~46~
Pov. Niemcy
Kolejnego dnia rankiem w przeciwieństwie do Polski i synka spieszyłem się znów do pracy. Wziąłem szybki prysznic, a następnie ubrałem się, biegając po pokojach. Polen w tym czasie przygotował dla mnie jedynie jakieś kanapki wraz z kawą na pobudzenie. Zrobił nawet dla mnie obiad do pracy, gdybym zagłodził. W tak miłych i małych czynnościach dla drugiej osoby Polska był najlepszy.. Pomijać oczywiście jego świetne umiejętności w łóżku.
- Skończę dziś trochę wcześniej, więc wrócimy od razu do domu słoneczko- Rzekłem, kładąc na stoliku w jadalni swoją torbę. Zacząłem w niej grzebać pośpiesznie i niestarannie.- Cholera zapomniałem papierów z biurka.
Westchnąłem cicho, chcąc się ruszyć natychmiast z miejsca. Mój młodszy partner jednak ułożył ręce na moich ramionach, uśmiechając się. Przybliżył do mnie z talerz wraz z siadaniem oraz kubkiem, z którego ulatniał się piękny gorzki zapach.
- Zjedz najpierw i wypij kawę ja pójdę po papiery- Uśmiechnął się delikatnie, jeżdżąc palcami po moich ramionach.- Gdzie leżą?
- Powinny być w teczce na biurku. Wszystkie są już w środku- Odparłem, sięgając po kubek.
- Dobrze- Musnął mój czubek głowy.- Już posłodziłem. Jedną i pół jak zawsze.
Uśmiechnąłem się szeroko, podążając chwilę wzrokiem za ukochanym. To naprawdę cudowne, że po tylu latach ciągle o sobie dużo wiemy i pamiętamy takie głupotki. Tym bardziej takie miłe i nieoczekujące odwdzięczenia się sytuacje są najlepsze. Miłe niespodzianki są już u nas tradycją.
- Tata, a mógłbym wziąć Mysie do pszedszkola?- Zapytał Germania, który cały czas siedział obok.
- Nie wolno przeprowadzać żywych zwierząt. Możesz wziąć tylko swoje figurki dinozaurów- Odrzekłem, upijając przy tym łyk napoju.
- Mysi będzie smutno samemu u dziadka!- Rzekł głośno od razu teatralnie, udając smutek, aby uzyskać coś ode mnie.
- Kochanie to nie zależy ode mnie tylko od przedszkola. Tam nie można przynosić żywych zwierząt. Inne dzieci mogą mieć uczulenie na pieska, a poza tym, kto będzie go pilnował tam?- Zapytałem, uśmiechając się delikatnie do synka.
- Ja i Amessia. Ona lubi też Mysie. Będziemy razem się bawić z nim!- Krzyknął uradowany, stając na krzesło i prawie, wchodząc na stolik.
- Będziecie się mogli pobawić z piaskiem dopiero w domu dobrze?
Mniejszy pomachał niezadowolony głową i ucichł. Wrócił do jedzenia, a bardziej to do zabawy swoją kaszką. Jego mina była pełna złości i wyrzutów w moją stronę. Uśmiechałem się jedynie pod nosem, widząc jak ciągle siedzi nadąsany z powodu zakazu, który nie wynika nawet z mojej winy. Do naszej dwójki dołączył po chwili Polska, wręczając mi teczkę. Odwzajemniłem wraz z nim czuły uśmiech.
- Dziękuję. Jesteś kochany- Szepnąłem, składając pocałunek na jego policzku.
Polen nic nie powiedział, a jedynie zajął miejsce obok mnie zabierając jedną z moich kanapek.
- Kto cię i Germanie podwiezie do pracy i przedszkola?- Zapytałem także, zajadając się śniadaniem.
- Albo pojedziemy autobusem, albo poproszę Amerykę, jeśli będzie miał czas i po drodze- Uśmiechnął się delikatnie.
Przytaknąłem, zerkając na mój zegarek na nadgarstku. Westchnąłem cicho, wstając od stołu. Spakowałem ostatnią teczkę do torby i zapiąłem ją. Sięgnąłem po kubek, aby ostatni raz wypić łyk kawy. Polska wraz z synkiem bacznie mnie obserwował.
- Zobaczymy się później. To ja dziś ugotuje obiad- Rzekłem, całując wargi męża na pożegnanie. Krótko odwzajemnił, dając mi podejść do Germanii. Ucałowałem czubek jego głowy, czochrając po chwili jego włoski.- A ty mi dziś pomożesz żołnierzu. Już się tak nie denerwuj na mnie.
