nagi, czy ty istniejesz naprawdę?
Od dnia wypadku minął rok, byłam przez ten czas w szpitalu, najpierw tym normalnym, później psychiatrycznym. Pomieszało mi się konkretnie, wiedziałam, że nie będę chodzić i nie chciałam ćwiczyć. Widziałam różne postacie, słyszałam głosy nikt mi nie chciał uwierzyć, gdy powiedziałam, że widziałam Damiana.
Kilka miesięcy później
Pył piękny czerwcowy poranek, obudziłam się, dzięki słońcu, które przebijało się przez moje okno. Był to pierwszy dzień po wyjściu ze szpitala, nadal jednak nie podjęłam walki o sobie, wciąż poruszałam się na wózku. Czołgając się po łóżko, by przejść na wózek inwalidzki poczułam ogromny ból.
Jakby mnie coś wciągało od środka
-- chodź do mnie...- usłyszałam cichy szept, bałam się odwrócić głowę. Głos był piskliwy i krótki tekst jaki dobiegł do mnie został zakończony szaleńczym śmiechem.
-- nie znowu i się wydaje... To wytwór mojej wyobraźni.... Zaraz... Zaraz mi przejdzie.- starałam się uspokoić, by odwrócić uwagę od pojawiających się myśli, które przyprawiały mnie o dreszcze.
Czy prędzej próbowałam wejść na wózek i pojechałam do łazienki. Było ciężko nie powiem, ale po godzinie dałam radę się umyć i przedostałam się do kuchni. Zrobiłam śniadanie, włączyłam serial i nagle ujrzałam na stole małego pełzającego węża. Zaczęłam piszczeć. Zrobiłam zdjęcie, które przesłałam Hanah z prośbą by przyszła do mnie poszukać, czy cos jeszcze na mnie czekało w domu. Gdy pisałam z przyjaciółką stworek się odwrócił.
Miał ludzką twarz, i ręce plunął we mnie czarna mazią. Byłam w szoku, a w jeszcze większe zdziwienie wprawił mnie fakt, że to mówi. Dosłownie powtórzył to samo zdanie, jakie usłyszałam będąc w łóżku.
Pogrążona w lekturze na temat pół węża pół człowieka podjechałam do drzwi by je otworzyć przyjaciołom. W przerażeniu napisałam do bliźniaków oraz Oliviera co pojawiło się w moim mieszkaniu. Niestety standardowo, gdy nie byłam sama zwierzątko postanowiło się ulotnić.
Zdjęcie, które przesłałam Hanah niestety okazało się nie wystarczającym dowodem na to co mówiłam. Z informacji zapisanych w internecie wynikało, że to coś to nic innego jak nagowie. Agresywne, legendowe stworzenie...
Kolejne dni starałam się spędzać ze znajomymi ciągle żyjąc nadzieją na pojawienie się nagi ponownie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top