-9-

Pov. Polska

Po pracy wróciłem prosto do mieszkania. W domu czekał na mnie pełen dobrej energii Węgry z obiadem. Dla mnie to jednak nie był dobry dzień. W szczególności po tym, jak mój nowy szef zaproponował bycie jego własną dziwką.

- Jak było w pracy?- Zapytał starszy, podchodząc do mnie z jedzeniem na talerzu. Następnie postawił go przede mną na stole.

- Tak jak zwykle jest w robocie- Mruknąłem niezainteresowany, wpatrując się w ekran telefonu.

Węgry nic nie odpowiedział tylko usiadł obok przy stole. Następnie spoglądał na mnie z delikatnym uśmiechem. Ja jednak wciąż wpatrywałem się niezainteresowany w telefon. Sięgnąłem po chwili po widelec oraz zacząłem nabijać na niego jedzenie.

- Na pewno wszystko dobrze?- Zapytał, a z jego twarzy zniknął uśmiech.

- Tak.. eh..- Mruknąłem i odłożyłem, a bardziej rzuciłem telefon na stół.- Mam po prostu dużo pracy. W sumie to gorszy dzień..

- Pracujesz tam dopiero od dwóch dni i już masz tak dużo pracy?- Spojrzał na jedzenie, którym aktualnie zacząłem się bawić.

- To bardzo wymagająca firma- Westchnąłem, zjadając w końcu to, co znalazło się na widelcu.- Poza tym mój szef chce..

Zamilkłem na chwilę. Za nim dokończyłem zdanie, popatrzyłem zmieszany na brata. Patrzył na mnie zmartwiony i dosyć smutny. Nie mogę mu powiedzieć o propozycji od Niemca. Węgry jest bardzo przeciwko takim rzeczom. Jeśli wyznam mu, co proponuje mi szef na pewno by kazał mi przestać tam pracować, a przecież nie mogłem tego zrobić..

- Szef każe mi zostawiać po godzinach- Dokończyłem w końcu, unikając wzroku Węgra.

- Oh rozumiem- Spuścił lekko wzrok na podłogę i westchnął.- Ale musisz go posłuchać w końcu to twój szef.

- Niestety- Mruknąłem cicho, wracając do jedzenia.- Nie mówmy już o mojej pracy. Jak się w ogóle dzisiaj czujesz?

- Całkiem dobrze. Chociaż kolejny raz mam te bóle brzucha.

- Brałeś leki?- Spojrzałem na niego natychmiast podejrzliwie.- Wiem, że czasem ich nie bierzesz..

- Wziąłem. Zawsze biorę- Uśmiechnął się do mnie wymuszony.

Położyłem po chwili swoją rękę na jego dłoni. Jednak Węgry szybko zabrał rękę, co oznaczało, że nie chce drążyć tego tematu. Nie chce już o czymś mówić. Westchnąłem cicho i zabrałem rękę od niego. Pomiędzy nami nastała cisza. Wróciłem do jedzenia mojego posiłku, a starszy wpatrywał się w podłogę. Po chwili nie pewnie i cicho rzekłem do starszego:

- Wychodzę wieczorem z Ameryką.. ale wrócę szybko. Nie tak, jak ostatnio.

- Gdzie znów idziecie?- Zapytał, wracając wzrokiem do mnie.- Nie możecie się spotkać u nas w mieszkaniu? Będę miał przynajmniej wtedy pewność, że nic ci się nie stanie i nie będę się musiał martwić.

- Węgry, ale ty nie musisz się martwić o mnie- Westchnąłem, odsuwając od siebie talerz, na którym zostało jeszcze trochę jedzenia.- To ty jesteś tutaj ważniejszy. Zadzwonię do Litwy, aby się tobą zaopiekował.

- Litwa ma swoje życie. Jest od dawna w małżeństwie i będzie miał niedługo dziecko. Myślisz, że jestem w stanie być ważniejszy dla niego niż jego nowa rodzina? Nie chce abyśmy znów wtrącali mu się w życie. Ma racje z tym, abym został w szpitalu..

- Węgry.. Serce mi się łamie, gdy słyszę od ciebie takie słowa- Rzekłem i splotem nasze palce.- Litwa to nasz brat nigdy nie będziemy dla niego nie ważni. Nigdy też nie pozwolę cię zabrać do szpitala, jeśli nie będzie takiej potrzeby.

Starszy westchnął głęboko oraz przymknął oczy. Zaczął delikatnie gładzić kciukiem moją dłoń. Wpatrywałem się w niego ze smutkiem i zmartwieniem w oczach. Węgry ma prawo czuć się jak ciężar dla mnie.. ale nigdy tak sobie nie pomyśle. Jest moim bratem. Moim prawem jest opiekowanie się i dbanie o niego. Nawet gdyby miało to być kosztem mojego życia.

***

Wieczorem znów poszedłem do klubu. Ameryka, jak zawsze czekał tam na mnie, przygotowując się już do pracy. Był trochę niezadowolony tym, co mu powiedziałem piątkowej nocy i nie odzywał się do mnie przez cały weekend. W sumie czemu się dziwić.. Zachowałem się trochę, jak dupek, ale on także powinien zrozumieć moje stanowisko. Dobrze wiedział, że nie chciałem nigdy uprawiać seksu z nieznajomymi.

- Nie uprawiałem seksu.. Do żadnego nawet kontaktu fizycznego nie doszło- Rzekłem po długim milczeniu. Ameryka spojrzał na mnie wprost, odrywając się od robienia makijażu.- Ten facet odwiózł mnie od razu do domu.

