~28~

Pov. Niemcy

Operacja trwała i trwała.. Miałem wrażenie jakby nie miało to końca. Zaczynałem się coraz bardziej martwić o mojego narzeczonego. Nikt także nie wychodził za drzwi, aby coś mi przekazać.. Nie było też nikogo obok, aby wesprzeć mnie trochę w tej trudnej sytuacji. Węgry przyjechał jedynie na kilka minut poza tym nie chciałem go tu zatrzymywać. Martwiło mnie to siedzenie tutaj. Cesarskie cięcie nie powinno tak długo trwać..

Z racji, że zaczynałem się bardziej stresować wyszedłem ze szpitala, aby zabrać z samochodu papierosy. Wiem, że Polsce by się to nie spodobało, że sytuacji ode mnie tego wymagała. Czułem przymus teraz, aby zapalić choć jednego. Zawsze trzymam taką zapasową paczkę.. Stałem, więc przed wejściem, zaciągając się papierosem i wpatrując się w , wstające powoli słońce. Był już prawie ranek.. Nie spałem ani trochę. Nie mogłem, gdy obok był Polska nieprzytomny. Niespodziewanie przed szpitalem zajechało jakieś auto. Zwróciłem na nie od razu uwagę, zauważając jak że środka wychodzi mój ojciec i RON. Oni razem? Jeszcze na dodatek był to samochód ZSRR.

- Ostatni raz ci obciągam i daje ruchać całą noc. Mój wnuk się rodzi, a ty chuju mnie do łóżka zaciągasz- Warknął Rzesza, patrząc na swojego kochanka oczami pełnymi nienawiści. Następnie trzasnął drzwiami, zauważając w końcu mnie tak samo, jak chwilę wcześniej RON.- A ty, co tak stoisz? Zgaduje, że się gorzej odzywasz do Polski albo on do ciebie..

- Cieszę się, że wam się układa- Mruknąłem, próbując nie wyśmiać mojego ojca.- Co tutaj robicie i to razem?

- Rozeszło się od razu po wszystkich, że Polska zaczął rodzic. Nigdy bym nie przepuścił okazji, aby zobaczyć od razu mojego nowo narodzonego wnuka- Odparł jedynie mój ojciec, krzyżując ręce na piersi.- A ten się przypałętał akurat to byłem na tyle łaskawy, żeby go zabrać ze sobą.

- Wolałbym iść tu na piechotę niż siedzieć z tymi dwoma nie wyżytymi, śliskimi zwierzętami- Prychnął Polak, spoglądając na mojego ojca.

- Byłem dla ciebie tak łaskawy, że nawet zajechałem pod twój dom! Powinieneś mi na kolanach dziękować- Warknął, zbliżając się do mężczyzny i wytykając go palcem.

- W takim razie przekaz podziękowania swojemu kochasiowi, bo zgaduje, że to ty będziesz klęczeć przed nim i dziękować na kolanach- Odparł, uśmiechając się złośliwe, na co mój ojciec od razu zareagował złością.

Gdy tylko zauważyłem, że zamierzają się na siebie rzucić przestałem stać i się śmiać pod nosem, a zbliżyłem się do nich obu. Przesunąłem ich na bok, patrząc niezadowolony.

- Mój syn się rodzi, a wy będziecie się kłócić i bić?- Zapytałem, marszcząc mocno swoje brwi.

Spojrzałem najpierw na swojego ojca, a potem na ojca Polski. Oboje spojrzeli gdzieś indziej, udając, że do niczego nie doszło. Odsunąłem się od nich, wzdychając cicho i wyrzucając prawie całego dopalonego papierosa. Zgniotłem go butem i bez słowa wszedłem z powrotem do szpitala.

- Operacja się skończyła?- Zapytał RON, kierując się w końcu grzecznie za mną tak samo, jak Rzesza.

- Nie wiem.. Nikt nie wyszedł z sali..- Westchnąłem, zatrzymując się w końcu przed odpowiednimi drzwiami.

Stałem przed nimi wciąż, wpatrując się zmartwiony i zestresowany w biel. Ta cisza ze strony personelu szpitala mnie niepokoiła.. Tym bardziej Szwajcaria zawsze wydawał się miły i mówił mi wszystko na temat Polski od razu.. Skrzyżowałem ręce na piersi, próbując jednak przestać wymyślać najgorsze scenariusze w głowie. Ufam mu. Jest świetnym lekarzem.. Wie, co robi..

