-11-
Pov. Niemcy
Od czasu zaproponowania Polsce dobrego rozwiązania jego problemów minęło aż trzy tygodni. Wciąż jednak nie dawałem mu za wygraną i, co kilka dni przychodziłem do niego bądź prosiłem, aby zjawił się u mnie. Nie mogłem go sobie odpuścić. Polska był kimś kogo bardzo chciałem najbardziej ze wszystkich. Byłem, więc cierpliwi mimo tego, że jego zachowanie zaczęło mnie irytować. Czułem jednak, że w końcu ulegnie i zgodzi się na moją propozycję. W końcu są same plusy w tym. Czemu miałby się niby nie zgodzić?
Tak jak każdego dnia, rano zjawiłem się w firmie dość wcześnie. Nie byłem jednak jedyny w pracy. Znajdowało się tam już kilku pracowników. Byli to zazwyczaj ci, którzy próbowali się mi przypodobać, aby dostać podwyżkę za ciężką pracę. Jednak na to trzeba było inaczej zasłużyć. W spokoju szedłem do windy wraz z moją poranną kawą z kawiarni, którą zawsze miałem po drodze do firmy. Wcisnąłem odpowiedni guzik, a już po chwili winda zjechała na parter. Drzwi otworzyły się, a w środku ujrzałem Francję.
- Niemcy- Rzekła, krzyżując od razu ręce na piersi.- Wiedziałem, że o tej godzinie cię tu znajdę.
Zmarszczyłem mocno brwi, a następnie wszedłem do środka. Kliknąłem guzik z numerkiem piętra, na które zamierzałem się udać. Stanąłem obok kobiety, a już po chwili spojrzałem na nią.
- Siedziałaś w tej windzie, tak długo aż przyszedłem?- Zapytałem chłodno i bez emocji.
- Zabawny jesteś- Mruknęła i przybliża się do mnie.- Mamy do pogadania. Unikasz mnie.
- Nie unikam, zajmuje się swoją pracą, której ciągle jest coraz więcej i więcej.
- Nie rozśmieszaj mnie. Pomijam już fakt, że zatrudniłeś Polskę bez mojej zgody to na dodatek on zajmuje się twoją papierkową robotą. Połowa twoich zadań znika przez to. Masz mnóstwo czasu, który nie potrafisz wykorzystać produktywnie- Warknęła cicho w moją stronę.
- Mówiąc produktywnie masz na myśli, że mam cię zapraszać na randki? Uprawiać z tobą seks? Podziękuję raczej- Rzekłem, a winda w końcu stanęła. Wyszedłem z niej czym prędzej, kierując się do swojego biura. Sądziłem, że Francja odpuści i pojedzie na niższe piętro. Jednak ona szła za mną krok w krok.
- Między innymi! Unikasz mnie, a powinniśmy pogadać w końcu o naszej relacji. Nic ci nie da, jeśli będziesz od tego uciekasz- Powiedziała, będąc już centralnie przede mną.
Milczałem przez ten cały czas, a po chwili otworzyłem drzwi od swojego biura. Wszedłem do środka i, gdy próbowałem zamknąć drzwi kobieta wślizgnęła się oczywiście do środka.
- Zachciało ci się ruchać znowu młodszych? I do tego facetów tak? Dlatego sprowadziłeś sobie tutaj Polskę?- Powiedziała, stając naprzeciwko mnie.
- Do cholery czy ty w każdym nowym pracowniku widzisz potencjalnego wroga? Kogoś, kto ci może mnie odebrać?
- Odebrać cię nikt nie może. Za bardzo się boją prawda?- Rzekła, uśmiechając się do mnie. Przybliżyła się jeszcze bardziej i przejechała ręką po mojej klatce piersiowej.- Niemcy to ja. Znam cię najlepiej stąd. Włochy też po to sprowadziłeś prawda? Na początku był biednym, zadłużonym chłopakiem, a dzięki tobie stał się kimś więcej. Oczywiście dało to korzyści tobie i jemu.
- Proszę cię przestań. Nie miałem z nim romansu. Byliśmy w normalnym związku. Znałem go już przed tym, jak zaczął tu pracować- Mruknąłem, odpychając od siebie jej rękę.
- Uroczy jesteś, że wciąż chowasz się za tym kłamstwem. Oboje wiemy, jak naprawdę było. Spodobał ci się i postanowiłeś zacząć go ruchać- Zabrała rękę i spojrzała na mnie poważnym wzrokiem.- Ja jestem jedyną osobą, z którą byłeś w związku.
- W związku? Ty natomiast jesteś bardzo zabawna tak, twierdząc mając jeszcze męża! Zacznijmy od tego, że zaczęliśmy romans, kiedy byliście małżeństwem. Jak Anglia się dowiedział to zażyczyłaś sobie ty rozwodu. Mnie oszukałaś, że dawno już go dostałaś.
- Gdyby ci bardziej zależało to dowiedziałbyś się, że nie wzięłam rozwodu wtedy. Jednak ty tylko chciałeś trochę poruchać- Mruknęła, patrząc w bok lekko obrażona.- To ty jesteś tym gorszym.
- Nie byłbym tego taki pewien- Warknąłem i otworzyłem po chwili drzwi. Wypchnąłem ją od razu na korytarz, gdzie zetknęła się z osobą, która poprawiła mi trochę humor. Przed drzwiami stał Polska. Gdy kobieta go zauważyła prychnęła głośno i zaczęła kierować się w stronę windy.
- Do końca dnia biorę wolne! Zadzwoń, kiedy zastanowisz się nad swoim dziecinnym zachowaniem- Wykrzyczała na cały korytarz.
