2. Wasze drugie spotkanie
☀️Boruto☀️
Za tydzień
Przez ten czas zdążyłaś nieco zapoznać się z wioską Liścia i z tym, co gdzie się znajduje. Jednak z kontaktami z innymi nadal miałaś problem. Nieśmiałość miałaś odziedziczoną po ojcu, co czasami naprawdę mocno utrudniało ci życie.
Jednak nie tylko to po nim odziedziczyłaś. Smutnym wzrokiem spojrzałaś na taflę jeziora, nad którym aktualnie siedziałaś. Westchnęłaś cicho. Ciągłe utrzymywanie techniki przemiany było męczące. Jednak nie w sensie fizycznym, a psychicznym. Chciałaś wreszcie móc komuś ukazać prawdziwą siebie.
Nagle w odbiciu wody ujrzałaś jakiegoś chłopaka. Odrazu rozpoznałaś w nim tego, który wpadł na ciebie pierwszego dnia. Odwróciłaś się gwałtownie i zauważyłaś, że uśmiecha się do ciebie przyjaźnie.
- Coś się stało? Wiesz, wyglądasz na jakąś dziwnie przygnębioną?- zaczął trochę niepewnie, a ty szybko przybrałaś zwyczajny uśmiech.
- Nie nic. Ja tylko... trochę się zamyśliłam. To wszystko.
- Rozumiem.- na chwilę zamilkł, ale po chwili uśmiechnął się szeroko. Wiedziałaś, że musiał wpaść na pewien pomysł.- Tak teraz pomyślałem czy nie chciałabyś może wyskoczyć ze mną i moimi przyjaciółmi coś zjeść. Co ty na to?
Musiałaś przyznać, że przy tym chłopaku bardzo trudno było ci się nie uśmiechać, a wszystkie negatywne emocje gdzieś pryskały. Czułaś, że go polubisz. I chociaż nie znałaś reszty jego znajomych, to przeczuwałaś, że i tak będziecie się świetnie bawić.
- Bardzo chętnie.- odparłaś z uśmiechem, a blondyn pomógł ci wstać.
- Tak w ogóle, jestem Boruto Uzumaki. Przy ostatnim spotkaniu jakoś nie było okazji się przedstawić.- podrapał się z zażenowaniem po karku.
W zasadzie to już wtedy poznałaś jego imię, bo dziewczyna, która go goniła, krzyczała je dość głośno. Za to nazwisko było totalnym zaskoczeniem. I chyba chłopak zauważył twoje zaskoczenie, bo dziwnie na ciebie spojrzał.
Szybko uśmiechnęłaś się niewinnie i wyjaśniłaś.
- Po prostu słyszałam o tym klanie sporo dobrych rzeczy. Ja nazywam się (imię).
- W takim razie miło cię poznać.
Po tych słowach ruszyłaś za chłopakiem.
🌙Mitsuki🌙
Następnego wieczoru
Schodziłaś bez pośpiechu po schodach sporego budynku, w którym mieściła się biblioteka Wioski Liścia. To było drugie miejsce, które odwiedziłaś odrazu po przyjeździe tutaj. Choć wtedy była to tylko wizyta rozpoznawcza, zaś na prawdziwe poszukiwania wybrałaś się dopiero dzisiaj i nim się obejrzałaś, nadszedł wieczór.
A więc wracałaś w stronę domu obładowana książkami, z czego 1/3 i tak wyszła spod pióra jednego autora. Obiecałaś sobie, że kiedy tylko znajdziesz chwilę wolnego, dokładnie je przeczytasz. Niektóre po raz kolejny.
Z tymi tez myślami szłaś powoli w stronę obrzeży wioski, mając już plany na wieczór.
- Naprawdę chcesz to wszystko przeczytać?
Kiedy usłyszałaś niespodziewany głos tuż koło ucha, podskoczyłaś gwałtownie, a większość twoich książek wyleciała w górę. I niechybnie wylądowałyby na ziemi, gdyby nie szybka reakcja chłopaka, który wcześniej cię rozproszył. Nawet nie wiesz kiedy złapał wszystkie twoje zdobycze i podał ci je z uśmiechem. Dopiero teraz rozpoznałaś w nim chłopaka, którego spotkałaś wczoraj przed akademią.
- Dzięki, a odpowiadając na twoje pytanie, to taki właśnie mam plan na najbliższe dni.- odparłaś z uśmiechem, jednak kolejne pytanie zbiło cię z tropu.
- Ktoś ci kazał?
- Co? Oczywiście, że nie! Chciałam poznać...
W tej chwili zamilkłaś i przez jakiś czas uważnie przypatrywałaś się białowłosemu, aż w końcu złotooki przerwał panującą ciszę.
- Wszystko w porządku?