Chłopiec jedynie odwrócił się ciągle niezadowolony na bok. Wywróciłem oczami i bez żadnego kolejnego słowa ulotniłem się z pomieszczenia, a następnie z domu. Wsiadłem do auta, którym natychmiast szybko ruszyłem.
Po dobrych piętnastu minutach dojechałem do biura NATO. Zaparkowałem auto, gdzieś na uboczu, a następnie pomijać wzrok innych skierowałem się w stronę wejścia. Nie lubiłem tutaj przebywać, bo pracowali tu jedynie sami bogaci i z wielkim ego idioci. Ich wzrok kierowany na mnie zawsze był pełny niechęci i nienawiści. Pomimo mojego poziomu życia traktowali mnie jak niższego sobie społecznie. To durne, bo wciąż uznawali, że w świecie istnieje pewien rodzaj podziału społeczeństwa ze względu na majątek, a przede wszystkim na wygląd i ubrania. Dlatego nie miałem tu zbytnio żadnych przyjaciół z pracowników. Poza tym raz na jakiś czas inni dogryzali mi, a szczególnie Rumunia. Chociaż ona czasem ze mną gadała, ale i tak były to okropne rozmowy. Znacznie lepiej pracowało mi się u EU..
Skierowałem się od razu po przekroczeniu progu do sali konferencyjnej. Tam dostrzegłem już mojego dobrego przyjaciela Japonię. Posłał mi na powitanie szczery uśmiech oraz pomachał delikatnie dłonią.
- Cieszę się, widząc cię tutaj- Westchnąłem, podchodząc do niego na chwilę.- Przynajmniej choć jedna normalna osoba z tego towarzystwa.
- Nie przesadzaj.. Powinieneś się już przyzwyczaić- Odparł, spoglądając dookoła na ludzi.- Cieszę się, że nie nasiąkasz jednak ich głupimi poglądami.
- To okropne i obrzydliwe, co uważają o innych ludziach- Mruknąłem, zauważając po chwili NATO, który uśmiechnął się do mnie. To oznaczało, że chce, abym zbliżył się do niego.- Pogadamy może po spotkaniu więcej albo zgadamy się innym razem.
- Jasne. Powodzenia- Odparł i poklepał moje ramię.
Rozeszliśmy się w dwie inne strony. Zbliżyłem się do NATO, który na każdy mój bliższy krok uśmiechał się szerzej. Gdy tylko stanęłam obok niego objął mnie ramieniem.
- Świetnie, że już jesteś Geri. Masz wszystkie dokumenty prawda?- Powiedział, patrząc prosto w moje oczy. Nie lubię czasem tej jego bezpośredniości..
- Tak oczywiście- Mruknąłem i położyłem swoją torbę na stoliku.
Otworzyłem ją i wyjąłem z niej kilka koszulek z kartkami, a następnie także teczkę. Powoli ją otworzyłem z chęcią wpakowania wszystkich dokumentów dla szefa. Zamarłem, jednak gdy tylko dostrzegłem pierwszą kartkę. Zamknąłem ją natychmiast, czując kompletną pustkę. Tak jakby cały świat się zatrzymał, a wraz z nim nawet moje serce. Słyszałem jednak ciągle głośne bicie i uderzenia pompowania krwi. Na dodatek ciągle czułem, jak NATO wpatruję się we mnie i widzi, że coś jest nie tak.
- Coś nie tak?- Zapytał powoli, zbliżając się do stolika i zabierając ode mnie teczkę.
- Jest wszystko okey.. Wybacz, ale muszę wykonać jeden telefon- Rzekłem i schowałem teczkę do torby z powrotem. Bez żadnej reakcji mężczyzny skierowałem się na korytarz po drodze, wbijając numer Polski.
Ustałem gdzieś na boku, aby nie przeszkadzać innym ludziom. Z ogromnym napięciem uderzałem swoim butem o podłogę, czekając na reakcje mojego ukochanego. Dopiero po trzecim sygnale odebrał, zaczynając słowami:
~ Tak Niemcy?
- Polen do chuja, czy Germania wchodził do mojego biura?- Zapytałem, nabierając dużo powietrza.
~ Uh..? Nie mam pojęcia. Przecież wie dobrze, że ma zakaz wchodzenia tam, aby twoim dokumentom się nic nie stało. O co chodzi?- Zapytał zmieszany.
- Scheiße- Przeklnąłem pod nosem, patrząc na godzinę.- Byłbyś w stanie donieść lub przywiesić mi kopię papierów z domu?
~ Cóż.. Jest jeden zasadniczy problem.. Ja jestem w drodze do firmy- Odrzekł jedynie, a ja poczułem kolejny napływ negatywnych emocji.
- Kur...- Westchnąłem głośno, przecierając jedną ręką, a szczególnie palcami swoje oczy.- Germania zniszczył i porysował mi moje dokumenty.
