~29~
Pov. Polska
Minęła kilka dni od porodu. Czułem się z każdym porankiem coraz lepiej. Jednak każdego kolejnego też dnia ból wokół podbrzusza nie zmieniał się nawet na chwilę. Bałem się spoglądać na moją ranę i szwy.. Wydawały się naprawdę ohydne i obrzydliwe.. Musiałem na nie patrzeć z wielkim bólem, ale nie chce, aby Niemcy na mnie patrzył.. Zaoszczędzę mu tego widoku.. Po ciąży nie możemy i tak na razie dużo sypiać ze sobą..
W końcu nastał dzień wypisania i powrotu do domu. W szpitalu odwiedzili mnie wszyscy najbliżsi, a każdego też dnia przyjeżdżał tutaj Niemca zobaczyć się ze mną i oczywiście ze swoim synkiem. Germania był przesłodkim chłopcem.. Był także spokojny, jednak gdy się rozpłakiwał ciężko było go uspokoić.. Był jak bomba.. Z początku jedynie spokojnie tyka, ale gdy wybuchnie..
W ciszy pakowałem swoje rzeczy do torby, czekając także na mojego narzeczonego, który miał mnie stąd zabrać. Obok mnie leżał Germania, który zajmował się na razie sam sobą. Po chwili usłyszałem, jak do sali ktoś wchodzi. Uśmiechnąłem się, wiedząc dobrze, że to na pewno Niemcy.
- Jak się dziś czuje moje kochanie?- Zapytał mój narzeczony, podchodząc od razu do łóżka.
- Całkiem dobrze.. Boli jeszcze tro- Nie dokończyłem, widząc jak zamiast do mnie, Niemcy podchodzi do dziecka, więc pytanie też było do niego.
Prychnąłem jedynie cicho pod nosem dalej, pakując moje wszystkie rzeczy.
- Ktoś jest zazdrosny~ - Powiedział, podchodząc do mnie z Germanią na rękach. Przejechałem go jedynie złowieszczym wzrokiem, milcząc.- Oczywiście, że pytanie było do ciebie skarbie.
- Już się nie uratujesz z tej sytuacji- Odparłem po czym zabrałem od niego chłopczyka. Zbliżyłem się mimo wszystko i złożyłem pocałunek na wargach Niemca. Włożyłem Germanie do nosidełka zabierając je natychmiast.- A teraz zabierz moją torbę.
Mężczyzna pomachał głową jedynie rozbawiony. Zanim wykonał moje polecenie złapałem go za koszulkę i złożyłem jeszcze jeden pocałunek na jego wargach. W szpitalu spędziłem prawie dwa tygodnie.. Brakowało mi czułości z Niemcem.. Zabrał w końcu moją torbę i oboje skierowaliśmy się w stronę wyjścia z sali. Pożegnaliśmy wszystkie pielęgniarki, które spotkaliśmy po drodze. Jeszcze musiałem na chwilę zajrzeć do Szwajcarii, gdyż mnie prosił o to.
Gdy znaleźliśmy się przed jego gabinetem zapukałem deliaktnie, otwierając natychmiast drzwi. W środku przywitał mnie zadowolony Szwajcar z szerokim i czułym uśmiechem. Grzecznie zbliżyłem się do jego biurka wraz z Germanią. Niemcy pozostał na korytarzu, nie chcąc wpakowywać się do ośrodka z torbą.
- Jak się czujesz? Jest już trochę lepiej?- Zapytał, wstając z miejsca i podchodząc do mnie, a raczej do Germanii.
- Większy bój zniknął, ale wciąż przy wstawaniu czuje duży dyskomfort..- Westchnąłem cicho.
Popatrzyłem w dól na moje podbrzusze, kładąc tam nie pewnie dłoń. Z każdym dotykiem czułem ogromny ból.. Odgoniłem od siebie jednak te myśli, choć na chwile. Szybko załatwię sprawę ze Szwajcarią i wrócę do mojego wymarzonego domu..
- Coś konkretnego się stało, że chciałeś mnie zobaczyć?- Zapytam, widząc jak mężczyzna wpatruje się w Germanie z uśmiechem.
- Oddam ci tylko wypis, ale także zależało mi, aby spytać jak się czujesz. Wole mieć pewność, że szwy dobrze będą się goić, a ty nie nabawisz się żadnej infekcji. Chciałem jeszcze sprawić jak z małym- Odparł, a następnie zabrał z nosidełka dziecko.- Jako nowo narodzone dziecko jest prześliczny..
- Prawda.. Ma tak piękne oczy po Niemcu..- Odetchnąłem cicho, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, który wkradł się niespodziewanie.
