,,Pokaz nad rzeką, ze starszym bratem za kulisami"
- MY MAMY STARSZEGO BRATA!? - krzykneliśmy równo z Markiem, wstając z krzeseł. - 6 LAT STARSZEGO!?
- Po pierwsze coś wam mówiłam o krzyczeniu a po drugie tak. Ma na imie Taiyou. Kiedy wasz tata wyjechał do Włoch to zabrał go ze sobą. Teraz pewnie ma 20 lat. - powiedziała.
Obaj patrzyliśmy na nią z otwartymi oczami i nie mogąc uwierzyć w to co powiedziała.
Najpierw nie wiedzieliśmy że nasz tata żyje a teraz dowiedzieliśmy się mamy starszego brata. Ile jeszcze tych tajemnic.
Pow. Axel
- Taa przyjaciel - powiedziałem siedząc przy Juli - Ona chyba nigdy mnie nie potraktuje jak kogoś więcej. - patrzyłem się na nią.
Po chwili do pokoju weszła jakaś dziewczyna. W pierwszej chwili jej nie poznałem ale w drugiej się zorientowałem. Cat. Była w różowej spódnicy, białej bluzce, białym chokerze i brązowych kozakach. Totalne przeciwieństwo Margi. Zdziwiłem mocno jak ją zobaczyłem.
- Co ty tu robisz? - zapytałem zdziwiony.
- Mój tata tu pracuje jako lekarz. Właśnie przechodziłam i usłyszałam co mówisz - podeszła i staneła obok mnie.
- I co ja takiego powiedziałem? - odwróciłem głowe w inną stronę niż ona stała.
- Dostałeś kosza od przyjaciółki, w której się kochasz. Mam racje? - zapytała patrząc na mnie.
- Skąd o tym wiesz? - zapytałem zdziwiony.
- Miałam tak samo. On kochał się w innej a ja próbowałam mu się przypodobać ale on mnie ciągle spławiał ale teraz poznałam innego chłopaka zdecydowanie lepszego od niego. Mam dla ciebie rade jeśli ona kocha kogoś innego to się tylko ranisz. - powiedziała. Może faktycznie przestane się starać. Nie, oczym ja myśle.
- Muszę iść - powiedziałem i wstałem z krzesła.
Ona w tej samej chwili pocałowała mnie w policzek. Zarumieniłem się i szybko wyszedłem. Jak ja jej wogóle nie kocham nawet jej nie uznaje za przyjaciółke. Nie powinna tego robić. Wyszłem z szpitala. Założyłem słuchawki i puściłem muzykę.
Ten telefon jest upierdliwy. Nawet on chce mnie dobić. Przewinołem ją i puściłem następną.
Wszystko jest przeciwko mnie. Ściągłem słuchawki i włożyłem je do kieszeni. Nagle telefon spadł mi na chodnik. Podniosłem go. Weszłem w galerię. I popatrzyłem na jej zdjęcie. Szedłem chodnikiem przeglądając nasze wspólne zdjęcia. Nagle wpadłem na kogoś.
- Drugi raz wkońcu ktoś na mnie wpadł a nie ja na kogoś. - usłyszałem znajomy głos.
- Sory to był tylko przypadek. - Margi się uśmiechneła.
Nagle sobie przypomniałem że za cztery miesiące mogę jej już nie zobaczyć odrazu zachciało mi się płakać.
- Idziemy na boisko? Skoro na mnie już wpadłeś - zapytała wyciągając do mnie ręke
- Jasne - odpowiedziałem, chwyciłem się jej ręki i wstałem.
Poszliśmy razem na boisko. Słońce zachodziło. Nagle Margi upadła na kolana i chwyciła się za głowe.
- Margaret! - mocno się o nią wystraszyłem.
Pow. Margaret
Tylko nie teraz. Cholernie mnie bolała głowa. Drążcą ręką sięgłam do kieszeni po lekrastwo. Otowrzyłam pudełko i wziełam jedną pastylke do ust. Po 5 minutach ból przeszedł.
