~72~
Pov. Polska
Nadszedł piątek. Rosja wraz z Włochami wyciągnęli gdzieś mojego ukochanego, więc postanowiłem, że sam też sobie po zapraszam kogoś. Przyszedł do mnie Czechy z Ukrainą. Oboje poznali się już wcześniej. Miałem jednak jakieś wrażenie, że nie chętnie do siebie podchodzą. Mam nadzieję, że to się zmieni..
Aktualnie siedzieliśmy wszyscy na kanapie, jedząc niezdrowe jedzenie i popijać alkoholem. Oglądaliśmy film jednak był on zagłuszany naszymi rozmowami. Często tak bywało, więc była to jedynie rozrywka puszczona w tle.
- A między tobą i Niemcem jak jest Polska? Ostatnio coś wspomniałeś, że nie zbyt dobrze się układa..- Zapytał Ukraina, spoglądając na mnie kontem oka.
- Nie spokojnie.. Jakoś nigdy między nami nie było na tyle źle, abym teraz narzekał- Odparłem, wzdychając cicho.- Jest bardzo dobrze.. Nie chce wam kolejny raz już się chwalić, jakie to mam cudowne życie- Zaśmiałem się cicho, spoglądając na przyjaciół.- W sumie może powiesz coś o sobie Czechy..?
- W zasadzie to pytałem o to jedynie Polski..- Mruknął bardzo cicho Ukraina, patrząc w bok niezadowolony, że zeskoczyłem na Czechy i jego dziewczynę. Chłopak usłyszał słowa Ukraińca, więc spoglądał na niego teraz wściekły i niezadowolony.
- Jest dobrze Polsko. Tak samo, jak u ciebie nic się prawie nie zmieniło oprócz tego, że najpewniej będziemy planować dziecko- Odparł, uśmiechając się delikatnie w moją stronę.- Chociaż nie wiemy w sumie jak to będzie, bo Słowacja mówiła, że jej rodzice bardzo długo czekali na nią i jej matka miała problemy związane z ciążą.
- Oh Rozumiem.. Jednak to nic poważnego tak?- Zapytałem, popijając po chwili alkohol z butelki.
- Mamy nadzieję, że nie. Jeszcze pójdziemy się oboje przebadać- Odrzekł, a na jego twarzy ciągle utrzymywał się uśmiech.
- Dobrze. Mam nadzieję, że wszystko okaże się w porządku i będę mógł zostać wujkiem- Mruknąłem zadowolony.
- A ja? Kiedy w końcu ty i Niemcy się zdecydujecie na dziecko. Nie zmuszam was do niczego, ale po Niemcu widać, że chyba trochę mu przykro, że nie może się spełnić jako ojciec- Mruknął cicho Czechy, przez co nawet teraz wzrok Ukrainy był skierowany w moją stronę.
- Nie musisz odpowiadać Polska, jeśli to drażniący temat dla ciebie- Dodał po chwili najmniejszy chłopak z uśmiechem. Odwzajemniłem go. Nie będę ukrywać się z odpowiedzią przed nimi. Są moimi przyjaciółmi, więc mogę im zaufać.
- Wiem, że Niemcy marzy o dzieciach, jednak ja ich nie chce.. Przynajmniej teraz jakoś nie czuje się na siłach, aby wraz z nim starać się o dziecko. Ledwo jesteśmy ze sobą rok.. To zdecydowanie za szybko. Ty i Słowacja jesteście bardzo długo, więc się nie dziwię, że w końcu o tym pomyśleliście. Zacząłbym myśleć bardziej o dzieciach po dwóch latach, a nie teraz.. Poza tym.. Trochę się boje tego, jak to będzie. Nigdy nie słyszałem o tym jak mężczyzna był w ciąży, więc nawet nie wiem jakie to uczucie- Westchnąłem, przysuwając do swojego torsu nogi i obejmując rękoma moje kolana.
- To nic złego, że się nie spieszycie. To nawet i lepiej. Przynajmniej będziecie w pełni przygotowani i nie będzie to żadne niechciane dziecko przez waszą wpadkę- Powiedział Ukraina, kładąc swoją dłoń na tej mojej. Uśniechnąłem się do niego delikatnie, słysząc jego słowa.
