-42-

Pov. Niemcy

Nie zostawiłem samego Polskę z tym wszystkim. Wiedziałem dobrze, że jeszcze obok jest Austria, lecz on potrzebował mnie.. Mówił słowa, które raniły mnie, ale wiedziałem, że nie chodzi mu o zerwanie. Martwi się, że nie będzie wystarczający dla mnie lub dla Węgra. Nie jest w stanie poświęcić nam obu czas, a na dodatek obwinia mnie i siebie za to, że tak mało zwracał uwagę na chorobę brata. Nie zgadzam się z tym, aby się obwiniał. Węgry ma raka, to zrozumiałe, że prędzej czy później coś poważnego może się stać. Bez względu na to, czy Polen będzie obok, czy też gdzieś dalej. On jednak nie potrafił tego tak tłumaczyć. Sądził, że to wszystko wciąż jego wina..

Spędziliśmy razem w szpitalu dobre trzy godziny. Nie zostawiłem go ani na chwilę bojąc się, że mógłby coś sobie zrobić przez to wszystko. Nie wracaliśmy już do naszej poprzedniej rozmowy, ale młodszy ciągle powtarzał, że mogę jechać, jeśli zechce. Zaprzeczałem lub nawet nie odpowiadałem, wiedząc, że Polska zna moją odpowiedź. Siedzieliśmy, więc wtuleni w siebie na korytarzu, czekając na pozwolenie wejścia na salę. To jednak zbyt długo trwało, a wszystko zaczęło się nasilać przez co oboje byliśmy senni i zmęczeni. Polen już po kilku minutach zasnął na moim ramieniu. Nie chciałem z nim tak zostawać, gdy spał. Zabrałem, więc go do auta, kładąc z tyłu na siedzeniach, a następnie podjechałem do jego bloku. Wiem, że będzie miał mi za złe to, że go nie obudziłem lub po prostu odwiedziłem. Chciał być ciągle blisko brata i wiedzieć, aby świeżo co się dzieje na sali..

Zaniosłem go do jego mieszkania, wyciągając jakoś klucze z jego kieszeni. Położyłem go oczywiście w jego sypialni, okrywając kołdrą, aby było mu ciepło i wygodnie. Za nim wyszedłem złożyłem kilka pocałunków na jego czole i głowie, a dopiero po tym ulotniłem z mieszkania zamykając go. Oddam klucze Polsce jutro jak się spotkamy najpewniej w szpitalu. Zamierzam jechać od razu za nim, aby był towarzyszyć mu i być dla niego wsparciem.

Zmęczony dojechałem do swojego domu, wzdychając głośno. Wieczór miał się zapowiadać dobrze i wspaniale, ale nie wszystko idzie zgodnie z planem.. Wysiadłem z auta, zamykając go i wchodząc już po otwarciu drzwi do środka. Rozebrałem się z kurtki, którą odwiesiłem na wieszak. Zdjąłem buty, które rzuciłem byle jak na podłogę. Skierowałem się do salonu, spoglądając na ładnie przystrojony stół. Zabrałem z niego butelkę wina, a następnie usiadłem na kanapie głośno i długo wzdychając. Otworzyłem sobie napój, a już po chwili zacząłem pić z całej butelki. Po kilku sekundach oderwałem ją od ust, przecierając rękawem buzię. Teraz już jedynie miałem ochotę się upić i zasnąć. Jednak nawet to zostało mi przerwanie pukaniem do drzwi. Bardzo mocnym i głośnym pukaniem. Wstałem, więc, a już po chwili znalazłem się w przedpokoju, aby sprawdzić, kto przychodzi do mnie o takiej godzinie. Gdy otworzyłem drzwi spojrzałem zmieszany i bardzo zaskoczony przybyszem.

- Ameryka? Co robisz o takiej godzinie u mnie?- Zapytałem, wpatrując się w niego. Ten jednak nie wyglądał na zbyt zadowolonego.

- Myślę, że mamy do pogadania. Nie sądzisz?- Wepchnął się na siłę do mojego mieszkania przez co odsunąłem się całkowicie od drzwi. Ten je zamknął, a następnie stanął przede mną wściekły.- I nie wypytuj się jak idiota o czym musimy pogadać. Pieprzyłeś moją matkę do chuja!

