~64~
Pov. Polska
- Czuje się idiotycznie- Mruknąłem, patrząc na swe odbicie w lustrze.- Nie wyglądam jak mąż bogatego szefa z firmy.
Westchnąłem cicho powoli się, rozbierając z ubrań, które testowałem. Przejrzałem już prawie całą szefem moich eleganckich ubrań, a i tak nic do mnie nie pasowało.
- Wyglądasz na znacznie lepszego niż tylko jako mój mąż- Odparł niespodziewanie Niemcy, podchodząc do mnie i zatrzymując moje ręce.- W tym wyglądasz najlepiej. Uwierz mi, jest świetnie.
Zerknąłem na niego, a następnie z powrotem na swoje odbicie w lustrze. Niemiec posłał do mnie uśmiech, składając następnie pocałunek na moim policzku. Jego ręce powędrowały na moją talię, gdzie z powrotem zaczął wkładać moją koszulę w spodnie.
- Ta koszula i spodnie podkreślają twoje śliczne atuty..- Wyszeptał, na co zarumieniłem się natychmiast. Złapałem go za nadgarstki, śmiejąc się cicho pod nosem.
- Niemcy..!- Warknąłem, lecz ten nadal nie chciał zabrać swoich rąk ode mnie.- To nie czas na miłosne przepychanki- Odparłem, a starszy w końcu oderwał się od mojego ciała. Podał mi następnie marynarkę, uśmiechając się kolejny raz.
- Mogę ci zaraz pokazać prawdziwe miłosne przepychanki~ - Rzekł Niemiec, nachylając się nade mną i zagryzając swoją dolną wargę..
- Dzień dobry. Wybaczcie za te małe spóźnienie, ale były straszne korki- Rzekł Węgry niespodziewanie, otwierając drzwi od naszej sypialni. Spojrzeliśmy na niego we dwóch z lekkim zmieszaniem i szokiem, co od razu wyczuł po naszych wyrazach twarzy.- Oh wybaczcie, jeśli przeszkadzam. Będę z Austrią w salonie.
- Wujek przyjechał!- Krzyknął Germania, wpychając się także do pokoju. Zbliżył się do nas od razu się przytulając chcąc jakby zarazić nas swoim dobrym humorem.
- Nic nie szkodzi. W zasadzie dopiero za dziesięć minut wyjeżdżamy, bo Polska ma znowu swoje humorki i dziwne poglądy na temat swojego ciała- Odparł mój ukochany, krzyżując ręce na piersi.
Przejechałem go niezadowolonym wzrokiem, na co odpowiedział mi jedynie niewinnym uśmiechem. Skrzyżowałem ręce na piersi, nie chcąc kontynuować tego niepotrzebnego tematu. Jednak Niemcy jako kochający mąż musiał to zrobić za mnie:
- Te spodnie podkreślają twój tyłek i ogólnie całe biodra.
- Niemcy..!- Spojrzałem na niego, czerwieniąc się mocniej na twarzy. Rozumiem, aby mówił tak prywatnie, ale przy dziecku i moim bracie..?!
- Jako twój brat i osoba, która całe życie ci doradzała to muszę się zgodzić- Dodał Węgry, uśmiechając się szeroko i prezentując tym samym swoje zęby.
- Węgry..!- Warknąłem tym razem do drugiego mężczyzny.- Wiecie, co.. eh jesteście dziwni! Niemcy zabieraj rzeczy i wyjeżdżamy.
- Nie mogę cię skomplementować jako twój mąż?- Zapytał Niemiec, zbliżając się niespodziewanie. Od razu się odsunąłem, czując, że może mnie czekać jakieś niebezpieczeństwo, gdy był tak blisko. Spojrzałem także na Węgry, który ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
- A po robię bracie bym się nigdy nie spodziewał- Mruknąłem.
- Jestem z tobą szczery i chce cię uświadomić o twoim pięknie zewnętrznym- Odparł, odsuwając się od drzwi, abym mógł przejść.
Przejechałem ich dwóch jedynie wzrokiem i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się szybko schodami na dół. Natychmiast za mną pojawił się Niemcy, który cicho podśmiechiwał się pod nosem. Dwóch idiotów się znalazło..
***
W końcu zajechaliśmy pod adres, pod którym maiła odbyć się impreza. Budynek oczywiście był piękny i ogromny oraz rozciągał się na dużą odległość. W końcu zostało tutaj zaproszonych naprawdę wielu gości.. Myśl o nich, a także o takiej wielkiej grupie ludzi trochę mnie przerażała.. Nie wiedziałem tak szczerze kogo się tam spodziewać. Miałem jednak nadzieję, że spotkam jakichś znajomych, z którymi będę mógł spędzić wieczór.