- Synu, czy na pewno wszystko dobrze? Powiedz wprost jak operacja nie przebiegła tak jak powinna- Powiedział niespodziewanie Rzesza, wyciągając mnie z moich czarnych i pełnych smutku myśli.

- O niczym nie wiem tato.. Sam siedzę tu już od kilku godzin i stresujące się. Nikt nie wyszedł nawet na chwilę.

Odwróciłem się do obu mężczyzn przodem. Na ich twarzach mogłem zauważyć zmieszanie, a także delikatne zmartwienie. Szczególnie RON zmartwił się moimi słowami. W końcu Polska to jego syn.. Jak dla nie musi być bardzo stresujące, że nie wiem, co dzieje się z moim narzeczonym to nie chce sobie wyobrażać, co czuje teraz on.. Spojrzałem lekko w bok, nie chcąc tak bezczynnie wpatrywać się w ich niemrawe wyrazy twarzy. Sądziłem, że jeśli ktoś będzie tutaj obok mnie, będzie lepiej, jednak coraz bardziej zaczynam się smucić, widząc jak oni także przejmują się stanem zdrowia Polski oraz naszego dziecka.

Niespodziewanie drzwi otworzyły się, a w wejściu pojawił się sam Szwajcaria. Czułem się pierwszy raz tak szczęśliwy, widząc kogoś innego poza moim Polską.. Zbliżyłem się do niego, łapiąc go za ramiona.

- Czy on..?- Zapytałem niepewne, nie chcąc nawet kończyć mojego wywodu.

- Spokojnie Niemcy- Położył ręce na moich ramionach i delikatnie mnie odsunął.- Wniknęło kilka komplikacji.. Nawet sądziliśmy, że mogliśmy stracić naszego pacjenta, jednak jest już wszystko pod kontrolą. Polska, jak i dziecko wykazują aktualnie najważniejsze czynności życiowe i mają się dobrze.

Odetchnąłem z ulgą, czując jak cały stres i napięcie spływa ze mnie, jak woda. Poczułem się lżejszy, a uśmiech Szwajcarii sprawiał, że coraz bardziej czułem się spokojny. Moje złe myśli zmieniły się w same pozytywne. Miałem ochotę się do kogoś teraz przytulić.. Szczególnie bardzo chciałem zobaczyć mojego ukochanego i wziąć go w swoje objęcia.

- Jedyne, co jeszcze mogę dodać- Powiedział lekarz, wpatrując się we mnie.- Gratuje, został pan ojcem uroczego i zdrowego synka.

- Kamień z serca, że wszystko z nimi dobrze..- Westchnął RON, a następnie mogłem zauważyć, jak uśmiecha się szeroko także, patrząc na młodego doktora.

- Pański narzeczony i pana syn jeszcze się nie wybudził, ale zapewne to kwestia czasu, aby otworzył oczy. Mogę jednak panów zabrać do dziecka.

We trzech zanegowaliśmy zadowoleni i szczęśliwy na jego ostatnią propozycję. Gdy tylko mieliśmy ruszyć od razu na salę zatrzymałem się na chwile. Odwróciłem głowę w stronę mojego i Polski ojca.

- Chce pierwszy zobaczyć moje dziecko sam. Chce być w tej pięknej chwili sam z Polską i naszym synkiem- Rzekłem, wpatrując się w ich twarze.

Rzesza natychmiast spojrzał niezadowolony, gdyż zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi. RON natomiast także nie wydawał się zadowolony, że nie chce go puścić do środka jednak przyjął to trochę łagodniej. Westchnął głęboko i odsunął się od drzwi, ulegając mojej prośbie.

- Myślę, że na to zasługujecie.. To największą chwila w waszym życiu- Odparł Polak, posyłając do mnie szczery i czuły uśmiech.

Odwzajemniłem go natychmiast, ignorując zdenerwowanego Niemca, który stał obok. Bez słowa wszedłem w końcu na salę wraz ze Szwajcarią. Zaprowadził mnie w stronę drugiego kolejnego dłuższego korytarza. W ciszy i skupieniu szedłem za nim, nie zadając zbędnych pytań. Z każdym krokiem czułem mocne uderzenie mojego serca. Nie wiedziałem, czy było to spowodowane stresem, czy ogromnym szczęściem.. Mimo wszystko miałem wrażenie, że wszystkie emocje na świcie działaj na mnie w tej jednej chwili. Szwajcaria podszedł do jednej z sali, gdzie odchylił dla mnie drzwi. Niepewnie wszedłem powoli, zauważając od razu na łóżku szpitalnym Polskę, do którego było podłączone kilka jakiś kablów oraz kroplówka. Leżał spokojnie.. wciąż zapewne nie kontaktował. Natychmiast zbliżyłem się, widząc go całego i zdrowego. Złapałem za jego rękę, splatając delikatnie nasze palce. Niespodziewanie usłyszałem cichy płacz dochodzący gdzieś za mną. Koło mnie natychmiast pojawił się Szwajcaria, trzymając na rękach małą zawinięta kuleczkę. Usiadłem na małym stołku obok i wyciągnęłam ręce do mojego maleństwa. Mężczyzna delikatnie oddał mi do rąk te małe stworzenie.

