~55~

Pov. Niemcy

Wraz z Polską ciągle stałem zmieszany, wpatrując się w obraz, którego nigdy bym się nie spodziewał. EU przytulał do siebie jakieś dziecko, które ciągle powtarzało słowa ,,tata". Zabrakło mi już, jakich kolwiek słów na te sytuację.

- Wybaczcie.. Zawsze się rozczulam, gdy przybiega do mnie ten mały pączuś- Uśmiechnął się do nas, a następnie postawił chłopczyka na podłodze.- Przywitaj się ładnie z panami.

- Dzień dobry- Rzekł grzecznie chłopiec, posyłając uśmiech najpierw do mnie, a potem do Polski.

- Kochanie pójdziesz jeszcze na chwilkę do cioci Francji? Muszę jeszcze coś zrobić, a nie chce cię zanudzić- Dodał ostatni raz mężczyzna.

Chłopiec pomachał energicznie głową na znak tak i podbiegł do drzwi. Ledwo otworzył je klamką, a następnie w końcu wybiegł na korytarz. Zamknęłam je za chłopcem, aby nikt nie przeszkodził nam w naszej rozmowie.

- Zostałeś ojcem i uciekłeś od firmy, bo bałeś się, że jakiś twój romans wyjdzie na jaw, a owocem tego romansu jest twój syn?- Zapytałem, marszcząc brwi, a jedną z nich, podnosząc do góry.

- Klarownie to przedstawiłeś.. Jednak nie wszystko jest wcale takie łatwe na pierwszy rzut oka- Westchnął głęboko, podchodząc do biurka, o które się oparł.- Owszem zrezygnowałem z pracy tutaj dla dobra jednej osoby.. Eh, a ten mały nie jest wcale moim synem.

Rozluźniłem swoje mięśnie, patrząc teraz kolejny raz zmieszany na starszego. Jego słowa wprowadziły mnie w jeszcze większy szok niż zjawienie się dziecka tak niespodziewanie.

- To syn NATO.. Spotykaliśmy się przez pewien okres, ale.. On raczej chciał tylko chwilę przyjemności. Nasze relacje były.. Dziwne- Mruknął, uciekając wzrokiem gdzieś na widok za oknem.- Byliśmy przyjaciółmi i współpracownikami, ale czasem chodziliśmy do łóżka. Jakoś nie przeszkadzało mi to, że spotykał się też z innymi.. No cóż.. Niestety miał pewną wpadkę i tak na świat przyszedł jego syn. Nigdy nie powiedział, kto jest biologicznym ojcem. Próbował mnie wrobić w to, ale badania genetyczne wyszły negatywnie.. Gdy to odkryłem powiedział mi wprost, że nie chce mieć do czynienia z dzieckiem ani ze mną.. Uznałem, że jedynym wyjściem będzie wzięcie pod opiekę małego i udawanie, że to ja jestem jego ojcem.

- Przecież to kompletnie bez sensu i od razu wprost prezentuje jakim najgorszym człowiekiem jest NATO- Wepchnął się do rozmyśleń EU Polska.

- Po prostu nie chce mieć dzieci ani wiązać się w coś i być za kogoś odpowiedzialny, gdy w pobliżu ma na głowie wielką firmę- Westchnął cicho, wracając do nas wzrokiem.- Nie chciałem zostawiać małego bez opieki, gdyż jego drugi ojciec też zapewne nie wziął go by pod swoje skrzydła.. Ja i NATO załatwiliśmy, że to teraz ja jestem jego prawnym opiekunem..oczywiście płaci mi dodatkowo pieniądze na utrzymanie syna.

- EU.. Wykopałeś się w gorsze bagno niż gdybyś wcale nie pomagał NATO- Rzekłem, patrząc na niego poważnym wzrokiem.- Dziecko to bardzo odpowiedzialna sprawa. Cała ta historia brzmi.. Bez sensu i jak wymyślona na poczekanie. Brzmi.. Jakby dziecko było jakimś przedmiotem, które się oddaje po prostu do drugich rąk..

