahe sprawy, czyli odbieranie kwiatowych przesyłek lub telefonów od ludzi.

      Jej postawa wynikała z tego, że przez cały dzień była zajęta olbrzymimi przygotowaniami do zbliżającej się aukcji charytatywnej. Tak więc spędziła dzień w terenie, a on razem z nią przy szykowaniu największego wydarzenia, jakie miała zaszczyt zorganizować samodzielnie od zajęcia pozycji prezesa.

      Pragnęła, aby wszystko prezentowało się idealnie, więc, ku zaskoczeniu sekretarza, również podwinęła rękawy. Wzięła się do niewielkiej, lecz niezwykle ważnej roboty, odciążając zajętych pracowników, jakich było niewielu i ustawiała stoły, krzesła oraz leżaki przy basenie z Jaebumem, który chwilę wcześniej nadzorował ustawianie dużej sceny.

      Dopiero późnym popołudniem, zadowoleni z pracowitego dnia, opuścili rezydencję. Wszystko, co zostało zlecone przed rozpoczęciem, przygotowano poprawnie i dzięki temu już nie musieli się zamartwiać żadną katastrofą, która mogłaby ich zaskoczyć przed lub w trakcie wielkiej imprezy w willi z basenem, gdzie głównym elementem była niezwykła licytacja.

      Niezmiernie cieszyło Sohyun, że ten dość nietypowy przetarg, który wymyśliła pewnego wieczoru podczas nudnej, biznesowej kolacji, przeszedł przez głosowanie z pozytywnym wynikiem, pomimo chwilowego zwątpienia akcjonariuszy. Nadal pamiętała, jak ją niebywale zaskoczyli, kiedy powiedzieli chórem „tak" na pomysł akcji charytatywnej i nie mogła uwierzyć w jej organizację.

      – Skąd wiedziałaś, że cały dzień ktoś nas obserwuje?

      Głos Jaebuma rozbrzmiał w aucie, w którym razem siedzieli, wyrywając Sohyun z zamyślenia. Oboje byli wyczerpani pracowitym dniem i pragnęli wrócić do swoich mieszkań, lecz przez pewne osoby nie mogli tego zrobić, więc uznali, że podjadą do jakieś kawiarni.

      Leniwie odwróciła się do niego twarzą, ukazując ironiczny uśmiech, próbując ukryć zaskoczenie jego słowami. Dla niej było niezwykle widoczne, że ktoś ciągle śledzi ich każdy ruch i sprawdza, czy naprawdę są sobie tak bliscy, jak pokazali podczas konferencji prasowej.

      – Chyba nie jesteś na tyle głupi, aby nie zauważyć, że ktoś za nami chodzi – powiedziała, wracając do neutralnej miny. – Poza tym, matka zawsze wysyła za mną jednego detektywa, gdy chce coś sprawdzić, a teraz, jak nasz związek ujrzał światło dzienne, nie spocznie, aż się wszystkiego nie dowie.

      Próbował nie pokazać po sobie, jak bardzo spodziewał się tych słów, więc w udawanym zaskoczeniu, otworzył szeroko oczy. Cieszył się, że sytuacja, jaką stworzyli z Minkim, wyszła idealnie i ona, Kim Sohyun, którą miał wykorzystać do swojej zemsty, zrobiła to, czego oczekiwali – potwierdziła związek.

      Dzięki temu, że wiedzieli coś o jej życiu od informatora, mogli z tego skorzystać. Stwarzali tak sytuacje, jak ta, w której od niedawna byli; ona potrzebowała kogoś, kto by udawał jej partnera, a on czasu, by rozkochać w sobie dziewczynę i wypełnić plan.

      – Naprawdę? – Spytał jedynie, chcąc sprawdzić, czy się nie przesłyszał.

      Sohyun kiwnęła głową w odpowiedzi i bez słów uprzedzenia, opuściła auto. Jaebum, przyzwyczajony do jej takiego zachowania, zrobił to samo, podchodząc zaraz do niej oraz, tak jak ustalili podczas rozmów o ich „związku", złapał ją za dłoń.

      Ruszyli w stronę wejścia do oszklonego budynku kawiarni, w którym po chwili się znaleźli. Rozejrzeli się po dużej sali ze stolikami, a przy nich postawionych wygodnych, kolorowych fotelach. Jedne miejsca były wolne, drugie zajęte przez dyskutujących ze swoim towarzystwem klientów i w tym samym momencie zdali sobie sprawę, że lokal nie przyciągał wielkich tłumów.

      Pustka akurat odpowiadała tej dwójce. Wiedzieli przecież, że aktualnie ich ,,związek" był najczęściej wyszukiwany w Internecie po wczorajszej konferencji prasowej, a to niezatłoczone miejsce pozwoliłoby im chwilę odetchnąć, więc z ulgą przeszli przez pomieszczenie i zajęli jeden ze stolików przy oknie.

      Zaraz, potem kiedy usiedli w wygodnych fotelach naprzeciw siebie, pojawiła się przy nich farbowana blondynka. Przywitała się z nimi, podając karty z oferowanymi potrawami oraz napojami przez kawiarnię. Szybko przejrzeli i złożyli zamówienie; dla Jaebuma cappuccino, a Sohyun gorącą czekoladę.

       Kiedy odeszła, aby przygotować napoje, Lee spojrzał na Kim, zakładając ręce na klatce piersiowej i oparł się o oparcie. Próbował od samego rana zrozumieć, o co chodziło w wielkiej licytacji, którą żyli wszyscy pracownicy Taeyang i dlaczego miała być tak niezwykła dla samej szefowej.

      – Powiesz mi w końcu, o co chodzi z tą całą aukcją, że wszyscy w firmie tylko o tym plotkują?

