,,Nowe wyzwanie"
Od kiedy odszedł Nakata wszystko się zmieniło. Musiałam pod budowywać drużyne na duchu. Tak samo musiałam wymyślać strategie na mecz. Teraz widze że wszystkim obraczaliśmy naszego kapitana. Nie długo po odejściu postanowiliśmy też opracować z Fidio nową technike ofensywną. Miała mieć połączenie wysokości Wilczego Tornada i siły Mieczu Odyna. Trenowaliśmy ją na boisku. Po 3 godzinach postanowiliśmy zrobić sobie przerwe.
Zrobiliśmy sobie przerwe i usiedliśmy na trawie. Nagle Fidio mnie zapytał:
- Jak zaczełaś grać w piłke?
- Wiesz piłka uratowała mi życie. - odpowiedziałm mu siadając w siadzie prostym, podpierając się z tyłu rękami i popatrzyłam się w niebo.
- Jak to? - zdziwił się
- Kiedy byłam z mamą i z bratem na Okinawie. Zobaczyłam pieska w stercie belek. To była Błyskawica. Kiedy go wyciągłam jedna z belek prawie na mnie spadła ale jakiś chłopak kopnął w nią piłką, ta deska poleciała na bok i mnie uratował. Dlatego zaczełam grać w piłkę nożną później znalazłam notes dziadka i już na dobre zaczełam grać. - patrzył na mnie z otwartymi oczami.
- Rozumiem, już wiem dlaczego tak kochasz ten sport.
- Ale ja go nie kocham z powodu że mi uratował życie ja gram dlatego że go uwielbiam. Kopiesz piłkę z przyjaciółmi i sprawia ci to radość. Możesz ciągle się rozwijać i polepszać swoje umiejętności a przy okazji poznajesz mnóstwo wspaniałych ludzi. Możesz też rozgrywać wspaniałe mecze i walczyć o piłke cały czas.
- Ty naprawdę kochasz piłke nożną. Mogłabyś o nim mówić całymi godzinami prawda?
- Tak. Gramy dalej? - zrobiłam swój szeroki uśmiech.
- Chyba nie mam wyjścia skoro jak chcemy opracować ten strzał przed eleminacjami krajowymi. - wstał
Po sekundzie ja też wstałam. Nagle poczułam mocny ból głowy. Ból był nie do zniesienia. Chwyciłam się za głowe i przykucnełam.
- Margaret!? Wszystko w porządku? - przyklęknoł obok mnie i się mnie tak jakby chwycił.
- T-tak nic mi nie jest. Tylko troche zakręciło mi się w głowie. - powiedziałam niepewnie ale po chwili dodałam - nie musisz się martwić. - wstałam. Widziałam że on nie był tego pewny. Jeśli taka sytuacja się powtórzy... poszłam na boisko. On po chwili do mnie dołaczył. Postanowiliśmy że nasz strzał będzie się nazywał Strzały Aresa. Postawiłam piłke na boisku. Skończyliśmy naszą technike ale w ostatnim torze lotu piłki traciła swoją moc. Zaczeliśmy od początku. Piłka była w miejscu łączącym. Podskoczyliśmy do góry i kopneliśmy piłke do góry nogami.
- STRZAŁY ARESA! - znowu nie wyszło
Po kolejnych próbach znowu nam się nie udało.
- Czegoś brakuje ale czego? - zastanowiłam się.
Paolo nic nie powiedział. Też się nad tym zastanawiał.
- Wiem - powiedziałam przy okazji pstrykając palcami. - Na początku brakuje zebrania energii.
- W jakim sensie? - zapytał nic nie rozumiejąc
- Tak jak przy Mieczu Odyna. Na początku zbiera się energia w piłce a dopiero później kopiesz.
- Faktycznie, nie ma tutaj punktu zaczepienia.
- Możemy zrobić że przed wyskoczeniem do góry. Skrzyżujemy ręce a później je szybko rozplątamy. Wiesz w jakim sensie?
- Tak. Spróbujmy. - powiedział i wzioł kolejną piłke z kosza na piłki.
Ustawiliśmy się na pozycjach tyłem do siebie i piłke w punkcie łączącym. No to zaczynamy! Skrzyżowaliśmy ręce przed sobą i szybko je otworzyliśmy. Piłka zaczeła się unosić w słupie światła do góry i zaczeły wbijać się w nią strzały. Podskoczyliśmy do góry, zrobiliśmy salto w tył i kopneliśmy piłke do góry nogami.
- STRZAŁY ARESA! - piłka poleciała do siatki w słupie strzał.
- Tak! UDAŁO NAM SIĘ! - krzyknełam
Przybiliśmy sobie żłówika
- Pokażemy to na następnym meczu! - powiedział Fidio.
- Napewno - uśmiechnełam się
Następnego dnia wracałam z Marco i z Fidio ze szkoły. Ponieważ podstawówka i gimnazjum są w tym samym budynku.
- Margaret, Fidio może stworzymy razem technike? - zapytał Fidio
Naprawde? Dopiero co jedną skończyliśmy.
- Tylko że... - zaczoł mówić Fidio ale ja mu przerwałam i rzuciłam mu wrogie spojrzenie.
- Możemy spróbować - szybko dodałam.
O zrozumiał o co mi chodzi.
- Możemy zostać po treningu i potrenować - powiedział Fidio.
- Zgadzam się - powiedział Marco
- Ja tak samo - dopowiedziałam się
Time Skip 2 tygodnie później
- ŚWIATŁO
- HELIOSA! - piłka poleciała w słupie promieni słonacznych do siatki.
- Tak, wkońcu nam się udało! - krzyknełam
Paolo pokiwał głową.
- Teraz tylko musimy wygrać Trofeo d'Italia.
- Hai - powiedziałam i się uśmiechnełam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top