- Jak kolwiek absurdalnie to nie brzmi tak właśnie było i jest- Odpowiedział także poważnym tonem głosu.- Może i się wkopałem.. ale dlaczego bezbronne i biedne dziecko ma cierpieć? Nie mam mu i tak nic za złe, bo synek jest przecudowną istotką.. Wprowadził do mojego życia mnóstwo szczęścia.. Nie czuje się jak opiekun, ale jak prawowity ojciec..

- Unia czemu masz marnować swoje życie i czas na błędy kogoś innego? Może nie jesteśmy bliskimi przyjaciółmi, ale teraz powinieneś się mnie posłuchać jak znajomego.

- Robisz to.. Bo jesteś w nim zakochany..- Cicho wyszeptał Polska, dochodząc w końcu całkowicie do prawdy.

Zamilkłem natychmiast, patrząc teraz na ukochanego. On natomiast patrzył na EU, który skutecznie uciekał wzrokiem na bok, szukając jakiegoś ratunku w nieożywionych przedmiotach. To tym bardziej oznaczało, że to, co wysunął mój mąż było prawdą.

- Cóż, co mogę więcej powiedzieć..?- Zaśmiał się cicho i nerwowo.- Serce nie sługa..

- To cię nie zbliży do niego..- Wyszeptałem, krzyżując ręce na piersi. Przez te kilka lat pracy u boku NATO w zamian za EU wiem jakim typem człowieka on jest.. Mój były szef nie potrzebnie się stara i robię takie kroki, aby się do niego zbliżyć. To jednak nic nie zmieni..

- Nie ma nad czym się załamywać- Dodał jeszcze.- Ważne, że żyje, oraz że mi się dobrze i wam też się świetnie układa. Nie wyciągajmy starych brudów na wierzch. Cieszę się, że mogłem się z wami przywitać i zobaczyć jak u was. Będę się już zbierać, bo trochę czas goni.

- Tak, to raczej dobry pomysł- Odparłem, wypuszczając z siebie mnóstwo powietrza.

Jeszcze przez kilka sekund staliśmy w trzech, patrząc na siebie nawzajem. Atmosfera stała się jakaś dziwna i nieprzyjemna pomimo miłych słów EU kierowanych do nas.. Nie jest moim przyjacielem, ale lubię go i wolałbym, aby nie niszczył sobie życia w taki sposób. Owszem dziecko sprawia szczęście i zmienia życie, ale nie w takiej sytuacji, w jakiej się znalazł mężczyzna.. Traktuje bardziej dziecko jak.. Kartę przetargowa między nim, a NATO. Ta relacja jest skomplikowana..

EU w końcu ruszył się z miejsca i podszedł do drzwi. Pożegnał się z nami jedynie, ściskając nasze dłonie. Po wymianie ostatniego słowa ,,na razie" zniknął za drzwiami. Zostałem z Polską w ciszy. Patrzyliśmy na siebie cały czas, próbując unormować swoje wszystkie nagłe myśli. Jednak tak na świeżo ciągle ta sprawa była niepoukładana i kompletnie bez sensu..

- Nie wiem już co powiedzieć- Rzekłem, patrząc za okno.

- Uwierz ja też, nawet nie wiem od czegoś zacząć- Odpowiedział Polak.

W tej samej sekundzie obróciliśmy swoje głowy, aby ma siebie popatrzeć. Byliśmy we dwóch oszołomieni przekazaną nam właśnie informacją.. Żyło mi się lepiej nie pamiętając o nim, a tym bardziej nie wiedząc, co takiego się wydarzyło. Te chwilę ciszy przerwały mną, otwierające się drzwi.

- Niemcy możemy na słówko? Pewnie nadal nie umiesz dojść do siebie po informacji od EU, ale ta sprawa nie może czekać- Powiedział, wchodząc całkowicie do środka. Przejechał następnie wzrokiem Polskę, dając mu znak, aby wyszedł i zostawił nas samych.

