-17-
Pov. Polska
Nastał piątek. Pod przymusem Węgra, jak i Ameryki miałem wybrać się do Niemca na spotkanie integracyjne z pracownikami. Nie miałem na to żadnej ochoty. W głowie wciąż miałem myśli związane z tym, co przesłał mi Niemiec. Na moje szczęście lub nie szczęście nie widziałem go prawie cały tydzień w firmie. Podobno miał jakiś ważny wyjazd lub spotkanie z kimś ważnym. Nie chciałem zagłębiać się w żadne szczegóły tej sprawy. Miałem święty spokój z nim, więc nie musiałem się zbyt mocno stresować i mogłem pracować normalnie. Jednak, gdy nadszedł wieczorny piątek wszystko do mnie wróciło z podwojoną siłą.
Przejrzałem się ostatni raz w lustrze, poprawiając jeszcze tylko kołnierz od mojego golfa. Następnie odgarnąłem lekko włosy do tyłu. Zabrałem wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, czyli telefon i klucze wraz z pieniędzmi na wszelki wypadek.
- Ja już będę leciał- Rzekłem, wychylając się do środka salonu spoglądając na moich dwóch starszych braci.- Poradzicie sobie?
- O to mógłbym zapytać cię. Jesteśmy w domu, jak mamy sobie nie poradzić?- Zapytał Litwa, patrząc na mnie jak na idiotę.- Idź już lepiej, bo się spóźnisz.
- Mogę się spóźnić. Poza tym i tak będę tam zapewne jedynie chwilkę. Zakładam jakieś trzydzieści minut.
- Nie bądź taki Polska. Musisz się w końcu dobrze zabawiać i kogoś poznać- Uśmiechnął się do mnie Węgry. Szybko jednak jego uśmiech zniknął z twarz, zmieniając się w grymas. Delikatnie położył rękę na brzuchu i syknął bardzo cicho.
- Może lepiej zostanę- Rzekłem, podchodząc natychmiast do niego. Położył rękę na jego ramieniu bardzo zmartwiony.
- Polska idź już- Odparł szybko Litwa, spychając rękę z ramienia brata.- Zaopiekuje się nim, a jeśli stan się pogorszy pojedziemy do szpitala.
Patrzyłem wciąż na Węgry nie, słuchając wcale najstarszego brata. Nie miałem ani trochę ochoty zostawiać ich samych. Przecież to ja zawsze zajmowałem się Węgrem, gdy czuł się źle.. nie ufałem na tyle Litwie, aby powierzyć mu tak ważne i trudne zadanie.. Nie znał się tak dobrze, jak ja.
- Polska naprawdę idź..- Powiedział po chwili Węgry z krzywym uśmiechem. Cierpiał i to bardzo..- Poznaj dla mnie kogoś fajnego..
- Ale.. - Westchnąłem cicho, widząc, że nie przekonam ich do swojego zdania.- No dobrze.. na pewno z kimś pogadam i może się zapoznam.. Obiecuję.
Uśmiechnąłem się bardzo delikatnie i nie pewnie. Pokierowałem się w stronę przedpokoju, gdzie założyłem swoje trampki. Następnie sięgnął także po kurtkę, którą sobie zarzuciłem na ramiona. Wszystkie potrzebne rzeczy schowałem do kieszeni. Otwierając drzwi krzyknąłem jeszcze do braci ,,Do zobaczenia później, kocham was". Potem wyszedłem z mieszkania, kierując się natychmiast w stronę domu Niemca. Dość długa droga na mnie czeka..
***
W końcu dotarłem pod dom szefa. Spóźniłem się jednak znacznie bardzo, więc spodziewałem się, że wiele osób w tym także Niemcy mogli być pijani. Raczej na takich spotkaniach często przelewa się dużo alkoholu. Zapukałem mimo wszystko z grzeczności do drzwi, czekając na gospodarza. Po chwili tak jak się spodziewałem, przede mną stanął Niemcy. Nie wyglądał na pijanego ani trochę.. Uśmiechnął się natychmiast, gdy tylko mnie zobaczył.
- Wybacz, że tak spózniłem, ale- Nie dokończyłem, gdyż Niemcy złapał mnie za rękę i wyciągnął do środka. Rozejrzałem się wokół, rozpoznając oczywiście pomieszczenie, w którym już byłem. Gdy starszy zamknął drzwi od razu zacząłem słyszeć dziwięki rozmów, dochodzące z głębi domu. Bardzo dużo było słychać różnych głosów.. Zdjąłem grzecznie swoje buty i wraz z Niemcem pokierowałem się do salonu. Westchnąłem głęboko, widząc ilu pracowników zaprosił starszy.
