~34~
Pov. Polska
Minęło kilka dni, a praca Niemca się nie zmieniła. Zacząłem już powoli przyzwyczajać się, że całe dnie spędzałem sam z dzieckiem, a wieczorem przychodził Niemcy. O dziwo.. Prawie w ogóle ze sobą nie sypialiśmy. Niemcy wystarczająco był zmęczony pracowaniem w biurze, a ja opieką nad Germanią. Wiem, że mogłem poprosić kogoś o pomoc, ale głupio mi ciągle prosić innych.. Sam dawałem sobie radę na razie. Bardziej jednak martwiło mnie zmęczenie Niemca. Nie działa to dobrze na niego psychicznie i fizycznie. To zdecydowanie nie jest rodzaj pracy, jaką lubi Niemcy..
Gdzieś w porze obiadowej chciałem zadzwonić do najbliższego przyjaciela i spytać o spotkanie. Ameryka jednak nie odebrał żadnego telefonu ode mnie.. Zazwyczaj mogłem usłyszeć jego głos już po pierwszym sygnale.. Nie oddzwonił ani razu.. Czemu nagle wszystko znów się komplikuje? Niby z nikim się nie pokłóciłem, ale ludzie dziwnie się ode mnie odsuwają..
Zadzwoniłem, więc do Czech, który na szczęście odebrał i zgodził się przyjechać z racji, że miał wolny czas akurat dziś. Siedzieliśmy oboje w salonie w chwilowej ciszy. Nie wiedziałam w zasadzie, od czego zacząć.
- Musisz chyba być przemęczony tym ciągłym i samym pilnowaniem dziecka- Mruknął niespodziewanie chłopak, patrząc na Germanie, który znajdował się na moich rękach.
- Może trochę.. Jest całkiem spokojnym dzieckiem, więc mam mało problemów z nim- Westchnąłem, uśmiechając się delikatnie.
Trzymałem w jeden dłoni chłopczyka, a w drugiej buteleczkę z racji, że był teraz czas obiadowy dla niego. Delikatnie na ramieniu sprawdzałem temperaturę mleka, aby było odpowiednie.
- A Niemcy nawet nie zrobił sobie przerwy? Jakieś dwa lub trzy tygodnie?- Zapytał, krzyżując ręce na piersi.
- On by tak nie mógł.. Jest szefem. Poza tym, gdy byłem w szpitalu urywał się z pracy i zaniedbywał firmę. Musi teraz jakoś to naprawić.. Na dodatek- Zatrzymałem się na chwilę, układając w głowie milion myśli. Chciałem wszystko powiedzieć Czechom od razu i wyżalić się, że wolałbym, aby Niemcy już w ogóle nie pracował, aby był przy mnie..- Niemcy ma problemy w pracy i często siedzi tam do późnych godzin..
- Oh rozumiem.. Czyli w zasadzie oboje macie napięty czas.. Oboje zmęczeni. To nie dobre chyba dla waszej relacji..- Stwierdził.
- Może trochę.. Trochę mi brakuje spędzania z nim czasu i naszych kontaktów fizycznych.. Jednak teraz nie możemy, bo moja rana musi się jeszcze zagoić. Jeszcze trochę sprawia mi bólu i dyskomfortu..- Westchnąłem w końcu, mogąc przyłożyć buteleczkę do buzi małego.
Poprawiłem go na rękach powoli i delikatnie, przechylając buteleczkę. Germania swoje rączki grzecznie od razu zaczął układać na przedmiocie, patrząc swoimi oczkami na moją twarz. Uśmiechnąłem się delikatnie do niego, panując nad tym ile pije.
- Może warto któregoś dnia.. Zostawić z kimś Germanie i wyjść razem? Kolacja, spacer, czy nawet kino. Jaka kolwiek forma odpoczynku, w której możecie spędzić razem czas- Uśmiechnął się do mnie szeroko Czech, widząc jak czule zajmuje się małym.
- Bardzo chciałbym.. ale boje się zostawiać go z kimś innym.. Jest jeszcze zbyt mały..
