~25~
~Kilka miesięcy później~
Pov. Polska
Tygodnie leciały za sobą jak szalone. Miałem wrażenie, że czas w trakcie połowy ciążył przyśpieszył, a ja zbliżam się do konkretnego momentu, czyli do porodu. Bałem się i to bardzo.. Tym bardziej że byłem zmuszony urodzić przez operacje.. Niosło to ze sobą strach, że mogę się nie wybudzić, ale także świadomość, że pozostanie dużo blizn.. Będę wyglądać okropnie..
W moim i Niemca związku bywało dobrze. Nie kłóciliśmy się prawie w ogóle, a większość poważniejszych obowiązków przejął on. Widziałem, że chodzi często przepracowany i zmęczony z tego powodu, jak i z racji, że zostałem wysłany na coś podobnego do urlopu. Niemcy miał znacznie więcej pracy, gdy mnie nie było w firmie.. Starałem się go relaksować i poprawiać humor jednak musiałem bardziej skupiać się na sobie teraz.
Wraz ze zbliżającym się terminem przyjścia na świat naszego dziecka trzeba było myśleć o godnym przyjęciu go. Zaczęliśmy w końcu zajmować się kupowaniem najważniejszych rzeczy. Szczególnie były to jakieś ubranka, pojedyncze zabawki oraz wiele więcej przedmiotów dla dzieci. Portfel Niemca zdecydowanie ucierpiał przy tym.. Tym bardziej że postanowiliśmy zrobić mały remont pokoju gościnnego, który miał się stać teraz pokoikiem dla dziecka. Zamówiliśmy meble oraz farby. Teraz jedynie trzeba było się za to zabrać.
- Jesteś pewny, że dasz sobie radę przy skręcaniu tego?- Zapytałem, zbliżając się do niego i kładąc ręce na swoim podbrzuszu.
- Jestem fachowcem od wszystkiego. Prowadzę sobie w każdej sprawie- Odparł Niemiec, uśmiechając się do mnie szeroko i wypakowując wszystkie części od łóżeczka.- Dziecko zrobiłem to i to łóżeczko zrobię.
- A nie naprawiony kran w łazience ciągle na ciebie czeka- Rzekłem, patrząc na niego żartobliwie. Na drugą część jego wypowiedzi jedynie uśmiechnąłem się. Zaśmiałem się cicho pod nosem jednak, podchodząc do niego od tyłu. Złapałem za jego głowę i przechyliłem, aby złożyć pocałunek na jego czole.- Jeszcze mamy do dokończenia jedną ścianę.. Więc mogę się za to zabrać.
- Nie pozwolę ci wejść na drabinę- Rzekł Niemiec natychmiast, odwracając się do mnie przodem.- Nie pozwolę, aby temu wielkiemu stworzeniu coś miało się stać. To już prawie końcówka twojego i jego cierpienia.
- Daj spokój. Nie spadnę przecież, a jak jesteś już tak uparty to po prostu pomaluje na dole, a ty dokończysz górną część na drabinie. Pasuje?- Zapytałem, posyłając w jego stronę delikatny uśmiech.
- Znacznie bardziej- Odparł i z powrotem wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia czym było rozpakowywanie wszystkich potrzebnych rzeczy do skręcenia łóżeczka.
Uśmiechnąłem się jedynie, a następnie także zabrałem się za moje zadanie. Zacząłem chodzić po całym domu i znosić potrzebne mi rzeczy. Ściana już wcześniej była przygotowana do pomalowania, więc jedynie zabrałem jakieś pędzle i puszkę farby. W tym czasie spoglądałem też na Niemcy, jak siłuje się ze składaniem wszystkiego do siebie. Jestem ciekawy jak szybko się zdenerwuje..
W spokoju zabrałem się za malowanie, nucąc sobie cicho coś pod nosem. Skupiłem się teraz całkowicie na ścianie, aby zrobić to dokładnie i idealnie. Między mną a Niemcem trwał cisza, gdyż oboje zajęci byliśmy swoim obowiązkiem. W trakcie tej ciszy jednak usłyszałem głośne warknięcie Niemca.
- Pieprzone gówno, tego się nie da tak zrobić do chuja- Warknął sam do siebie.
- Może ci pomóc?- Zapytałem, próbując powstrzymać się od śmiechu.
- Jestem prawdziwym mężczyzną i sobie ze wszystkim poradzę- Odparł jedynie, nie odwracając się nawet do mnie na chwilę.
- Niemcy- Rzekłem, podchodząc do niego.- Schowaj tę swoją dumę i jak sobie nie radzisz to mnie poproś. Ja też jestem facetem i nie zapominają o tym. I nie denerwuj się tak. To niepotrzebne.
- Nigdy o tym nie zapomnę, ale aktualnie nie potrzebuje twojej pomocy- Rzekł, a następnie pocałowałem go w czubek głowy.- Ja się nie denerwuje tylko wyrzucam swoją flustrscję. Nie wiem, kto stworzył coś tak gównianego, że nawet nie da się połączyć.