Przeklnąłem sam do siebie cicho widząc, że nigdy nie uniknę tej rozmowy z nim. Mogłem się spodziewać po charakterze USA, że tutaj wyparuje i zacznie się kłócić. Ma on jednak do tego prawo.. skoro między innymi ja wpłynąłem na decyzję Francji o rozwód z Anglią...

Poszedłem trochę w głąb domu m, aby nie rozmawiać tak po prostu w przedpokoju. Ta rozmowa będzie pewnie długa i męcząca, więc wolę ją spędzić w salonie lub w kuchni. Ameryka oczywiście poszedł za mną bardzo szybko, jakbym miał mu zaraz uciec, a on chciał mnie złapać.

- Rozwaliłeś mi rodzinę- Rzekł od razu po tym jak stanąłem w końcu.- A teraz udajesz przed wszystkimi, że to nie twoja wina. Bronisz się, że moja matka się na ciebie rzuciła. Nawet nie zamierzasz brać za to odpowiedzialności pieprzony dupku!

- Bo to nie była moja wina jasne? Francja mnie uwiodła i oszukała. Zwracaj też na to uwagę. Poza tym nie chce cię czepiać ani nic dopowiadać, ale i tak by twoi rodzice wzięli rozwód, bo Francja przyczepiłaby się do każdego chuja w firmie!- Warknąłem, krzyżując ręce na piersi.

- Dopowiadaj sobie. Nikt by jej nawet nie tknął oprócz ciebie, bo ty oczywiście rzucasz się na wszystko, co się rusza!- Krzyknął głośniej niż wcześniej i podszedł do mnie bliżej.- Jesteś pieprzonym egoistą. Myślisz jedynie o sobie! Jeszcze nawet udajesz, że to ktoś inny zrobił, a nie ty. Nienawidzę swojej matki od zawsze, bo była kurwą, ale teraz jeszcze bardziej od niej nienawidzę ciebie!

- Masz do tego prawo, ale nie oznacza, że masz mnie za wszystko oskarżać jasne? Nie potrafisz się zachować, jak dorosły nawet teraz. Zrzucasz to na mnie jedynie- Mruknąłem, marszcząc brwi zdenerwowany młodszym chłopakiem.

- Bo nie chce okłamywać wszystkich i siebie, że to była wina tylko mojej matki. Do ciebie to należało! Teraz Francja zabrała wszystko od mojego ojca i nie mamy kasy! To też twoja wina, bo udawaliście oboje, że nie mieliście romansu i wszyscy jej uwierzyli! Teraz niby wszystko należy do niej!- Zacisnął mocniej ręce w pięść, jak gdyby chciał mnie zaraz uderzyć.- Przed ciebie i przez nią i ten pieprzony rozwód muszę się kurwić, aby zarobić pieniądze dla mnie i ojca! Przede wszystkim dla niego na prawnika, aby odzyskał od matki choć trochę majątku!

Popatrzyłem na niego zmieszany. Przez ten cały czas sądziłem, że Ameryka dowiedział się dopiero teraz, ale skoro pracował razem z Polską w klubie to znaczy, że o wiele wcześniej wiedział.. Polska też mu wcale nie powiedział, bo dowiedział się w trakcie pracy jako striptizer.. Musiał, więc udawać idiotę przed nami dwoma.

- Aż ci mowę zabrało tak?! Oh no tak.. Wiedziałem o wszystkim wcześniej do cholery! Nawet nie potraficie udawać, że jesteście jedynie współpracownikami w firmie skoro odnosiliście się z tym wszystkim wszędzie! Dosłownie wszędzie. Nie Zliczę ile razy byłeś u nas w domu, aby jedynie wyruchać Francję, gdy ojca nie było w domu.

- To był jebany błąd, ale to wina twojej matki. Ona tak naciskała na mnie, że mamy więcej i częściej się spotykać..- Mruknąłem pod nosem, uciekając gdzieś wzrokiem na podłogę.

