~88~

Pov. Niemcy

Minął dzień od naszego wyjazdu do dziadka. Nie poruszałem jeszcze z Polską tematu związanego ze spotkaniem i tego, co w ogóle sądzi o moim dziadku. Jednak mieliśmy na to jeszcze czas.

W końcu praca upłynął mi z wielkim trudem. Miałem wrażenie, że czas ciągnął się bez skończoności. Miałem jeszcze jakieś dwadzieścia minut przed wyjściem z pracy, więc postanowiłem jeszcze poukładać sobie wszystkie dokumenty w laptopie. W tym zadaniu okazało się, że będzie mi towarzyszył Włochy. Wszedł do mojego biura bez zapowiedzi i żadnego pukania, stając przede mną dumny z siebie.

- Załatwiłem dla nas w końcu jakieś wyjście. Powinieneś być ze mnie dumny. Hiszpania okazał się nie na tyle zazdrosny, aby mnie puścić samego, znaczy z wami do klubu- Powiedział zachwycony mężczyzna, podchodząc do mojego biurka i opierając się po chwili jedną ręką o mebel.

- Kusząca propozycja, ale weekend mam zajęty robotą. Mam na głowie dziecko brata Polski, a na dodatek muszę coś wymyślić na naszą pierwszą rocznicę. To są zbyt poważne sprawy niż jakieś wyjścia do klubu- Odetchnąłem, opierając głowę o rękę.

- A kto tu mówi o środku weekendu? W piątek będziemy się bawić! I sobotę i niedzielę będziesz miał wolne przyjacielu- Odpowiedział mi Włochy, uderzając zachwycony rękoma o biurku.- Nie próbuj się wymigiwać, bo wiem, że masz ochotę wyjść ze mną i Rosją. Dawno razem gdzieś nie wychodziliśmy tylko we trzech.

Wywróciłem oczami, wzdychając głośno. Skupiłem już jedynie uwagę na ekranie swojego laptopa, myśląc, że jeśli zignoruje Włochy to zniknie nagle. On jednak tak łatwo się nie poddaje. Podszedł do mnie i przymknął mój komputer, zabierając mi go z biurka.

- A może Polska ci zabronił wychodzenie, gdzie kolwiek bez niego hm? Po nim się można spodziewać, że może być aż tak zazdrosny i być zdolny do tego, aby zabronić ci wychodzenia- Mruknął, marszcząc brwi niezadowolony.

- Nie chodzi tu o Polskę. Może sam z siebie nie mam ochoty? Włochy takie plany na wyjście ze znajomymi zapowiada się wcześniej, aby wszystkim pasowało.

- I wszystkim pasuje! Rosji i mi na pewno. Oczywiście tobie też. W piątek nic nie będziesz robił. W czym niby problem, abyś nie szedł?- Zapytał, odkładając mój laptop na bok, a następnie, krzyżując ręce na piersi.

- Po prostu.. Jeśli się napije to następnego dnia będę miał kaca, a w sobotę mam zająć się dzieckiem Litwy. Nie chce być w takim stanie i opiekować się nią. Poza tym ja zawsze muszę cię pilnować w klubie. Zawsze jakimś cudem chcę ci się ruchać każdego, kto ci się spodoba. Tym bardziej teraz muszę cię pilnować, abyś nie zdradził Hiszpanii- Rzekłem, wstając po chwili od biurka. Sciągnąłem z wieszaka swój płaszcz, zakładając go na siebie. Podszedłem następnie z powrotem do biurka, aby spakować laptop.

- Nie jestem małym dzieckiem. Pilnowanie i opiekę to sobie pozostaw na te dzieci Litwy. To już cię nie powinno interesować, czy będę kogoś zdradzał, czy nie- Rzekł nie zbyt miłym tonem głosu.

- No tak. Facet, który zdradził raz, zdradzi kolejny raz mam rację?- Warknąłem cicho pod nosem, widząc jego zdenerwowanie malowane na twarzy.- Muszę to przemyśleć Włochy, ale nie sądzę, abym się zgodził.

- Nie umiesz się bawić. Od kiedy jesteś z Polską to ciągle musisz coś przemyśleć. Gdzie ten Niemcy, który na wszystko się godzi i nie patrzy na to, co się dzieje wokół?

- Ciągle na tym samym miejscu, jednak teraz mam narzeczonego, a godzenie się na wszystko wokół nie jest odpowiednie tym bardziej że aktualnie w czasie tych zaręczyn jestem wystawiany na próbę, czy będę dobrym mężem dla Polen. Zgaduje, że tego nie zrozumiesz skoro ciągle ci w głowie jakieś zdrady i otwarte związki- Odparłem, stając naprzeciwko niego i wpatrując się w jego oczy. Włochy patrzył na mnie chwilę w ciszy, myśląc nad moimi słowami.

- Dlatego takie wyjście będzie idealne do pokazania, że go nie zdradzisz. To tylko wam pomoże. To oczywiste, że nie będziesz się oglądał za kimś innym. Jestem nawet ja tego pewien- Powiedział, kładąc swoją rękę na moim ramieniu.- To będzie dla was coś dobrego Niemcy i sprawi, że Polska nabierze do ciebie więcej zaufania.

