~51~

Pov. Niemcy

W piątkowy wieczór wraz z dwójką moich najlepszych przyjaciół planowałem wypad do klubu. Ostatnimi czasami mało się ze sobą spotykany. Ja i Rosja byliśmy przyciśnięci pracą, ale także opieką nad dzieckiem. Doliczając nawet do tego spędzanie czasu ze swoim ukochanym. A Włochy? Cóż w zasadzie z nim spędzałem dużo czasu w firmie, ale poza tym miał czas na wszystko. Hiszpania go szczególnie rozpieszczał, zastępując w prawie wszystkim. Dziwię się, że daje radę tak żyć i zastępować go w naprawdę niepotrzebnych obowiązkach. Jednak, jeśli oboje lubią tak żyć nic mi do tego.

- Jeśli coś by się działo to dzwoń. Odbiorę zawsze i w każdej chwili- Rzekł Rosja, nachylając się przez okno do swojego chłopaka.

- Ruski luz- Odparł Ameryka, obejmując twarz mężczyzny rękoma i całując go w usta.- Będę sam z Polską i to jeszcze w domu. Co ma się niby stać? Dzieci i tak pójdę spać za niedługo.

- Ale się martwię i tak o mojego Słodziaka- Odparł mój przyjaciel, a gdy znowu chciał ucałować swojego chłopaka Włoch pociągnął go mocno za kurtkę w naszą stronę.

- Rzygać mi się już chce od tej słodyczy, normalnie gorzej niż Polska i Niemcy- Rzekł, krzyżując ręce na piersi.- Ze mną się też tak będziesz namiętnie żegnał?- Zapytał, a po chwili próbował pocałować przyjaciela. Rosjanin zaczął się wierzgać i odrywać od Włocha. Patrzyłem na nich jedynie rozbawiony i postawiłem skorzystać z sytuacji.

Zbliżyłem się od strony pasażera w samochodzie. Polen odsunął szybę w dół i uśmiechnął się do mnie czule.

- Baw się dobrze w takim razie Niemcy. Wróć cały, niepobity, nieupity i bez dotyku żadnego faceta i kobiety- Rzekł, wyciągając w moją stronę palec, aby nim pogrozić.

Zaśmiałem się cicho, ale bardzo krótko. Następnie uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego, a szczególnie w jego oczy.

- Kocham cię..- Rzekł cicho i złączył nasze usta w namiętny pocałunek. Polen ułożył ręce na moich policzkach, aby mnie przytrzymać przy sobie dłużej.

- Ja ciebie też..- Wymruczałem między muskaniem jego słodkich jak truskawki warg.

Za nim zdążyłem przejść trochę dalej i zagłębić się w jego kuszące wargi poczułem jak ktoś na siłę próbuje zamknąć między nami szybę i jednocześnie nas rozłączyć. Z niechęcią odsunąłem się od ukochanego, a natychmiast po tym okno zasunęło się..

- Koniec tych czułości. Żegnacie się jakbyście wyjeżdżali na miesiąc za granicę- Warknął Ameryka. Wywróciłem jedynie oczami i zbliżyłem się do swoich przyjaciół.

- Oj zdecydowanie potrzebujecie wolności i dużej ilości alkoholu, aby uwolnić się od tego. Co się stało z moimi wiecznie imprezującymi chłopcami!?- Rzekł głośno Włoch, zarzucając mi i Rosji ręce na ramię.- Ja was muszę nastawić na wasze poprzednie życie.

- Gdybyś miał dziecko też byś się taki zrobił- Odparł Rosja, krzyżując ręce na piersi.- Ale z alkoholu nigdy nie zrezygnuje i zdecydowane tego potrzebuje.

- Oj przyjacielu, ja nawet nie chce myśleć o dziecku, a co dopiero trzymać jakieś na rękach- Zaśmiał się głośno i zaczął kierować się w stronę wejścia do klubu. Przy okazji ciągnął nas za sobą, abyśmy weszli od razu we trzech.- Dziwię się, że wy takiej filozofii nie wyznajecie.

- Może za czasów bycia dupkiem- Mruknąłem, posyłając do przyjaciela uśmiech.

- Daj spokój. Nadal ciągle w tobie jest ten dupek i to jest piękne- Odparł, czochrając moje włosy i także, odwzajemniając szeroki uśmiech.

Przejechałem go jedynie wzrokiem podejrzliwie i udałem przed nim lekko obrażonego z powodu jego słów. W zasadzie jednak miał sporo racji. To nigdy ze mnie nie wyjdzie, a moje dziwactwa cały czas są ze mną, ale.. Staram się nad nimi pracować dla moich najbliższych.

***

Dobra zabawa rozpędzała się z każdą sekundą tak samo, jak ilość wypitego przez nas alkoholu. Mimo wszystko to i tak Rosja górował, wypijając prawej litr różnego rodzaju alkoholu. Na nasze nieszczęście przepadł gdzieś bez śladu i zostałem całkiem sam z Włochami, siedząc przy blacie i prosząc barmana ciągle o alkohol, ale w bardzo małych ilościach.