- Zdecydowanie ma je po tobie. Widać, że urodę odziedziczył zdecydowanie po tobie- Powiedział, zerkając na mnie na chwilę, a potem z powrotem na dziecko.- Na pierwszy rzut oka widać już, że tego aniołka nie nęka żadna choroba czy schorzenie.. Przekazaliście świetne geny..
Zaśmiałem się cicho, a następnie zabrałem od lekarza Germanie. Włożyłem go do nosidełka, widząc jak kolejnyy już raz rozgląda się swoimi wielkimi ślepiami wszędzie.
- Jeśli pojawiły by się jakieś nie pokjące objawy u ciebie to dzwoń od razu- Dodał jeszcze na koniec i wyciągnął do mnie rękę z kartką z wypisu.- Naprawdę gratuluję wam synka.
- Dziękuje... Niemcy zdecydowanie jest wniebowzięty dzięki niemu..- Szepnąłem i złapałem za papier patrząc na niego chwilę.
Już po chwili wyszedłem z gabinetu, widząc stojącego pod ścianą ukochanego. Gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się szeroko, zbliżając się do mnie i obejmując jedną ręką w tali.
- Więc w końcu mogę mieć cię już na wyłączność z naszym małym aniołkiem?- Spytał, składając muśnięcie na czubku mojej głowy.
- Już tylko o tym marzę..- Westchnąłem z lekkim uśmiechem oraz rumieńcami na twarzy.
***
W końcu zajechaliśmy pod nasz dom. Z wielkim szczęściem wpatrywałem się w budynek. W końcu w domu.. Będę mógł zjeść coś lepszego niż szpitalne przysmaki, wziąć komfortowo prysznic, a także przytulać się całą noc do mojego narzeczonego.. Marzyłem teraz, tylko aby rzucić się na łóżko i w nim zostać.
- Mam taką ochotę położyć się i już nie wstawać..- Powiedziałem, stojąc przed drzwiami i czekając na Niemca, który zabierał z samochodu jeszcze walizkę wraz z nosidełkiem. Starszy uśmiechnął się do mnie, podając mi klucze do domu.- Przede wszystkim.. Mam ochotę przytulić się do twojej piersi..
- Stęskniłaś się za samym mną, czy za moimi cyckami?- Zapytał, na co szybko odwróciłem się do niego tyłem.
Zacząłem udawać, że wcale tego nie słyszę. Jasne, że za nim się stęskniłem całym.. Ale leżenie na jego piersi jest najprzyjemniejszą chwilą. Nie dziwnej się, że Germania w szpitalu często zasypiał na mojej piersi.. Ja też mógłbym spać na torsie ukochanego całymi dniami..
Weszliśmy w końcu do domu, gdzie zamiast wymarzonej ciszy usłyszałem jakieś rozmowy, dochodzące z głębi. Mogłem bez problemu rozpoznać tam głosy moich przyjaciół.. Zerknąłem na Niemca, który zdecydowanie nie był w stanie ukryć, że ktoś właśnie znajduje się w środku. Widziałem, że próbuję jakoś zakamuflować się szokiem takim samym, jaki ja odczuwałem. Chyba tulenie się do niego muszę odstawić na później..
- W końcu jesteście!- Krzyknął uradowany Ameryka, gdy tylko weszliśmy do salonu.
- Przymknij się, bo jeszcze mi syna obudzisz. Przed chwilą zasnął- Mruknąłem, rzucając się na niego i zasłaniając ręką jego twarz.
- Ohoho ktoś chyba w nie humorze- Stwierdził Rosja, który stał gdzieś dalej.- Zaradzę na to doskonale.
Po chwili mężczyzna wyciągnął spod bluzy butelkę wódki, a w zasadzie to aż dwie. Patrzyłem na niego chwilę zmieszany, zastanawiając się nad jego propozycją. Niby moglibyśmy się napić, bo jest już po południe, ale co jeśli Germania się przebudzi? Któryś z nas nie może pić, aby się potem nim zająć.
- Nie odmawiaj sobie Polen. Dziewięć miesięcy się powstrzymywałeś, więc czas, abym ja ten jeden raz się powstrzymał- Rzekł Niemcy, posyłając do mnie także szeroki uśmiech.
Odwzajemniłem uśmiech, a następnie zbliżyłem się bardziej do przyjaciół. Zabrałem wódkę od Rosji, otwierając ja i natychmiast, biorąc duży łyk alkoholu. Przekonałem wszystko, wzdychając cicho.
- Prawie bym zapomniał ten smak..- Rzekłem, śmiejąc się cicho pod nosem.