- Ah tak, tak..- Mruknął, prostując się.- Wyjdę i nie będę wam przeszkadzać- Uśmiechnął się po czym pociągnął mnie za krawat i pocałował w usta krótko. Szybko jednak odsunął się i wyszedł grzecznie z pomieszczenia.

Uśmiechnąłem się ciągle, wpatrując w jego powoli znikającą sylwetkę. Gdy całkowicie wyszedł z biura odkrząknąłem cicho, poprawiając swój krawat.

- Kogoś chyba czeka zasłużona noc- Powiedział Włochy, podnosząc jedną brew do góry w dwuznaczny sposób.

- A żebyś wiedział- Odparłem, uśmiechając się jeszcze szerzej niż wcześniej.- Szybko streszczaj się z tą swoją sprawę.

- Co już chcesz lecieć za Polaczkiem? Uwierz, jeśli przez prawie sześć lat nie uciekł to teraz też tego nie zrobi.. Dziwię mu się, że daje radę wytrzymać nadal- Mruknął specjalnie, aby mnie zdenerwować, krzyżując przy tym ręce na piersi.

- Twoje podpuszczanie mnie już nie działa przyjacielu- Odparłem jedynie.

- Cieszę się, że stałeś się taki twardy w przeciwieństwie do jednej osoby..- Westchnął głęboko, wyciągając po chwili telefon.- Rosja ciągle się mazgaj po tamtej sytuacji. Nic nie pamięta, ale ma mnóstwo śladów po nocy z jakimś facetem.

- Powiedziałeś mu, jakiego go znaleźliśmy?

- Jasne, że tak kurwa! Nie chciał wierzyć, że to on nawet, jak pokazałem mu zdjęcia- Uśmiechnął się, a po chwili cicho zaśmiał.- Są naprawdę niezłe.

Spojrzałem na niego jedynie wymownym wzrokiem wraz ze zmarszczonymi brwiami. Rosji się wali świat, a on ma z tego pociechę?

- Nie sądzę, abyś był też taki szczęśliwy, gdybyś wlazł do łóżka obcemu facetowi- Prychnąłem, patrząc w bok.

- Dobry przyjaciel chroni swojego kumpla. Słodkie- Uśmiechnął się, ale szybko jednak przybrał poważną twarz.- Jednak tak odchodząc od żartu. Nikt z nas nie wie, co tam się stało. Możliwe, że ktoś mógł go jedynie wykorzystać, a wiesz jak łatwy pod wpływem alkoholu jest Rusek. To tak jakby.. Nie jego wina, że zdradził Ame.

- Niby racja, ale przyczyną wywołuje skutki. Wypił i był pijany, a to doprowadziło do tej sytuacji. Oczywiście nie chce go winić, że się ruchał z jakimś oblechem..- Westchnąłem, kładąc rękę na twarzy i myśląc nad całą tą sytuacją.- Jednak to nie zmienia faktu, że powinien powiedzieć to Ameryce.

- Sam pewnie zdążył zauważyć.. Jest kompletnie podłamany, że mógł coś takiego zrobić.. Uwierz.. Gorzej niż uparte dziecko..

- Byłeś u niego?- Spytałem, patrząc prosto w jego twarz.

- Cóż tak. I nie zamierzam tam wracać- Odetchnął cicho, a następnie zbliżył się do mnie.- Musimy jeszcze z nim o tym pogadać.. Ważne jednak, abyś nic nie mówił Polsce. On psiapsiułuje się z Ameryką i wszystko od razu wygada, a raczej nikt nie chce znać jego gniewu.. Myślę, że doskonale wiesz, o co mi chodzi.

- Tak nie musisz zawsze przywoływać tamtej sytuacji- Mruknąłem, wzdychając głośno. Przymknąłem delikatnie swoje oczy.- Ostatnio Polska też ma jakieś dziwne kłopoty albo po prostu układy z Ame.. Szepczą coś po kątach razem.

