„Geniusz wraca do żywych"
Trenowałam z Markiem przy wieży Inazumy. Słońce już zachodziło a Błyskawica i Pikachu spali przy ławce zwinięci w kłębek. Po chwili Mark oberwał mocną oponą i wywalił się na plecy.
- Co jest? - nagle usłyszałam zdziwiony głos Jude'a. Popatrzyłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam Jude'a i Axela.
- Wiedziałem że Mark i Margaret tu będą - odpowiedział mu Axel.
- Cześć panowie jak tam leci? - zapytał Mark trochę stękając.
Po krótkim czasie siedzieliśmy na ławce. Axel tylko stał a ja patrzyłam się na zachodzące słońce.
- Jej nie wiedziałem że trenujecie w takich sposób - powiedział Jude i popatrzył się na Marka.
- Uważam że każdy bramkarz powinien mieć silne mięśnie. Poza tym puściłem bramkę więc muszę nad sobą pracować - popatrzył się w niebo - Nie chciałbym aby to się powtórzyło.
- A ja muszę ćwiczyć swoje strzały żeby były silniejsze i bardziej precyzyjne - powiedziałam i popatrzyła się na zachód słońca. Axel nikt się nie odzywał.
- Powinniście trochę odpuścić. Głupio by było gdyby złapalibyście kontuzję przed meczem - powiedział Jude. To było okrutne.
Oczywiście zaczął gadać o naszym dziadku i o treningu od małego. Tak samo jak zmienili swoje życie po meczu z Królewskimi albo reakcja Marka jak Jude pojawił się na meczu. Na końcu podali sobie ręce. Westnęłam.
Time skip 3 dni później
Mieliśmy trening na boisku koło szkoły. Każdy dawał z siebie wszystko ponieważ to był już pół finał. Ciekawa jestem z kim zagramy. Po chwili dostałam piłkę.
- Anioł Śmierci! - strzeliłam na bramkę.
- Ognista Pięść! - Mark próbował obronić ale nie udało mu się.
Jednak piłka odbiła się od słupka i poleciała pod nogi jakiegoś chłopaka. Ch-chwila to niemożliwe! Zaczął biegnąć na bramkę razem z piłką. Ominął pomocników i stanął przed bramką. Mark klasnął w dłonie przy okazji stanął w pozycji bramkarskiej.
- Próbuj szczęście - powiedział pewny siebie.
- Spirala Strzału! - brązowowłosy chłopak strzelił swoją techniką histasu.
- Boska Ręka! - ale Mark zatrzymał ten strzał swoją.
Erick był pod wrażeniem i wszystkim był zainteresowany. Nie myślałam że go jeszcze spotkam. Po chwili Erick podszedł do mojego ukochanego braciszka.
- Ale obrona - pochwalił go.
- Wiesz co gdybym nie wyszedł tak daleko z bramki strzelił byś mi gola - powiedział Mark, biorąc piłkę do rąk.
- Znacie niesamowite ruchy. - westchnął głęboko - Szkoda że moja drużyna ze Stanów nie może tego zobaczyć.
- Jak to? To ty grasz w Stanach w piłkę? - widziałam u niego te iskierki w oczach jak o tym słuchał.
- Tak - przytaknął mu Erick - Nie chce się chwalić ale pare lat temu wygrałem mistrzostwa kraju młodzików - czemu mi się Orpheusz przypomniał.
- Słyszałem o nim - wtrącił się do nich Jude - To chłopak z Japonii który dostał się do reprezentacji USA w piłce nożnej. Mówią że to geniusz footballu. - on się tylko uśmiechnął a inni odrazu zaczęli coś gadać między sobą.
- Grasz tak jak kiedyś - podeszłam do niego.
- Dobrze Cię widzieć Margaret - odpowiedział mi Erick.
- Ciebie też. - odpowiedziała i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Co Cię tu sprowadza?
- Wy się znacie? - w tej samej chwili Mark nam przerwał. Prychnęłam.