- Napijesz się czegoś Polen? Może trochę jakiegoś dobrego alkoholu? Zapytał po chwili mężczyzna.
- Nie.. odpuszcza sobie alkohol. Potem muszę jakoś wrócić do domu. Lepiej, abym nie chodził sam przez miasto i na dodatek pijany- Odparłem zimno delikatnie, krzyżując ręce na piersi. Moje introwertyczne ja właśnie zaczęło się odzywać..
- Daj spokój. Jedno lub dwa piwa cię nie zbawią prawda?- Popatrzył na mnie i uśmiechnął się szeroko.- Zaraz coś przyniosę, a ty sobie usiądź.
- Ale- Nie dokończyłem, gdyż Niemcy już dawno wyszedł z salonu najpewniej do kuchni.
Westchnąłem jedynie zrezygnowany i podszedłem do kanapy, gdzie nikt aktualnie nie siedział. Zająłem dowolne miejsce i wyjąłem od razu telefon, aby zająć się czymś innym niż rozmowa z ludźmi. Lepsze już jest wpatrywanie w ekran i szukanie na nim czegoś ciekawego niż rozmowa.. Uniosłem jednak trochę wzrok do góry, aby zobaczył kogo przywiało do domu Niemca. Jednak to był ogromny błąd. Od razu, gdy tylko uniosłem oczy zauważyłem Francję, która także spoglądała na mnie. Z powrotem spuściłem swój wzrok na podłogę, aby nasz wzrok nie krzyżował się.. Jednak to nie podziałało. Kontem oka zauważyłem, że kobieta powoli zaczyna zbliżać się do mnie, przedzierając się przez innych ludzi. Na moje szczęście zjawił się tuż obok Niemcy, wręczając mi wysoką szklankę z alkoholem. Od razu za nią złapałem i napiłem się piwa.
- Dziękuje- Odparłem cicho do niego.
Starszy jedynie uśmiechnął się lekko i usiadł naprzeciwko mnie na drugiej kanapie. Po chwili obok niego pojawiła się Francja. Uśmiechnęła się do nas obuz a następnie złapała Niemcy za kolano. Mimo tego, że stolik zasłaniał mi większość rzeczy to i tak mogłem dostrzec bez problemu, że jej ręka zaczęła powoli, zjeżdżając coraz wyżej na nodze szefa. Ten jedynie patrzył na mnie, próbując odsunąć od siebie kobietę. W końcu kobieta prychnęła niezadowolona i odsunęła się trochę od Niemca, popijając alkohol w swoim kieliszku.
- Sami najlepsi ludzi przy stoliku- Rzekł zadowolony Włoch, który kilka sekund później usiadł obok mnie przy stole. Zauważył oczywiście mnie jako pierwszego.- My się chyba jeszcze nie znamy.
- Można tak powiedzieć- Mruknąłem, zerkając na niego. Chyba jest coś ze mną nie tak, że od razu, jak tylko na niego spojrzałem poczułem wypieki na policzkach.
Starszy uśmiechnął się i napił swojego napoju w szklance. Delikatnie także odwzajemniłem uśmiech, odgarniając swoje włosy, a następnie odwracając wzrok do osób naprzeciwko, czyli Francji i Niemiec. Spiąłem się, gdy zauważyłem mężczyznę, który wpatruję się uważnie we mnie i we Włocha. Był zazdrosny.. i to cholernie.. Jednak czemu mam rezygnować z kogoś, kto mi się spodobał? Od razu z powrotem spojrzałem na niego zadowolony.
- Co tak w zasadzie cię przywiało do tak nudnej roboty?- Zapytał po chwili starszy, przybliżając się do mnie.
- Wiesz.. szczególnie duże pieniądze, jakie można ugrać- Zaśmiałem się cicho i napiłem się także swojego alkoholu.
- Chyba jak większość- Uśmiechnął się i położył mi swoją rękę na policzku, a następnie odgarnął moje włosy tak jak ja wcześniej.
Uśmiechnąłem się do niego, spoglądając w jego błękitne oczy. Patrzeliśmy przez chwilę tak na siebie do puki nie poczułem czyjeś nogi koło mojej kostki. Natychmiast spóściłem wzrok na dół oczywiście nic nie, widząc przez stół. Poczułem jak ktoś styka się ze mną kolanem, a swoją stopę wkłada do mojej nogawki. Natychmiast mocno się zarumieniłem, spoglądając na sprawcę tego wszystkiego. Niemcy uśmiechał się zadowolony i delikatnie puścił mi oczko, gdy na niego spojrzałem. Zarumieniłem się mocniej, czując napływ ciepła w moich brzuchu. Po chwili także oprócz nogi szefa poczułem rękę Włoch na moim udzie. Spojrzałem na niego bardzo zmieszany. Zaśmiałem się trochę nerwowo i sięgnąłem szybko po swoją szklankę z piwem.