Westchnąłem jedynie nie zagłośno.. Nie mam już siły na tą kobietę.. Przynajmniej na widok Polen miałam trochę więcej dobrego humoru. Mam nadzieję, że niesie dla mnie dobre wiadomości.
- O co chodzi Polen?- Rzekłem poprawiając lekko koszule.- Masz jakąś sprawę do mnie?
- Ja.. tak..- Rzekł, patrząc w stronę Francji. Po chwili jednak odwrócił głowę w moją stronę. Uśmiechnąłem się od razu do niego.
- Nie przejmuj się nią.. Prywatne sprawy dały o sobie znać między nami. Wiesz.. jesteśmy przyjaciółmi poza pracą i tak się czasem zdarza- Rzekłem, odsuwając się lekko, aby pozwolić mu przejść.
Chłopak wszedł do środka od razu, siadając na krześle przed biurkiem. Ja natomiast zająłem fotel za nim. Wpatrywałem się w młodszego, wyczekując aż w końcu Wyzna powód jego wizyty u mnie.
- Wiem, że minęło dużo czasu.. Pewnie się pan niecierpliwił.. To zrozumiałe- Rzekł, przesuwając się na krześle. Patrzyłem na niego wciąż zdumiony.- Myślę, że teraz jestem w stanie odpowiedzieć na pana propozycje.. Ja zgadzam się na to..
Uśmiechnąłem się szeroko sam do siebie. Odgarnąłem swoje włosy do tyłu które zdążyły opaść na moje czoło. Nigdy nie czułem aż tak wielkiego szczęścia i satysfakcji, jak teraz. Chciałem już teraz rzucić się na niego z miłością.
- Bardzo się cieszę, słysząc od ciebie te słowa- Popatrzyłem prosto w jego błękitne oczy.- Jestem pewien, że w nadgodzinach pracy będzie nam się dobrze współpracowało.
Polen milczał. Widziałem na jego twarzy ogromem rumieńce. Był zawstydzony sytuacją, jak i wystraszony. Pewnie wiele musiało go kosztować zdecydowanie się na to. Nie chciałem jednak go odstraszyć. Jeśli będzie trzeba będę czekać podczas stosunku. Będę dla niego delikatny. Nie mogę go od razu stracić.
- Jednak.. mam jedno pytanie- Rzekł, biorąc głęboki oddech.- Czy byłoby to możliwe abym zakończył naszą bliższą relacje, kiedy zechce?
Patrzyłem na niego przez chwilę w milczeniu, rozmyślając nad jego pytaniem. Nie koniecznie ta propozycja spodobała mi się. W końcu Polen podobał mi się od pierwszego naszego spotkania. Nie mógłbym tak łatwo zrezygnować ze spotkania się z nim i sypiania razem. Jednak nie chciałem, aby czuł, że nie ma żadnej kontroli nad tym wszystkim. Moja odpowiedź, więc brzmiała:
- Jasne. Nie ma to dla mnie żadnego problemu. Jednak nie zrezygnujesz tak łatwo..
Puściłem po chwili do niego oczka, co wywołało w młodszym zmieszanie. Odwrócił wzrok w inną strona, a ja mogłem ujrzeć jego jasnoróżowe policzki. Jednak nie robił się zbyt zawstydzony. Pragnął zachować pokerową twarz.
- Dziękuję- Odpowiedział krótko, ale znacznie powoli.- Wrócę do swoich obowiązków.
Chłopak wstał z krzesła, które przysunął bliżej biurka, aby zrobić więcej miejsca. Patrzyłem na niego zdumiony z delikatnym uśmiechem. To nie był dla mnie koniec rozmowy tak jak dla niego.
- Widzimy się, więc jutro po pracy?- Powiedziałem, opierając rękę o biurko, a na niej oparłem głowę.- W firmie nie ma już nikogo o osiemnastej. Mamy do dyspozycji cały budynek.
Po chwili na twarzy Polski pojawiły się większe wypieki niż wcześniej. Pragnąłem go zawstydzać moimi słowami. Wyglądał wtedy uroczo i nie poradnie. Całkiem jak małe dziecko. To słodkie, że tak robił prawda?
- Myślę, że nie byłoby problemu..- Odpowiedział otwierając w końcu drzwi.- Ale nie chce się spieszyć.
Za nim odpowiedziałem mu wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi od mojego biura. Boi się stosunku i tego, co może się wydarzyć. Przede wszystkim, że nie będzie mu dobrze. Nie dziwię się jego zachowaniu. Wielu by mogło pomyśleć, że zgrywa się tak jedynie, aby podnieść bardziej podniecenie. Jednak Polen był inni. Nigdy by nie grał w taką grę. Mówi rzeczy w prosty. Nie lubi ukrywać czegoś między słowami. Raczej jest bezpośredni. To uwielbiam w nim. Nie musiałem się domyślić o, co mu chodzi i nie rozmyślać nad jego słowami. Jednak myślę, że on nie lubił tego bycia bezpośrednim we mnie. To całkiem zabawne prawda?
Westchnąłem głęboko na tą całą sytuację i zwróciłem wzrok w stronę mojego komputera. Odpaliłem potrzebne mi dokumenty. Wstałem jednak szybko z fotela, podchodząc do jednej z szafek, wyciągając z nim teczkę także z potrzebnymi papierami. Praca za biurkiem to tylko i wyłącznie stos dokumentów, spotkania, narady. Życie w ciągłym stresie. Coś, co każdy by chciał uniknąć. Jednak to nigdy nie będzie nieuniknione. Jesteśmy ludźmi, a to nie odłącza część naszego życia.
~~~~~~~~~~~~~
Szybki rozdział na noc do przeczytania przed spaniem albo rano przed szkołą :v.
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top