- To naprawdę ciężka sytuacja.. Wydaje mi się, że nie jesteś jednak gotowy z Niemcem na dziecko..
- Już od dawno to czułem. Niemcy napalił się na posiadanie dzieci po tym jak opiekował się jednego dnia córeczką moją Litwy.. Od dawna je chciał mieć, ale.. w odpowiednim czasie- Powiedziałem, zawieszając całkowicie wzrok na maluszku.- Poza tym nie planowaliśmy go.. Wpadliśmy przecież..
- Racja.. Na razie jest chaotycznie i się nie układa, ale gdy oboje wdrążycie się w pilnowanie małego i jak Niemcy załatwi wszystko w pracy to na pewno będzie już dobrze- Odparł, kładąc rękę na moim ramieniu i uśmiechając się szeroko.
- Mam nadzieję- Westchnąłem zadowolony, zabierając małemu buteleczkę. Spojrzał na mnie swoimi pięknymi oczkami. Uśmiechnąłem się delikatnie, kładąc go na swoje ramię.- dziś chciałabym pójść do firmy i zobaczyć, co takiego się tam dzieje. Przy okazji.. Myślę, że Niemcy się ucieszy na taką niespodziankę, gdy zobaczy Germanie.
- Na pewno. Tylko uważaj na tych innych niebezpiecznych współpracowników- Zaśmiał się cicho Czechy, ale szybko przestał.
- Damy sobie radę prawda skarbie?- Mruknąłem, podnosząc lekko do góry synka, który jedynie na mnie spojrzał.
Niespodziewanie z jego buźki wyleciało trochę mleka, które oczywiście poleciało na mnie i na jego pierś. Westchnąłem cicho, sięgając po ścierkę, wycierając jego buźkę i nasze ubrania.
- Nienawidzę tego w karmieniu- Westchnąłem, opierając go znów o ramię.
Czechy jedynie uśmiechnął się, ale po nim widziałem, że z chęcią by wybuchł śmiechem. Już nie wiem ile razy ten mały okrutnik zwrócił, to co jadł i Niemcy też miał z tego ubaw. Nawet gdy zwymiotował na niego.
***
Stałem przed wielkim budynkiem firmy. Wpatrywałem się w okno od biura Niemca dość zmartwiony. Co, jeśli mnie wyprosi i nie pozwoli wejść w ogóle..? Mam nadzieję, że Rumunia aż tak nie ma nad nim władzy.. Dziwię się, że w ogóle, jaką kolwiek nad nim władze ma..
Wziąłem głęboki wdech i w końcu wszedłem do firmy, witając się z recepcjonistką. Jak zawsze nie chętnie przywitała się też ze mną, nie zwracając uwagi na to, że trzymam w nosidełko dziecko. Podszedłem do drzwi od windy, które od razu po naciśnięciu guzika otworzyły się. Wszedłem do środka, spoglądając na Germanie, aby zobaczyć czy wszystko dobrze. Leżał spokojnie, trzymając w rączkach małego misia. Zaciskał mocno na nim palce. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten widok. Kliknąłem guzik z odpowiednim piętrem i w milczeniu oraz delikatnym napięciu czekałam aż winda wjedzie wyżej. Po minucie w końcu wyszedłem, kierując się długim korytarzem w stronę biura narzeczonego. Niespodziewanie jednak zostałem przez kogoś zaatakowany.
- O mój boże! To jest ten wasz mały słodziaczek?- Głośno rzekła Belgia, rzucając się na mnie, a raczej na mojego synka.
Wzięła go na ręce od razu, przytulając do swojej piersi. Wpatrywała się szeroko uśmiechnięta w małego.
- Jest taki śliczny i słodki.. ohh~ jak mała laleczka- Dodała jeszcze, podnosząc małego do góry nad sobą.- Kto tu jest taki piękny i słodki~?
- Tak, tak.. Wiesz.. Lepiej, aby leżał w swoim nosidełku nie lubi zbytnio jak się go tak trzyma..- Rzekłem, próbując wymyślić, co kolwiek, aby kobieta zostawiła w spokoju Germanie. Widziałem po jego oczkach, że jest dość wystraszony, gdyż nie rozpoznawał kobiety, a na dodatek była głośna.