- Nigdy więcej mi tak nie rób - powiedział Axel.
- Dobrze -powiedziałam.
Widziałam że nie był przekonany.
Time skip następny dzień
- Podanie na lewo - krzyknęłam - a teraz na skrzydło.
Dostałam piłke. Wykonałam swój strzał histasu.
- WILCZY PĘD! - piłka poleciała prosto do bramki i trafiała.
Nagle usłyszałam masę westchnień za sobą. Wszyscy zawodnicy popatrzyli się na most. No tak więcej ludzi się nie dało. To może stwarzać duży problem.
- Coraz więcej osób przychodzi oglądać nasze treningi. - powiedział Nathan
- Ale tłum! - krzyknął Tod
- Dlaczego stoicie? Gramy dalej! - podbiegł do nas Mark.
- A może doczekaliśmy się ich? - zapytał nie pewnie Nathan. Popatrzyłam się na niego zdziwiona.
- Kogo? - podzielił moją ciekawość Mark.
- Fanów a kogo innego - dokończył
- Co!? - krzykneli zdziwieni wszyscy oprócz mnie i Axela.
Raczej szpiegów a nie fanów.
- Fanów, my mamy fanów? - powiedział wzruszony Mark ściskając piłke z gwiazdkami w oczach.
- Patrzcie nawet robią nam zdjęcia - uśmiechnął się Jack
Niech się chwile pocieszą a później wbije im szpilę.
- Czuje się nie pewnie. Kapitanie mogę iść na siusiu? - zapytał cały zawstydzony Jack.
- Nie! Teraz mamy trening trzeba podszlifować nasze kluczowe zagrywki! - krzyknął cały nabuzowany Mark
- Nie ma mowy nie będe ćwiczyła moich ruchów. - prychnełam
Nagle z drogi zjechała na boisko limuzyna Nanami po chwili sama ona z niej wysiadła.
- Margaret ma racje. - chwila czy Nanami właśnie przyznała mi rację!? - Ćwiczenie kluczowych zagrywek jest zabronione.
- Ale dlaczego? - zdziwiła się Cat. Kto by pomyślał że się teraz przejmuje.
- A tobie co do głowy strzeliło! Jak mamy wygrywać następne mecze!? skoro nie możemy regularnie trenować! - wkurzył się Mark
- Nie zauważyłeś tego tłumu? - pokazała palcem na most.
- Kogo ich? To przecież nasi fani - powiedział Mark znowu z gwiazdkami w oczach.
- To nie są nasi fani - powiedziałam podchodząc razem z Axelem do nich. - To są szpiedzy z innych szkół, którzy analizują naszą taktykę.
- Czyli to nie są nasi fani? - wszyscy krzykneli rozczarowani.
- Jesteśmy nieznaną szkołą która pokonała Akademię Królewską. Wzbudzacie zainteresowanie bo trenujecie w miejscu publicznym. - wyjaśniła wszystko Nanami.
- To prawda a skoro trenujemy w miejscu publicznym każdy rywal może przyjść i pooglądać nasze kluczowe zagrywki. Prawda? - zrozumiała Celia.
- Co!? - znowu wszyscy krzykneli rozczarowani.
- O to mi chodzi. Właśnie dlatego macie zakaz. - powiedziała Nanami.
- Nie pozwolimy naszym przeciwnikom oglądać naszych tajnych ruchów - powiedział Axel łapiąc się za podbródek dwoma palcami.
- Jak my bez nich wogóle - zaczoł się znowu wykłucać Mark
- Przestań Mark to jeszcze nie koniec świata. - wzioł od niego piłke - Zawsze możemy ćwiczyć siłe strzałów i stałe elementy gry. - chwycił go za ramię
- Nie ma sprawy będziemy ćwiczyć w takim miejscu gdzie nikt na nie zobaczy - odpowiedział nam Mark z nową energią.