~ Przecież Germania jest grzeczny i nie zrobiłby czegoś takiego. Okey może bywa często wybuchowy i ma głupie pomysły, ale nie przesadzajmy.. Poza tym ma zakaz wchodzenia do biura.
- Nie wiem Polska- Mruknąłem, zagryzając swoją wargę.- Teraz jedynie proś tego swojego Boga o szczęście dla mnie, aby NATO mnie nie wywalił.
Rozłączyłem się szybko z ukochanym. Nie zdążyłem nawet usłyszeć jego całej wypowiedzi do końca. Wiedziałem, że muszę wrócić do szefa i przyznać się sam do głupiego błędu w zasadzie nawet niewynikającego z mojej winy. Wróciłem na salę, gdzie znajdowało się już więcej osób niż wcześniej. Wziąłem głęboki wdech i podszedłem do NATO, uśmiechając się z początku niewinnie. On jedynie przejechał mnie wzrokiem.
- Cóż..- Nie skończyłem, a nawet ledwo, co zacząłem, gdyż mężczyzna mi przerwał.
- Wiem, co chcesz mi powiedzieć. Twój syn zniszczył dokumenty- Rzekł to dość głośno, że kilka osób na nas spojrzało..
Patrzyłem na niego w milczeniu. Czego ja się innego spodziewałem jak chowałem te teczkę? Mogłem się domyślić, że i tak zaraz tam spojrzy. Westchnąłem jedynie, spuszczając lekko głowę na dół.
- Niemcy wiesz jak nie pochwalam, gdy na jakoś życia w pracy wpływa rodzina, czy też prywatne sprawy?- Mruknął, ale wciąż się uśmiechał.
- Tak oczywiście. To jedyny już tak błąd. Przepraszam- Odrzekłem, prostując się szybko.
- Nic mi niestety po twoich przeprosinach- Odwrócił się przodem do ludzi. Zerkał na nie kontem oka jedynie.- Dzisiejsze spotkanie już sobie odpuść. Wracaj do domu.
- Ale.. Przecież miałem je poprowadzić. Mam dokumenty zapisane na laptopie. Nie widzę przeszkód ab- Nie skończyłem, gdyż kolejny raz wciął mi się w słowa.
- Nie spisujesz się jednak ze swoich obowiązków, a prosiłem cię o coś. Jak już mówiłem jedź do domu. Dzisiaj nie jesteś tu potrzebny.
Patrzyłem na niego jeszcze przez chwilę, chcąc wierzyć, że mówi to ironicznie. Jednak nawet jego uśmiech podczas wypowiadania tych słów zniknął. Nie, mając innego wyjścia spakowałem swoje rzeczy to torby i skierowałem się w stronę wyjścia, mijając po drodze Japonię. Słyszał wszystko tak samo, jak zapewne reszta osób, którzy szeptali do siebie i chichotali. Świetnie rozpoczęty dzień..
***
- Niemcy daj spokój- Odetchnął głośno Polska, próbując mnie zatrzymać.
- Daj mi się odstresować i rozładować- Mruknąłem, rozpychając się z powrotem między nogami mojego męża.
- Nie rozumiesz, że nie!?- Mruknął po czym odsunął się ode mnie kolejny raz.
Zatrzymałem się, zajmując z powrotem pozycję siedzącą. Spojrzałem lekko w bok, mając delikatne wyrzuty sumienia po słowach Polski.
- Przepraszam- Westchnąłem i usiadłem na krawędzi łóżka, opierając rękę o mogę, a o nią swoją głowę. Przymknąłem lekko oczy, mając w głowie ciągle widok z ranka.- Zapytam Włochy, czy ma czas i pójdziemy razem na siłownię, ale się napić...
- Niemcy..- Cicho szepnął Polen, przytulając mnie od tyłu i jeżdżąc ręką po moim ciele.- Kochanie stresujesz się i przejmujesz nie potrzebnie. Każdy popełnia błędy i może się potknąć. Nikt nie jest idealny przecież.. Dla mnie wciąż jesteś najlepszy.
- Prawie cię zgwałciłem- Mruknąłem, zerkając na niego kontem oka. Polska jedynie westchnął cicho.
- Nie przesadzajmy aż tak tego.. Myślę, że ten twój mały problem znowu wraca.. Wiesz chodzi mi o twoje uzależnienie- Rzekł, a po chwili pociągnął mnie za rękę i odwrócił do siebie przodem.- Niemcy traktujesz czasem seks jako wyładowanie się od stresu.. Rozumiem, że może ci to pomaga, ale.. Mam wrażenie, że znowu wracamy do tego, co było wcześniej...