Odwzajemniłem wraz z nim uśmiech, spoglądając na rękę, którą ciągle trzymał w tym samym miejscu. Poczułem się trochę niepewnie, więc zabrałem swoją, sięgając niby po piwo. Napiłem się i westchnąłem, wracając wzrokiem do przyjaciół.
- A ty, kiedy sobie kogoś znajdziesz Ukraina?- Zapytałem z szerokim uśmiechem.- Chyba coś tam cię łączyło z Kanadą prawda?- Delikatnie szturchnąłem go dwuznacznie łokciem w ramie. Młodszy zaśmiał się głośno na moje słowa i ruchy.
- No nie wiem.. On jakoś sam nie wygląda na zainteresowanego. Poza tym ja też mam kogoś innego na oku, kto jest znacznie lepszy od niego..- Mruknął, spuszczając wzrok i drapiąc się po karku. Na jego twarzy mogłem wraz z Czechami zauważyć bardzo jasnego rumieńca. Uśmiechnąłem się szeroko na twarzy, widząc jego reakcje jak wspomniał o swojej nowej miłości.
- Nie ma, co się śpieszyć, jednak jeśli ktoś ci się podoba to powinieneś wyznać miłość tej osobie- Odparłem zadowolony. Ukraina jedynie uśmiechnął się do mnie czule kolejny raz, uciekając wzrokiem na bok zawstydzony najpewniej poruszonym temat.
Niespodziewanie usłyszeliśmy jak do domu wchodzi najpewniej Niemcy. Zerknąłem w stronę przedpokoju, gdzie już po chwili pojawił się Niemcy z uśmiechem. Skierowałem się do nas, aby przywitać się z nami, a przede wszystkim ze mną.
- Cześć wszystkim- Mruknął po czym zbliżył się do mnie i musnął mnie w usta na przywitanie. Następnie stanął za mną, kładąc ręce na moich ramionach.
- Wcześnie wróciłeś- Rzekłem, kładąc swoją rękę na tej starszego.
- Wcześnie też wyszłam, więc jestem wcześnie- Wzruszył ramionami po czym poklepał moje ramię.- Idę się zająć papierami z pracy, a wy bawcie się dobrze.
Za nim, co kolwiek odpowiedziałem na jego słowa Niemcy skierował się w stronę schodów już po chwili, wchodząc na górne piętro. Odetchnąłem cicho, wracając wzrokiem do Czech i Ukrainy. Oboje patrzeli na mnie z szerokimi uśmiechami. Przez ich wpatrywanie poczułem się niepewnie, więc zarumieniłem się na policzkach, drapiąc lekko kark.
- Czasami to ci zazdroszczę, że masz kogoś takiego, jak Niemcy. Tym bardziej jemu, że ma kogoś takiego jak ty- Powiedział Ukrainiec, wzdychając przy tym głośno.
- Nie ma, co zazdrościć.. Każda miłość jest inna.. No naszą wygada tak, ale gdy ty będziesz miał już kogoś to na pewno będziesz wiedział jak to jest i niczego ani nikogo nie będziesz zazdrościł.
Ukraina jedynie westchnął na moje słowa i sięgnął po alkohol, który wypił całkowicie ze swojej butelki. W tym czasie zerknąłem na Czechy, który podejrzliwie patrzył na Ukrainę. Zaczyna się.. Nie czuje dobrze z tym że oboje jakoś siebie nie trawią. Nie wiem czemu tak jest skoro ich charaktery są bardzo do siebie podobne..
- Tak w ogóle.. Wybacz, że pytam, ale jakoś na początku, gdy tu przyszedł zauważyłem, że masz na palcu bardzo piękny pierścionek..- Powiedział Czech, wyciągając mnie z moich myśli. Gdy jednak zrozumiałem, o co mu chodzi zawstydziłem się chowając rękę, na której widniał ów przedmiot.
- No wiecie.. Jakoś nie lubię się z tym dzielić, a przede wszystkim chwalić wokół, ale Niemcy mi się oświadczył..- Mruknąłem delikatnie, przesuwając dłoń w ich stronę, ukazując tym samym pierścionek. Czechy od razu zachwycony rzucił mi się na szyję.
