~39~

Pov. Niemcy

Po chwilach pełnych namiętności uspokoiłem wraz z Polską swoje ciało. Długo nie kochaliśmy się z racji, że wciąż byliśmy w biurze, a Polska musiał wracać do domu. Germania znalazł się u dziadka jednak tak spontaniczne pilnowanie go nie było też dla mojego ojca zapewne wygodne. Miał też swoje inne sprawy na głowie.

Polska właśnie zapinał swoje spodnie, milcząc prawie cały czas. Niby podczas stosunku czułem, że jest już spokojny, a złe napięcie wywołane przez Rumunię odeszło. Zbliżyłem się do ukochanego, kładąc dłonie na jego biodra.

- Tylko ty potrafisz mnie tak rozpieszczać..~ - Szepnąłem, uśmiechając się szeroko i zagryzając płatek jego ucha.

- Przestań..- Mruknął, odwracając się do mnie przodem. Podniósł głowę wraz ze wzrokiem do góry i złożył krótki, ale czuły pocałunek na moich wargach.- Powodzenia.. i miłego dnia ci życzę dalej skarbie..

- Czuje się przez ciebie jak nowo narodzony- Odparłem, a gdy zamierzałem zbliżyć się do jego ciała Polska mnie zatrzymał.

- Myślę, że na jakiś czas wystarczy.. Lubi cię nakręcać, ale muszę to robić raz na jakiś czas- Powiedział i uśmiechnął się złośliwie.- Kocham cię.

- Ja ciebie też kocham kochanie.

Polska posłał do mnie szeroki i czuły uśmiech, a następnie zbliżył się do drzwi, które otworzył i wyszedł. Zapewne teraz szybko powędrował w stronę schodów, aby uciec z firmy niezauważony. Westchnąłem głęboko, odganiając do tyłu moje włosy, które zdążyły opaść i przykleić się do mojego lekko mokrego od potu czoła. Przynajmniej ten dzień w firmie będę w końcu wspominał przyjemnie.

Wróciłem do swojego biura, gdzie zabrałem się za pracę. Niestety nawet nie zdążyłem zabrać do ręki jednego dokumentu, bo usłyszałem głośne pukanie do drzwi. Od razu mogłem wyczuć, kto przyszedł mi przeszkodzić w pracy. Wstałem, a następnie zbliżyłem się, otwierając drzwi.

- Widzę, że już pogadałeś sobie ze swoim narzeczonym- Uśmiechnęła się do mnie swoim szerokim i bardzo odpychającym uśmiechem.- Nie wolałbyś pogadać przez telefon niż go fatygować tutaj?

- Mamy synka, który się pochorował. To ciężka sytuacja, a mój narzeczony bardzo się martwi- Odparłem, wzdychając cicho.

- Ah słodkie- Odrzekła, odganiając włosy na bok.- Niestety ta sperma na twoich spodniach cię zdradza.

Otworzyłem szeroko oczy, patrząc na nią. Nie pewnie zjechałem wzrokiem wzdłuż mojego ciała, zauważając mały biały ślad na swoich spodniach. Spokojnie przybrałem normalny i zimy wyraz twarzy, wracając do kobiety.

- Niemcy ty chyba sam sobie postanowiłeś szkodzić. Wszyscy grzecznie pracują, a ty? Zachowujesz się jak nie wyżyte zwierzę. Co kolwiek ci się powie to psujesz to do cholery- Rzekła powoli, zmieniając swój ton głosu na głośniejszy.

- A ty nie masz żadnego prawa się wpychać w moje życie i moje zajęcia w pracy. Nie masz tu żadnej władzy- Warknąłem, nachylając się nad nim bardzo blisko.- Skąd mam wiedzieć, że to NATO cię przysłał, a nie sama postawiłeś się wepchnąć nagle tutaj?

- Jeden szybki raz z Polaczkiem i już wysuwasz pazury- Parsknęła cicho śmiechem, łapiąc mnie za koszule mocno.- Lepiej, abyś się słuchał, bo jeszcze nie poznałeś mojej złej strony.

- Sądzę, że wystarczająco cię znam. Niestety nie masz tu żadnej władzy ani praw. Nie możesz mnie zwolnić, nie możesz mi zagrozić, nie możesz mną kierować. To ja jestem szefem- Odparłem, uśmiechając się do niej szeroko.- Zasady tej firmy są twoimi zasadami, a nie twoje zasady są naszymi.

- Chyba naprawdę nie boisz się śmierci- Odparła głośno, podnosząc jedną brew do góry.- Wiesz kim ja jestem i co mogę zrobić?

