-12-

Pov. Polska

Czym prędzej poszedłem do swojego biura, gdzie od razu się zamknąłem. Oparłem się o drzwi i zacząłem głośno dyszeć. Wciąż czułem, jak moja cała twarz płonie z zawstydzenia. Czułem dziwne uczucie w środku. Jakby motylki w brzuchu.. Jednak to było znaczenie coś innego. Ton głosu Niemca, jak i jego odpowiedzi sprawiamy mi.. tak jakby przyjemność? Nie potrafiłem wytłumaczyć, dlaczego moje ciało tak reagowało na niego. Przecież nie podoba mi się on.. Bardziej obrzydza mnie on sobą. Jeszcze ta dziwna rozmowa z Francją.

Brzmiała ona jakby mieli oni oboje romans. Wspominali też o Włochach. Jednak całą ta trójka znała się wcześniej. Nie mogę być zdziwiony, że Francja i Włochy mogli być w związku z Niemcem.. Byli dobrymi przyjaciółmi.. Jednak.. Francja wzięła ślub z Anglią.. Mają syna.. mojego najlepszego przyjaciela.. Cholera.. Są razem, ona zdradziła męża, uwodząc go albo nawet on ją uwiódł. Zrozumiałbym to, gdyby byli po rozwodzie. Francja wszystko mówiła w dziwny sposób. Robiła z Niemca tego właśnie okropnego.. Że to on ją uwiódł. Sądzę Jednak, że obwiniała go, bo wynikało to właśnie z tego, że podobał jej się, a on nie zbyt się interesował nią. Zaczynam się coraz bardziej martwić czy to dobrze, że się zgodziłem..  Jeszcze wciągnę się w coś złego. Nie chce, aby teraz nachodziła mnie Francja z prezentami, że spotykam się z szefem. Mam nadzieję, że nie dowie się o naszym małym romansie.. Chociaż.. sam nie wiem..

Sprawa z matką Ameryki jeszcze bardziej mnie przytłacza, gdy więcej o tym myślę. Ame nic nie wie. Zastanawiam się, czy Wilka Brytania też w ogóle coś wie. Muszę mu to powiedzieć.. Nie może żyć w błędzie i niewiedzy. Jednak.. jak przekazać komuś tak bolesną prawdę? Czy w tym przypadku może lepiej by było nic nie gadać albo skłamać..?

Westchnąłem głęboko i podszedłem do swojego biurka przy którym usiadłem. Przybliżyłem się do komputera i zająłem się pracą z powrotem. Wszystkie Jednak myśli nie dawały mi spokoju. Czułem, jak mnie to wszytko przytłacza.

***

Po pracy wróciłem do domu, gdzie zjadłem szybki obiad. Spieszyłem się, gdyż dzisiaj w firmie zostałem znacznie dłużej niż zawsze. Zostało mi więc mało czasu do pójścia do klubu. Chociaż nie musiałem wcale się spieszyć. Dzisiaj chciałem w końcu to zakończyć. Byłem tego definitywnie pewny. Kilka nocy spędzonych z Niemcem, da mi mnóstwo kasy.. Poza tym obiecałem, że zerwę pracę tutaj, aby zostać jego własnym kochankiem..

Wszedłem do klubu, kierując się w pośpiechu do garderoby. Najpierw muszę pogadać jednak z Ame.. Szedłem długim korytarzem, oddychając głośno i, układając w myślach zdania. Mniej więcej wiedziałem, co mu powiedzieć. Podszedłem do drzwi, które już po chwili otworzyłem. Wszedłem do środka, a tam przywitał mnie ucieszony przyjaciel. Rzucił mi się na szyje i ucałował w policzek.

- Witaj słonko- Krzyknął zachwycony moim widokiem.- Nie mogę uwierzyć, że w końcu zrywasz pracę tutaj. Jesteś tego pewny na sto procent? Chcesz mnie zostawić samego tak tutaj?