- W końcu! Przecież wy tworzycie tak wspaniałą parę. Wiedziałem, że w końcu się tobie oświadczy- Powiedział głośno i donośnie Czech wciąż, tuląc się do mnie.
- Oj tak, tak.. Już nie musisz mi tak słodzić Czechy- Cicho się zaśmiałem, zwracając uwagę na Ukrainę, który pił w tym czasie alkohol i uśmiechał się szeroko do mnie.- Jednak to wszystko wydaje się zbyt wcześnie..
- Masz jakieś wątpliwości z tym? Myślałem, że będziesz się cieszył.. Przecież marzyłeś o tym- Cicho rzekł, odrywając się od mojego ciała i siadając z powrotem na swoje miejsce.
- Cieszę się bardzo z tego.. Ale mam wrażenie, że Niemcy za wcześnie to uczynił.. Martwię się tym wszystkim.. Nie podoba mi się, że wybrał taki czas. W zasadzie to teraz tym bardziej czuje się źle i dziwnie niż wcześniej- Westchnąłem, uciekając wzrokiem na bok.
- Przecież to nie koniec świata. Ten pierścionek nie oznacza prawie nic Polska- Odparł Ukraina, uśmiechając się do mnie czule.
- Nie do końca jednak Ukraina ma rację. Jesteście zaręczeni, ale to nie oznacza, że ślub ma się odbyć jutro. Możecie z tym poczekać. Niemcy może chciał po prostu już się zaręczyć i mieć pewność, że to, co jest między wami to nic na krótki czas- Dopowiedział po chwili Czechy także, posyłając w moją stronę uśmiech.
Spuściłem delikatnie swój wzrok, myśląc nad tym. Mogą tak mówić, ale nie wiedzą tak naprawdę, co Niemcy ma w głowie. Sam także też nie wiem. Jeszcze z nim o tym nigdy na poważnie nie rozmawiałem.. Sądzę, że chyba nadszedł ten dzień.
***
Po zakończeniu mojej mini imprezy z przyjaciółmi posprzątałem wszystko z salonu. Sprzątając miałem na myśli, że jedynie powynosiłem wszystko do kuchni. Niemcy i tak to sprzątnie pewnie jutro. Następnie skierowałem się na góry do biura Niemca, w którym zazwyczaj siedział, gdy dostawał robotę jeszcze do domu. Nie lubi, gdy mu się przerywa, ale ja też nie chcę patrzeć na to jak ten się przemęcza. EU za bardzo go zaczął cisnąć od czasu, gdy wyznał mu swoją odwieczną tajemnicę.
Wszedłem do pomieszczenia, widząc jak Niemcy siedzi przy laptopie i wypisuje, co jakiś czas coś na kartce zbliżyłem się do niego, kładąc dłonie na jego ramionach. Starszy nie zwrócił na to większej uwagi.
- Może już starczy tej pracy?- Zapytałem, nachylając głowę nad nim tak, aby spojrzeć na jego twarz. Mężczyzna natomiast odchylił swoją w taki sposób, aby także widzieć mnie.- Czas, który poświęcasz dla EU właśnie się skończył. Teraz nadeszła pora na mnie.
- Swój cały czas zawsze ci poświęcam- Odparł, muskając moje wargi, a następnie zerknąć znów na ekran.- Poza tym my uprawiamy seks dopiero w nocy, a to jeszcze nie jest pora.
- Chce się z tobą pomiziać, a nie się kochać- Mruknąłem niezadowolony, że starszy nie zwraca na mnie znowu uwagi. Odsunąłem Niemcy od biurka, a następnie usiadłem na nim w rozkroku.- Chciałbym, abyś teraz zajął się mną z pasją jak tamtymi papierami.
Mężczyzna cicho się zaśmiał i ułożył ręce na moich biodrach. Wpatrywaliśmy się w siebie oboje w ciszy.
- Więc chcesz, abym potraktował cię jak moje papiery z pracy?- Spytał, zagryzając delikatnie wargę.- Rzucę cię na moje biurko i będę cię robił całą noc~.
Zawstydziłem się, czując ciepło, które rozprzestrzenia się po moim ciele. Na początku jednak poczułem jak moja twarz zaczęła płonąć z zawstydzenia. Niemcy wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem, że jego tekst na podryw zadziałał i doprowadził mnie do takiego stanu.