- Szczerze? Mam to w dupie i to w takim stopniu, że sprawia mi to nawet przyjemność- Odrzekłem, łapiąc za jej nadgarstek i wyrywając swoją koszulę od niej.- Śmiało idź do NATO. Jest to dla mnie obojętne. Co kolwiek zrobisz to nie chce cię widzieć tutaj.

Kobieta wpatrywała się we mnie wzrokiem pełnym nienawiści, a wręcz w jej oczach mogłem zauważyć płomień. Możliwe, że byłem pierwszym, kto jej się sprzeciwił.

- Jasne tylko skarbie pamiętaj, kto tu pociąga za sznurki- Odparła, wyciągając telefon i pokazując mi go. Chwilę wpatrywałem się w jej urządzenie w ciszy.

- To nie legalne, abyś kradła nagrania z kamer monitoringu. Poza tym to nie moralne grozić mi tym, że kocham się z moim własnym chłopakiem, rób co z tym chcesz, ale jeśli kiedy kolwiek ujrzę ten film, gdzie kolwiek to nie wypłacisz się do końca życia- Warknąłem, prostując się przed nią groźnie.- Manipulujesz mną w najgorszy i sztuczny sposób. To nie działa.

- Raczej EU i inni pracownicy nie będą zadowoleni, gdy firma upadnie i wszyscy wylećcie na bruk. Nie podoba mi się pracowanie z tobą, ale próbuje was wyciągnąć z tego w co wleźliście!- Krzyknął, wytykając mnie po chwili palcem.

- Nie potrzebujemy twojej pomocy. Zatrzymaliśmy się aktualnie ze wszystkim. Przez ciebie i twoje durne wymagania nie rozwijamy się, a stoimy w jednym miejscu- Odparłem, odwracając się do niej tyłem.- Skończyłem tę rozmowę. Nie chce cię widzieć już w firmie. Twoja pomoc się właśnie skończyła.

- Tak samo, jak wasza współpraca z NATO. Gratuluję- Odrzekła, a po chwili pełna złości odeszła.

Wyczułem, że jest bardzo zdenerwowana po sposobie jej chodzenie i tym jak mocno uderzała szpilkami o podłogę. Wywróciłem jedynie oczami i wróciłem do swojego biura. Ze współpracą czy bez poradzę sobie. Jeśli NATO tak bardzo nas nienawidzi i uważa, że nie powinno się robić kariery przez łóżko to dlaczego pozwolił EU go poderwać? Wyczuwam tu pewne kłamstwa i kolejne setki sekretów, a także hipokryzję. Mimo wszystko to nie mój problem. Jestem szefem, a jako szef zadbam odpowiednio i tak ja będę tego chciał firmie.

***

Po południu w końcu spokojnie i w dobrym humorze opuściłem firmę. Wszyscy pracownicy aż wpatrywali się we mnie zdumieni i zaskoczeni, że wychodzę po tak długim czasie z firmy bardzo wcześnie. Ostatni raz tak szczęśliwy i zachwycony opuszczałem miejsce, do którego uczęszczałem była moją szkołą.

Polsce nie zdradzałem, że będę wcześniej. Chciałem mu zrobić małą niespodziankę. Poza tym nie chce go martwić i stresować Rumunia. Powiem jedynie, że wypędziłem ją w końcu z firmy. Gdyby się dowiedział o filmikach zabiłby mnie, a potem ją, a najpewniej tę całą firmę. Pewnie dużo go kosztowało samo przyjście do firmy dzisiaj, gdy wszyscy byli w pracy. Podziwiam jego odwagę, ale jednocześnie daje mi to do myślenia, że musiał mieć naprawdę dużą ochotę na seks..

Wróciłem do domu, zastając na podwórku zaparkowane auto. Chwile wpatrywałem się zmieszany w samochód dopiero po chwili, rozpoznając, że należy ono do mojego przyjaciela- Rosję. Westchnąłem cicho, myśląc już o jego irytującym głośnie. Wolałbym spędzić resztę dnia miło z moim ukochanym. Po tym, co dziś w pracy wymyślił wystarczająco mnie nakręcił na więcej.

Wszedłem w końcu do domu, słysząc od razu głosy dochodzące z głębi. W pośpiechu zdjąłem z siebie buty oraz płaszcz i skierowałem się do salonu skąd dochodził hałas. Ujrzałem tam Amerykę, który trzymał w dłoniach Germanie, Polskę, który wpatrywał się w naszego syna i przerażonego, a także Rosję, który siedział na kanapie, chowając twarz w rękach. Wszystko wyglądało naprawdę dziwnie i podejrzanie.

