13. Jak namówił cię na wspólny trening?

Część 1/2

☀️Boruto
Pewnego razu chłopak z dziwnym, tajemniczym uśmiechem zaproponował ci specer po lesie. Wiedziałaś już, że ten coŝ wymyślił i miałaś wrażenie, że ci się to nie spodoba.

Po niecałych piętnastu minutach doszliście na skraj niewielkiej polany. Dopiero wtedy chłopak odwrócił się w twoją stronę z szerokim uśmiechem.

- No to co powiesz na mały trening (imię)- chan?

Widziałaś, że było to tylko pytanie retoryczne, ale i tak spuściłaś wzrok.

- To chyba nie jest najlepszy pomysł.- odpowiedziałaś, chociaż tak naprawdę, bardzo Ci się podobał. Chętnie sprawdziłabyś swoje umiejętności podczas treningu. A zwłaszcza z kimś z twojego własnego klanu.

Jednak wiedziałaś, że głupio było tak ryzykować. Zwłaszcza, że nie potrafiłaś dokładnie kontrolować swojej mocy.

Ale blondyn wcale nie zamierzał odpuszczać tak łatwo.

- No dawaj. Tylko kilka minut. Co złego może się stać?- podszedł parę kroków do przodu, a następnie odwrócił się do ciebie z wrednym uśmiechem.- Obiecuję, że dam ci fory.

Tego było za wiele. Miałaś jeszcze swoją godność, która właśnie została naruszona.

- Oh czyli sądzisz, że mnie pokonasz, tak?- założyłaś ręce na piersi i rzuciłaś mu wyzywające spojrzenie.

- No, to pokaż, że się mylę. - odparł z uśmiechem Uzumaki, a następnie oboje przyjeliście pozycje zarówno do ataku, jak i obrony.- Taką (imię), to ja rozumiem.

🌙Mitsuki🌙
W zasadzie to wy często że sobą trenujecie, więc nie było to aż takie trudne.

Jednak dzisiaj to ty chciałaś zacząć. Pokażesz mu, że nie tylko ciebie da się tak łatwo zaskoczyć! A dzisiaj miałaś do tego idealną okazję, gdyż twój przyjaciel miał cię odwiedzić.

W tym momencie usłyszałaś ciche pukanie do drzwi i już wiedziałaś, że zbliża się twoja ofiara. Jeszcze bardziej przylgnęłaś do ściany, aby nie zostać zauważoną.

Zaś po chwili do twoich uszu doleciało ciche skrzypnięcie, towarzyszące otwieranych drzwiom, a następnie dobrze słyszalne słowa Mitsukiego.

- (imię)? Już jestem.

Jednak kiedy odpowiedziała mu cisza, musiał się nieco zaniepokoić, gdyż wszedł do środka i zaczął się uważnie rozglądać. Zaś po chwili ruszył na dalsze poszukiwania. Szybko rozejrzał się po salonie i w kuchi, ale niczego ciekawego tam nie zauważył, więc zostało mu już tylko jedno miejsce do sprawdzenia. No, może jeszcze łazienka, ale tam raczej by nie poszedł? A może jednak... no mniejsza o to!

W każdym razie powoli wchodził na piętro, gdzie zbajdywała się twoja sypialnia, a co za tym idzie- twoja kryjówka.

"Jeszcze chwila, jeszcze jeden schodek"- powtarzałaś sobie w myślach.- "Teraz!"

Wyskoczyłaś zza rogu ściany, chcąc rzucić się na niczego niespodziewającego się przyjaciela. Nastąpiły jednak dwie drobne komplikacje. Po pierwsze, Mitsuki wcale nie był tym tak zaskoczony jak przypuszczałaś. A po drugie perfidnie się odsunął, a ty zamiast na niego... wpadłaś na schody, a tak w zasadzie to ze schodów.

Tak więc zasadzka nie wypaliła, a ty już byłaś cała obolała. A to jeszcze nie był koniec, co wywnioskowałaś z następnych słów chłopaka.

- Co ty robisz (imię)? Czekaj, już chyba rozumiem. A więc tak chcesz się bawić?- zauważyłaś jeszcze tylko, niebezpieczny błysk w jego oku, a zaraz potem jak zaskakuje na dół... wprost na ciebie!

Shikadai
W zasadzie w tym wypadku to nie był tak do końca jego pomysł, ale o tym za chwilę.

Dzień zapowiadał się całkowicie zwyczajnie. Miałaś się spotkać z przyjacielem w parku, ale o dziwo Shikadai się spóźniał, co było dość nietypowe, ponieważ zwykle to ty nie należałaś do tych bardzo punktualnych.

Dlatego też postanowiłaś sprawdzić co takiego kryje się za nieobecnością chłopaka. W tym celu skierowałaś się wprost do jego domu. Bo w końcu gdzie indziej miałby być?