- Jest taki maleńki..- Cicho rzekłem, bojąc się zrobić, jaki kolwiek ruch, aby nie zrobić mu krzywdy.- Już ciii~.. Spokojnie.. Tatuś jest obok..

Lekarz nic nie odpowiedział, a jedynie odszedł gdzieś zostawiać mnie samego z Polską i naszym synkiem. Uśmiechałem się szeroko, wpatrując się w jego maleńką twarz. Miałem wrażenie jakbym patrzył na małego aniołka.. Chłopiec po chwili otworzył swoje oczy delikatnie, przez co od razu mogłem dostrzec jego piękne błękitne, jak czyste niebo oczy.. Miał je zdecydowanie po Polsce. Westchnąłem cicho, czując jak do moich oczu napływa mnóstwo łez, a obraz zaczyna mi się mazać.

- Mój mały synek..- Cicho rzekłem, przejeżdżając ręką delikatnie po jego policzku.

- Nasz mały synek..- Usłyszałem po chwili cichy głos polski.

Natychmiast podniosłem głowę do góry, widząc mojego ukochanego, który się przebudził. Miał lekko otwarte oczy i wpatrywał się we mnie. Widziałem jednak, że wciąż jest zmęczony, a mocne leki ciągle na niego działały. Uśmiechnąłem się szeroko, czując jak po moim policzku spływa pojedyncza mała łza.

- Pierwszy raz widzę żebyś płakał...- Cicho szepnął, a po chwili zaśmiał się cicho, próbując podnieść się. Szybko jednak głośno syknął i z powrotem położył są bez władnie.

- Leż spokojnej skarbie.. Jesteś dopiero po operacji- Rzekłem, a następnie zsunął wzrok na dziecko.

Polen także od razu spojrzał na małe stworzenie, uśmiechając się szeroko i wyciągnął powoli swoje ręce, chcąc wziąć na ręce naszego syna. Przyłożyłem go delikatnie do Polski, ale szybko zamiast do rąk ułożyłem go na piersi ukochanego. Polen ułożył deliaktnie dłonie na maleństwu uśmiechając się szeroko. Zbliżyłem się do niego, opierając swoją głowę o te jego i składając kilka czułych pocałunków.

- Jest śliczny.. - Cicho wyszeptał, wpatrując się w naszego syna. W jego oczach także mogłem po chwili zauważyć łzy.

Objąłem go jedną ręką, a drugą przetarłem jego oczy wraz z lekko już mokrymi policzkami. Młodszy odwrócił głowę w moją stronę, a następnie musnął delikatnie moje wargi. Odwzjemniłem pocałunek, kładąc dłoń na jego policzku i deliaktnie, głaszcząc jego skóre. Polen jedną ręką obejmował maleństwo, a druga ułożył na mojej piersi. Po krótkiej chwili oderwaliśmy się od siebie. Oparłem swoje czoło o te jego, przymykając delikatnie oczy.

- Kocham cię Polen- Wyszeptałem, patrząc kontem oka na nasze dziecko, jak spogląda na nas wielkimi i niebieskimi oczkami.

- Ja ciebie też kocham Niemcy..- Szepnął także cicho.

Uśmiechnąłem się delikatnie, przykładając rękę do maleństwa. Natychmiast chłopiec, złapał za jeden z moich palców, zaciskając delikatnie swoją pięść na nim. Spojrzałem następnie na Polskę, który wzruszony ciągle wpatrywał się w małą dzidzię. Pierwszy raz widziałem, aby Polska patrzył się na kogoś tak zadowolony i zachwycony.. Jednocześnie wyglądał jakby patrzył na najpiękniejszą istote na świecie..

- Wiesz, co mi się przypomina? Twoje słowa.. Jak one były..? ,,nie chce mieć nigdy dzieci, są one okropne"- Rzekłem i parsknąłem cicho śmiechem pod nosem.