- Gdzie niby chcesz znaleźć to miejsce? - zapytałam
- Tego jeszcze nie wiem. Napewno coś znajdziemy ale najlepiej to zacznijmy szukać - uśmiechnął się
Time skip następny dzień
Wszyscy patrzyli się na most.
- Zebrało się już setki ludzi - powiedział Nathan
- Czyli dzisiaj też nie będziemy trenować nic ciekawego? - zapytał wiewiórka.
- Mecz nie składa się tylko z samych sekretny chce ruchów - przecież wczoraj mówił - wyjdziemy na boisko i będziemy trenować tylko podstawy.
- Ej chłopaki - dyskryminacja - co tam na górze się dzieje? - nagle zawołał Bobby
Wszyscy popatrzyli się w stronę w którą on patrzył. Nagle zobaczyliśmy dwie ciężarówki które zatrzymały się na chodniku obok boiska. Nagle rozłożyły się. Miały satelitę i pełno komputerów a na siedzenia siedziała dwójka chłopaków. Chwila ja ich poznaje.
- Czy to jest lekka przesada nawet jak na szpiegów? - zapytał Max
- Co oni chcą puścić to w telewizji? - zapytał Todd
- Albo wywołać wojnę - dopowiedział Timmy
Celia szybko ich przedstawiła. Miałam rację to gracze Liceum Mechatronikum.
- Też myślicie że wiedzą o nas wszystko czarno widzę następny mecz - powiedział zirytowany jak zawsze Kevin i pobiegł na boisko.
- Nie przejmujmy się nimi, chodźmy ćwiczyć strzały - powedział Axel i też poszedł za nim ja tak samo.
Po chwili reszta do nas dołączyła. Po godzinie ta dwójka cyborgów się wkurzyła i zeszła do nas.
- Dlaczego tutaj przyślicie? My tutaj trenujemy i macie opuścić do boisko! - podbiegł do nich Mark.
- Byliśmy ciekawi dlaczego nie trenujecie swoich zagrywek? - zapytał bramkarz. Japierdole.
- Nie ma sensu się z nimi ukrywać - powiedział Neil
- Przestudiowaliśmy was i oceniamy was na 2 -. Wasze prawdopodobieństwo przegranej wynosi prawie 100%. - dopowiedział Thomas
- Tego nie wiecie dopóki nie zagramy ze sobą - odpowiedział im Mark.
- Dzieciaku, nie macie co liczyć my was zgnieciemy jak robale - powiedział do niego Neil. Co żeś powiedział!? Ja tylko mogę tak do nich mówić! I nikt tak nie będzie mnie nazywał! Inni też zaczeli się buntować.
- Jak się nas nazwałeś!? - wkurzył się Mark aż dosłownie cały płoną. - Natychmiast przeproście!
- Jak mamy przepraszać za prawdę? - zapytał Thomas Neila. Japierdole.
- Mówiłem że oni nas nie zrozumieją - odpowiedział mu. Zgasili Marka. Jak można być takim debilem?
- Nie daruje wam tego! Chcecie zobaczyć nasze zagrywki!? To zagrajmy tu i teraz - wkurzył się pożądnie.
- Skoro chcecie - odpowiedział Neil
- Każda drużyna ma po jednym strzale liczą się i dobre ataki i obrony, jasne? - wytłumaczył im Mark
- Nie widzę sensu w tej śmiesznej zabawie - skrytykował go Feldt.
- Mam w nosie to co sobie tam widzisz nie daruje wam tej zniewagi - odegrał mu się.
- Możesz trochę jaśniej? - zapytał bramkarz.
Mark był już na granicy swojej wytrzymałości. Zaczoł im znowu tłuc od początku o co chodzi.
- Chcesz mierzalnie sprawdzić nasze umiejętności? - zapytał Feldt
- Tak, właśnie o tym mówie
- Teraz rozumiem - odpowiedział
Mark zrobił swoją minę tryjumfu a reszta zirytowała się razem ze mną.