Po przekroczeniu progu budynku spotkaliśmy na swojej drodze kilka par, które przywitały się z nami miło. O dziwo prawdopodobnie Niemcy ich znał, bo witali się jak znajomi. Z grzeczności także podawałem rękę i przedstawiałam się jako mąż Niemca. Zostałem dość ciepło i z uśmiechem przyjęty w ich grono, co trochę uwolniło moje nieprzyjemne myśli o tym miejscu. Zabawa trwała już, a większość ludzi także kosztowała alkohol. Nie chciałem jakoś odstawać od grupy, więc także się poczęstowałem jedynie winem, a mój ukochany whisky. Cały czas staliśmy dość blisko siebie, próbując odnaleźć się w tym wielkim tłumie. Przede wszystkim poszukiwaliśmy Japonii, który na pewno znajdzie się tutaj.
- Może lepiej jakbyś zajął miejsce przy stoliku obok NATO?- Zapytałem, przechadzając się z ukochanym powoli w stronę wolnych miejsc.- Wiesz siedział przy jednym i był sam z jakimś facetem i kobietą.. Może to ktoś ważny dla przyszłości firmy?
- Jest szefem, więc sobie poradzi- Odparł, posyłając szybko uśmiech.- Nie chce cię zostawiać na pastwę losu samego. No, chyba że sam chcesz się tam wkręcić.
- Nie koniecznie, ale zapewne ty powinieneś- Odwzajemniłem uśmiech, oplatając rękę wokół jego ramieniu.
Spojrzeliśmy na siebie teraz zadowoleni. Niemcy nic już nie odpowiedział na moje słowa, gdyż pewnie ciągle upierałby się, że woli zostać tutaj ze mną. W końcu jednak nie będzie mógł tak uciekać, czy tego chcę, czy też nie..
- Alemanha- Usłyszeliśmy niespodziewanie przed sobą, co sprawiło, że uciekłem wzrokiem, a także rękoma od ukochanego. Przed nami stał dość wysoki dobrze zbudowany mężczyzna o całkiem ciemnej karnacji.- Miło mi będzie, jeśli jeszcze mnie pamiętasz.
- Brasilien. Mam pamięć do ludzi, a szczególnie tych, których wspominam dobrze- Odparł mój mąż, podając rękę w stronę Brazylijczyka.
Mężczyzna zacisnął mocno dłoń na tej mojego męża, a następnie powędrował wzrokiem niespodziewanie na mnie. Uśmiechnąłem się zmieszany nie wiedząc zbytnio, co zrobić. Był całkiem przystojny...
- To Polska, mój mąż- Rzekł w końcu Niemcy, widząc moje lekkie zakłopotanie. Po tych słowach od razu wyciągnąłem rękę do wyższego.
- Miło mi cię w takim razie poznać. Słyszałem od Chile kilka lat temu, że masz kogoś na stałe. Jak widać nie kłamał- Posłał do mnie uśmiech, a następnie zacisnął swoją dłoń na tej mojej w geście powitania. Gdy jednak tylko do moich uszu dotarło imię Chile dość szybko zabrałem rękę trochę zniesmaczony..- Jestem Brazylia. Dawny znajomy Niemca, dawny chłopak Chile.
- Oh jasne..- Mruknąłem, odgarniając włosy za ucho.- Cieszę się, że mogę cię poznać tak myślę..
- Mnóstwo lat miłego od naszego ostatniego spotkania. Mogłeś wpaść do miasta tak jak Chile.. O ile miałbyś lepsze intencje niż on kilka lat temu..- Odetchnął Niemiec, krzyżując lekko ręce na piersi na niemiłe wspomnienie. Szybko jednak wrócił do swojego uśmiechu.- Po tobie jednak nigdy bym się nie spodziewał niczego chujowego.
Brazylijczyk zaśmiał się cicho na słowa mojego męża. Także niepewnie uśmiechnąłem się widząc, że Niemcy darzy przyjaźnią i zaufaniem mężczyznę, co oznacza, że także mogę.. Przynajmniej mam taką nadzieję. Jednak to, że zadaje się z Chile trochę mnie martwi.. Mimo wszystko Brazylia jest dobrym i miłym facetem mam nadzieję, że nie na pokaz.. Dam im trochę przestrzeni do wspominania dawnych dziejów..
- Zajmijcie razem jakieś miejsce, a ja zaraz wpadnę do was. Rozejrzę się trochę i może wezmę jeszcze coś mocnego do picia- Rzekłem, całując w policzek mojego ukochanego.- W tym czasie baw się dobrze ze znajomym.
- Spokojnie nie wyganiamy cię od razu- Dodał mężczyzna, patrząc na naszą dwójkę.
- Wole się czuć jak piąte koło u wozu gdzie indziej. Nie przeszkadzajcie sobie we wspominaniu dawnych dziejów- Uśmiechnąłem się do nich dwóch szeroko, a następnie powoli odszedłem.