- Mojego zdania już i tak nie zmienisz- Uśmiechnąłem się i objąłem go delikatnie. Po chwili młodszy odsunął się od mojego ciała i wpatrywał się we mnie z uśmiechem.- Teraz znacznie więcej będę zarabiać..

- Masz rację. Jestem tak podekscytowany! Może to akurat nie ja będę się ruchać z Niemcem, tylko ty, ale jakoś sprawa mi to radość. Też masz tak czasem?

- Daj spokój.. Nie ma tu nic do cieszenia się..- Rzekłem, uciekając w bok wzrokiem. Poczułem ogromny napływ zawstydzenia. Czemu wciąż tak reaguje, gdy usłyszę o Niemcy?

- I tak czuję się, jak dumna matka- Uśmiechnął się i zawiesił mi rękę na szyi, a potem zaczął ręką czochrać moje włosy.- W końcu zaczniesz żyć tak, jak zawsze chciałeś!

- Chyba tak jak ty chciałeś..- Mruknąłem bardzo cicho i oderwałem się od niego.

Westchnąłem cicho i spojrzałem po chwili na siebie w lustrze. Coraz bardziej bylem zdołowany. Ameryka był aktualnie w dobrym humorze.. Nie zawsze jest aż tak szczęśliwy. Nie mogę mu tak nagle powiedzieć, że jego matka zdradza jego ojca. Przecież to nie wykonalne..

Młodszy po chwili usiadł z powrotem na krześle przed lustrem. Sięgnął po pędzelek do makijażu, którym zaczął poprawiać swój makijaż. Patrzyłem, jak bardzo delikatnie nakłada odpowiedni kolor na powieki. Jego makijaż nie był wcale taki mocny. Jednak to najlżejszych też nie należał. Był bardzo ładny, elegancki. Pasowała do niego. Ame znał się bardzo dobrze na makijażu. Był w tym najlepszą osobą, jaką znałem. Był facetem, a robił lepszy makijaż niż nie jedna dziewczyna.

- Słuchaj USA..- Zacząłem oraz usiadłam na krześle obok niego. Nie patrzyłem wcale na niego.- Co byś zrobił, gdybyś musiał przekazać komuś coś bolesnego? Znaczy wiesz taka informacja, która bardzo mogłaby wpłynąć na życie tej osoby. Jednak boisz się to zrobić, bo martwisz się o reakcje.. i, że może zrobi coś głupiego po dowiedzeniu się prawdy- Popatrzyłem na niego po chwili.

- Zależy. Znasz mnie, ja zawsze bym powiedział prawdę niezależnie od tego, co to miałoby być- Powiedział, odkładając pędzelek, a następnie sięgnął po błyszczyk.- Chociaż przede wszystkim zależy to od tego, jaka to byłaby informacja.

- Powiedzmy, że związana z rodziną tej osoby- Odparłem bardzo szybko, uciekając znowu wzrokiem w bok.

Za nim chłopak pomalował swoje usta popatrzył na mnie pustym jakby wzrokiem. Przez chwilę milczał, ja także milczałem. Poczułem dziwną atmosferę. Tak jakby Ameryka zaczął się domyślać, że może o niego chodzi..?

- Jeśli chodziłoby o rodzinę, powiedziałbym to bez wszelkich zastrzeżeń. Takie rzeczy są bardzo ważne.

- Może masz rację- Odparłem, spuszczając wzrok na podłogę. Jego słowa dały mi wiele do myślenia. Jednak.. nie wyznałem mu prawdy. Nie teraz, ale w końcu mu to powiem.