- Nareszcie mamy jakiś postęp - krzyknął podniecony Mark.
Po chwili Raimon stał na boku a Neil, Thomas i Mark byli na przeciwko siebie na boisku. Zaczynał Neil i Thomas. Nie wiem po co mieli strzelać razem skoro zaczeli nas wcześniej obrażać. Zaczeli biegnąć na bramkę. Po chwili Niel za plecami wyrzucił piłkę do góry. CHWILA TO NIE MOŻLIWE! Wyskoczyli razem do góry obracając się wokół własnej osi a pod nimi wystrzeliły słupy ognia.
- To niemożliwe! - krzyknełam
Tylko Axel wiedział o co chodzi. Reszta popatrzyła się na mnie zdziwiona.
- Ogniste Tornada! - krzykneli
Mark próbował obronić to Boską Ręką ale nie udało się.
- Skopiowali nasz ruch! - znowu krzyknełam.
- Jak to wasz ruch? - zapytał Max
- Opracowaliśmy go w Kirkwodzie ale tylko tam go używaliśmy. - wytłumaczył Axel
- Czyli nie tylko nas obrażaj ale także skopiowali nasz ruch - powiedział i poprawił swoje okulary Willy.
Pierwszy raz się zgadzam z tym mangozjebem. Ale skąd do cholery wpadli na taki pomysł? Teraz nasza kolej. Weszliśmy na boisko a Thomas stanął na bramce. Raimon nas dopingował mówiąc że kopia nie dorówna orginałowi. Wykonaliśmy nasz strzał ale ten Feldt go obronił swoją techniką histassu.
- I za to mamy was przepraszać? Żałosne - powiedział Neil i sobie tak po prostu poszli.
Time skip po treningu
Mela pokazała nam cały skład i opisała jak grają. Mark się temu przyjżał.
- 0 0 0 czy ktokolwiek strzelił im bramkę? - zapytał Mark
- Nie odkąd ten cały Feldt został bramkarzem nie stracili żadnej bramki - powiedziała Mela
No tak przecież jak my z nimi graliśmy to był inny bramkarz. Siedział na krześle i trzymałam piłkę.
- Czyli my będziemy pierwsi kto im strzeli. - uśmiechnął się Mark.
- Pragnę Ci przypomnieć że skopiowali nasz i to jeszcze nic ale wiedzą jak go zatrzymać - zgasił go Kevin
Pierwszy raz ofiara losu ma rację.
- Czyli Smocze Tornada i Zrzut Inazumy też znają - zrobił swoją minę zamyśloną Axel.
Totalnie nie wiem co zrobić.
- Mam pomysł wymyślimy nowy ruch! - jak ten coś palnie.
- Nie pamiętasz ile nam zajeło opracowanie poprzedniego!? - wkurzyłam się i walnełam otwartą pięść w stół wstając. On się trochę przestraszył.
- A poza tym musielibyśmy ćwiczyć nad rzeką nasi przeciwnicy odrazu by go poznali - poparł mnie Kevin. Jak miło. Sarkazm.
- Nie wiem co zrobić. - powiedział zrezygnowany Mark
Po chwili weszła Hikari
- Słuchajcie Nanami chce się z nami spotkać.
Time skip trochę później
Staliśmy przed jakąś kopułą z znakiem Raimona. Willy zaczoł się wymądrzać. Wszyscy czuli się nieswojo. Nagle drzwi się otworzyły i wyszła z nich Nanami. Na początku wszyscy się wystraszyliśmy ale ona powiedziała żebyśmy poszli za nią. Weszliśmy do środka a za nami zatrzasnęły się drzwi. Zeszliśmy jakimiś schodami po których były następne drzwi. Otworzyły się a naszym oczom ukazały się jakieś dziwne maszyny. Nanami wszystko nam wytłumaczyła. To był najgorszy tydzień w moim życiu pod względem treningów.
Przepraszam bardzo wszystkich że rozdział tak długo się nie pojawiał ale problemy prywatne i brak czasu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top