Niech przynajmniej Niemcy się włączy w jakieś rozmowy z innymi. Jest tu ważną osobistością w przeciwieństwie do mnie. Wspominanie, czy gadanie o pracy bez różnicy.. Powinien się mieszać w tłum i bawić się świetnie. Ja spędzę chwilę czasu samotnie i w taki sposób będę potem wspominać świetnie ten wypad.
Postanowiłem się przejść, zobaczyć co ciekawego i dobrego mógłbym posmakować. Nie tylko alkohol był tu wystawiony pełnymi partiami, bo na stołach przy takim jakby bufecie było mnóstwo pięknych i zapewne słodkich deserów. Uwielbiam słodkie, pomimo że w moim wieku powinienem trochę przystopować z takim rodzajem jedzenia.. Chociaż raz na jakiś czas mogę zaszaleć. Tak samo, jak z alkoholem. Kilka kilogramów w te czy w tamte i tak nic nie zmieni, bo Niemcy nadal będzie na mnie miał ochotę.
Wraz z moim kieliszkiem wina zabierałem sobie kilka deserów, aby zasmakować je potem przy stole, do którego skierował się Niemcy. Uśmiechałem się jak dziecko, gdy tylko mogłem je dotykać, a co dopiero jak będę je próbować. Niespodziewanie ktoś wyciągnął jeden z deserów w moją stronę, uśmiechając się delikatnie.
- Ten jest przepastny, chociaż nie aż tak słodki- Mniejszy chłopak patrzył na mnie szczęśliwym wzrokiem.
- Tak się cieszę, że cię tu widzę- Westchnąłem cicho chcąc się rzucić na szyję chłopaka jednak, trzymając w dłoni tyle naczyń spowodowało, że było to niemożliwe. Jedynie, więc uśmiechnąłem się na powitanie.
- Ciebie też widzieć miło Polsko- Odparł spokojnym już głosem.- A, gdzie Niemcy?
- Wysłałem go do ludzi, aby się choć trochę otworzył- Odparłem, wracając do rozmyślania nad ciastem.- W końcu wiesz, jest wysoko postawionym pracownikiem i powinien się zadawać z tymi bogatymi ludźmi.
- Jest w tym trochę racji. Dobra rozmowa, alkohol oraz mile spędzony czas to dobre rozpoczęcie współpracy biznesowej.
Przyznałem mu rację zwykłym skienieniem. Nie chciałem się rozwodzić na temat pracy. Pomimo że całe spotkanie i tematy były wyłącznie z tym związane to nie chciałem o tym myśleć. Wystarczyło mi przebywać w ogóle wśród bogatych buców, którzy byliby w stanie gadać jedynie o pieniądzach. Przynajmniej los trochę mnie uszczęśliwił i podarował mi Japonię, a Niemcowi Brazylię jako kompana do przeżycia tutaj.
- Nie powinieneś siedzieć z nim? Wiesz jako jego mąż.. i może byś więcej się trochę pouczył na przyszłość takich rzeczy związanych z pracą- Rzekł Japończyk, podążając za mną cały czas wzrokiem.
- Nie czuje, że coś tracę- Wzruszyłem ramionami jedynie.
- Poza tym taki śliczny chłopak może łatwo oczarować innych facetów, którzy, no przyznajmy się, lubią takich młodszych- Powiedział, uśmiechając jak głupi, a przede wszystkim poruszając w porozumiewawczy sposób brwiami.
- Od kiedy ty walisz takim rodzajem tekstami?- Zapytałem zdziwiony tak niespodziewanym i bardzo dwuznacznym żartem mężczyzny. On jedynie spojrzał w bok, rumieniąc się delikatnie na twarzy. Chyba nie spodziewał się, że aż tak mnie to zdziwi.. Nie miał się czego wstydzić.. Takie testy słyszę od Niemca prawie każdego dnia.- Widzę postępy u ciebie.
- Czasem takie głupie pomysły ma Korea, więc wiesz..- Wywrócił oczami, chichocząc cicho pod nosem. Dołączyłem do niego, wybuchając chwilę śmiechem.- Będąc w tym wątku. Muszę na chwilę zniknąć, bo obiecałem, że z nim wyjdę na chwilę na zewnątrz się przewietrzyć, więc zobaczymy się potem.
- Jasne nie ma problemu- Uśmiechnąłem się i podążałem wzrokiem za jego znikającą sylwetką.