Chwilę jeszcze posiedziałam z Ameryką, lecz nie trwało to długo. Młodszy musiał zająć się w końcu właściwą pracą, a ja załatwieniem sprawy z szefem. Powolnym i bardzo leniwym krokiem szedłem w stronę biura szefa. W zasadzie to już niedługo byłego szefa. Poraz ostatni szedłem tymi korytarzami. Nie zamierzam tu już wracać nigdy. Wierze, że teraz moje zarobki nie będą takie małe żebym musiał pracować także tutaj. W końcu znalazłem się pod drzwiami do biura byłego szefa. Zapukałem do środka, a gdy usłyszałem z drugiej strony głośno i donośnie ''wejść,, uczyniłem to bez wahania. Zamknąłem za sobą drzwi, a następnie podszedłem do mężczyzny. Natychmiast po wejściu mogłem zauważył, że miał dobry humor. Był najwyraźniej bardzo zadowolony.

- Ah Polska, co cię tutaj sprowadza?- Rzekł z szerokim i obleśnym uśmiechem.

- Rezygnuje z pracy tutaj- Odparłem.- Chce się zwolnić natychmiast.

- Tak nagle? Nie spodziewanie?- Spojrzał na mnie delikatnie zaskoczony moimi słowami.- Nie podobało ci się z naszym poprzednim klientem? On twierdzi, co innego.

- Co ma pan na myśli?- Zapytałem do końca nie rozumiejąc, o co mu chodziło.

- Piątkowa noc. Przypominasz sobie? Klient, który sobie ciebie zażyczył był bardzo zadowolony z twoich usług. Twierdzi, że bardzo dobrze się spisałeś. Nie zawiodłeś mnie.

- Ah tak.. tak...- Westchnąłem, spuszczając wzrok.- nie wracajmy do tego. Niech pan wystawi umowę o odejściu z pracy. Załatwmy to jak najszybciej.

- Jesteś pewny swojej decyzji kochany? Wiesz dobrze, że odwrotu nie ma, a mógłbyś zarobić mnóstwo pieniędzy- Powiedział, przejeżdżając mnie wzrokiem z góry na dół. Następnie sięgnął do szafki i wyciągnął trochę zwiniętych pieniędzy.- Jak widzisz taka praca zapewni ci dużo kasy.

Sięgnąłem po chwili po pieniądze, które od razu schowałem. Unikałem przy tym, jak mogłem wzroku szefa. Nie chciałem na niego patrzeć. Czułem delikatne obrzydzenie w jego stronę. Chciałem, aby ta chwila jak najszybciej się skończyła.

- Czy możemy już w końcu zerwać umowę?- Zapytałem chłodno, spoglądając w końcu wprost na niego.

- Jak sobie życzysz.

Mężczyzna wstał z miejsca i podszedł do szafy, z której wyjął teczkę z dokumentami. Wyciągnął z niej odpowiednie papiery, które położył przede mną. Od razu chwyciłem wszystko i zacząłem czytać uważnie. Już po dłuższej chwili podpisałem rezygnację i podałem papier szefowi. Starszy także złożył podpis w odpowiednim miejscu. Chwilę jeszcze coś robił z innymi papierami. Podawał także od czasu do czasu mi jakieś drugi, które od razu czytałem. W końcu po długiej chwili powiedział do mnie:

- Będzie mi tu cię brakować. Nie byłeś może najlepszy, ale jednak byłeś.

Nic nie odpowiedziałem tylko wstałem wraz z moimi dokumentami i wyszedłem z biura. Nie chciałem więcej już tam przebywać. Czym prędzej poszedłem w stronę wyjścia. Klub był już od dawna otwarty, a ja przedzierałem się przez tłum ludzi w stronę wyjścia. W końcu udało mi się przedostać i wyjść z tego cholernego klubu. Nigdy nie zamierzam już wracać do takich miejsc.

~~~~~~~~~~~~
Ostatnio ktoś pytał mnie, co jaki czas wstawiam rozdziały. Wstawiam je, co 3 dni. Jednak czasem może być dopiero po 4 lub 5. Jednak zaczęła się już szkoła i nie mam tak dużo czasu na pisanie. Mam nadzieję, że rozumiecie.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top