~53~

Pov. Niemcy

W końcu zjawiłem się w pracy po uspokojeniu Polski. Nie mogłem przestać myśleć o tym, co mi powiedział. Był w ciąży, a ja o niczym nie wiedziałem.. To ja byłem ojcem tego dziecka i nic nie wiedziałem. Nie czułem się zbyt dobrze, że najpewniej wiem o tym wszystkim ostatni. W końcu to sprawa, która powinna dotyczyć wyłącznie mnie i mojego ukochanego. Jednak widzę, że bardzo się stresował i bał mi to wyznać. To dla niego wtedy też był szok, a co dopiero dla mnie. Mimo wszystko cieszę się, że będzie w stanie dać mi dziecko, o którym tak marzę.. Tylko nie będzie to takie łatwe, jeśli Polski wciąż nie będzie chciał mieć małe stworzenie.

Siedziałem już w firmie z dobre dwie godziny. Jak zawsze zajmowałem się tym, co zawsze. EU wyluzował trochę po moim wyznaniu i przewrócił mnie tak trochę na moje stare stanowisko. Wydawało mi się, że i tak mną ciągle włada Francja bądź Włochy, ale nie byli już tak, wkurzający, jak był jeszcze tutaj Polen. Nikt w zasadzie nie przejął jego stanowiska, dlatego było mi ciężej pracować.

- Niemcy..- Po chwili za drzwiami pojawiała się Francja, wpatrując się we mnie nie pewnie.- Twój ojciec jest tutaj.. Chce z tobą natychmiast pogadać.

- Jak go tu niby wpuścili?- Zapytałem, wstając po chwili od komputera.

Kobieta jedynie wzruszyła ramionami, a następnie odsunęła się od drzwi. Już po chwili zjawił się w środku mój ojciec, wpatrując się we mnie najwidoczniej niezadowolony. Zamknął za sobą drzwi, krzyżując już po chwili na piersi ręce. To na pewno nie będzie miał rozmowa. W zasadzie nigdy nie jest miła..

- Więc, co tu robisz? Już nawet w pracy musisz mnie nachodzić?- Spytałem, wracając na swoje poprzednie miejsce.

Rzesza zbliżył się, stając naprzeciwko mnie, ale po drugiej stronie biurka. Następnie oparł się rękami o mebel i zmarszczył mocno brwi.

- Czy ja mam rozumieć, że ten chłoptaś się stamtąd już nie wyprowadzi?- Zapytał, wpatrując się we mnie wściekły.- Nawet na spokojnie nie mogę do ciebie przyjechać, bo go tam widzę.

- Tak, nie wyprowadzi. I chciałbym, abyś nazywał go tak jak powinieneś, czyli moim chłopakiem. Ewentualnie moim partnerem- Wysyczałem, wpatrując się w niego już także zdenerwowany.

- Niemcy ty naprawdę jesteś chyba niepoważny. Nie myśl, że zaakceptuje ten związek, a co dopiero jakieś małżeństwo. Nie myśl, że dostaniesz pierścionek po swojej matce- Przybliżył się do mnie trochę bardziej, wpatrując tak samo, jak ja w moje oczy.

- Wcale nie potrzebuje od ciebie pierścionka. Wystarczy, że sobie sam kupię. Jeśli nie masz ochoty uczestniczyć w moim życiu, w którym jest Polska to w każdej chwili możesz z tąd wyjść- Odpowiedziałem i pokazując mu ręką na drzwi. Ojciec jednak nie ruszył się ze swojego miejsca.

- Niemcy zaraz kończysz dwadzieścia siedem lat. Nie obchodzi mnie, kiedy weźmiesz ten pieprzony ślub, ale obchodzi mnie zdrowie i płeć twojego dziecka, którego i tak się chyba nie doczekam!- Krzyknął głośniej pod koniec.- Ty też chcesz te pieprzone dzieci, więc niby dlaczego męczysz się z Polską?

- Bo go kocham do cholery. Dziecko nie daje wszystkiego tato. Czasami potrafi nawet skomplikować życie tak samo, jak ślub. Ja i Polen z niczym się nie śpieszymy- Stwierdziłem niezadowolony z jego słów, oraz że ciągle obrażał mojego ukochanego.

- Jesteś pieprzonym nieudacznikiem. Jeśli nie zobaczę lub nie dowiem się, że masz z kimś dziecko do końca roku to na prawdę dostaniesz ode mnie w łeb rozumiesz?! Niemcy tu nie ma nad czym się zastanawiać tylko bierz się za robienie tych dzieci! Ja się dziwię, że skoro ty tyle ruchasz to czemu wciąż nie spłodziłeś sobie żadnego dzieciaka!- Krzyknął jeszcze głośniej niż wcześniej. Odsunął się także od biurka, krzyżując kolejny raz ręce na piersi.

- Nie obchodzi mnie to czego ty chcesz tylko, co ja chcę! Poza tym zamknij się w końcu. Polska jest w stanie dać mi dziecko! Może być w ciąży do cholery!- Krzyknąłem, ale już po chwili umilkłem, przypominając sobie, że młodszy nie życzył sobie, abym co kolwiek mówił ojcu o tym. Ten jednak wpatrywał się we mnie chwile w ciszy, a potem jakby nigdy nic uśmiechnął się szeroko.- Po prostu już idź tato..

- Nigdzie się nie wybieram. Skoro Polska może być w ciąży to bierz się za robienie dzieci, a nie. Ruchasz go pewnie każdego dnia to czemu wciąż nie widzę małych pociech?- Powiedział nie zadowolony jednak na jego twarzy wciąż utrzymywał się delikatny uśmiech.