- Właśnie przed rozpoczęciem naszej mini imprezy proszę mi pokazać tego następcę Niemca na podrywacza- Rzekł Włochy, zbliżając się do mojego narzeczonego. Przykucnął przy nim, wpatrując się chwilę w milczeniu.- Jak dla mnie to on nie zarucha albo będzie ruchany przez innych.
- Ja go wychowałem tak, że będzie obracał wszystkich, którzy mu się spodobają- Odparł Niemiec, podnosząc z powrotem nosidełko.
- Wybacz przyjacielu, ale już straciłeś swoje umiejętności bajerowania. Marny będzie z ciebie nauczyciel seksu- Z podłogi także wstał Włochy, krzyżując ręce na piersi. Zaczyna się..
- Chcesz się przekonać? Chcesz, abym kolejny raz cię poderwał hm?- Odparł złowieszczo Niemiec, nachylając się nad Włochami. Ten jedynie parsknął cicho i uśmiechnął się szeroko.
- Nikt tu nikogo nie będzie podrywał!- Warknąłem cicho.
Niemiec przeleciał wzrokiem Włocha po czym skierował się w stronę schodów, aby zanieść Germanie do łóżeczka. Mój wzrok natychmiast powędrował na Włocha, który uśmiechał się szeroko w naszą stronę. Zdecydowanie brakowało mu dręczenia Niemca i docinania mu. W sumie całkiem zabawnie się na to patrzy, jak Niemcy nieudolnie czasem próbuje mu coś udowodnić..
- Koniec tego dumania nad tym, czy Niemcy nadal rucha jak kiedyś. Trzeba opić tego małego Słodziaka!- Krzyknął zadowolony Rosja, zawieszając rękę na moim ramieniu i przytulając mnie delikatnie do siebie.- A ty przyjacielu jesteś pierwszym, który musi to opić.
Wywróciłem oczami rozbawiony jego zachowaniem. Wydawał się jakby już był pod wpływem czegoś.. Z Rosją nic nigdy nie wiadomo.
Niespodziewanie starszy wyciągnął jeszcze ze swoich spodni dwie butelki wódki. Patrzyłem na niego zdumiony.. Jak udało mu się tyle tego przetransportować. Ze strony innych usłyszałem jedynie zachwyt z tego powodu. Mam nadzieję, że będą się jednak dobrze zachowywać, aby nie obudzić Germanii.. Znacznie jednak wolałbym te końcówkę dnia spędzić w objęciach mojego narzeczonego.. Brakuje mi czułości z nim, a taka impreza nie jest mi do niczego potrzebna. Pomijam fakt, że jestem introwertykiem i wolę spędzać czas samotnie lub jedynie w towarzystwie narzeczonego, ale.. Ostatnio zbyt często oni się tu przyplątują.. Lubię moich przyjaciół, ale pełno ich już wszędzie jest. Chciałbym spędzić czas po szpitalu jedynie we trzech. Z Niemcem i z naszym synkiem.. Chociaż zastanawiam się, czy w ogóle obdarować czym kolwiek Niemca w przyjemny sposób. Po tym wszystkim widzę, że także miał świadomość tego, że przyjdą do nas..
***
Było już grubo po dwudziestej trzeciej. Nie początku goście nie wydawali się jakby mieli siedzieć długo, ale potem zaczynali się czuć coraz bardziej komfortowe w naszym domu. Zaczęli pałętać się wszędzie, więc przede wszystkim Niemcy musiał interweniować, aby nie weszli na górę do pokoiku Germanii. Wszyscy prawie byli pijani. Ja także powoli traciłem świadome myślenie i kończyłem zawsze moją szklankę, która ciągle była pełna czegoś..
Siedziałem właśnie w salonie wraz z moim przyjacielem, czyli Czechem, który pod wpływem tłumaczył mi coś niezrozumiałego. Kontem oka widziałam, jak Niemcy kolejny raz szarpie się ze swoim kumplem na schodach. Bardziej byłem zainteresowany tym niż niezrozumiałymi słowami wypowiadanymi przez Czecha.
- Stary! Jeszcze raz cię zobaczę, że grzebiesz w gaciach Polski to przejdę się do Ameryki i zaczną go namawiać, żeby cię rzucił- Warknął Niemiec, co spowodowało, że wszyscy nagle wokół ucichli i zainteresowali się nimi.