- Nie sądzisz, że to dziwne, że nie ma ciągle przy barze Ruska?- Zapytałem, podnosząc swoją głowę z blatu.

- Zapewne z domu przetransportował alkohol, bo szkoda mu kasy tutaj- Odparł, przykładając szklankę do ust i wlewając w siebie całą zawartość alkoholu.- Albo, co gorsza już wydzwania do Ameryki. Zero prywatności dla niego i Polski.

- Mówisz to tak jakby mieli tam robić rzeczy, w których nie powinno się im przeszkadzać- Wymamrotałem, podnosząc w końcu całą głowę do góry i prostując się.

- A kto wie hm? Już trzydziestka trzeba szaleć- Wyszczerzył się do mnie, a po krótkiej chwili zaśmiał się głośno zapewne z wyrazu mojej twarzy.- Nie no nie przesadzajmy. Przy dzieciach się będą pilnować.

- ależ zabawny jesteś. Polska nigdy by nie mógł zrezygnować z tego, co ma ze mną. Nawet tyle ode mnie dostaje i jestem dla niego łaskawy- Rzekłem, krzyżując ręce na piersi.

- Łaskawy? Masz na myśli dwie godziny w łóżku zamiast czterech?- Zaśmiał się kolejny raz, wyciągając szklankę do barmana, aby polał mu kolejny raz.

- I tu się myślisz przyjacielu. Polska miał zaszczyt mnie wyruchać, a nie ja go- Uśmiechnąłem się szeroko, a następnie spojrzałem gdzieś indziej.

- Że, co proszę? Mnie nie chciałeś dać, a jemu dałeś dupy? No proszę cię, przecież Polska. No wiesz, nadaje się do bycia na dole- Rzekł, uderzając ręką o drewno.- Chociaż mam nadzieję, że wystarczająco cię skrzywdził przy tym za te lata bólu dupy.

- Czysta przyjemność jedynie przyjacielu- Odrzekłem, uśmiechając się coraz szerzej.- Zazdrosny jesteś?

- Ja? Twoja dupa mnie już niekreci. Tylko Hiszpania. On był na tyle kochany i łaskawy, że od początku mogłem ja być na górze- Odwzajemnił uśmiech, a następnie wyciągnął szklankę w moją stronę.- Musimy zapić, więc twoją utratę dziewictwa w wieku trzydziestu lat.

- Nie nazwałbym to tak, ale skoro uznajesz to za niespotykaną chwilę- Zaśmiałem się głośno i także wyciągnęłam szklankę z alkohol w jego stronę. Już po chwili szkło uderzyło o siebie, a my wypiliśmy całą zawartość na raz.

Uśmiechnąłem się do niego szeroko i odłożyłem szklankę mocno o blat. Westchnąłem głośno, spoglądając chwilę w dół na swoje nogi, a następnie z powrotem na przyjaciela. Kolejny raz przez głowę przeszedł mi drugi znajomy, który zniknął wcześniej i nadal nie wrócił. Zacząłem się, więc rozglądać za nim. Jednak było to trochę niepokojące, że go tutaj nie ma.

- Widziałeś gdzie ten ruski poszedł?- Zapytałem.

Mężczyzna jedynie wzruszył ramionami, patrząc na mnie przelotnie. Także zaczął się zmieszany rozglądać dookoła, poszukując wzrokiem Rosjanina. Ciężko było jednak nam dostrzec kogokolwiek, gdyż było ciemno, a jedyne świtało, jakie było to padające z kolorowych lampek. Nie mieliśmy innego wyjścia niż przejść się i poszukać go.

Wstaliśmy, więc i zaczęliśmy chodzić po lokalu, szukając znajomej nam twarzy kompana. Po przejściu prawie całej sali i parkietu poszliśmy też do łazienek. Pytaliśmy wielu jakiś przypadkowych ludzi o mężczyznę, gdyż miał dość charakterystyczne lekko długie i jasne włosy. Na pewno ktoś by go pamiętał. Po przekroczeniu progu toalety od razu w powietrzu było można wyczuć papierosy. Na umywalkach zostały jakieś pozostałości po białym proszku. Na dodatek z kabin dochodziły projektowania lub dyszenia, co tym bardziej wprowadziło nas w lekkie zakłopotanie. Mimo wszystko w tych dźwiękach próbowaliśmy nawet usłyszeć przyjaciela. Włoch zaczął się już irytować, że zamiast bawić się świetnie biegaliśmy i szukaliśmy nieodpowiedzialnego dzieciaka w skórze dorosłego. Już z kilka razy powtarzał mi, że Rosja jest trzydziestoletnim facetem i sam sobie dobrze poradzi. Miałem jednak złe przeczucia..