- Nie Niemcy, to była twoja wina. Nawet nie ukrywasz się z tym że ruchałeś innych pracowników. Każdy o tym wiedział i dotąd wie. Wystarczyło się raz przespać z tym twoim ruskim przyjacielem, aby wszystko wygadał na twój temat. I mamy plan idealny prawda?- Rzekł, śmiejąc się po chwili jak szaleniec.- Niski dobrze zbudowany, błąd włosy z niebieskimi oczami mężczyzna. Tak to szło? Idealny partner dla ciebie. Aż dziwne to, że akurat Polska zjawił się z takimi idealnymi cechami u ciebie. To było jasne, że go przyjmiesz i będziesz ruchał jak innych.

- Ty.. Ty zmusiłeś Polskę albo zaproponowałeś, aby zaczął pracować u mnie! Ty go podłożyłeś..- Rzekłem, wpatrując się teraz w jego ciemne oczy.

Teraz dopiero wszystko zaczęło mi się układać Polska zgadzał się, bo Ame nim kierował, co ma zrobić. Wszystko miało się sprowadzić do tego, aby zaczął ze mną sypiać...

- Ja się nie dziwię, że dopiero teraz na to wpadłeś skoro nawet nie zauważyłeś, że moja matka nie ma rozwodu z ojcem- Warknął i zaczął chodzić nerwowo po pomieszczeniu.- I wszystko skończyło się właśnie tak jak tego chciałem. Spodziewałeś się, że Polska cię weźmie na pierwsze miejsce, mając chorego brata, którego bardzo mocno kocha? Chyba jesteś na prawdę na tyle głupi, aby tak sądzić. Dobrze wiedziałem, że w pewnym momencie Węgry zacznie czuć się cholernie źle i cię zostawi. Polska nie miał cierpieć, ale że idiota się w tobie zakochał. Nie wiem jak to jest do chuja możliwe, aby kochać kogoś takiego jak ty. Ty jesteś obrzydliwy, kłamiesz i oszukujesz! Ale w końcu dopadło cię to wszystko i będziesz mógł się poczuć, tak jak ja się czułem przez ten cały cholerny czas!- Krzyknął, a już po chwili ze swojej kieszeni wyciągnął coś na podobe noża. Gdy tylko go zauważyłem zacząłem powoli odchodzić do tyłu, aby być od niego jak najdalej.

- Nie panujesz nad sobą Ameryka- Krzyknąłem, zauważając, że ten zaczyna się zbliżać do mnie.- Opanuj się lepiej za nim zrobisz coś głupiego.

- Wszystko, co robię jest na poważnie i jak widzisz działa. Przynajmniej teraz mogę się odpowiednio na tobie zemścić za tyle dni życia w bólu i cierpieniu!- Krzyknął ostatni raz, a już po chwili podbiegł do mnie, wyciągając do góry rękę z ostrym narzędziem.

Złapałem natychmiast za jego dłoń, w której trzymał broń. Ten jednak nie chciał poddać się tak łatwo i wciąż mocno naciskał na nóż, zbliżając się coraz bardziej do mojego ciała. Zaczął uderzać mnie noga w brzuch przez co powoli traciłem siły, czując ból, który ten wywoływał. Za nim się obejrzałem jego rękę z nożem zbliżyła się do mojego ramienia, a ostre narzędzie wbiło się głęboko w moje ciało. Bardzo cicho jęknąłem na ten czyn, widząc już po chwili, wypływającą krew z rany. Ameryka bez czekania wyrwał ze mnie nóż i odsunął się. Z szerokim uśmiechem zaczął się wpatrywać we mnie, jak spadam wzdłuż ściany na podłogę. Złapałem się za ramię i zacząłem naciskać swoim ubraniem, aby nie wyleciało ze mnie dużo krwi. Ameryka z głośnym i donośnym śmiechem ulotnił się z pomieszczenia, a potem z domu. W ciszy z bólem na twarzy wpatrywałem się w podłogę, czując się okropnie z tym że USA udało się to wszystko.. Zostałem skrzywdzony przez Polskę, bo mnie odsunął.. Dostał to czego chciał od razu, gdy tylko poznał prawdę o mnie i swojej matce.

Dysząc cicho wyjąłem z kieszeni telefon, aby wybrać numer alarmowy. Nie będę się zastanawiał nad tym, czy zgłosić go na policję, bo zrobię to od razu. Ameryka jest najbliższym dla Polski. Przede wszystkim nie chce, aby zrobił krzywdę mojemu ukochanemu..

~~~~~~~~~~~~~~~
😬😬

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top