Po kilku minutach byłaś na miejscu, jadnak odrazu zrozumiałaś, że dzwonienie nie będzie zbyt owocne, bo i tak nikt by ci nie otworzył. Słyszałaś, że ktoś jest w ogrodzie za domem. Zresztą z pewnością nie tylko ty byłaś tego świadoma. Co jakiś czas słyszałaś krzyki kobiety, w których rozpoznałaś matkę chłopaka. Z ciekawości więc postanowiłaś to sprawdzić i dlatego zakradłaś się tam i wyjrzałaś zza płotu.

Jednak takiego widoku z pewnością się nie spodziewałaś. Pierwszym co rzuciło ci się w oczy, był leżący na ziemi Shikadai wyglądający jakby conajmniej przez poprzednie kilka godzin ciężko ćwiczył. Zaś na przeciw niego stała jego matka, której wyraz twarzy wyrażał pomieszanie złości i politowania.

- Nie mów mi, że tylko na to cię stać. Pora na drugą rundę.

Na twarzy chłopaka zaś pojawił się wyraz prawdziwego przerażenia. Aż żal było patrzeć, więc postanowiłaś mu jakoś ponóc. Przeskoczyłaś ogrodzenie i uśmiechnęła się szeroko.

- Dzień dobry Temari-san.- kobieta na twój widok lekko złagodniała, a nawet uśmiechnęła się nieco.

- Witaj (imię). Co cię sprowadza?

- Nie chciałam przeszkadzać w treningu, ale Shikadai się spóźniał, więc zaczęłam się martwić.

- Wybacz, ale postanowiłam z nim nieco poćwiczyć. Jak widać jest nad czym.- w tym momencie rzuciła synowi karcące spojrzenie, na co ten lekko posmutniał. Zrobiło ci się go żal. W końcu sporo słyszałaś o jego umiejętnościach i według ciebie, nie miał się czego wstydzić. Niestety widocznie jego matka miała co do tego inne zdanie.

- A teraz wybacz, ale jeszcze nie skończyliśmy. Jeżeli chcesz, możesz oczywiście zostać, ale nie jedtem pewna czy warto. To nie zajmie długo.- po tych słowach z powrotem odwróciła się w stronę bruneta, zaś ty z jego miny wyczytałaś jedynie nieme "pomóż". Oczywiście nie miała serca mu odmówić, dlatego też odezwałaś się cicho.

- Temari-san?

- Tak?- blondynka spojrzała na ciebie ciekawa co chcesz powiedzieć.

- A może... Ja mogłabym spróbować? Jeszcze nie miałam okazji trenować z Shikadaiem.

To było jedyne wyjście na jakie wpadłaś.

- W sumie to chętnie to zobaczę.- odparła po chwili blondynka i schowała swoją broń, dając tym samym znak tobie na zajęcie pozycji, co też zaraz zrobiłaś.

Może i nie uratowałaś chłopaka przed treningiem, ale od ciebie raczej nie oberwie tak jak od matki. Chociaż ty też do lekko trenujących nie należałaś.

🎨Inojin🎨
W tym wypadku nie było to trudne, ponieważ oboje musieliście się podszkolić przed nadchodzącym egzaminem na chunina, do którego rzecz jasna oboje podchodziliściie. I nie było opcji żebyś przegrała. Nie z nim. Nie kiedy wszyscy będą patrzeć.

- Na pewno uważasz, że to dobry pomysł?- twój ojciec pytał cię już o to chyba po raz setny, a twoja odpowiedź nadal była bezzmienna.

- Tak. Muszę wiedzieć czy mam z nim szansę, gdy nie będzie walczył na poważnie.

- Ale wiesz, że nie zdradzi ci swoich wszystkich ataków? Ty zresztą też nie powinnaś.- przestrzegł cię przed dość znanym błędem. Kochałaś swojego tatę, ale czasami był naprawdę zbyt opiekuńczy.

- Wiem tato, spokojnie. Nie dam mu się sprowokować.

- Jeszcze się przekonamy.- mruknął Izumo, a ty spojrzałaś na niego gwałtownie.

- Że co proszę? Co niby sugerujesz? Że niby ja nie potrafię panować nad nerwami, hę?- prawie, że naskoczyłaś na ojca, na co ten tylko się zaśmiał.

- Zdecydowanie wujek ma na ciebie zły wpływ.

Tak fachowo to Kotetsu nie był twoim wujkiem, ale zarówno tobie jak i Izumo spodobało się drażnienie go tym mianem i tak jakoś zostało. Mówił, że przez nie czuje się staro, ale po następnych słowach twojego taty wolał już milczeć. Brzmiały one bowiem "Czyli czujesz się adekwatnie do wieku... stary.". Do tej pory pamiętasz. Zresztą ich kłótnie nie były niczym nowym i zdążyłaś je polubić.