- Oni już tak mają. Pewnie gadają o wielkości twojego i Rosja chuja, więc nie ma, co się martwić- Uśmiechnął się szeroko i poklepał moje ramię.

Wywróciłem jedynie oczami, uśmiechając się delikatnie. Patrzeliśmy na siebie w ciszy. Jednak została ona zagłuszona cichym skrzypieniem drzwi. Od razu zwróciłem na nie uwagę, dostrzegając mojego męża. Zmarszczyłem mocno swoje brwi, odrywając rękę Włocha od mojego ramienia.

- Polska, czy ty nas podglądasz?- Zapytałem, słysząc jego wystraszony oddech.

- Tak przechodziłem.. Usłyszałem swoje imię i no wiesz..- Zaśmiał się trochę nerwowe i wszedł całkowicie do środka.- Wcale nie gadam o twoim chuju z Ameryką..

- Ma większego od Rosji, więc jak chcesz denerwować Ame to wiesz- Rzekł szeptem Włoch do Polski. Uderzyłem go delikatnie w ramię, przez co od razu zaśmiał się i podszedł do drzwi.- Wiedzę, że chyba ktoś tu zawinił i musi dostać karę, więc uciekam.

Polen chciał już coś powiedzieć, ale mój przyjaciel wyszedł z pomieszczenia, trzaskając drzwiami. Oboje spojrzeliśmy na siebie w zupełnie z innymi emocjami na twarzy. Byłem zdenerwowany i niezadowolony, że nie uszanował naszej prywatności. Polen był lekko zdenerwowany i zestresowany, że go przyłapałem na tym.

- Więc.. Już mam klękać przed tobą hm?- Zapytał, uciekając wzrokiem na bok.

- Z chęcią, ale chcę wiedzieć, co usłyszałeś- Odparłem, zbliżając się do niego bardziej.

- Nie ma sensu tego ciągnąć dalej. Obiecałem coś Ameryce, a ty obiecałeś Rosji, ale.. Ja nie potrafię ciągle tak udawać. Skoro już wiem o Rosji.. To..- Zaczął, ale zatrzymał się, zagryzając swoją dolną wargę.- Ameryka też przespał się z kimś innym.

- Co?- Zapytałem zmieszany, na co Polska jedynie pomachał głową na potwierdzenie swoich słów.- Zdradzili siebie nawzajem w takim razie.. Oh scheiße..

- Proszę nie mów nic Rosji.. Jeśli jest podłamany tym, że zdradził Ame to nie chce nawet myśleć, co się stanie z jego psychiką, gdy się dowie, co zrobił też Ameryka..- Westchnął, obejmując się sam sobą rękoma.

- Nie powiem.. Zdecydowanie nie powinniśmy się w to mieszać. Jesteśmy jedynie nosicielami ich tajemnicy..- Odparłem, prostując się.- Oni sami muszą sobie to wyznać.

- Zgadzam się, ale Ameryka jest uparty i twierdzi, że skoro Rosja nic nie podejrzewa to nie musi nic mówić!- Warknął, spuszczając swoją głowę.- Nie mogę już z nim.. On chce sobie zniszczyć życie z Rosją.

- Zaraz.. Ameryka zdradził go świadomie ? Wiesz Rosja.. Był upity i możliwe, że ktoś go skrzywdził i wykorzystał.. Tak jakby nie miał świadomego wpływu na sytuację- Powiedziałem, wpatrując się w niego.

Mniejszy jedynie pomachał głową na znak tak. Spojrzał też prosto w moje oczy. Zastygłem nie wypuszczając z siebie żadnego słowa, a nawet powietrza. Wpatrywałem się w niego pustym i zimnym wzrokiem.. Ta relacja jest skazana na straty.. Patrząc na to, co dzieje się między nimi.. To nie może wyjść..

~~~~~~~
😯😯😯

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top