Moja przekonująca gadka, aby pokazać, że się myli obrócił jako argument przeciwko mnie. Mimo wszystko mówił z sensem.. Polen właśnie tego się boi, że mógłbym go zdradzić lub oglądać się za kim kolwiek innym. Jeśli poszedłbym do klubu i nie spojrzał nawet na kogo kolwiek innego to zaufałyby mi jeszcze bardziej.. Ja pewny byłby ze mnie dumny i widziałby, że jestem mu wierny jak nikt inny.

- Dobrze.. Powiem o tym Polskę i posłucham jego zdania. Jak na razie zgadzam się na to wyjście.

- No w końcu gadasz dobrze!- Krzyknął zachwycony Włoch.- W takim razie do zobaczenia drogi przyjacielu.

Po chwili Włochy wybiegł z mojego biura zostawiać otwarte drzwi. Przy nich stał Polska, wpatrując się zmieszany w pędzącego do windy Włocha. Po chwili jednak zerknął na mnie, wchodząc do środka. Ułożył ręce na moich ramionach i złożył krótkie muśnięcie na moich wargach.

- Nawet nie będę pytać z czego on się tak cieszył- Mruknął, poprawiając po chwili mój kołnierz od płaszcza.- A teraz wracamy do domu.

Uśmiechnąłem się szeroko, kładąc rękę na jego tali i kierując się do wyjścia. Przed wejściem do windy zamknęłam jeszcze swoje biurko i oboje w końcu znaleźliśmy się przed drzwiami do windy.

- Tak w zasadzie to ta sprawa jest trochę związana z tobą, ale bardzo w małym stopniu- Rzekłem, spoglądając na mniejszego chłopaka.- Chodzi o to, że Włochy chce mnie wyciągnąć na imprezę w piątek do klubu..

- Niemcy, ale ty i ja pilnujemy Latwie, w sobotę. Jak ty sobie to wyobrażasz żebyś ją na kacu piłował?- Zapytał, spoglądając na mnie już z gorszym humorem.

- Wiem, że to głupie, ale na prawdę Włochom na tym zależy. On, ja i Rosja mamy wtedy czas, aby gdzieś wyjść.. Też mi się nie podoba, że to akurat w ten piątek mam z nimi wyjść, ale to jedyny taki dzień- Westchnąłem, klikając guzik, aby winda zjechała. Po minie Polski mogę się spodziewać, że tak łatwo to nie da się go przekonać, abym wyszedł z przyjaciółmi.

- Rozumiem Niemcy i naprawdę nie zabraniam ci iść ze swoimi przyjaciółmi gdzieś, ale po prostu martwienie się, że nie będziesz w dobrym stanie do pilnowania dziecka.. Poza tym, co sobie pomyśli Litwa, gdy cię zobaczy takiego..- Cicho rzekł, krzyżując ręce na piersi.

- Daj spokój. Kac wcale tak na mnie nie działa źle.

- Jasne, po ostatniej imprezie nie mogłeś się ruszyć z łóżka- Rzekł niezadowolony. Po chwili wszedł do środka windy, czekając też na mnie. Stanęłam obok niego, uśmiechając się delikatnie i niewinnie.

- Obiecuję ci tu i teraz, że nie będę pić wcale dużo. Może z dwa lub trzy drinki i tyle- Powiedziałem, łapiąc go za rękę. Za nim to uczyniłem wcisnąłem jeszcze guzik, aby zjechać na parter.- Zaufaj mi Polen.

- Ufam ci skarbie.. Jednak boje się, że Rosja będzie cię zaciągał do picia.. Włochy sobie odpuści na pewno zachęcanie cię, ale on nie..- Odparł, spoglądając na nasze dłonie. Po krótkiej chwili westchnął cicho.- Ale dobrze.. Ufam ci bezgranicznie Niemcy i mam nadzieję, że dasz radę odmówić i się na tobie nie zawiodę.

- Na pewno tak będzie- Odrzekłem uśmiechnięty, a następnie złożyłem pocałunek na jego ustach.

***

Był już późny wieczór. Popołudnie spędziłem razem z Polską, jedząc obiad i oglądając jakiś film. Potem jednak on zajął się własnymi sprawami, a ja poszedłem pracować do biura. Chciałem skończyć ostatnie porządki w moim służbowym laptopie. W końcu wszystko było na swoim miejscu i mogłem wrócić do Polski, który najpewniej leżał już w łóżku, czekając na mnie.

Wyszedłem z pomieszczenia, kierując się wolnym krokiem do sypialni. Zdziwiłem się, gdy nie zobaczyłem mojego narzeczonego w łóżka, a drzwi od balkonu były otwarte. Zbliżyłem się, więc do nich, widząc siedzącego na krześle Polskę. Uśmiechnąłem się delikatnie, wyciągając po chwili koc z szafki obok. Wszedłem na balkon i podszedłem do ukochanego.