- Wujek Kotetsu jest fajny. Obiecał zabrać mnie nad jezioro w następny weekend.

- Rozumiem, że wziął wolne na te dni, bo z tego co mi wiadomo to ma już zaplanowwane zadanie.- wtrącił zaskoczony brązowowłosy.

- Powiedział, że go zastąpisz.- odparłaś z zadziornym uśmiechem.

- Ah tak? Ciekawe czy dotarła do niego wiadomość, że ma tę misję właśnie ze mną?

Jednak w tej chwili dotarliście na umówione miejsce, gdzie czekał już twój przyjaciel. Tak więc na tę chwilę twoja rozmowa z tatą musiała zostać przerwana, na rzecz spraw ważniejszych. A mianowicie twojej wygranej!

- Czyli dostałaś moją wiadomość?

- Najwidoczniej.- pokazałaś mu zwój, na którym były kolorowe słowa, które pozostawił wysłany przez blondyna ptak.

- Miło. Chociaż myślałem, że stchórzysz.

Zacisnęłaś ręce w pięści, ale ponieważ ojciec nadal patrzył, nie zareagowałaś żadną ripostą lub niczym w tym stylu.

- Zaraz zobaczymy kto tu będzie uciekał.- uśmiechnęłaś się wrednie i stanęłaś pewnie na przeciwko chłopaka.

🍃Metal🍃
Wstałaś dziś wcześnie rano, gdyż w planach miałaś mały trening. Dlaczego mały? Ponieważ nie mogłaś się zbyt nadwyrężać, niestety. Chociaż często o tym zapominałaś i ponosiłaś tego skutki. Ale to wcale cię nie zniechęcało. Odrobina bólu nievstanie ci na drodze do zostania shinobi!

Z tymi też myślami ruszyłaś wprost na swoje ulubione miejsce treningowe, którym był jeden z klifów nad brzegiem rzeki. Drogę tą znałaś niemal na pamięć, dlatego nke zajęło ci zbyyt dużo czasu, przemierzenie jej. I tak oto po około dwunastu minutach byłaś na miejscu.

Trening zaczęłaś od rutynowej rozgrzewki. Następnie przeszłaś do poprawienia umiejętności celowania, co wychodziło ci całkiem nieźle. Jedyne nad czym ubolewałaś to fakt, że nie możesz tu ćwiczyć tajijutsu, ponieważ jak wiadomo, do tego potrzebna ci była druga osoba. Do tej pory zazwyczaj trenowałaś z bratem, który wiedział na ile mógł sobie przy tobie pozwolić. Chociaż ty nieraz mu mówiłaś, żeby nie robił z ciebje takiej kaleki. Ale mimo to nigdy nie pozwolił ci na trening z kimś innym.

Ale teraz go tutaj nie było i nie miał cię jak pilnować. Uśmiechnęłaś się na tę myśl. Postanowiłaś. Znajdziesz sobie nowego sparingpartnera.

I w tym momencie, jak na zawołanie, wyczułaś czyjąś chakrę, ale nie była ona obca. Odrazu ją rozpoznałaś. Należała ona do twojego nowego przyjaciela poznanego w Konohy- Metala Lee.

Ruszyłaś w kierunku, gdzie wyczułaś jego chakrę i po kilku minutach zauważyłaś trenującego chłopaka. Przez chwilę rozważałaś czy nie zajść gomod tyłu i zrobić mu niespodzianki, ale szzybko zrezygnowałaś z tego pomysłu. Nie chciałaś go zbyt wystraszyć czy zestresować. W końcu miałaś do niego sprawę.

Tak więc zwyczajnie zeskoczyłaś z drzewa i podeszłaś do czarnowłosego, który uśmiechnął się do ciebie, hdy tylko cię zobaczył.

- Ohayo (imię)- chan.

- Witaj Metal-kun.- odparłaś radośnie.

- Nie miałem pojęcia, że jesteś w pobliżu.- przyznał szczerze.

Byłaś w szoku, że ciemnooki nie jąka się przy tobie już tak bardzo jak na początku. Widocznie twoja obecność nie stresuje go tak bardzo. To dobrze.

- W sumie to przyszłam do ciebie, bo mam taką małą prośbę.- powiedziałaś nieco przymilnie, a przyjaciel popatrzył na ciebie z ciekawością.

- Pytaj śmiało, posstaram się pomóc... o ile będę umiał.

- Więc... słyszałam, że jesteś naprawdę dobry w tajijutsu i pomyślałam czy noe mógłbyś, no wiesz, potrenować trochę ze mną?- wyjaśniłaś z lekko zawadiackim uśmiechem.

Ten ożywił się odrazu i zapewnił gorliwie.

- Pewnie, z wielką przyjemnością.

