~31~

Pov. Niemcy

Nastał kolejny tydzień, a z nim w końcu powrót do regularnego chodzenia do pracy. Dostawałem opieprz nie tylko do Francji i Włoch, ale od samych pracowników, że chodziłem w kratkę do biura. Musieli to jednak zrozumieć, bo musiałem być przy Polsce w tym trudnym, ale także pięknym czasie. Wciąż nie chciałem zostawiać go samego z małym, gdyż miałem pewne myśli, że Polsce może być ciężko.. Opiekowaliśmy się już jednym dzieckiem i.. Polska nie dawał rady. Jednocześnie wiem, że muszę mu ufać, że krzywdy mu nie zrobimy jednak na wszelki wypadek nasłałem na niego jeszcze mojego ojca. Świetnie się odnajduje w pilnowaniu dzieci.

Staliśmy oboje w kuchni, nie chcąc się od siebie odkleić. Polska trzymał na swoich rękach małego Germanie, który zajmował się teraz sam sobą, wpychając ręce lub ubranie polski do buzi. Składaliśmy sobie małe czułości w tym czasie w postaci krótkich, jak i długich pocałunków.

- Smakujesz gorzką kawą..- Wymamrotał, przejeżdżając językiem po mojej wardze.

- Musisz pokonać ten smak swoimi słodkimi, jak czekolada ustami~ - Mruknąłem, uśmiechając się szeroko.

Mniejszy uśmiechnąłem się i pomachał lekko głową rozbawiony. Gdy tylko chciałem kolejny raz pocałować go w usta usłyszałem dźwięk mojego telefonu. Spojrzałem na ekran wzdychając cicho. Praca, a przede wszystkim Francja mnie już wyzywa do pracy.

- Na teraz koniec czułości- Rzekłem, przeciągając czerwoną słuchawkę.- Ale jak wrócę mhmmm~ nie wypuszczę cię z uścisku.

Położyłem rękę na jego policzku i wbiłem się w jego usta namiętnie. Młodszy odwzajemnił natychmiast czuły gest, pozwalając mi także od razu wsunąć swój język. Wykorzystałem, więc to, że miał tak rozchylone wargi. Długo jednak nie mogliśmy się cieszyć przyjemnością, bo naprawdę musiałem się spieszyć do firmy. Musnąłem na koniec jego delikatnie wargi i odsunąłem się. Zerknąłem na Germanie, składając także pocałunek na jego głowie i uśmiechając się do Polaka.

- Poradzisz sobie?- Zapytałem na wszelki wypadek.

- Mam nadzieje, że tak.. Germania jest na razie całkiem spokojny i śpiący. Myślę, że po śniadaniu zrobimy sobie małą drzemkę we dwóch, a potem pomoże mi przy obiedzie i sprzątaniu domu- Odparł, a następnie odwrócił małego w moją stronę żebym mógł na mnie patrzeć.

- Dobrze.. Możliwe, że mój ojciec wpadnie na chwilę.. Nie przeszkadza ci to prawda?- Zapytałem jeszcze ostatni raz.

- Jasne, że nie. Jest mile widziany- Odetchnął po czym pociągnął mnie za krawat i pocałował w usta.- Nie masz się o co martwić. Jedź do biura i zajmij się nim w końcu dobrze. Krzywdy sobie nawzajem nie zrobimy z Germanią.

Uśmiechnąłem się na jego czuły gest i w końcu odsunąłem się. Jego słowa trochę ukoiły moje myśli jednak nie na tyle, aby w pracy nie wydzwaniać do Polski i pytać, czy wszystko dobrze. Może jestem nadwrażliwy, ale to konieczne.. Po prostu kocham bardzo naszego syna i Polskę. Martwienie się to podstawa w miłości.

Wyszedłem w końcu z domu, idąc do mojego auta. W pośpiechu rzuciłem gdzieś moją torbę na bok i ruszyłem autem. Francja nigdy do mnie nie dzwoni bez powodu. Jedynie robi to wtedy, gdy jest w pracy. Trochę mnie to zaniepokoiło.. W końcu ostatnio wydawało się, że jest spokojnie.. EU też nie było, więc nie wiedziałem z czym się to wiąże.