- Po prostu wyjdź. Nie powinienem ci nic o tym mówić. Nie chcę z tobą o tym gadać..- Odwróciłem się do niego tyłem, wpatrując w ulicę, po której jeździły samochody.

Ze strony ojca już nic nie usłyszałem. Dopiero po chwili podszedł najpewniej do drzwi wyjściowych i wyszedł z biura. Jestem pieprzonym kretynem.. On teraz nie da mi ani Polskę spokoju. Będzie nachodził chłopaka. Polen mi tego nie wybaczy, że wyjawiłem to mojemu ojcu.. Chciałem po prostu, aby w końcu się ode mnie odczepił, a najpewniej pogorszyłem sprawę...

***

Wróciłem do domu zestresowany. Bałem się, że Polska już o mojej wpadce wie. Dlatego wchodząc do domu byłem całkowicie cicho. Ze środka domu słyszałem jakieś dźwięki z kuchni. Młodszy najpewniej robił coś dla nas do jedzenia. Po zrzuceniu z siebie kurtki oraz odłożeniu butów skierowałem się w stronę kuchni, stresujące się coraz bardziej.

- Czemu się zakradasz do mnie?- Zapytał, a po chwili uśmiechnął się do mnie.

- Nawet niespodzianki mi psujesz- Rzekłem, całując mniejszego na powitanie w usta.- Poza tym to, że nie poszedłeś do pracy nie oznacza, że masz chodzić po domu w samych gaciach i mojej koszuli.

- Myślałem, że to twoje marzenie widzieć mnie takiego- Odparł, odwracając się do mnie przodem.

Uśmiechnąłem się szeroko i czule do niego. Następnie oboje zbliżyliśmy się i pocałowaliśmy dość namiętnie. Pocałunek powoli stawał się coraz bardziej zachłanny i brutalny. Polska przyciągnął mnie do siebie mocniej za marynarkę, przez co nasze ciała zaczęły się stykać i ocierać o siebie. Zadowolony w duszy muskałem jego wargi namiętnie. Cieszę się, że nie wie o niczym.. Gdyby wiedział zrobiłby mi awanturę od razu. Ten jednak przywitał mnie w miły sposób. Podniosłem go po chwili za biodra i posadziłem na blacie. Polen po chwili odsunęła się od moich ust, zarzucając ze swoich ramion koszule, której nawet nie zapiął. Uśmiechnąłem się na ten widok i odpiąłem po chwili swoje spodnie i zniżyłem lekko. Polska uśmiechnął się szeroko do mnie i kolejny raz wbił się w moje usta. Przybliżyłem go do siebie i nakierowałem na jego dziurkę. Z racji, że miał ciągle na sobie bokserki złapałem za nie z chęcią zdjęcia ich. Jednak po chwili coś.. a raczej ktoś nam przerwał.

- Jezus Maria! Czy wy już się musicie wszędzie seksić?!- Krzyknął ojciec, przez co oboje natychmiast oprzytomnieliśmy i spojrzeliśmy na niego. Polska zakrył się z powrotem koszulą i przytulił do mojego torsu.- Ja mam nadzieję, że wy ten blat potem myjecie po tym wszystkim do chuja.

- Jesteśmy u siebie w domu i przypominam, że przed wejściem się puka!- Warknąłem, poprawiając swoją marynarkę wraz ze spodniami, które zapiąłem.

- um.. To ja może pójdę się ubrać..- Cicho powiedział Polska, schodząc z blatu i powoli, idąc do sypialni.

- Nie, nie, nie. Nie ma takiej potrzeby Polen. Ja muszę z wami dwoma pogadać- Odparł Rzesza, łapiąc mniejszego za nadgarstek, gdy przeszedł obok niego.

- Nie zręczne to trochę.. Pójdę tylko ubrać spodnie- Rzekł, a po chwili wyrwał rękę z uścisku mojego ojca. Po chwili już pomknął, jak wystraszone zwierzę w stronę naszej sypialni.

Patrzyłem na ojca tak samo, jak on na mnie. Dobrze wiedziałem, po co tutaj przyjechał. Nie zamierzałem z nim o tym gadać, a co dopiero, żeby Polska w tym uczestniczył... Zbliżyłem się, więc do niego, krzyżując ręce na piersi.

- Tato nie mam ochoty z tobą gadać. Tym bardziej Polen nie ma. Daj nam spokój, bo chcemy spędzić oboje miły wieczór- Warknąłem pod nosem, wpatrując się w niego wściekły.

- Ja przekonam Polskę tak, że zaraz ci urodzi mała gromadkę. Nie wierzysz w moją umiejętności- Wzruszył ramionami, a następnie poszedł do salonu, gdzie usiadł na kanapę.

Patrzyłem na niego jeszcze przez chwilę, stojąc w kuchni. To wszytko zapewne źle się skończy. Ojciec od razu wyzna, że wie o tym, że Polska jest w stanie być w ciąży. Myślałem, że będzie to miły dzień, jednak widzę, że Rzesza zamierza wszystko zepsuć. Chyba muszę się przygotować, że dzisiaj będę spał na kanapie po tym jak Polen nawrzuca mi, że nie dotrzymałem słowa.. Nic nie miałem mówić mojemu ojcu. To wszytko wyszło tak nie dobrze.. Nie chciałem mu wcale tego zdradzać. Po prostu chciałem, aby się ode mnie odczepił raz na zawsze, ale pogorszyłem jedynie sprawę.. Teraz to na pewno nie da nam spokoju.. Tym bardziej mojemu ukochanemu..

~~~~~~~~
Nie będą się seksić wszędzie, jak się do nich wprowadzi Rzesza, aby pilnować, żeby dzieci były.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top