- Daj spokój Polska. Kobiety kochają zachwycać się dziećmi, poza tym lecimy na mężczyzn, którzy sami opiekują się dziećmi- Uśmiechnęła się do mnie szeroko, a po chwili niespodziewanie zaczęła iść do firmowej kuchni.
Natychmiast szybko za nią poszedłem nie wiedząc, co zamierza zrobić z moim synkiem. Jednak, gdy tylko wszedłem za nią do kuchni zamarłem. Masa kobiet znalazła się dookoła Germanii i zachwycała się nim, a szczególnie jego uroczym wyglądem. Wszedłem, uśmiechając się, aby udawać, że nie mam nic przeciwko. Chciałem już uciec jakoś i w końcu dojść do Niemca..
- Jest taki przystojny jak jego tatusie- Rzekła jakaś dziewczyna, trzymając na rękach moje dziecko.
Po chwili zauważyłem, jak jakaś inna zabiera tej pierwszej. Patrzyłem wystraszony i bardzo zmartwiony o Germanie, gdyż widziałem, że jest zdenerwowany i wystraszony. One po prostu przekazywały go sobie z ręki do ręki jak jakiś przedmiot.. Traktowały go jak atrakcje.
- Przepraszam, ale na prawdę on nie lubi być trzymany przez kogoś innego..- Cicho rzekłem, wpychając się w tłum i zabierając synka. Ten od razu odruchowo wtulił się w moją pierś jak zawsze to robił.
- Oh jest taki słodki~ Wyglądacie razem przeuroczo!- Rzekła Belgia, patrząc z innymi kobietami ciągle zachwycona.
Po chwili zacząłem słyszeć różnego tego typu tekst kierowane przede wszystkim do mnie. Wszystkie zaczęły komplementować mnie, jak i mojego synka. Zarumieniłem się delikatnie na twarzy, słysząc masę słodkości na temat mojego wyglądu.. Patrzyłem, więc jedynie zmieszany i uśmiechałem się w ramach podziękowania za tyle komplementów.
- Dziękuje bardzo..- Zaśmiałem się trochę nerwowo, patrząc w bok.- Przepraszam, ale muszę już iść..
Spojrzałem na małego szybko, a już po chwili zniknąłem za ścianą. Pośpiesznym krokiem szedłem do biura mojego ukochanego, aby nie natrafić już na żadną przeszkodę. Miałem tu tylko wejść do Niemca, a nie słuchać konsumentów od jakichś kobiet...
W końcu znalazłem się pod jego drzwiami. Zapukałem i wszedłem prawie od razu. Uśmiechnąłem się, gdy ujrzałem ukochanego siedzącego przy biurku i wpatrującego się w ekran komputera. Ten tylko, gdy mnie ujrzał wstał i podszedł do mnie.
- Oh dzień dobry skarbie..- Powiedział, podchodząc do mnie i obejmując mnie w biodrach.- Nie musiałeś przychodzić do firmy z tym małym szkrabem..
- Chciałem ci zrobić taką małą niespodziankę..- Uśmiechnąłem się i spojrzałem prosto w jego oczy.
Niemiec odwzajemnił czuły gest, a po chwili wbił się w moje usta namiętnie. Oddałem natychmiast pieszczotę jedną ręką, trzymając Germanie, a drugą zawiesiłem na jego szyi. Muskaliśmy spokojnie swoje wargi. Niespodziewanie ktoś, a raczej coś przeszkodziło nam. Germania zaczął wpychać swoje rączki między nas przy okazji, wpatrując się w nasze czułe przywitanie.
- Ktoś tu chyba zazdrosny o swojego tatusia- Zaśmiał się cicho Niemcy, biorąc mniejszego tym razem na swoje ręce.
Uśmiechnąłem się czule, podchodząc do biurka i spoglądając na nie. Był tam straszny bałagan.. Westchnąłem cicho, dochodząc w końcu do wniosku, że Niemcy pewnie znów się przemęcza.