- Żartujesz sobie prawda?- Rzekł jakby trochę zaskoczony, ale jednocześnie uradowany? W sumie sam się w duchu bardzo cieszyłem, że nic nie się nie stało.- To wspaniale. Spełniło się to co sobie życzyłeś.

Młodszy po chwili rzucił mi się na szyję i przytulił do mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam na jego ruch. Objąłem go także. Jednak to nie sprawiało mi tyle szczęścia, bo wciąż miałem świadomość, że propozycja od Niemiec nie jest wcale taka dobra.

- Co to był za facet? Czemu niby do niczego nie doszło skoro zapłacił tyle kasy?- Zapytał, odrywając się ode mnie natychmiast, jednak wciąż był bardzo blisko mnie.

- Proszę nie pytaj mnie o to..- Oparłem się bardziej o oparcie krzesła i odchyliłem głowę do tyłu. Następnie zakryłem twarz rękoma i westchnąłem głęboko.- To ten cholerny Niemiec.. to on mnie wynajął.. mój nowy szef. Nawet nie wiesz, ile mi to przysporzyło problemów.

Ame wpatrywał się we mnie przez chwilę w milczeniu. Po chwili jednak uśmiechnął się szeroko i objął moje ramię ręką, a następnie przysunął bliżej siebie. Spojrzałem na niego ukradkiem. Widać, że cała ta sytuacja wywoływała mu mnóstwo zabawy..

- Proszę cię nie wyszczerzaj się tak tylko coś powiedz..

- A co niby mam mówić?- Zaśmiał się po chwili głośno.- Oh proszę cię. To nawet lepsza wiadomość, że się o tym dowiedział. Pomoże ci to nawet w poderwaniu go.

- Po pierwsze i najważniejsze nie zamierzam się z nim ruchać i nie chce robić kariery przez łóżko!- Krzyknąłem, odrywając się od niego.- A po drugie to.. masz rację. Pomogło, bo ten dupek zaproponował mi abym zrezygnował z pracy tutaj, a dawał dupy tylko jemu. Tak, że będę jego własną zabawką do łóżka.

- Oh Poland nie znałem cię od tej strony- Zachichotał po chwili głośno.- Nie spodziewanym się, że wyrwiesz takiego faceta, jak Niemcy. Na twoim miejscu od razu bym się rzucił na niego.

- Już o tym rozmawialiśmy Ameryka. Wiesz, jakie jest moje zdanie na ten temat- Odparłem smutno i odwróciłem się do niego tyłem.- Dał mi jednak czas, abym się na myśli nad odpowiedzią.

- Ważne, że dał ci wybór to oznacza, że nie jest aż tak bezdusznym facetem- Rzekł i położył rękę na moim ramieniu.- Nie chce cię molestować na pewno. W zasadzie będziesz miał jakieś z tego korzyści niż tylko niepracowanie tu i posiadanie "lepszych" relacji z szefem?

- Będzie mi płacił za to- Westchnąłem.- To będą naprawdę ogromne pieniądze. Takich nigdy bym tu nie zarobił, pracując wciąż jako striptizer.

- Same korzyści z tego będziesz miał Poland- Rzekł, odsuwając się w końcu ode mnie. Spojrzał po chwili w lustro na mnie.- Przystojny facet w twoim łóżku, w zasadzie szef, u którego będziesz miał same dobre zdanie. Dobre pieniądze za "usługi" dla niego i za pracę w firmie. I w końcu nie będziesz musiał być dotykany przez zboczeńców w klubie. Sam przecież nie lubisz tej roboty.

- Wszystko, to co mówisz ma sens. Nawet bardzo dużo sensu. I może nawet bym się zgodził na jego propozycję, ale to nie moralne.. I co niby powiedzą na to inni pracownicy w firmie? Romans w pracy to nic dobrego- Popatrzyłem po chwili na niego.

- Czy ty od razu zamierzasz wszystkim się chwalić swoim romansem? Bardziej nazwałbym to szansą jedną na milion- Rzekł, malując usta błyszczykiem.- To będzie wasz mały sekret.

Wpatrywałem się przez chwilę na niego. Ameryka nie doradzi mi nic w tej sprawie. On będzie trzymał się jedynie tego, abym przyjął propozycję szefa. Nie jest w stanie przedstawić mi negatywnych skutków tej decyzji, a tylko same pozytywy. Potrzebuje pogadać z kimś jeszcze o tym.. Z kimś, kto będzie miał inne spojrzenie na to wszystko. Z punktu widzenia tych złych skutków. W końcu ta decyzja na pewno wpłynie na moje dalsze losy w firmie. Może najlepiej by było, gdybym po prostu skończył tam pracę..? Jednak to durne uciekać tak od odpowiedzialności. Nie mogę uciekać od tego.. Jednak czy mam inni wybór?

- Poland słuchaj, pójdziesz raz lub dwa z nim do łóżka- Powiedział po długiej przerwie ciszy Ame.- Potem zdecydujesz czy ci na rękę ten romans, czy może jednak nie. Myślę, że Niemcy zrozumie to i pozwoli ci zmienić zdanie. W końcu masz do tego prawo.

- Mam wrażenie, że jak się w końcu zgodzę to będę hipokryta. Zawsze miałem złe nastawienie do bliższych relacji z szefem i do robienia kariery przez łóżko. Godząc się to będę pieprzonym hipokryta!- Krzyknąłem, kładąc głowę na biurku przed sobą.

- Sensowne, ale durne. Wszyscy jesteśmy hipokrytami. Nie ma ludzi, którzy nie są. Nie będziesz odstawał od reszty.

Spojrzałem na niego ukradkiem. Ameryka wciąż przeglądał się w lustrze, poprawiając swój lekki makijaż na bardziej wyrazisty.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Fabuła się rozkręca :D.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top