Zachichotał cicho pod nosem i odłożyłem pędzel po czym zbliżyłem się i zawiesiłem swoje dłonie na jego szyję. Niemcy natychmiast objął mnie w tali.
- Przypomnij mi, kto wydał prawie kilkanaście tysięcy na te meble, bo twierdził, że takie drogie będą najlepsze i porządne?- Zapytałem, uśmiechając się do niego złośliwie.
- Pieniądze to tutaj kwestia, która jest mi bez znacznie. Drugie tyle mógłbym wydać całkowicie na ciebie i wciąż nie czułbym, że straciłem dużo pieniędzy- Odparł, posyłając także w moją stronę szeroki uśmiech. Wywróciłem jedynie oczami.
- Nie rozpieszczają tylko tak naszego dziecka. Nie powinniśmy tak odnosić się z pieniędzmi- Rzekłem, łapiąc rękoma za jego policzku i całując jego wargi.
- Mamy pieniądze, więc czemu mamy niby się z nich nie cieszyć i używać? Niedługo będę załatwiać kolejny kontrakt z inną firmą to przyniesie znacznie więcej zysku, co wiąże się z moim większym zarobkiem- Odparł, zbliżając się do mnie znacznie.- Chociaż zgodzę się. Nie możemy rozmieszczać dziecka. Moje pieniądze zarobiłem ciężką pracą i naszego syna też tego nauczę.
- Cieszę się bardzo.. Będziesz świetnym ojcem Niemcy..- Mruknąłem, kładąc swoje dłonie na brzuchu i głaszcząc go lekko.
- Ty także Polen.. Od czasu ciąży widać, że bardzo się martwisz i dbasz o siebie oraz jednocześnie o dziecko.. Widzę, że w końcu przekonałeś się do posiadania dzieci- Zaśmiał się cicho, spoglądając teraz w dół.
- Nie, że przekonałem.. ale Pogodziłem się, że będziemy mieć.. Nadal się boje Niemcy, ale.. Gdy ty tutaj jesteś.. Czuje, że wszytko jest dobrze i będzie na swoim miejscu- Odparłem, a następnie uśmiechnąłem się do niego delikatnie.- Kocham ci-
Cicho syknąłem, a moje nogi delikatnie się ugięły pode mną. Poczułem natychmiast dłonie Niemca jak łapie mnie od tyłu jedną ręką, a druga kładzie na tali. Westchnąłem cicho, czując mocny skurcz w podbrzuszu.
- Wszystko dobrze skarbie? Rodzisz? Mamy jechać już do szpitala?- Zapytał szybko, czekając niecierpliwy na moje słowa.
- Nie.. eh.. Jest już okey.. To tylko zwykły skurcz- Odparłem, podnosząc głowę do góry, aby na niego spojrzeć.
- Ostatnimi czasy masz ich naprawdę wiele.. Myślę, że mogę zwiastować, że niedługo możesz rodzić- Rzekł, zabierając ode mnie ręce i kładąc je na swoje biodra.
- To za wcześnie.. Szwajcaria powiedział, że prawdopodobny termin porodu będzie dopiero za trzy lub dwa tygodnie..
Niemcy jedynie westchnął głęboko, patrząc cały czas na mnie. Stałem jeszcze chwilę w ciszy, głaszcząc mój brzuch i wpatrując się w niego zmartwiony. Nie chcę straszyć Niemca, ale już od tygodnia czuje się jakby miało zaraz dość do tego konkretnego momentu.. Coraz silniejsze skurcze tylko to potęgują..
- Nie ma czasu do stracenia skarbie. Jeśli skończmy szybciej ten pokoik to, kto wie.. Może coś miłego dziś zrobimy wieczorem- Przeciągnąłem, uśmiechając się zalotnie do Niemiec, co od razu wywołało u niego szeroki i dwuznaczny uśmiech.
- Takie propozycje podobają mi się znacznie~ - Odparłem jednak nie mogłem dostrzec już jego zadowolonej niby, gdyż odwróciłem się, aby zabrać się z powrotem za moje wcześniejsze zadanie, jakim było pomalowanie ściany.
Niemiec natomiast wrócił prawdopodobnie do składania łóżeczka, gdyż mogłem usłyszeć, jak zabiera z podłogi kilka części. Mam nadzieję, że wszystko to pójdzie nam sprawnie.
***
Prace nad pokoikiem minęły nam całkiem szybko. W zasadzie tak nam się jedynie wydawało, a okazało się, że spędziliśmy tam aż cztery godziny. Było już grubo po dwudziestej, a my staliśmy przy drzwiach, obserwując pięknie wystrojony pokoik. Stałem opierając swoją głowę o ramię Niemca i spoglądając na każdy kąt pomieszczenia.
- Nie sądzisz, że to nie za duży pokój jak na razie?- Zapytałem, spoglądając na niego następnie.
- W tym domu wszystkie pokoje są duże. Chyba że chcesz zrobić pokój dziecku w pralni- Uśmiechnął się żartobliwie na co jedynie wywróciłem oczami.