- Niemcy, powiedz proszę, że ten mały nie jest zajęty- Rzekł mężczyzna, spoglądając na mnie przez cały czas.
- Mam wrażenie, że aktualnie przy tym stole siedzą ludzie, których Niemcy przeleciał- Mruknęła Francja popijać wino.
Po jej słowach zakrztusiłem się piwem. Szybko oderwałem szklankę od buzi i zacząłem kasłać bardzo głośno. Zwróciłem przez to na siebie większość uwagi. Szybko przetarłem buzię i spojrzałem na każdego po kolei.
- Przepraszam.. Muszę iść do łazienki- Szybko wstałem i ulotniłem się z pomieszczenia.
Zacząłem poszukiwać łazienki na korytarzu, a gdy tylko ją znalazłem wszedłem do środka, trzaskając drzwiami. Oparłem się o drewno wciąż, próbując unormować moje kasłania. Delikatnie poklepałem się po piersi aż w końcu było wszystko dobrze.
Słowa kobiety bardzo mnie zaskoczyły... Nie było dla mnie aż takim szokiem to, że Niemcy sypiał z Francją, gdyż to już wiem. Tak samo, że sypiał chyba także z Włochami. Bardziej martwi mnie fakt, że Francuzka domyśla się, że mnie i Niemcy łączy coś więcej. Nie bardzo mi się to podoba. Miałem się z nim przespać tylko z dwa trzy razu, a nie wplątywać się w jakieś kłopoty lub kłótnie.. Francja jest zazdrosna o mnie tak jak Niemcy o Włochy..
- Polen? Mogę wejść?- Z moich myśli wyciągnął mnie głos Niemca. Spanikowałem od razu nie, wiedząc co odpowiedzieć. Mimo wolnie odsunąłem się od drzwi, a starszy wszedł do środka.- Wszystko dobrze? Chyba się zachłysnąłeś.
- To nic takiego. Nie musiałeś przychodzić- Odparłem szybko, odsuwając od niego.
- Zdziwiło cię to, co powiedziała prawda?- Zapytał, przybliżając się do mnie znów.
- Jasne, że tak.. Czemu mi nie powiedziałeś, że wcześniej się z kimś też z firmy spotkałeś? Poza tym powinieneś bardziej uważać na swoje czyny wobec mnie. Nie chcę, aby kto kolwiek dowiadywał się o nas.
- Nie muszę ci się tłumaczyć ze swoich spraw łóżkowych- Mruknął jedynie, uciekając wzrokiem na bok.- Jeśli chodzi o to drugie to nie martw się. Francja może się domyślać, ale nie dowie się prawdy. Jestem bardzo ostrożny.
- Podrywałeś mnie tam- Zarumieniłem się delikatnie, gdy Niemcy stał już bardzo blisko mnie. Mogłem poczuć od niego jego mocne perfumy, które miały gorzki zapach. Jednak dodawały mu uroku..- Znaczy nie tak dosłownie, ale wiem, o co ci chodziło.
- Nie mogę się po prostu powstrzymać, gdy widzę cię takiego- Uśmiechnął się do mnie kładąc rękę na moim policzku.
- Chyba nie możesz się powstrzymać widząc, jak Włochy mnie podrywa- Zaśmiałem się cicho, kładąc swoją dłoń na tej jego.
- Jednak czy mam się czego obawiać?- Zapytał, przybliżając swoją twarz do mojej.
Nic nie odpowiedziałem, a jedynie rozchyliłem swoje usta i przymknąłem oczy, czekając na pocałunek od starszego. Chwila ta nie trwała długo, gdyż już po chwili poczułem jego ciepłe usta, które zaczęły muskać moje wargi. Zawiesiłem swoje ręce na szyi Niemca i odwzajemniłem pieszczotę, czując kolejny raz ogromny napływ motylków. Czułem się bezpiecznie przy nim, a nie powinien.. kilka dni wcześniej próbował się do mnie dobrać, a teraz tak po prostu rzucam mu się w objęcia.. Czemu wszystko, co robię musi być przeciwne do tego, co myślę? Nie chcę żadnego dotyku, ale i tak to robię i czuję większy napływ ciepła zmieszany z podnieceniem..
- Nie..mcy..- Rzekłem, odrywając się od jego ust. Cicho dyszałem tak samo, jak starszy. Nie dano mi jednak dokończył, gdyż mężczyzna z powrotem złączył nasze usta w pocałunek.
Nie sprzeciwie się, bo przecież chce tego.. Chce go poczuć..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chce takie branie, jak Polska.
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top