I kolejny raz sam. Chociaż w zasadzie z początku sam na siebie to sprowadziłem. Nie narzekałem, bo samotność bywa naprawdę przyjemna. W końcu jednak przede wszystkim mogłem skupić się na moim wymarzonym deserze. Czułem jednak jakiś dziwny nie pokój. Tak jakby ktoś mnie obserwował, a co gorsze zbliżał się niebezpiecznie do mnie. Nie wiem skąd nagle taki mój mały strach.. Zacząłem rozglądać się, aby uspokoić swoje myśli, że nikt wcale na mnie nie patrzy i nie zagraża mi. Jednak moje przeczucia nie myliły się. Już po chwili prosto przede mną stanął mężczyzna o nie wysokim wzroście, ale szerokim i przerażającym uśmiechu. Przede wszystkim jednak jego wzrok był najgorszy.. Wydawał się przepełniony okropieństwami i wszystkim, co obrzydliwe.. W końcu sam ten człowiek taki był.
- Szczerze po tylu latach nie spodziewałem się ciebie tutaj akurat spotkać- Stanął blisko mnie, co od razu wywołało u mnie spięcie.- Przede wszystkim nie sądziłem, że nadal jesteś z Niemcem. Chyba że ruchać się dajesz komuś innemu, ale ciągle jakiemuś bogatemu dupkowi.
- Przepraszam, ale jestem zajęty..- Wymruczałem niewyraźnie bardziej do siebie.
Chiny złapał mnie jednak za ramię mocnym swoim uściskiem. Był tak samo nagły i nieprzyjemny jak wtedy.. Zostałem od razu z powrotem pchnięty blisko stoku z poczęstunkiem tak, że wszystko na nim zadrżało tak samo, jak moje całe ciało. Moje ręce zaczęły się dziwnie pocić, a także nie potrafiłem nimi porządnie trzymać swojego kieliszka i talerza. Moje serce mocno pompowało krew i sprawiło, że mogłem poczuć każdą oddzielną żyłę. Dziwne ciepło rozeszło się po moim ciele, dając mi tylko jeden znak. Uciekaj.
Przerażony spoglądałem na mężczyznę, jak zbliża się do mnie znacznie bardziej. Było to już zdecydowanie zaburzenie mojej strefy komfortu. Zostawiłem moje wszystkie rzeczy i zacząłem biec w jakąś stronę, uderzając przy tym w jego ramię. Pobiegłem czym prędzej w stronę toalety, trącając po drodze niewinnych ludzi. Wbiegłem do pomieszczenia, oddychając głośno, a wręcz dysząc. W łazience nie było nikogo, a tak przynajmniej zdawało mi się. Wbiegłem do pierwszej lepszej kabiny, aby być choć trochę bardziej bezpiecznym tutaj. Oparłem się plecami o drzwi wciąż, oddychając głośno. Próbowałem się uspokoić, ale nie potrafiłem. Cała moja głowa była pełna myśli, a jedynie przed oczami odtwarzały mi się wydarzenia z tamtego czasu.. W moich oczach pojawiły się pojedyncze łzy, a ciało powoli zjechało bezwładnie po ściance. Usiadłem na ziemi, przyciągając swoje nogi do siebie. Polska spokojnie.. Nic ci już nie zrobi.. Tym bardziej tutaj..
- Polska..?- Usłyszałem cichutko głos wcześniejszego znajomego. Nie odezwałem się, próbując ciągle unormować oddech.- Wiem, że tutaj jesteś.. odezwij się proszę.
- Jestem...- Wymruczałem cicho.
- Dobrze..- Wyszeptał. Był centralnie za drzwiami kabiny, bo dobrze go słyszałem.- Wbiegłeś tutaj, jak byś zobaczył ducha.. Co się stało? Jeśli mogę pomóc to-
- Chiny.. on tutaj jest.. Chce mnie skrzywdzić..- Wyszeptałam, a moje oczy natychmiast zalały się łzami.
- Polsko.. Spokojnie. Jestem pewien, że nic złego nie ma zamiaru ci zrobić.. Znaczy.. Może ma, ale nie skrzywdzi cię już nigdy.. Jeśli ja o to nie zadbam to wiem, że Niemcy i wielu innych tutaj ludzi o to zadba- Rzekł, a w jego głosie usłyszałem bardzo kojący i spokojny ton.- Jest wszytko dobrze Polsko.. Jesteś bezpieczny..
- Ale stał tam.. Dotknął mnie.. Tak jak wtedy..- Wydusiłem ledwo z siebie..- ciebie też chciał skrzywdzić, jak możesz.. Taki być spokojny..
- Wiem, że potrafiłbym się teraz obronić i zrobię to też dla ciebie..- Wyszeptał, opierając się o ścianę kabiny z tego, co słyszałem.- Jeśli chcesz chwilę tak posiedzieć to nie mam nic przeciwko.. Zostanę.. i poczekam..
-... Dziękuje..- Odparłem, chowając natychmiast twarz w dłonie. Potrzebuje ochłonąć..
~~~~~~~~~~
Płaczący Polska sprawia, że moje serduszko się łamie.
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top