- Wrócisz dziś wcześniej?- Zapytałem niepewnie. Po minie ukochanego zrozumiałem, że zapewne nie.
- Jeszcze zobaczę.. Mam trochę pracy kochanie- Odparł i uśmiechnął się do mnie delikatnie.- Obiecuje, że niedługo będę wracał tak jak zwykle i będę cały twój i tego małego słodziaka.
Uśmiechnąłem się jedynie lekko do ukochanego. On jedynak wrócił wzrokiem do synka, do którego zaczął mówić, pomimo że ten mu nie odpowiadał. Westchnąłem cicho, spoglądając na stos papierów na jego biurku. Gdybym był teraz w pracy to na pewno byłoby mu łatwiej.. Może lepiej by było, gdybym zostawił Germanie pod opiekę dziadkowi lub rodzeństwu..
Siedziałem z Niemcem jeszcze przez kilka minut. Po jakiś prawie dwudziestu musiał wracać niestety do pracy. Obiecał mi jednak, że postara się dziś szybko wyjść z firmy. Mam nadzieję, że tym razem mówi prawdę.. Zabrałem Germanie od niego i wraz z nim wyszedłem z biura narzeczonego. Pomimo że Niemca nie zobaczę jeszcze przez kilka godzin to i tak miałem dobry humor, że zobaczyliśmy się. W spokoju i z lekkim uśmiechem kierowałem się do wyjścia z budynku. Niespodziewanie jednak ktoś mi przeszkodził.. Niby nie była ta żadna z wcześniejszych kobiet.. Jednak przede mną stała Rumunia..
- oh Polska prawda?- Zapytała, stając przede mną wyprostowana. Zerknęła po chwili na dziecko w nosidełku.- A to musi być.. Twój.. Znaczy wasz syn. Słodki całkiem.
- Dziękuje.. I tak to ja Polska.. Narzeczony Niemiec- Szybko się przedstawiłem, drapiąc się lekko po karku. Nie zbyt wiedziałem jak reagować na kobietę..
- To słodkie, że jego kochany partner odwiedza go z synkiem.. Jednak wolałbym nie rozpraszać go takimi chwilowymi sprawami..- Odparła, czochrając krótkie włoski malucha.- Wiesz Niemcy ma trochę pracy na głowie. Ważne jest dla mnie, aby wywiązywał się z obowiązków. Takie spotkania nie powinny mieć miejsca.
- Oh.. Ja przepraszam.. Nie wiedziałem, że tego nie można teraz robić.. Wcześniej szef nie miał nic przeciwko- Mruknąłem, uciekając wzrokiem, gdzie kolwiek.- Lepiej, żebym poszedł.
- Chciałabym, cię szybko widzieć z powrotem w firmie.. Prostuje teraz kilka spraw tutaj. Pewnie o tym wiesz.. Tobą też trzeba się jakoś zająć- Rzekła stanowczo, uśmiechając się jednak czule i zapewne sztucznie.- Najpierw jednak zaczęłabym od przestania noszenia tych.. Sweterków..
Widziałem jak kobieta przejeżdża mnie wzrokiem z dołu do góry. Poczułem są bardzo nie komfortowo.. Zawstydzony spuściłem lekko głowę w dół, mając pełno myśli w głowie. Jednocześnie chciałem uciec, ale podświadomość mówiła mi, abym nie ruszał się i grzecznie słuchał jej słów.. Jeśli Niemcy nie potrafi się jej sprzeciwić i grzecznie wykonuje jej rozkazy też powinienem taki być.. Mimo wszystko nie odpowiedziałem wprost na jej zaczepkę.. Czułem się jednak zaatakowany.. Mój wcześniejszy dobry humor nagle zniknął przez jej dziwne zachowanie względem mnie.. To naprawdę jest jakiś tyran i straszna kobieta.. Onieśmiela mnie już sama swoim towarzystwem..
~~~~~~~
Pewnie baby chcą porwać tego bejbika...
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top