~52~
Pov. Polska
Wraz z Ameryką i Germanią pojechaliśmy do domu przyjaciela. Z racji, że nasi chłopcy zrobili sobie wypad przyjacielski to także postanowiliśmy zrobić małą imprezę dla naszej dwójki. Nie było to jakieś wybitne spotkanie z racji, że w domu były jeszcze dzieci. Mieliśmy, więc ograniczone plany. Skończyło się, więc jedynie na piciu wina i robieniu sobie z nudów maseczek oraz oczywiście gadaniu o głupotach.
- Germania marsz do pokoju Amessi i kładź się spać- Rzekłem, widząc kolejny raz przebiegającego przez korytarz chłopca.
- Ale wujek obiecał bajkę!- Krzyknął, tuptając po chwili nogą. Spojrzałem na niego niezadowolony z racji, że nie był w swoim domu, a rządził się.
- Aktualnie ja i wujek jesteśmy zajęci. Nie zawsze każdy będzie na twoje zawołanie Germania- Odparłem, a następnie wstałem z kanapy w celu odesłania małego do sypialni.
Za nim zdążyłem zrobić pierwszy krok czyjaś ręką powstrzymała mnie. Zostałem pchnięty na kanapę, a osoba za to odpowiedzialna stanęła przede mną. Mój przyjaciel uśmiechnął się szeroko i wręczył mi do ręki kieliszek pełny wina.
- Ty sobie posiedź, a ja ich położę do spania. Jeszcze nie było takiej nocy, aby Amessia nie poszła wcześnie spać dzięki mnie!- Odparł dumnie i skierował się w stronę mojego synka. Złapał go za rękę i we dwóch zniknęli gdzieś w ciemnym korytarzu. Oglądałem się ciągle za nimi zmartwiony troszeczkę słowami Ameryki. Nie znam jego metod wychowawczych, więc.. Myślę, że może jest coś czego mogę się obawiać.
Odetchnąłem głęboko i wypuszczając także z siebie złe myśli. To wieczór podczas którego powinienem się zrelaksować u boku bliskiego przyjaciela. Chociaż nie podoba mi się wizja, że ma mnie wyręczać we wszystkim skoro sam też powinien odpocząć. Nie zamierzałem się jednak kłócić i walczyć z Ameryką. Każdy mądry wie, że z nim nie zaczyna się kłótni.
Na kanapie przesiedziałem jeszcze z dobre piętnaście minut, gdy w końcu w pomieszczeniu z powrotem zjawił się Amerykanin. W trakcie drogi do lampy rozciągnął się mocno i zajął miejsce obok mnie.
- Dziwię się, że ten mały jeszcze wam krzywdy nie zrobił. Pełny energii i rozwydrzony. Z takimi to krótko trzeba- Rzekł, a po chwili wyrwał mi z ręki mój kieliszek.
- Ciężki charakter ma po Niemcu- Odparłem, posyłając do niego uśmiech i sięgając po butelkę alkoholu. Dolałem dla mężczyzny jeszcze trochę z racji, że znajdowało się już mniej napoju w kieliszku.
- Widzę właśnie. Uparty, nieznośny, rządzi się. Jeszcze tylko brakuje, żeby coś gadał o seksie. Pewnie milion razy was widział jak się ruchacie- Napił się wcześniej dolnego wina, a następnie odłożył na stolik obok.
- Jesteśmy ostrożni.. Poza tym jakoś dużo też nie sypiamy..- Mruknąłem, uciekając wzrokiem na bok. Moja ręka wylądowała na szyi, gdzie podrapałem się lekko zmieszany i zawstydzony poruszonym tematem. Wizja tłumaczenia Germanii czym jest seks jest okropna.. W końcu to wciąż małe dziecko.
- Mnie i Rosję to kompletnie Amessia nie ma szans prawie zobaczyć- Powiedział, krzyżując ręce na piersi.- Nie sypiamy prawie od trzech czy nawet pięciu miesięcy.
- hm? Jak to? Przecież.. No wiesz Rosja lubi się kochać.. przynajmniej wnioskuje to, że lubi o tym gadać i zadaje się z Niemcem i Włochem..- Odparłem, patrząc na znajomego zdziwiony.
- Mój Rosja jest spokojny. W przeciwieństwie do niektórych- Wzruszył ramionami i uśmiechnął się specjalnie pod koniec, zaznaczając tym, że chodzi mu o mojego męża. Uciekłem szybko wzrokiem gdzieś na bok.- Poza tym wraca późno z pracy, a jak nie ma, co robić ze mną to zajmuje się Amessią.
- A jakieś wolne lub urlop tylko dla was? Ważne, żebyście też dbali o swoje relacje.
- Nie wszystko jest tak kolorowe Polska. Może u was wystarczy taki jeden szybki numerek i jest wszystko super, ale to tak nie jest- Odrzekł, wzdychając głęboko i sięgając z powrotem po kieliszek.