Poczułem rumieńce na twarzy, gdy tylko sobie uświadomiłem, co oznaczają słowa ukochanego. Zerknąłem na Ruska, który stał ledwo na nogach. Ręka Niemca, którą trzymał go mocno za koszulkę i podnosił deliaktnie do góry pozwala mu utrzymać się jakoś. Zaraz się zacznie zazdrość Niemca i jego złość. Lepiej ulotnić się za nim zaczną się razem bić ze sobą. Bez słowa wstałem od Czech i skierowałem się w stronę kuchni. Po wejściu zbliżyłem się do blatu, sięgając po wodę z butelki. Nie byłem jednak sam w pomieszczeniu, a towarzystwa dotrzymywał mi Ameryka. Natychmiast uśmiechnąłem się, gdy tylko go dostrzegłem..
- Amerykaaaa~ - Rzekłem, rzucając się na jego szyję. Młodszy jednak jakimś cudem nie odwzajemnił mojej czułości.
Patrzył w ekran telefonu dość nie w chmurze. Pisał do kogoś, gdyż widziałem jak mocno i szybko porusza palcami po ekranie. Odsunąłem się od jego piersi, widząc, że coś poważnego się stało.
- Wszystko dobrze? Przejmujesz się zachowaniem Rosji? On już tak ma.. wiesz poza tym jest pijany- Mruknąłem i położyłem rękę na jego ramieniu..
Amerykanin jedynie przeleciał mnie wzrokiem na szybko. Milczał, a jedynie za odpowiedź mogłem uznać jego głośne westchnięcie.
- Oh wybacz.. Chyba nie powinien rzucać tak głupimi i pozbawionymi humoru tekstami..
- Nie to..- Wymamrotał, gasząc ekran urządzenia.- Nie twoja wina, ani Rosji. Nikt nic nie zrobił.
- Co się stało? Wiesz może nie jestem świetny w rozwiązywaniu problemów.. ale wciąż jestem twoim przyjacielem i z chęcią cię wysłucham- Odparłem, a następnie posłałem czuły uśmiech.
Mężczyzna odwzajemnił go od razu. Skrzyżował ręce na piersi, opierając się o blat. Po chwili usłyszałem od niego słowa:
- Chile poszedł na policję i zgłosił, że go pobiłem. Teraz mam problem z nim i z tymi idiotami z policji.
Patrzyłem na niego zmieszany. Nie docierało do mnie przez chwilę żadne słowo. Gdy jednak ułożyłem sobie w głowie po kolei słowa oświeciło mnie..
- Że co? Jak on śmie..- Mruknąłem, odwracając głowę w bok.
- Ledwo, co go dotknąłem, a on na policję lezie!- Warknął Ame także, uciekając wzrokiem gdzieś dalej.
- Nie no.. Trochę jednak go pobiłeś.. Miał rozwalony cały nos..- Szepnąłem, nie chcąc jednak mówić tego głośno. Wiem jak bardzo mogło to zdenerwować chłopaka.- I co teraz zamierzasz zrobić? Może twoja matka albo ojciec mogą jakoś temu zapobiec? Oboje mają duże wpływy wszędzie..
- Matka ma do mnie wyrzuty, że się na kogoś rzuciłem, a tata myśli, żeby mnie znów wysłać do tego pierdolonego psychiatryka. Jestem już normalny..- Mruknął zdenerwowany.- Zamierzam zgłosić, że się do mnie dobierał, a mój atak to była jedynie samoobrona przed nim.
- Może lepiej nie..? Znaczy lepiej żebyś jednak nie kłamał policji.. Już nie mieszaj aż tak Ameryka. On cię nawet nie dotknął..
- Kto to niby sprawdzi? Będę na tyle przekonujący, że mi uwierzą, a nie Chile. Poza tym możesz być moim świadkiem i także poprzeć moją wersję- Wzruszył ramionami, podchodząc do wyjścia z kuchni.
- Nie, nie, nie.. Nie wplątuj mnie w to. To nie odpowiedzialne Ame. Lepiej, żeby już mu zapłacić jakieś odszkodowanie, czy coś..- Powiedziałam szybko, aby nie uciekł jeszcze ode mnie.
- Nawet nie jesteś po mojej stronie? Dzięki bardzo, ale takiego przyjaciela w tej sprawie nie potrzebuje.. Nawet nie jesteś w stanie mnie poprzeć..- Warknął, a już po chwili zniknął gdzieś w innym pokoju.
Wpatrywałem się chwilę w tamtą stronę jeszcze. Jak to nie potrzebuje? Jestem odpowiedzialny i nie chce, aby Ameryka narobił sobie więcej kłopotów.. Nie myśli racjonalnie.. Kieruje się swoimi uczuciami, którym jest przede wszystkim złość.. Rozumiem, że chce się zemścić, ale lepiej nie zadzierać z prawem i policją..
~~~~~~~~~~
Dajcie Polaczkowi nacieszyć się cyck- znaczy Niemcem. Tak Niemcem. 🤨🤨
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top