- Jesteś synem Orochimaru?- zadałaś bezpośrednie pytanie, nie widząc w tym nic niestosownego.
Zaś twój nowy znajomy wydawał się twoim spostrzeżeniem niezwykle zaskoczony.
- Skąd ty...- spytał niepewnie, ale ty odrazu mu przerwałaś.
- W sumie to nie wiedziałam, ale tak mi się jakoś skojarzyło. Ale tym razem zgadłam.
Na te słowa twój rozmówca odbdarzył cię niezrozumiałym spojrzeniem, a do ciebie dotarło, że jak zwykle musiałaś palnąć jakąś głupotę.
- Znaczy nie żebym mówiła tak każdemu napotkanemu chłopakowi, tylko...- zaczęłaś się pospiesznie tłumaczyć, ale przerwałaś w pół słowa, gdy zauważyłaś jego szeroki uśmiech.
- Jesteś zabawna. Odprowadzić cię do domu?
Zaskoczyło cię to pytanie, ale energicznie pokiwałaś głową.
- Chętnie.
⛩Shikadai⛩
Za cztery dni.
Biegłaś prosto do celu, którym był dom jednej z rodzin klanu Nara. Co nieco o nich słyszałaś od znajomych twojego wujka. Co prawda przyjechał z tobą tylko na kilka dni, a potem wracał z powrotwm do Suny, gdyż miał ważne zadanie, które nie mogło na niego czekać zbyt długo. A i tak wybłaganie Kazekage o kilka dni wolnego było praktycznie niemożliwe. Miałaś jednak szczęście, że Gaara-sama zgodził się na to, ze względu na stare czasy.
W każdym razie uznał, że lepiej abyś zamieszkała tutaj niż w Sunie gdzie przez większość czasu byłaś zdana na siebie. Tutaj zaś miałaś daleką rodzinę, która obiecała się tobą zająć. Musiałaś przyznać, że nawet całkiem ich polubiłaś.
W każdym razie właśnie dobiegłaś na miejsce. Podeszłaś pewnie do drzwi i zapukałaś, próbując w międzyczasie unormować nieco przyspieszony oddech. W końcu przebiegłaś praktycznie całą wioskę i to bez żadnej przerwy.
W tym momencie ktoś otworzył ci drzwi, ale ku swojemu zdziwieniu nie stała w nich starsza kunoichi jak ci zapowiadano, lecz chłopak, który pomógł ci pierwszego wieczoru w nowej wiosce.
- To ty?- zadaliście sobie te same pytania w dokładnie tym samym czasie.
- No tak jakoś się złożyło.- odparłaś nieco speszona drapiąc się po karku.
Brunet szybko przybrał zwyczajny wyraz twarzy i zaczął się zachowywać, jak na gospodarza przystało.
- Miło cię znowu widzieć. Wejdziesz?- otwarł szerzej drzwi i zaprosił cię gestem do środka. Jednak ty lekko zaprzeczyłaś głową.
- Przepraszam, ale spieszę się jeszcze w jedno miejsce. Ale dziękuję za zaproszenie. Naprawdę.- zaczęłaś się niezbyt rzeczowo tłumaczyć.
- Rozumiem. Aha, ostatnim razem jakoś zapomniałem ci się przedstawić. Głupio wyszło. Jestem Shikadai Nara.- wyciągnął w twoją stronę dłoń w geście przywitania.
- W sumie to nie tylko ty.- oddałaś lekko gest.- Nazywam się (Imię). W takim razie do zobaczenia.
Już chciałaś się wycofać, żeby jeszcze bardziej się nie pogrążyć, ale chłopak jeszcze zatrzymał cię w drzwiach.
- A przypadkiem nie miałaś tego tu zostawić?
Z początku nie zrozumiałaś o czym tamten mówił, więc wskazał ci na zwój, który trzymałaś w ręce, a ty przybiłaś sobie mentalnego facepalme'a.
- No tak, rzeczywiście.
- Przekażę to mojej mamie jak wróci.- zaproponował młody Nara, na co ty chętnie przystałaś.
- Będę wdzięczna.- po tych słowach podałaś mu zawinięty zwój.- To pa!- rzuciłaś na odchodne i podiegłaś w kolejne miejsce, które miałaś na swojej liście.
🎨Inojin🎨
Za dwa dni
Wybiegłaś ze śmiechem z domu, krzycząc jeszcze na pożegnanie.
- Do zobaczenia wieczorem tato!
W wiosce szybko się zaklimatyzowałaś i poznałaś sporo osób, co akurat było zasługą ojca. Chętnie wybierał się z tobą na różne wycieczki czy spotkania. I to po nim też byłaś zwykle bardzo ruchliwa i otwarta na świat.