       Podniosła na niego spojrzenie, wyczuwając w jego głosie ciekawość i tajemniczo się uśmiechnęła. Mimo że chciała się podzielić z nim wszystkimi szczegółami, wolała, aby następnego dnia, na własnej skórze przekonał się o jej nietypowym pomyśle.

      – Hmmm... Jakby to ująć – zamyśliła się, również opierając o fotel. – Będzie ona nie z tej ziemi, a zaproszeni ludzie na pewno ją zapamiętają.

        Gdy to powiedziała z ekscytacją, mężczyzna w maseczce postawił przed nimi napoje i szybko odszedł, zwracając tym samym na siebie uwagę Jaebuma. Ten odprowadził tajemniczą postać spojrzeniem do wyjścia, łapiąc tak samo jak Sohyun za filiżankę z gorącą cieczą.

      – Dziwnie to smakuje – nagle powiedziała, krzywiąc się i powodując, że wrócił do niej spojrzeniem.

      Odstawiła gwałtownie filiżankę, dotykając głowy, która natychmiast zaczęła ją boleć. Jaebum widząc tę zmianę w jej zachowaniu oraz czując, że coś wydaje mu się podejrzane, odłożył szybko swoje naczynie i wstał, aby zaraz uklęknąć przy dziewczynie i się jej przyjrzeć dokładniej.

      – Wszystko w porządku? – Zapytał przejęty, widząc, jak Sohyun stała się bledsza na twarzy, a w jej oczach widniał strach.

      – Strasznie się źle czuję... – odpowiedziała, zaczynając mieć problemy z oddychaniem. – Jak po wypiciu kawy...

      Przerażony jej słowami, otworzył szeroko oczy. Przypomniał sobie całą rozpiskę, którą dostał pierwszego dnia pracy do nauki. Znajdowała się tam wzmianka o tym, że Sohyun miała alergię na kawę, która powodowała u niej wpierw ból głowy, potem duszności, a na koniec utratę przytomności po kilku minutach od wypicia napoju.

      Nie wiedząc, co ma zrobić, gdy Kim zaczęła być mniej kontaktowa, zaczął się rozglądać, aż krzyknął do pracownicy, która przyjmowała ich zamówienie:

      – Dzwońcie na pogotowie! Szybko!

       Jakby ktoś go spytał o sytuację z życia, w której był najbardziej przerażony, bez wahania wskazałby dzisiejsze popołudnie w kawiarni. A dokładnie, zapamiętany moment, gdy powieki Sohyun powoli opadły i nieprzytomna wpadła w jego ramiona.

      Czuł wtedy, jak nagle zaczęły mu płynąć słone łzy strachu. Strachu, jaki zapamięta do końca życia. Strachu, jaki został spowodowany przez zagrożenie jej życia. Strachu, jaki uświadomił mu coś, co się stało i się nie odstanie.

      Przeczesał dłonią ciemne włosy, odrywając spojrzenie od dziewczyny. Leżała nieruchomo w szpitalnym łóżku od dwóch godzin, a lekarze, których ciągle poganiał, wypytywał o szczegóły i domagał się najlepszej opieki, za każdym razem go ignorowali, mówiąc, że niebawem się obudzi.

      Niemniej jedna z miłych pielęgniarek, która przyszła do nich, podzieliła się z nim, że na szczęście Sohyun dotarła na czas. Jak powiedziała, gdyby przyjechała karetką chwilę później, mogłoby skończyć się o wiele gorzej niż utrata przytomności, więc Jaebum uznał to za jakąś pozytywną wiadomość w tych wydarzeniach

      Dodatkowo przypadkiem dowiedział się jeszcze czegoś. Kiedy miał już wychodzić za ratownikami, zatrzymała go blondwłosa kobieta, która była zaskoczona całą sytuacją. Nie miała pojęcia, skąd te napoje znalazły się na ich stoliku, skoro należały do kogoś innego i wtedy Jaebuma oświeciło.

      Jego przeczucia do podejrzanego mężczyzny w maseczce się nie myliły, a informator miał rację. Ktoś specjalnie chciał skrzywdzić spadkobierczynie, więc wykorzystał tę okazję i postawił przed nimi napoje, których spróbowali.

      Nagle rozbrzmiał dzwonek telefonu, który sprowadził go na ziemię. Szybko wyjął z kieszeni urządzenie i widząc, że dzwoni Minki, opuścił pomieszczenie.

      – Masz coś? – Spytał, siadając na krześle na białym, szpitalnym korytarzu.

      – Przejrzałem monitoring, ale w momencie, kiedy wchodzicie do kawiarni, wszystko się urywa – oznajmił po drugiej stronie Kang. – Ale tak, jak prosiłeś, sprawdziłem wcześniejsze przypadkowe wypadki u niej i informator się nie mylił. Co prawda, miała kilka zadrapań, lecz to wszystko wygląda jakoś dziwnie...

      Jaebum nic nie odpowiedział. Analizował w myślach wszystko, co mu powiedział przyjaciel oraz to, czego się dowiedział od X'a. I ciągle miał tylko jeden wniosek, który nie powodował u niego uśmiechu, a wręcz przeciwnie. Czuł lęk.

      – Minki, informator znów miał rację – odparł w końcu, przykładając rękę do czoła i je pomasował. – Ktoś się przy niej kręci, aby się jej pozbyć.

      Kiedy to powiedział, zakończył połączenie z przyjacielem, po czym przymknął powieki. Jego myśli po raz kolejny wróciły do wcześniejszych wydarzeń, które rozegrały się w kawiarni.

      Niemniej, siedząc tak, nie zdawał sobie sprawy, że Sohyun obudziła się i teraz stała przy uchylonych drzwiach, słysząc całą jego rozmowę.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top