***

Dojechałem do firmy z małym spóźnieniem. Po wejściu do budynku wyczułem jakąś dziwną atmosferę. Patrząc na recepcniostkę od razu wywnioskowałem, że jest coś nie tak. Ona uciekała ode mnie wzrokiem, a wręcz wyglądała jakby była czymś bardzo zajęta, co nie zdarza się jakoś często. W milczeniu poszedłem do windy, do której wszedłem i pojechałem na piętro gdzie było moje biuro. Spojrzałem na ekran swojego telefonu, widząc kilka wiadomości od Francji. Jej zachowanie oraz recepcjonistki trochę zaczęło mnie niepokoić. To, co zobaczyłem jednak po otworzeniu się drzwi potwierdziło mój strach.

Na korytarzu stali prawie wszyscy pracownicy. Włochy stał oparty o ścianę, trzymając w rękach bardzo dużo teczek i segregatorów. Francja chodzika dość poddenerwowana. Belgia także stała gdzieś niedaleko, stukając swoimi szpilkami o podłogę. Niedaleko też mogłem zauważyć Chorwację rozmawiającego z Grecją. Znacznie jednak więcej osób stało na korytarzu, ale nie przykuło mojej aż tak dużej uwagi. Gdy tylko wszyscy mnie ujrzeli wszelkie dźwięki ucichły. Poczułem jak wszyscy wpatrują się we mnie dziwnie napełnionym złymi emocjami wzrokiem.

- Jak możesz się spóźniać akurat teraz! I nie odbierać ode mnie telefonów! Wiesz dobrze, że dzwonie tylko w nagłych sytuacjach- Warknęła Francuzka, zbliżając się do mnie i ciągnąć za mój nadgarstek w stronę drzwi od mojego biura.

- O co konkretnie chodzi? Czemu nikt nie jest w robocie, a w powietrzu czuć na kilometr stres i jakiś strach?- Zapytałem, wyrywając od niej swoją rękę. Nie czułem się komfortowo, gdy to ona gdzie kolwiek mnie dotykała.

Francja zaciągnęła mnie pod same drzwi, patrząc chwilę na resztę pracowników, a potem na mnie, wzdychając ciężko. Skrzyżowała ręce na piersi unikając jednak jakoś kontaktu wzrokowego.

- Ktoś od NATO.. Tutaj jest..- Cicho szepnęła, a ja natychmiast zaniemówiłem.

Od dawna nikt od niego tutaj nie przyjeżdżał.. W zasadzie EU jedynie rozmawiał z nim i opowiadał o sukcesach firmy. Współpracowaliśmy z NATO i w zasadzie byliśmy pod jego taką "opieką". EU pracował dla niego dlatego często nie bywał w firmie. Nikt nigdy jednak nie robił takich nagłych i niezapowiedzianych przyjazdów..

- Po co oni tutaj są..?!- Warknąłem cicho do niej.

- A skąd mam wiedzieć? Chcieli gadać z kimś na wysokim stanowisku.. Mnie i Włochy nie uznają za szefów. Chcą cię Niemcy..- Odparła w końcu, patrząc prosto w moje oczy.- To kobieta.. Jest u ciebie w biurze. Czeka na ciebie tutaj prawie od godziny..

- Wiem moja wina, że się spóźniłem.. Ale mam dziecko jasne? Muszę jakoś łączyć ze sobą pracę i wychowanie syna- Westchnąłem, podchodząc do drzwi.

Ostatni raz spojrzałem na Francję, która pierwszy raz patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem. Cicho powiedziała do mnie jeszcze ,,Powodzenia" i w końcu otworzyłem drzwi, wchodząc do pomieszczenia. Od razu dostrzegłem, że ktoś siedzi na moim fotelu. Była odwrócona, więc nie widziałem twarzy kobiety, o której wspomniała wcześniej Francja. Niespodziewanie jednak odwróciła się trzymając w rękach kubek z kawą. Posłała w moją stronę szeroki, ale bardzo złowieszczy uśmiech.

- Miło mi cię w końcu poznać Niemcy. Wiele o tobie słyszałam- Rzekła, podnosząc się z miejsca, więc mogłem bez problemu przyjrzeć się jej całemu ciału. Była całkiem ładną kobietą.