Ale dzisiaj musiałaś się niestety udać do akademii sama, gdyż Izumo akurat dostał pewną misję do wykonania. Nie miałaś mu tego za złe, chociaż wolałaś nie być sama na tym egzaminie. No, ale mówi się trudno! To przecież jeszcze nie jest koniec świata, prawda?
Droga mijała ci w miarę szybko, gdyż zostało ci tylko kilka minut na dotarcie do akademii. Ale stwierdziłaś, że tyle w zupełności ci wystarczy.
I miałaś rację. Wystarczyłoby, gdyby nie pewien niezaplanowany incydent. Nagle zza rogu wybiegł średnich rozmiarów pies. I może nie byłoby to, aż tak dziwne, gdyby nie to, że był fioletowy i w ogóle jakiś nierealny.
Stałaś więc wpatrzona w niesamowite zjawisko i dopiero po chwili dotarło do ciebie, że to coś biegnie wprost na ciebie. Jednak na reakcję nie miałaś już czasu, więc tylko zasłoniłaś się ramieniem, chociaż nie wiedziałaś w czym to dokładnie miało pomóc.
Jednak nic się nie wydarzyło. Przez chwilę stałaś jeszcze w bezruchu, ale potem otwarłaś oczy i tuż przed tobą zauważyłaś stojące zwierzę. Zaś po kilku sekundach do twoich uszu dotarł czyjś radosny śmiech. Odwróciłaś się i kilka kroków za sobą zauważyłaś znanego ci już blondyna, który stał oparty o mur.
- Nie sądziłem, że z ciebie taka panikara.- rzucił w formie przywitania.
Zaś ty zła, że padłaś ofiarą jego głupiego żartu, myślałaś nad jakąś ripostą. Jadnak zanim na cokolwiek wpadłaś, Inojin sam podszedł do ciebie.
- Obiecywałem, że za niedługo na ciebie wpadnę.
- Masz szczęście, że nie uznałeś tego aż tak dosłownie.- odparłaś, krzyżując ręce na piersi i posyłając mu wyzywający uśmiech.
- A chciałabyś?- odpowiedział ci tym samym, zaś ciebie kompletnie zbił z tropu.
- Co ty sugerujesz, przepraszam bardzo?
- To ty zaczęłaś.- odparł całkowicie niewinnie.
Pokręciłaś tylko głową z niedowierzaniem. Jak on śmiał cię oskarżać o coś takiego? Już go lubiłaś.
Chociaż w tym momencie przypomniało ci się coś jeszcze. Akademia!
🍃Metal Lee🍃
Następnego dnia
Odrazu po powrocie do domu położyłaś się spać. W duchu przeklinałaś swoją nieodłączną wadę. Zawsze dawała o sobie znać w najgorszych momentach. I wiedziałaś, że nigdy nie uda ci się do tego przywyknąć.
Z tymi oto myślami, po kilkunastu minutach usnęłaś.
Zaś następnego dnia, jak zawsze wszystko było już w porządku. Wstałaś stosunkowo wcześnie i chciałaś zabrać się za robienie śniadania, ale szybko uświadomiłaś sobie, że nawet nie zrobiłaś wczoraj żadnych zakupów.
Westchnęłaś cicho i łapiąc jeszcze białą bluzę wiszącą na wieszaku, wyszłaś z domu.
Jednak nim zdążyłaś przejść więcej niż kilka kroków, koło ciebie ktoś zeskoczył. Odrazu rozpoznałaś w nim nowo poznanego czarnowłosego ze wczoraj.
- Witaj (imię). Widzę, że dzisiaj już czujesz się lepiej.- przywitał się z tobą pogodnie.
Zaś ty uśmiechnęłaś się chytrze i spytałaś retorycznie:
- A jeśli mogę spytać, to ile ty tutaj czekałeś, co?
Na zamierzoną reakcję nie musiałaś tak długo czekać, bo chłopak zaraz stanął jak sparaliżowany i chciał coś z siebie wydusić, ale z powodu jąkania, nie zrozumiałaś, co właściwie próbował ci przekazać.
W końcu zlitowałaś się nad nim i szturchnęłaś go lekko z cichym śmiechem.
- Tylko żartowałam. Nie musisz tak wszystkiego brać do siebie.
- Wybacz...- mruknął cicho.
Ty tylko pokręciłaś głową zrezygnowana i ruszyłaś przed siebie, ale znów byłaś zmuszona się odwrócić w stronę Metala.
- Pokażesz mi gdzie mogę tutaj znaleźć jakiś sklep?
- Oczywiście.- szybko do ciebie dołączył i ruszyliście przed siebie.
Okazało się, że do sklepu nie masz wcale tak daleko, co w sumie było ci na rękę.