- Przestań być sztywny Niemcy. To nawet całkiem zabawne, że gdzieś zniknął- Powiedział Włochy, opierając się o ścianę łazienki.- Na pewno jutro znajdziemy go już w jakimś rowie. Tak jak to bywało za dawnych lat.

- Może bym się nim nie przejmował, gdyby w domu nie czekał na niego jego chłopak i dziecko. Aż tak bezduszny nie jestem, aby się o niego nie martwić- Odetchnąłem cicho. Postanowiłem w końcu pukać do drzwi kabiny, aby sprawdzić, czy może nie siedzi w środku i ukrywa się.

- Oh, jaki ty kochany, że się o nas martwisz. Słodki jesteś- Odparł po czym uśmiechnął się rozbawiony moim zachowaniem.

Zerknąłem na niego jedynie krótko. Szybko, zamiast pukać do drzwi zacząłem je otwierać, jeśli nie były zamknięte. Tak jak się spodziewałem. W środku jednej z kabin znalazłem naszą zgubę. Sytuacja, w której go jednak znalazłem była gorsza niż gdybym go w ogóle nie znalazł.

- Russland?- Spytałem i przykucnąłem przy nim.- Chłopie wstawaj z tej ziemi. Ja pierdole czemu siedzisz tutaj nago? Już zgaduje, że jakiegoś grzyba lub inne chujostwo złapałeś.

- Mhm...- Wyszeptał cicho jakby sam do siebie.- Zostaw mnie.. Idę się położyć..

Zauważyłem po chwili jak próbuję się położyć na zimnych i brudnych kafelkach. Szybko złapałem go i posadziłem z powrotem tak, aby opierał się o ściankę. Zerknąłem na całe jego ciało, dostrzegając czerwone ślady, ale także ugryzienia na jego skórze. Po dłuższym przyjrzeniu się mogłem też zauważyć białą, klejącą ciecz przy jego nogach..

- Oh Scheiße.. Powiedz mi, że sam sobie waliłeś..- Szepnąłem i podniosłem go do pionu.- Włochy pomóż mi, bo on zaraz się tu zabije, a trzeba go ubrać.

- Wybacz przyjacielu, ale taki widok to złoto- Rzekł jedynie i stanął naprzeciwko nas, uśmiechając się od ucha do ucha. Wyciągnął przy okazji swój telefon, a z niego wydostały się dźwięki robienia zdjęcia.

Przejechałem go przeraźliwym wzrokiem pełnym nienawiści. Rosja był kompletnie nie przytomny na dodatek wydawało się jakby duch już z niego uchodził. Nie potrafił już ledwo się ruszyć, a co dopiero mówić. Na dodatek był pół nagi co mogło oznaczać tylko jedno.

- Rosja zdradziłeś Amerykę?- Spytałem zmieszany lekko i posadziłem go z powrotem na ziemi, aby się nie zabił.

- mgh...- Wymruczał, podnosząc głowę do góry. Szybko jednak opadła ona w dół bezwładnie.- Ja.. ugm.. Super..

- Co? Rosja powiedz mi, że nie zrobiłeś nic głupiego!- Krzyknąłem i złapałem go za ramiona.

- Facet na spokojnie- Wtrącił się Włochy, podchodząc do nas dwóch. Złapał za moją rękę i wyrwał ją od Rosjanina.- Przecież widzisz, że ledwo kontaktuje. Co kolwiek zrobił to.. Można powiedzieć, że można to jakoś usprawiedliwić jego upiciem się.

- Włochy, jeśli on zdradził Amerykę to to będzie jedynie jego wina, a nie alkoholu.. Przecież Ame go zabije..- Odparłem i szybko spuściłem wzrok na kafelki. W głowie miałem już same czarne i najgorsze scenariusze. Nie wierzę w dobroć Ameryki i w to, że mógłby wybaczyć Rosji zdradę pod wpływem używki.

- Panikujesz. Przecież nie wiadomo, co on tutaj robił. Mógł sobie jedynie konia walić czy coś. Trzeba być dobrej myśli- Warknął i sięgnął po spodnie drugiego towarzysza.

- Dobrej myśli? Widzisz sam, że na ziemi leży prezerwatywa!

- No cóż.. Jedne, co mogę powiedzieć- Mruknął, rozglądając się po kafelkach.- Przynajmniej się odpowiednio zabezpieczył..

Zmarszczyłem mocno brwi, patrząc wściekły na Włochy. On też jest już kompletnie pijany i nie rozumie powagi sytuacji. Przez te sytuację poczułem jakbym wytrzeźwiał kompletnie i nie mam w sobie żadnego promila alkoholu. Jeśli doszło do czegoś najgorszego.. Kiepsko widzę przyszłość Rosji.. a co dopiero Amessi..

~~~~~~~~~~~
Rusek zatęsknił za wódką.

Kremelka~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top