- Nie spodziewanym się, że możemy razem spłodzić tak piękne i słodkie stworzenia- Wyszeptał, opierając głowę o moją pierś i przytulając do siebie dziecko.- Nasz mały Germania..

- Zdecydowanie ma oczka, i całą swoją piękną twarzyczkę po tobie Polen..- Rzekłem, składając czuły pocałunek na jego czole.- Jest jak maleńka twoja kopia..

Ze strony Polski usłyszałem jedynie cichy śmiech. Wróciłem wzrokiem do chłopczyka, który leżał teraz z przymkniętymi oczami na piersi Polski. W ciszy, która nie była ani trochę niezręczna, czy też komfortowa wpatrywaliśmy się w maleństwo.. Brak rozmowy między nami wniknęło jedynie z tego, że Oboje nie potrzebowaliśmy żadnych słów.. Rozumieliśmy się bez nich, a nasze uczucia jedynie przejęły kontrolę nad piękną chwilą.. Nigdy nie sądziłem, że znajdę się w sytuacji, gdzie trzymam na rękach moje dziecko.. W życiu spotykałem wielu facetów i kobiet. Raz milszych, a raz nieprzyjemnych.. Jednak Polska.. Łączył w sobie wszystkie ich cechy i stawał się dla mnie wprost ideałem.. Z nim mógłbym mieć całą gromadkę dzieci..

- Tato..- Cicho wyszeptał Polska, podnosząc swoją głowę i wzrok do góry..

Także spojrzałem w tamtą samą stronę, co młodszy. Przy drzwiach stali nasi ojcowie, wpatrując się w maleństwo, leżące na piersi Polski. Oboje zniecierpliwieni zbliżyli się do nas, wpatrując się w Germanie. Widziałam po nich, że także w duchu przeżywają bardzo narodziny ich wnuka.

- Nigdy bym nie sądził, że będę w pełni z ciebie dumny Niemcy. Spisałeś się- Rzekł Rzesza, wzdychając cicho i niepewnie, zabierając z Polski naszego syna.

Polen spojrzał nie zbyt zadowolony na mojego ojca. Nie chętnie oddał do jego dłoni dziecko. Sam też wolałem, aby mały leżał bezpiecznie i spokojnie na piersi ukochanego. Jednak wzrok ojca na dziecku przyprawiał, że moje złe myśli odpływały.. Wydawał się tak jakby dziecko było jego..

- Jest taki podobny do ciebie Niemcy.. Też byłeś taką małą słodką kruszynką- Szepnął, wpatrując się w zawiniętą kuleczkę.- Zdecydowanie jednak ma rysy po Polsce..

Uśmiechnąłem się delikatnie, spoglądając kontem oka na narzeczonego. On także popatrzył chwilę na mojego ojca, a potem znów na mnie. Uśmiechnęliśmy się do siebie czule.. Rzesza, widząc nasze miny oddał natychmiast do naszych rąk dziecko. Zapewne nie chciał zabierać nam tej cudownej chwili z naszym właśnie narodzonym synkiem.. Polen jednak zwrócił swoją uwagę na RONa.

- Tato.. Może chcesz go także wziąć na ręce..? Spokojnie nie zrobisz mu żadnej krzywdy- Zapytał, zwracając uwagę na RONa, który speszył się pytaniem. Strasznie dziwnie zareagował.

- Może lepiej nie.. Nie mam ręki do dzieci.. Nie chce, aby spadł, czy też coś innego mu się stało..- Mruknął, krzyżując ręce na piersi. Uśmiechnął się jednak do nas delikatnie.- Wystarczające jest dla mnie to, że wy jesteście szczęśliwi i możecie trzymać w końcu na swoich rękach waszego syna..

Natychmiast zwróciłem z powrotem uwagę na chłopczyka. Spokojnie leżał znów na torsie Polski. Rozglądał się dookoła tak jakby analizował, to co dzieje się wokół niego. Był teraz w całkiem innym świecie.. To piękne, że tak małe stworzenie pojawiło się tu i zostanie z nami..

~~~~~~~~~
Moje oczy, gdy to czytam drugi raz: ☄️💧

Jeszcze tak na szybko chciałam zaznaczyć, że dzieci w au Boss dorastają i rozwijają się szybko! Okres dziecięcy, niemowlęcy jest krótki, a nastoletni długi! Aktualnie pracuje dużo nad tym au dopracowując nawet takie szczegóły.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top