- Wiesz, o co mi chodzi.. Może byłoby lepiej, żeby dziecko miało łóżeczko w naszej sypialni? Gdy będzie płakać będziemy mogli szybciej podejść i uspokoić.. Poza tym czułbym się bezpieczniej, widząc go przy sobie..- Westchnąłem, wtulając się następnie mocniej w bok ukochanego.
- Od małego chcesz, żeby nasze dziecko słuchało i widziało, jak tatuś pieprzy drugiego tatusia? Chcesz, aby nabawiło się traumy?- Zapytał od razu rozbawiony, a gdy tylko zjechałem poważnym wzrokiem na niego zaczął się głośno śmiać. Poczułem delikatne rumieńce na twarzy wywołane jego tekstem. W zasadzie prawdopodobnie dziecko byłoby skazane słuchać moich jęków..
- Zdecydowanie będziemy musieli go wysyłać do psychologa..- Mruknąłem, krzyżując ręce na piersi.
Niemcy kolejny raz zaśmiał się głośno. Bez słowa wszedłem do pokoiku, podchodząc do łóżeczka. Leżał tam już materac wraz z poduszkami i małą kołderką. Także były tam nawrzucane misie, które należały do Niemca, gdy był małym dzieckiem. Usiadłem przy łóżeczku kładąc ręce na oparcie, a na nich swoją głowę. Głośno westchnąłem, wpatrując się we wszystko.
- Boje się trochę jak to będzie Niemcy.. Niby nam się wydaje, że może być tak kolorowo.. ale dziecko to prawdziwy człowiek.. Poza tym potrzebuje dużo uwagi..- Rzekłem, jeżdżąc po chwili palcem po ramię.
Niemiec natychmiast zbliżył się do mnie, kładąc ręce na moich ramionach. Delikatnie zaczął nimi jeździć, całując przy okazji mój czubek głowy.
- Zdaje sobie sprawę, że na pewno nie będzie tak jak nam się wydaje.. jednak trzeba być dobrej myśli. Poradzimy sobie z tym skarbie- Odparł, a następnie pojawił się koło mnie na podłodze. Zerknąłem na niego, widząc jak ten natychmiast się uśmiecha.
- Może masz trochę racji.. A, co jeśli nie będziemy mieli czasu dla siebie przez dziecko..? Wiesz ja też często potrzebuje się z tobą kochać, a będzie to ograniczone znacznie.. Poza tym lubię po prostu z tobą spędzać miło czas, ale tylko tak we dwóch- Mruknąłem, patrząc cały czas na ukochanego.
- Ja zawsze znajdę czas i siły, żeby iść z tobą do łóżka Polen. Nie poddawaj wątpliwości moje ciało- Mruknął, krzyżując ręce na piersi i odwracając głowę w bok niby obrażony. Zaśmiałem się cicho, odsuwając się w końcu od łóżeczka. Zbliżyłem się bardziej do ukochanego i przytuliłem do jego piersi. Od razu mogłem poczuć, jak Niemiec obejmuje mnie całego rękoma i opiera swoją głowę o tą moją. Oczywiście natychmiast także zaczął mnie całować, przeczesując przy tym delikatnie moje kosmyki włosów. Ułożyłem głowę na jego piersi, przymykając oczy i rozkoszując się tą chwilą.
Mimo zapewnień Niemca i tak się boje.. Dziecko będzie tu lada moment, a ja nie czuje się nadal jakbym był gotowy. Nie wiem jak mam się zachowywać.. Nie wiem, co będę musiał robić.. Niemcy zapewne pomoże, ale on też będzie w pracy.. Od dłuższego czasu wraca do domu zmęczony, więc jeśli będzie tak, gdy zjawi się dziecko to nie wiem, czy on także będzie w stanie mi pomóc..
- Zamartwiasz się znów Polska.. Widzę to po tobie- Mruknął niespodziewanie, przerywając ciszę.
- Po prostu.. eh..- Westchnąłem nie chętnie, otwierając swoje oczy.- Martwię się o twoje i moje samopoczucie w przyszłości. Ty będziesz wracać zmęczony z pracy, a ja będę zmęczony opieką nad dzieckiem.
- Pamiętaj, że są przy nas nasi bliscy.. Mój ojciec i twój na pewno pomogą w opiece. Tak samo, jak twoi bracia, a nawet nasi przyjaciele. Zadbam o to abyś nigdy nie był przemęczony- Rzekł, wpatrując się cały czas we mnie.
- Oj nie wiem, czy takiemu Rosji lub Włochom powierzyłbym mojego syna- Mruknąłem, podnosząc głowę, aby na niego spojrzeć.
Mężczyzna zaśmiał się jedynie cicho i musnął moje wargi delikatnie. Uśmiechnąłem się do niego, co od razu odwzajemnił. Oboje wtuliliśmy się w siebie z powrotem w ciszy.
~~~~~~~~~
Bejbi Bobo gotowy chyba na wyjście.
Kremelka~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top