- Rumunia..- Cicho mruknąłem sam do siebie. EU czasem mi o niej opowiadał lub wspominał, że często z nią pracował. W końcu staje mi spotkania z nią sam na sam.- Wybacz za moje lekkie spóźnienie. Mam trochę mętlik w życiu prywa-

Nie skończyłem, bo poczułem, jak kobieta kładzie palec na moich ustach. Od razu po tym zmarszczyła swoje brwi, wpychając mi do ręki kubek z kawą.

- Nie ładnie tak mówić z buzią pełną spermy- Rzekła, przez co od razu spojrzałem na nią zirytowany i dość zmieszany..- Pierwsza zasada w tej pracy. Nie mówi się o życiu prywatnym. Każdy pracownik powinien potrafić podzielić i panować nad pracą, a życiem poza firmą. Widzę jednak, że zdecydowanie wolisz przekładać swoje zabawowe życie do firmy.

- Słucham?- Zapytałem, przejeżdżając ją dość niezadowolony wzrokiem. Poczułem po chwili jej rękę na moim podbródku, jak łapie i zaczyna przekręcać moją głową na boki.

- Nie widzę zmęczenia w twoim wyrazie. Zero worów pod oczami, prawie żadnej zmarszczki. Mężczyzna idealny i zadbany. To prawda, co mówią.. Jesteś całkiem przystojny.

Oderwałem się od jej ręki, oddając jej przy tym kubek, który mi wepchnęła do ręki. Kobieta deliaktnie uśmiechnąła się, podchodząc do biurka, o który się oparła.

- O co pani konkretnie chodzi? Nie powinna pani tu być z EU?- Zapytałem, podchodząc następnie także do mebla.

Odłożyłem tam swoją torbę, wpatrując się wciąż w zadowoloną minę Rumuni.

- Wiesz.. Jest trochę zajęty. Nie sądzę, żeby miał siły przychodzić- Wymruczała, wyciągając przed siebie swoją rękę i przyglądając się swoim czerwonym paznokciom.- Tym bardziej, będąc ruchanym przez NATO. Dosłownie.

Kolejny raz zamilkłem, patrząc na nią jeszcze przez chwilę. Wciąż wpatrywała się z lekkim uśmiechem w swoją rękę milcząc i czekając zapewne na moją odpowiedź. Zacząłem analizować wszystkie jej poprzednie słowa. Mogę spodziewać się tylko najgorszych scenariuszy.. Wie o tym, co robiłem wcześniej z pracownikami..

- To ciekawe, że mistrz zawsze uczy tego samego ucznia. A może na odwrót? Przede wszystkim jednak uczniem przerósł mistrza- Rzekła, krzyżując ręce na piersi.

- Wiem, o co chodzi. Nie musisz używać przenośni po prostu powiedz wprost i przyznaj, co masz zamiar zrobić z firmą- Odpowiedziałem niecierpliwiąc się już powoli.. Zżerał mnie także stres..

- Jesteś mądry i potrafisz zarządzać firmą. Pasujesz na szefa idealnie. Tylko jest mały problem.. Szef nie rucha wszystkich podwładnych- Mruknęła smutnym udawanym głosem. Następnie przybliżyła się do mnie, stając naprzeciwko.- Jestem tu, aby naprawić to, co zjebałeś. Stworzyłeś wraz z tymi innymi zboczeńcami jakiś burdel! Wszystko jest jednak idealnie ukryte pod płachtą świetnie zarabiającej i rozwijającej się firmy. Udało ci się świetnie ukryć swój mały sekret.

- Nic się już tutaj takiego nie wyprawia. Przerwałem to co robiłem wcześniej. W całej firmie nie dochodzi już do takich sytuacji- Warknąłem, nachylając się nad nią z racji, że była znacznie niższa.

- Jak słodko, że potrafisz się bronić i walczyć o swoje- Rzekła, a po chwili wyciągnęła telefon, odwracając go w moją stronę i włączając na nim filmik z kamer z biura.- A czy ja tu mówię o pieprzeniu się z kim popadnie? To Polska prawda? Twój chłopak. Pieprzycie się tu non stop! A czekaj czekaj.. hmm Włochy twój przyjaciel. Z nim też mam kilka nagrań. Mało mnie on jednak obchodzi, bo jest tu w ogóle nie potrzeby w tej firmie.