- Coś się stało?- Zapytałem, a jakie kolwiek inne odgłosy ucichły.

Nikt mi nie odpowiedział. Jedynak, gdy dziecko zwróciło uwagę na mnie rozpłakało się głośno na dłoniach Ame. Natychmiast z Polską zbliżyłem się do niego, próbując uspokoić. Mój narzeczony pozwolił mi go wziąłeś na swoją pierś i uspokoić.

- Co się dzieje?- Spytałem, widząc duże zmieszanie na twarzy Polski, a na twarzy jego przyjaciela wściekłość.

- Rosja..- Rzekł nie pewnie, zatrzymując się jednak szybko.- Daj małego zaniosę go.. Musisz pogadać z Rosją.. Jesteś jego przyjacielem.. Ja mało mogę tu wskórać..- Westchnął ukochany, zabierając wciąż płaczącego Germanie do siebie.

Polska w milczeniu skierował się w stronę kuchni. Amerykanin chciał od razu pójść za nim, ale zatrzymał go Rosja, łapiąc go za rękę. Patrzyłem teraz na nich dwóch zmieszany. Mój przyjaciel wpatrywał się w dziwnym zamyśleniu w podłogę. Wyglądał na bardzo przejętego i zestresowanego. Pierwszy raz od kilku lat widzę go w takim stanie.

- Rosja powiedz mu. To twój przyjaciel- Rzekł Ame, stając obok mnie i krzyżując ręce na piersi.- Niech usłyszy to z twoich ust, a nie moich.

- Czuje taki wstyd..- Odparł jedynie krótko, podnosząc na chwilę wzrok.- Tym bardziej czuję się jak wyruchana dziwka..

Ameryka spojrzał na swojego chłopaka wymownym wzrokiem. W jego oczach mogłem jednak zauważyć więcej złości niż irytacji. Milczałem jedynie słuchać ich krótkiej wymiany zdań. Zdanie Rosji nie było zbytnio na miejscu tym bardziej, gdy cofniemy się w tył z historią USA..

- Niemcy.. Będę..- Mruknął, ale zatrzymał się.- Będę ojcem.

- Ty? Ojcem?- Uśmiechnąłem się natychmiast szeroko, słysząc jego słowa.- Jak ty się nawet nie potrafisz sobą zająć, a co dopiero dzieckiem. Nie wierzę, że pan drugi wielki ruchacz wpadł z Ameryką.

- Pięknie ująłeś to w słowa Niemcy- Odparł Ameryka, patrząc na mnie.- Bo to on wpadł, a nie ja.

Patrzyłem na najmłodszego chłopaka wciąż z lekkim uśmiechem na twarzy. Gdy jednak dostrzegłem jego dziwny wzrok, a tak samo dziwne zachowanie bliskiego przyjaciela zamarłem. Moje zadowolenie zniknęło, a zostało zastąpione zmieszaniem, a także dużym szokiem.

- Zaraz.. który z was jest w ciąży..?- Zapytałem powoli i spokojnie.- Czy ty..

- Tak Rosja jest w ciąży- Odpadł jedynie Ameryka.

- Ja nie jestem gotowy, aby dzieci rodzić do chuja! Kim ja jestem?! Ja jestem prawdziwym mężczyzną, a nie jakąś babą!- Krzyknął Rosjanin,, wstając gwałtownie z kanapy. Zbliżył się do mnie i złapał za moje ramiona potrząsając mną deliaktnie.- Ten, ten lekarz, u którego byliście. Czy on mi zrobi skrobankę? Nie ma szans, że będę do chuja rodzić bachory!

- Uspokój się Rosja to nie koniec świata- Odparłem, łapiąc za jego nadgarstki i odsuwając go od siebie.- Jesteście pewni, że to ciąża?

- Mam ci naszczać kolejny raz na test?- Warknął, krzyżując ręce na piersi i przybierając niezadowoloną minę.

Prychnąłem cicho pod nosem na znak śmiechu. Nie chciałem jednak teraz wyśmiewać się i żartować z przyjaciela, gdyż jakimś cudem pierwszy raz wyglądał na poważnie obrażonego i zdenerwowanego. Jak do tego doszło, że to on ma w sobie dziecko, a nie Ameryka?