Szybko uporałaś się z zakupami, zaś chłopak chętnie poprowadził cię do domu. W zasadzie to prędko znaleźliście wspólny język i dobrze czułaś się w jego towarzystwie.
- Cieszę się, że się poznaliśmy.- zwróciłaś się do niego, gdy już staliście przed drzwiami do twojego chwilowego domu.
- Ja również.- odparł ku twojemu zdziwieniu bez jakiegokolwiek stresu.
Widziałaś, że chłopak zbiera się już do odejścia, więc szybko dodałaś jeszcze.
- Metal?
- Nani?- spojrzał na ciebie pytająco.
- Nie chciałbyś może potowarzyszyć mi przy śniadaniu?- zapytałaś bez zbytniego skrępowania. Nie miałaś jakiegoś problemu z kontaktam międzyludzkimi, więc to pytanie wcale nie wydawało ci się dziwne.
Jak widać, on miał nieco inne zdanie na ten temat, ale szybko uśmiechnął się i skinął głową.
- Z przyjemnością.
🐋Kagura🐋
Tego wieczoru
Akurat kiedy wróciliście z chłopakiem przed gabinet Mizukage, twoi opiekunowie wyszli z pomieszczenia, zaś teraz to blondyn został zawołany do środka.
Kagura pożegnał się z tobą, a ty ruszyłaś za swoimi opiekunami. Na szczęście wasze nowe mieszkanie znajdowało się w jednym z hotelów, położonych niedaleko budynku Mizukage. Wzięliście się za rozpakowanie swoich rzeczy. Nie żebyś miała jeszcze ich aż tak dużo. Nie miałaś czasu zabrać zbyt wielu. Nie lubiłaś wspominać tego dnia.
Na szczęście twoje rozmyślania przerwała twoja "ciocia". Tak lubiłaś ją nazywać, bo znałaś ją od dziecka.
Spojrzałaś w okno i z zaskoczeniem stwierdziłaś, że minęło więcej czasu niż się spodziewałaś. Za jakieś pół godziny słońce schowa się za choryzontem.
Wychodząc z pokoju, zastanawiałaś się po co tak właściwie cię wołają. Jednak powód zaskoczył cię całkowicie. Dowiedziałaś się bowiem, że ktoś do ciebie przyszedł. Zaś kiedy podeszłaś do drzwi, w progu zauważyłaś wcześniej poznanego blondyna.
Oboje uśmiechnęliście się na swój widok, bo chociaż nie mieliście zbyt dużo czasu, żeby się lepiej poznać, to czuliście, że szybko złapalibyście wspólny język.
- Ohayô (imię)- chan.
- Ohayô Kagura.- jakoś nie byłaś pewna czy mogłaś zwrócić się do niego jak do kolegi. Nie chciałaś, żeby już na starcie miał o tobie złe zdanie. A nigdy nie należałaś do osób śmiałych lub zbyt pewnych siebie.
- Pomyślałem, że wpadnę do ciebie, bo chciałem spytać czy... nie miałabyś ochoty, no wiesz, zwiedzić wioski?- chłopak wyjaśnił powód swojego przyjścia, ale w połowie zaczął się dziwnie stresować.
Byłaś zaskoczona propozycją chłopaka. Nie spodziewałaś się, że będzie on chciał podtrzymać poranną znajomość. Chociaż ty bardzo tego pragnęłaś. Z tego wszystkiego zamilkłaś na jakiś czas, co Kagura widocznie opatrznie zrozumiał.
- Jeżeli masz już inne plany, to oczywiście nie będę ci przeszkadzać. To była tylko propozycja. Nie chciałem...- przerwałaś mu szybko w pół zdania.
- Oczywiście, że chętnie z tobą pójdę. To świetny pomysł i z pewnością małe oprowadzanie bardzo mi się przyda.- wyjaśniłaś podekscytowana i sama musiała przyznać, że twoja nieśmiałość gdzieś zniknęła.
- W takim razie, bardzo się cieszę.- odparł jakby z ulgą.
- Daj mi tylko minutę. Skoczę po torbę, dobrze?
- Oczywiście. Poczekam tyle ile tylko potrzebujesz. W końcu przyszedłem dość niezapowiedzianie i...- uśmiechnął się lekko zakłopotany.
- Nie, nie. Minuta w zupełności starczy.
Odwróciłaś się szybko i pobiegłaś do swojego pokoju po wspomniany wcześniej przedmiot.
Zaś kiedy zniknęłaś za rogiem, Kagura odetchnął z wyraźną ulgą. Sam nawet nie przypuszczał, że tak bardzo stresował się podczas tej rozmowy.
Hej. Ja z taką krótką informacją. Jeśli ktoś ma jakieś pomysły co do rozdziałów to chętnie przyjmę.
No i w sumie to tyle. Pa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top