- Chce choć raz zapomnieć o swoich problemach, a nasze wspólne chwile mi w tym pomagają.. Mogę przy tym uwolnić myśli i skupić się na czymś innym, a raczej kimś- Odrzekłem, układając rękę na jego policzku.
Mniejszy wpatrywał się w moje oczy smutno. Jednak jego smutek nie wydawał się aż tak duży, jak zmartwienie. Widziałem, że moje samopoczucie szczególnie psychiczne było dla niego ważne. Zbyt mocno przejmowałem się stresem z pracy. Polska po krótkiej chwili delikatnie wtulił swoją twarz w moją dłoń.
- Może warto, abyśmy zapisami się znów na sesję..? Wiesz nie mówię, że mamy problem, ale warto się nawet wygadać komuś takiemu- Uśmiechnął się delikatnie.
- Może.. Dawno w zasadzie nie rozmawialiśmy tak na poważnie ze sobą o naszych problemach- Westchnąłem, spuszczając delikatnie swoją głowę w dół.
- Dlatego myślę, że warto, abyśmy chodzili do psychologa.. i może spędzili w końcu więcej czasu ze sobą- Odparł powoli.
Poczułem po chwili jak Polska kładzie swoją rękę na mojej dłoni. Mężczyzna posłał przy tym szeroki i szczery, a przede wszystkim czuły uśmiech. Ten widok ukoił moje zmartwienia, choć na chwilę.
- Ostatnimi czasy mało rozmawialiśmy o swoich problemach i zmartwieniach.. Częściej się gryźliśmy ze sobą- Rzekł, a raczej Wymruczał pod nosem.- Rozmowa jest bardzo ważna.
- Masz rację, ale wiem dobrze, że sam masz mnóstwo zmartwień, a przelewanie mojej złości, a co gorsza mojego napięcia na ciebie sprawia więcej tobie stresu i bólu.
Powoli spuściłem swoją dłoń z jego policzka. Nasze palce jednak ciągle się ze sobą stykały, więc Polska powoli wsunął je między moje. Połączył w tym sposób nasze ręce w uścisk, który mocno zacisnąłem. Zerknąłem w dół w tamtą stronę.
- Kochanie, ale tak jest łatwiej.. Dwóm osobą zawsze łatwiej unieść ciężar- Odrzekł, gładząc kciukiem moją dłoń.- Nie tylko ci seks pomoże zapomnieć o problemach.. Może ci być lżej po wyżaleniu się albo spędzeniu czasu razem.. Przyjemnie.
Podniosłem delikatnie wzrok do góry. Moim oczom ukazał się Polen z rumianą twarzą. Jego policzki przybierały wręcz koloru czerwieni. Uśmiechnąłem się szerzej jednak w duszy zaczynałem przeczuwać, że Polska o czymś wie. Prychnąłem cicho śmiechem.
- Widze, do czego zmierzasz..- Zaśmiałem się po chwili cicho.- Włochy nie umie trzymać języka za zębami.. Już od dłuższego czasu planowałem wyjazd dla nas dwóch. Chciałem w końcu spędzić z tobą czas sam na sam.. Teraz widzę jak bardzo nam jest to potrzebne.
- Jedynie już o tym pragnę- Odrzekł, a następnie zbliżył się bardziej do mnie. Usiadł na kolanach i złożył pocałunek na moim czole.- Psycholog też się przyda dla ciebie..
- Jakoś jest mi lepiej po naszej rozmowie- Rzekłem jedynie, co sprawiło, że młodszy wywrócił oczami.
- Widzę, że ciągle w głębi czujesz nie pokój i stres z powodu pracy.. Kochanie, czy ty się boisz?
- Jasne, że nie- Odrzekłem szybko.- Po prostu moje problemy wynikają jedynie z mojej głupoty. Ze stresem potrafię sobie poradzić.
- Masz na myśli seks? Niemcy, bo czeka nas powtórka z wcześniej.. A radzisz sobie świetnie- Westchnął, wpatrując się wprost w moje oczy.
- Może masz trochę racji.. Mam wrażenie, że jednak przede wszystkim ten stres wynika z tego, że nie czuję się komfortowo tam, a szef uważa mnie za najlepszego, co z góry oznacza, że jestem wzorem i powinienem utrzymywać ten status..
- Nikt ci tego nie karze. Jesteś najlepszy, ale każdemu zdarzają się potknięcia. Jesteś tylko człowiekiem skarbie- Przysunął się z powrotem do mnie, składając pocałunek na moim czole.- Nikt od ciebie niczego nie oczekuje, a ty pracuj tak jak ty tego wymagasz od siebie, a nie inni..
~~~~~~~~~
Germania szybki zawodnik. Zniszczył papiery Niemca za brak zgody na pieska. 😡😡
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top