Zamilkłem, patrząc zawstydzony i dość zestresowany na filmik, na którym widziałem siebie z moim narzeczonym. Przecież zająłem się wszystkimi kamerami w moim i Polsce biurze, aby nie działały.. Skąd ma te nagrania..

- Rozumiem te wasze męskie hormony.. Każdy je ma. Ja też mam ochotę na seks często. Z chęcią przeleciałabym się z tobą- Rzekła, chowając po chwili urządzenia do kieszeni marynarki.- Ale w hotelu albo w domu! Nawet w aucie! Do chuja jak można z tak przyzwoitej i dobrej firmy stworzyć zoo dla dzikich i napalonych zwierząt!? Będę was nazywać zwierzętami, bo tak się zachowujecie.

- To wszystko było błędem. Wiem i bardzo mi z tego powodu przykro oraz staram się to naprawić teraz. Nie chciałem, aby to wyszło nigdy.. Musi pani zrozumieć chwilę słabości- Westchnąłem, czując jak cały się pocę.

- Dopiero teraz zacznie się naprawianie tego- Wzruszała ramionami, odsuwając się ode mnie i uśmiechając delikatnie.- Jednak po jakimś czasie się okazało, że NATO tak bardzo lubi EU, bo ten mu się daje ruchać.. W zasadzie dawał mu dupy, aby te firmę wciąż wspierał.. Jak nisko można upaść? Ta firma jest przesiąknięta dawaniem dupy za kasę każdemu.

- EU zawinił czymś takim..?- Mruknąłem cicho, uciekając wzrokiem w bok. Zawsze był rozsądny i nie spodziewałbym się, że będzie ruchał się z kimś, aby zdobywać dla firmy nowych współpracowników.

- W rzeczy samej.. Z jednej strony trochę potrafię wybaczyć ci twoje ruchanie. Próbowałeś być dyskretny i dobrze prowadziłeś firmę mimo wszystko.. Bardziej to EU mnie tutaj zawiódł- Odparła, podchodząc do mnie z powrotem i uśmiechając się delikatnie.- Widzę twój postęp Niemcy. Wiem, że chcesz dobrze dla tej firmy. Popełniasz błędy. Naprawimy to razem.

- Ta sprawa powinna być rozwiązana z EU. Jest szefem tutaj ja jedynie zajmuje się wszystkim pod jego warunkiem- Westchnąłem cicho, patrząc także na nią.

Poczułem po chwili jak kobieta kładzie rękę na mojej piersi i jeździ nią wzdłuż mojej klatki piersiowej, a następnie mówi:

- Ukrywa się, bo wstyd mu za to, co robił. Teraz Niemcy wszystko spoczywa na tobie. Pomogę ci się podnieść z tej porażki i uwolnić ten burdel od dziwek. Musisz udowodnić NATO, że ta firma działa bez dawania dupy za wspieranie jej.

Milczałem, patrząc na nią krótko. Zależy mi na biurze i to bardzo. Zawsze dbałem o wszystko i wywiązywałem się ze wszystkiego. Wszelkie współpracę z innymi firmami były moją zasługą.. Pomimo moich błędów z pracownikami z przeszłości wiem, że firma działa tak w zasadzie na moich barkach.. Rumunia ma rację. Trzeba w końcu to wszystko naprawić. Przede wszystkim naprawić błąd EU.

- Masz rację- Odparłem, czując po chwili jak rzuca się na moją szyję.

- Świetnie! Zaczynamy od dziś. Będę dla ciebie tym, kim EU był. Nie stresuj się maleńki. Czas, abyś w końcu jednak poczuł czym jest ciężka praca i jak dojść do sukcesu, który dostałeś pod nogi przez swojego dziwkarskiego szefa!- Zaśmiała się cicho, odrywając się w końcu od mojej piersi.

Następnie uśmiechnęła się do mnie szeroko, klepiąc moje ramię. Odwzajemniłem niepewnie uśmiech. Ciężka praca.. Skoro wcześniej bywało ciężko i wracałem zmęczony to jak ma być niby teraz?

~~~~~~~~~
Kobieta 😨😨

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top