- Cóż.. Skoro będę ważniejszy od tych papierów to tak. Chce, abyś tak mnie potraktował i zajął się mną- Odparłem, składając pocałunek na jego czole.- Teraz zanieś mnie do sypialni.
Niemiec wywrócił oczami i wstał wraz ze mną na rękach. Uśmiechnąłem się, gdyż moja misja zakończyła się powodzeniem. Wyrwałem Niemcy z pracy i na całą resztę wieczora mogę liczyć na całusy i przytulasy od niego.. Gdy dotarliśmy do pokoju starszy postawił mnie na równe nogi. Sam zaczął rozbierać się, aby ubrać coś luźnego.
- Wiesz Polen.. Przez przypadek podsłuchałem twoją i chłopaków rozmowę.. Wiem, że tak nie wypada, ale sądziłem, że powinienem o tym wiedzieć- Powiedział mężczyzna, zakładając na siebie koszulkę i podchodząc do mnie od tyłu.- To prawda, że nie cieszysz się z moich zaręczyn?
- To drażliwy temat Niemcy..- Westchnąłem cicho, odwracając się do mnie, aby móc spojrzeć w jego oczy.- Ale tak.. Znaczy.. Nie do końca jest tak, że się nie cieszę. Bo bardzo się cieszę, że widzisz we mnie kogoś z kim chcesz spędzić resztę życia, ale.. To za wcześnie.. Jesteśmy ze sobą zaledwie rok..
- Ale w trakcie tego roku zdarzyło się tak wiele skarbie- Odpowiedział, całując moją zewnętrzną stronę dłoni, gdzie znajdował się pierścionek.- Zaręczając się z tobą wcale nie myślałem o ślubie. Sam się nie chce z tobą tak szybko żenić. Pierścionek oznacza jedynie to, że cię bardzo kocham i chce cię mieć przy sobie.. Bo nie czuje jakby to było tylko przejściowe uczucie.
Uśmiechnął się delikatnie na jego słowa, spuszczając wzrok na podłogę. Zerknąłem na swoją dłoń, która ciągle trzymał starszy. Splotłem, więc nasze palce w mocny uścisk.
- Ja też cię kocham Niemcy. Jednak następnym razem proszę cię nie rób takich poważnych kroków, bo zaczynam się potem stresować- Rzekłem, uderzając go jedną ręką w pierś.
- No spokojnie. Przecież nie załatwię ślubu, na który przyjdziesz, nie wiedząc o niczym- Odparł, śmiejąc się bardzo cicho i krótko.- Mamy jeszcze czas na to.
Przytaknąłem i pociągnąłem go za rękę, przez co oboje upadliśmy na łóżko. Starszy natychmiast wbił się w moje usta delikatnie je muskając. Odwzajemniłem czuły gest, zarzucając mu na szyję ręce, aby przysunąć go bliżej. Po dobrej minucie oderwaliśmy się od ciebie, oddychając głośno.
- Wiesz skoro byliśmy przy tym temacie zaręczyn.. To Rzesza dzwonił do ciebie?- Zapytałem, spoglądając na jego klatkę piersiową.
- Od czasu tamtej kłótni ani razu.. To dziwne, bo dzwoni zazwyczaj raz na dzień nawet, aby pogadać o jakiś pierdołach- Odparł, odgarniając moje włosy z czoła.
- Sądziłem, że w końcu zadzwoni i nas przeprosi.. Ostatnio widziałem go w kwiaciarni jak kupował kwiaty.. wyglądał jakby szedł na randkę.. Przywitał się nawet ze mną i wydawał się.. Szczęśliwy?- Mruknąłem, patrząc teraz centralnie w jego oczy. Niemcy milczał, myśląc nad moimi słowami. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Nie mam o niczym pojęcia.. Nie chwalił się, że z kimś się spotka.. Byłoby dobrze się z nim w końcu skontaktować..- Odparł, kładąc się obok mnie na plecach. Ja szybko przewróciłem się na bok i wtuliłem w jego umięśnione ramię.
~~~~~~~~~~~~~~
Może rzesza sobie sam zaraz załatwi małego gówniaka.
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top