- Wcale też u nas tak nie jest, że seks wszystko załagodzi. Poza tym Niemca trzeba pilnować, bo jego nawyki z przeszłości wracają- Odparłem, krzyżując ręce na piersi. Nie lubię sobie przypominać naszej poważnej kłótni z powodu jego lekkiego i małego uzależnienia..
- Mhm ta jasne. Przypomnijmy sobie.. Tydzień temu zabrał cię do ekskluzywnego hotelu, gdzie pewnie wyruchał, dwa tygodnie temu zostawiliście Germanie u Rzeszy, aby się ruchać, trzy tygodnie temu odebrałeś ode mnie w trakcie, gdy Niemcy zabawiał się z tobą i powiedziałeś cytuję ,,Nie mam czasu, bo Niemcy ma swoją małą zachciankę teraz"- Rzekł, wymieniając wszystko na swoich placach.- Mam wymieniać dalej?
- Cóż.. em patrząc na to, co było kiedyś jest to znacznie mniej spędzania czasu w łóżku niż zwykle..- Odparłem, śmiejąc się cicho pod nosem.
Uciekłem jednak szybko wzrokiem gdzieś indziej, czując napływ ciepła na mojej twarzy. Czułem się trochę zawstydzony tym jak wiele Ameryka pamięta z tego wszystkiego.. Nie lubię gdy ludzie znają takie rzeczy, ale niestety muszą się pogodzić z rzeczywistością życia z Niemcem..
- Słodko się rumienisz, gdy się wstydzisz- Odparł, a po chwili zaśmiał się głośno.- Ojj Poland ty nie masz się czego przede mną wstydzić. Nago się przede mną potrafiłeś rozebrać, a o seksie się boisz gadać?
- Nie.. Znaczy- Zatrzymałem się, szukając odpowiednich słów.- Nie chce cię smucić tym, że ja się cieszę z życia z moim partnerem, a ty nie korzystasz? W sensie..
- Mi się świetnie żyje nie sypiając wcale tak dużo. Rosja też nie narzeka. Nam obu jest dobrze, a to najważniejsze.
- Tak masz rację..- Mruknąłem, drapiąc się lekko po szyi.- Po prostu się martwiłem, że macie jakieś problemy w związku. Gdyby coś się działo zawsze mi możesz powiedzieć. Pamiętaj jestem twoim przyjacielem.
- Za mała ilości alkoholu wypiłem, aby gadać o problemach- Chwycił szybko za butelkę wina i dolał sobie prawie cały kieliszek.
Uśmiechnąłem się lekko na jego czym, obserwując go przy tym bacznie. Rozbawiło mnie jego zachowanie, a także jednocześnie trochę zaniepokoiło... Brzmiało to tak jakby miał problemy. Długo znam Ame i wiem, że z niechęcią mówi o sobie lub o problemach swoich. Mimo wszystko często był bezpośredni i nie wstydził się swoich tajemnic lub jakiś ostrych smaczków ze swojego życia. Jego problemy tak naprawdę sprawiały mu jedynie dyskomfort. To naprawdę dziwne, że miał takie wahania...
- Może.. Zejdziemy z tematu o głupotach i seksie na bardziej poważny..- Zacząłem, przybliżając się do niego bardziej.- Może powiedz, co się dzieje? Widzę, że coś cię gryzie i nie jesteś ze mną szczery.
- Gryzie lub nie gryzie. Ugryźć to mnie może rusek albo Amessia, chociaż bardziej prawdopodobnie to Germania. Zagaduje, że to bycie krwiopijcą ma po Niemcu- Wymamrotał kolejny raz, żartując i śmiejąc się sam ze sobą ze swojego durnego tekstu. Mnie jednak nie było do śmiechu, bo to tylko potwierdziło, że coś naprawdę złego się dzieje z moim przyjacielem. Ja jednak nie byłem w stanie mu pomóc, bo nie chciał lub bał się przede mną otworzyć. Położyłem, więc rękę na jego udzie, posyłając przy tym zimne spojrzenie, aby dać mu znak, że mówię w pełni poważnie i chce, aby on też to tak potraktował.
- Ameryka..
- Polen nic się nie dzieje- Odparł, a następnie wepchnął w moje ręce alkohol.- Pij i nie niszcz mi tego pięknego wieczoru. Zaraz zadzwonię po Niemca i zniszczę mu imprezę i powiem, że ty nie chcesz się napić.
Wywróciłem jedynie oczami i napiłem się z kieliszka jak tego chciał Amerykanin. Pomimo jego zapewnień coś ciągle z tyłu głowy dawało o sobie znak, że coś się jednak dzieje. Mimo wszystko zmuszanie Ameryki skończyłoby się bardzo źle dla mnie. Lepiej pozostać poza jego celem rażenia. Nie patrzyłem na niego, więc aby nie wzbudzać podejrzeń. Zawiesiłem jednak wzrok na jednym punkcie zanurzony w swoich rozmyślaniach, co powinienem teraz zrobić. Wyprzedził mnie jednak Ameryka, wstając niespodziewanie z kanapy:
- Właśnie pokażę ci co dorwałem ostatnio przez neta! Na mnie jest za małe, bo mam niezłą klatę wyrzeźbioną, ale dla ciebie będzie idealne!