- Uspokój się z początku Rosja. To nic takiego poza tym.. To wcale nie musi być prawda. Testy nie zawsze mogą być dobre- Odparłem i złapałem go za rękę, a następnie posadziłem na kanapie. Wyższy zajął miejsce, patrząc na mnie smutno.- Poza tym daj spokój. To tylko dziecko.

- To aż dziecko. Sam słyszałeś jak się wypowiadał na temat ciąży- Rzekł niespodziewanie Polska, wchodząc ze spokojnym już Germanią na rękach.- Można też usunąć.

- Ty o takich rzeczach myślisz? Tak bardzo nie chciałeś mieć dziecka, a jakoś dotrzymałeś małego do końca i urodziłeś- Odparłem, uśmiechając się do narzeczonego.

- Ale miałem przy sobie kogoś takiego jak ty. Wspierałeś mnie, a poza tym.. Wiedziałem, że będziesz świetnym ojcem- Odrzekł, składając muśnięcie na moich wargach.- Tutaj jest całkiem inna sytuacja.

- To kompletnie nie dla nas. Czy ty sobie wyobrażasz żebym miał zabawiać się z dzieckiem, a nie z Rosją?- Zapytał Ameryka, siadając jedynie obok swojego chłopaka na kanapie.- Poza tym mam gorsze problemy niż jakieś tam dziecko.

- Jakieś tam?! Od pięciu tygodni wymagałeś ode mnie, żeby być na górze raz w łóżku i tak to się właśnie skończyło!- Krzyknął Rusek.- To powinno być twoje główne zmartwienie.

- Ledwo, co istnieje w ogóle to dziecko w tobie- Odparł niechętnie Amerykanin. Następnie spojrzał na nas dwóch.- Wymyśla problemy.

Wpatrywałem się raz w jednego, a raz w drugiego. Nie zbyt wiedziałem jak reagować na te sytuację. Tym bardziej że sama wizja Rosji w ciąży mnie bawiła.. Poza tym z jednej strony był załamany, a z drugiej spokojny Ameryka. Nie zbyt rozumiałem ich różnice charakterów w tej sytuacji..

- Macie jeszcze dużo czasu na rozmowę i przemyślenia na ten temat..- Rzekł cicho i niepewnie polska.- Pogadajcie ze sobą.. Może z psychologiem..? Wiecie zawsze coś może pomóc.

- Rozumiem twoje zmartwienie, ale Rosja musi po prostu ogarnąć dupę- Odetchnął USA, patrząc w bok.- Skarbie.

- Nie będę rodził żadnego dziecka- Odparł jedynie, a po chwili wstał niezadowolony z kanapy. W ciszy, ale bardzo nabuzowany skierował się do wyjścia z domu.- Widzę cię za pięć minut w aucie.

Po jego ostatnim zdaniu trzasnął mocno drzwiami, kierując się zapewne do samochodu. Westchnąłem głęboko, wracając wzrokiem do obojętnego Ameryki.

- Wyolbrzymia.. Czasem to taki słodki misio, ale czasem jest naprawdę wkurwiający- Rzekł, wstając na proste nogi.- Mi też się nie widzi dziecko, ale nie przesadzam, jak on.

- Dajcie sobie czas.. To trudne poza tym coś o tym wiem wraz z Niemcem- Odrzekł Polen, łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce w uścisk.

- Zapewne i tak usuniemy- Odparł twardo, stawiając na swoje.- Podziwiam wasze chęci do wychowywania dziecka, ale to nie to, co u nas. Ja i tylko Rosja i nikt więcej.

- Ame..- Szepnął cicho Polen na słowa młodszego.

Amerykanin jedynie uśmiechnął się i wyszedł w milczeniu z pomieszczenia. Nie pożegnał się nawet z nami, zostawiając nas jedynej w trzech. W głowie ciągle układałem sobie wszystkie myśli z tą sprawą. Rozumiem strach, czy też stres.. Niech dadzą sobie choć trochę czasu na przemyślenia tego. Zgadzam się z tym, aby Rosja robił, co zechce ze swoim ciałem, ale.. Znam go i wiem dobrze, że dojdzie do częstych ich wpadek. Rosja nie potrafi zadbać nawet o takie szczegóły jak prezerwatywa. Mimo wszystko ta decyzja i tak należy wyłącznie do nich. Ja ani Polską, ani nasz maleńki Germania nie sprawimy, że zmienią zdanie.

~~~~~~~~~
Niemcy w końcu dorósł do swojego zadania i wywalił tę panią. Dziękujemy ci Niemcy, ale aż tak cierpliwi nie byliśmy 🧐😒.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top