- Świetnie, tylko Metal... nie oszczędzaj mnie, dobrze?- wiedziałaś, że brat zabiłny cię gdyby teraz cię zobaczył, ale wreszcie miałaś trochę swobody i zamierzałaś z nkej dobrze skorzystać.

- Nawet nie przeszło mi to przez myśl.- odparł chłopak i ustawił w bojowej pozycji.- Zaczynam na trzy.

🐋Kagura🐋
Było jasne, że przyjaciel nie zgodzi się na wspólny trening i nawet nie miałaś go po co prosić, bo odpowiedź była z góry przesądzona. Nie wiedziałaś tylko dlaczego. Byłaś w jego oczach aż tak słaba? To raczej nie o to chodziło.

Jednak ty nie zamierzałaś tak łatwo odpuszczać. Już ty go jakoś zaciągniesz na ten trening? I już chyba wiedziałaś jak.

Pewnego dnia udałaś się do Mizukage z prośbą, aby przydzielił cię do jednej z misji zaplanowanych na najbliższe dni. Fakt, może i bałaś się załatwiać takich spraw w pojedynkę. Ale po pierwsze Chojuro-sama nke okazał się tak straszny jak przypuszczałaś, a po drugie, miałaś szczytny cel.

Tak więc mimo iż z początku niebieskowłosego zdzIwiła twoja prośba, to po krótkich namowach zgodził się, a ty uśmiechnięta opuściłaś jego bióro ze zwojem w ręku. Pierwszy krok zaliczony. Teraz przyszła pora na drugi.

Wieczorem miałaś jak zwykle spotkać się z Kagurą i byłaś nawet kilka minut przed czasem. Jednak jak się okazało nawet mimo to, nie musiałaś czekać na przyjaciela zbyt długo, gdyż on również pojawił się przed umówioną porą. Najwidocznoej skończył swoje obowiązki nieco wcześniej niż pezypuszczał. A ty oczywiście nie miałaś nic przeciw temu.

Po standardowym przyswitaniu się i krótkim opowiedzeniu jak minął wam dzień, poprosiłaś abyście udali się na plażę, pod pretwkstem, że chciałabyś zobaczyć zachód słońca. Blondwłosy zaś nie miał nic przeciwko.

Zaś w końcu padło wyczekiwane przez ciebie pytanie.

- Co trzymasz w ręku, (imię)-chan?- spojrzał na ciebke ciekawy, a ty odparłaś podekscytowana.

- To? Zwój z misją od Mizukage-sama.- oczywiście nie mogłaś powiedzieć, że sama o niego poprosiłaś, bo wtedy twój plan najprawdopodobniej by nie wypalił.

- Z misją?- powtórzył zaskoczony Karatachi, ale już bez wcześniejszego uśmiechu.

- Mhm.- pokiwałaś lekko głową.- Nie sądzisz, że to wwspaniale? Wreszcie będę mogła się jakoś wykazać i zaprezentować swoje umiejętności.- nadal mówiłaś z podekscytowaniem, a w duchu miałaś tylko nadzieję, że przyjaciel nie przejrzy twojego podstępu.

- To..- widocznie chłopak nke był tym zbyt zachwycony, ale nke chciał też psuć ci dobrego humoru, więc jedynie uśmiechnął się w końcu i powiedział- Gratuluję (imię)-chan.

Zaś ty zawachałaś się lekko. Noe tego się spodziewałaś.

- Nie powiesz mi, że to niebezpieczne, albo, że mogłabym tam spotkać podejrzanych i groźnych typów? Nic?- pytałaś nadal zszokowana. Twój plan nie tak miał wyglądać.

- Nie ma to woększego sensu, skoro sama o tym wiesz, prawda?- spytał, lecz ty wyczułaś, że z jakoegoś powodu jest smutny.

- O co chodzi Kagura-kun?- spytałaś, stając tuż przed nim i przyglądając się mu uważnie. Twn zaś tylko przyznał z troską.

- Po prostu martwię się o ciebie. Noe chcę, żeby coś ci się stało.

W tym wypadku sama musiałaś przejść do działania. Chociaż szanse miałaś marne.

- W takim razie daj mi kilka wskazówek dotyczących walki.- zasugerowałaś powoli.

- Ja... mówiłem ci już, że nie...- chciał zaoponować, jednak w tym momencie mu przerwałaś.

- Proszę...- zrobiłaś najsłodszą minę na jaką mogłaś się tylko zdobyć.

Po chwili milczenia Kagura westchnął cicho i spojrzał na ciebie, a ty już wiedziałaś, że tym razem wreszcie wygrałaś.

- Zgoda, ale tylko ten jeden raz.

Ty zaś z szerokim uśmiechem, nie mogłaś się powstrzymać i rzuciłaś się mu na szyję.

- Arigato!- wykrzyknęłaś głośno i podświadomie poczułaś, że chłopak uśmiecha się lekko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top