Za nim zdążyłem zareagować, jakimikolwiek emocjami Ame zniknął w ciemnym korytarzu, pozostawiając mnie z wieloma pytaniami. Grzecznie ciągle siedziałem na swoim miejscu, czekając na jego powrót. Po krótkiej chwili znalazł się w salonie, trzymając w ręku mały pakunek. Wyjął ze środka jakiś materiał, a następnie rozwinął, prezentując coś na podobne ubrania.
- Spodobało mi się, ale jest za małe. Myślę, że na tobie pasowałoby idealnie- Rzekł, machając delikatnie rękoma.
- Ame.. Czy to nie jest zbyt.. No powiedzmy odkrywające?- Mruknąłem, krzyżując ręce na piersi i patrząc na niego wymownie.
- Może troszkę.. ale kto powiedział, że masz chodzić w tym po ulicy? Wystarczy nawet raz dla Niemca założyć~. Oi nie narzekaj, nie mam, co z tym zrobić, a nawet dużo zapłaciłem. Daje ci za darmo, a to duża okazja przyjacielu- Stawiał na swoim, próbując ciągle upchnąć mi ubranie.
- Masz jeszcze innych znajomych niż ja.
- Tak, ale oni nie zasługują, aby dostać takie cudeńko za darmo. Znaj moją łaskę Poland- Wymamrotał, marszcząc brwi i zbliżając się do mnie.- To tak jakbyś gardził pieniędzmi. Znalazł się wielki pan burżuj, który ma kasę od bogatego chłopa z dużym chujem.
- I to działa w dwie strony przyjacielu- Rzekłem także, marszcząc mocno swoje brwi.
- I to jest piękne- Odetchnął i rzucił się z powrotem na kanapę. Usiadł koło mnie, a po chwili przytulił się.- Mamy cudowne życie~.
Uśmiechnąłem się do niego szeroko i ułożyłem głowę na jego ramieniu, imitując wtulenie się. Mężczyzna odwzajemnił mój uśmiech i poklepał mnie po plecach. Szybko oderwał się od mojego ciała, zostawiając wcześniej proponowany strój blisko mnie, abym nie zapomniał na wszelki wypadek.
Oboje sięgnęliśmy po kieliszki, aby napić się z nich alkoholu. Ameryka wypił wszystko, co znajdowało się w jego. Ja natomiast pozostawiłem pół ciemnego płynu.
- Hm.. Wiesz tak sobie teraz myślę..- Zaczął, wzdychając cicho.- Nie dzielisz się z Niemcem wszystkim, więc zgaduje, że tego też mu nie powiesz. Mam taką nadzieję przynajmniej, że zachowasz to dla siebie.
- Tak?- Spytałem zainteresowany natychmiast.
- Wiesz.. Nie wiem jak to możliwe, ale był jeden typ, który kojarzył mnie po tak długim czasie z klubu, gdy jeszcze sprzedawałem się..- Spuścił swój wzrok, patrząc na swoje ręce teraz.- Groził mi, że zrobi coś Rosji albo Amessi.
- Nie poszedłeś z tym na policję od razu? Przecież to groźba..- Rzekłem, próbując złapać z nim kontem wzrokowy. Ameryka jednak jakoś szczególnie tego unikał.
- Poradziłem sobie inaczej.. Kojarzyłem tego typa. Mało ważne kto to był..- Westchnął, przeciągając długo.- Chciał żebym się z nim przespał, a nie zrobi nic złego ani Rosji, ani Amessi.
- Nie zrobiłeś tego prawda?- Zaśmiałem się cicho nerwowe jednak po jego pierwszych słowach, a także reakcji miałem już pewność, jaka jest odpowiedź.- Ameryka! Przecież to zdrada..! Ty i Rosja..
- Rosja nie wie, więc jestem bezpieczny. Poza tym powiem mu, gdy zasłuży na ten czas lub po prostu będzie mi się chciało- Wzruszył ramionami, uśmiechając się.
- Jak zasłuży?! Zasługuje jak najszybciej! Zdradziłeś go po prostu!- Krzyknąłem, łapiąc go za ramiona.
- Polska nie dramatyzuj, nic takiego się nie stało. Zdrada to nic aż tak dużego. Nie panikuj- Złapał mnie także za ramiona, patrząc na mnie poważnie.
- Nie wierzę.. Co ty gadasz! Czy ty się słyszysz? Jak nic poważnego? Zdradziłeś swojego partnera, ojca twojej córki! Kogoś, kto o ciebie dba, martwi się, i kocha- Rzekłem, ale mniejszy położył rękę na moich ustach.
- Wiem. Rosja widział na, co się pisze z kimś takim jak ja- Odparł zimno i uciekł szybko wzrokiem na bok. Zmieszany patrzyłem na niego jeszcze przez chwilę.
~~~~~
Się takie rzeczy dzieją 😨😨
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top