- Długo tak siedzisz? Jest zimno na dworze skarbie- Powiedziałem, kładąc na jego ramiona ciepły koc.

- Chwilę dopiero.. Poza tym mam już ciepłą herbatę..- Odparł cicho, spoglądając na mnie na kilka sekund.- Skończyłeś?

Pomachałem jedynie głową na znak tak i przykucnąłem przy nim, kładąc głowę na krawędź krzesła i spoglądając na mniejszego.

- Myślisz, że kiedy kolwiek zdecydujesz się na dziecko?- Zapytałem, zwracając tym samym jego uwagę na siebie.

- Może.. Teraz nie czuje się na siłach, aby je mieć Niemcy..- Mruknął, spuszczając wzrok na dół. Po chwili napił się z kubka ciepłego napoju.- Wszyscy wokół mnie do tego zniechęcają tak poza tym.. czuje się jakbym był jakiśmś przedmiotem, z którym można zrobić, co się chce.. a wszyscy chcą ode mnie jedynie dziecka..

- Wiem, że to na pewno trudne.. Jednak nie wszyscy to też rozumieją skarbie.. Mój ojciec i dziadek wychowywali się w bardzo dziwnych czasach, ale też w dziwnie panujących warunkach w rodzinie..- Odetchnąłem cicho, kładąc dłoń na jego nodze.- Jednak jestem tutaj przy tobie i zamierzam cię wspierać, z jaką kolwiek twoją decyzją.. Wiem, że to, co wybierzesz będzie słuszne.

Mniejszy uśmiechnął się do mnie szeroko, spoglądając tym samym na moją twarz. Odwzajemniłem czuły gest, wstając po chwili z podłogi.

- Cieszę się, że mimo tego, że chciałbyś mieć dzieci to jesteś nawet zaakceptować, że ja nie jestem gotowy..- Powiedział cichym i łagodnym głosem.- Nie gadajmy już o twojej rodzinie, bo wygląda to tak jakby oni byli tymi najgorszymi..

- Czasami mam wrażenie, że tak właśnie jest..- Westchnąłem cicho, całując jego dłoń.- Chociaż dobrze, że mój dziadek cię polubił.. Sądziłem, że gorzej na nas zareaguje. Jednak na szczęście był dla ciebie bardzo miły i przyjemny.

- Mhm... Bardzo miły..- Cicho rzekł, spuszczając swój wzrok. Szybko jednak popatrzył na mnie z powrotem się uśmiechając tak jakby coś właśnie ukrywał.. Zignorowałem to jednak, widząc, że nie ma już ochotę na dalsze rozmowy.

Ułożyłem rękę na jego policzku odgarniając jego kosmyki włosów za ucho i do tyłu. Następnie zbliżyłem się i złożyłem kilka pocałunków na jego czerwonych ustach.

- Wejdź zaraz do domu, bo jest naprawdę chłodno.. Nie chce, abyś się przeziębił- Odparłem, a następnie musnąłem ostatni raz jego wargi.- Pójdę pod prysznic i zaraz do ciebie wrócę.

Tak jak powiedziałem tak też uczyniłem. Odszedłem od Polski, zostawiając go samego na dworze. Skierowałem się do łazienki, gdzie wziąłem szybki i gorący prysznic. Przesiedziałem tam zaledwie dziesięć minut. Po tym czasie wyszedłem z łazienki, kierując się z powrotem do sypialni, gdzie Polen już leżał w łóżku. Zamknąłem okno, a następnie podszedłem do łóżka, gasząc lampkę, która wciąż była zapalona. Następnie wszedłem pod kołdrę, przysuwając się do mniejszego chłopaka. Cicho coś wymruczał, gdy poczuł moje dłonie, które zaczęły oplatać jego ciało. Leżałem wtulony w Polskę od tyłu, całując przy okazji jego szyję i ramiona. Mniejszy oddychał cicho i łagodnie, a co jakiś czas pomrukiwał na moje małe pieszczoty.

- Niedługo nasza pierwsza rocznica..- Wyszeptałem do niego cicho, przymykając przy okazji oczy.- Masz ochotę gdzieś wyjść wtedy?

- Nie lepiej zostać po prostu w domu..? Nie mam ochoty nigdzie wychodzić.. Chciałbym spędzić ten dzień jedynie z tobą w domu..- Wymruczał cicho, zaciągając na swoje ciało bardziej kołdrę.

- Co myślisz o romantycznej kolacji tylko we dwóch i o przyjemnej nocy hm~~?- Szepnąłem do jego ucha, przez co mniejszy się skulił w sobie.

- To brzmi o wiele lepiej..- Odparł ostatnie słowa i ucichł.

Tak samo przestałem już co kolwiek mówić, a jedynie wtuliłem się w mniejszego. Oboje już po kilku sekundach oddaliśmy się w przyjemny sen.

~~~~~~~~~~~
Myślę, że to inny rodzaj chwały, gdy ma się pod książką 69 tyś odczytów.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top