- Poznaliśmy się na jednym z meczów. To twoja nowa drużyna? - popatrzył się na mnie jak tylko odpowiedział Markowi.
- Tak - odpowiedziałam mu krótko.
Po chwili cały Raimon się zebrał koło nich. Po chwili jakoś udało mi się wydostać z tego zgiełku. Całą fryzurę mi rozwalili i miałam jak jakiś potwór włosy na twarzy. Gdy tylko to ogarnęłam zobaczyłam że Hikari i Bobby przyszli. Gdy tylko Mark do nich podszedł i zaczął coś tam gadać, Erickowi się udało wydostać z tego czegoś i mocno przytulił Hikari. Chwila już ta układanka mi się układa co on mi powiedział a oni wszyscy nie wiedzieli o co chodzi. Bobby się wkurzył trochę na niego ale po chwili odrazu go poznali. Po chwili wznowiliśmy trening a tamta trójka siadła na ławce żeby porozmawiać. Chociaż po dosłownie 10 minutach Mark do niego zawołał czy nie chce z nami zagrać. Ja nie wierzę już w tego faceta ale Erick się zgodził. Później Mark i Erick na zmianę jeden strzela drugi broni i tak chyba z 2 godziny to robili. Ja siedziałam i patrzyłam się na nich w siadzie skrzyżnym. Później wpadli jeszcze na genialny pomysł. Oczywiście sarkazm. Żeby wykonać Trój Pegaza którego i tak nie użyją. Dzisiejszego wieczoru też Mark zaprosił całą drużynę do nas i urządziliśmy grila. Następnego dnia Erick miał wylot wieczorem dlatego długo trenowali ale Hikari wpadła na pomysł aby stanąć na linii przecięcia.
(Erick biegnie prosto, Mark od prawej, a Bobby od lewej, w tym samym momencie zaczynając i po chwili przecinają się dzięki czemu pojawia się niebieskie płomienie, a piłka leci do góry. Po chwili z płomieni kształtuje się pegaz z rozpostartymi skrzydłami, a Erick wraz z Markiem i Bobbym skaczą i uderzają piłkę - każdy ze swojej strony, ale od góry.)
Może im się tym razem uda bo tak trenowali od 2 godzin. Spróbowali od nowa i im się to udało. Wkońcu. Cieszyli się jak małe dzieci.
Time skip wieczorem
- Trzymaj się Erick! Mam nadzieję że jeszcze kiedyś zagramy - krzyknął Mark w niebo, gdzie leciał samolot.
Stałam z nim i Hikari po chwili za plecami usłyszeliśmy głos... Ericka!?
- Ja też - odwróciliśmy się do niego i zobaczyliśmy go z walizką.
- Co ty tu robisz? - zapytał zdezorientowany Mark a po chwili Hikari z pytaniem co się stało. Ja tak samo byłam zdziwiona.
- Za dobrze mi się gra w piłkę żeby wracać do domu. Zostanę z wami jeszcze trochę. Nigdzie nie lecę. - po chwili rozerwał swój bilet. - Macie w sobie tyle pasji że a chce mi się z wami grać więc postanowiłem zostać i czegoś się od was nauczyć. - ścisnął dłoń w pięść.
- Chcesz dołączyć do naszej drużyny? - zapytał podekscytowany Mark.
- Tak. Myślisz że mogę? - zapytał Erick.
- No pewnie! - podali sobie ręce.
Po chwili cała drużyna nas otoczyła i zaczęli mówić ale to fajnie. Ja też się w sumie cieszyłam że dołączył.
- Hej kochani! - nagle usłyszeliśmy krzyk Meli. Odrazu się do niej odwróciliśmy a ona przybiegła cała zdyszana i musiała na chwilę złapać oddech. - Ogłosili z kim zagramy następny mecz!
- No to mów - powiedział Mark.
- Naszym kolejnym przeciwnikiem będzie - popatrzyła się na mnie i na Axela - Liceum Kirkwooda.
O nie tylko nie oni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top