jak zostać królową wie tylko ona
Oczywiście napad uszedł nam na sucho,w rekawiczkach wzięliśmy pieniądze, paliwo, to co uznaliśmy za potrzebne, a kasjerowi kazaliśmy dotykać produkty by odbić jego odciski palców i uciekać.
Amelia pov's
Nawet się nie zorientowałam kiedy minęły dwa tygodnie od ostatniego kontaktu z Damianem. Zajęłam się sobą, spotykałam ze znajomymi, pracowałam. Aż w końcu ktoś zapukał do moich drzwi. Ten postawny mężczyzna, który czekał na mnie ostatnio w kafejce stał teraz w moich drzwiach, wpuściłam i zaproponowałam coś do picia. Usiadł na kanapie i poprosiłbym go wysłuchała, zaczął się tłumaczyć co robił przez całe dotychczasowe życie. Nie ukrywałam, że byłam przerażona ale pewnej części mnie to imponowało, zawsze chciałam poznać mafię, dużo czytałam o tych ludziach, słuchałam opowieści starszych dzieciaków z domu dziecka. Znałam kilku gangsterów ale nie starszych niż 18 lat. A teraz dowiaduje się, że zakochany we mnie mężczyzna jest jednym z nich.
Zapytałam, czy mogłabym wziąć udział w jednej z jego akcji. Był w szoku podejrzewał, że był przygotowany na odrzucenie z mojej strony. Oczywiście zdawałam sobie sprawę z tego, że musi mi zaufać i powinnam się wykazać, więc nie naciskałam. Poprosiłam go tylko, by mnie informował i gdyby potrzebował pomocy to zawsze ma we mnie wsparcie.
Po chwili namysłu nad moimi słowami wstał i się odezwał.
-co powiesz na naukę strzelania? Znasz się na broni?- Zapytał poprawiając włosy.
-staje stabilnie, dominującą ręką łapę klamkę, wskazujący daje za spust, który trzymam w pozostałych, wspomagam się drugą ręką...
-taka mądra jesteś?- zapytał rzucając mi pistolet.
Wyjęłam magazynek, by nic nikomu nie zrobić, zapałam go jak na strzelca przystało i strzeliłam w niego. Był w szoku, widział w moich oczach przerażenie, ale też determinację. Pochwalił mnie i pojechaliśmy na strzelnice, uczył mnie strzelać z innych broni, oczywiście na początku paliłam głupa ale później wzięłam się w garść i całkiem nieźle mi szło. Co prawda z większymi strzelbami miałam problem, gdyż były za ciężkie ale starałam sis tego nie pokazywać.
Poznał mnie póki co z Rufusem, Jezu jak ja się go przestraszyłam. Ubrany w szary dres, wysoki, łysy mężczyzna, miał głos jakby palił od urodzenia, stanęłam za Damianem, który pękał ze śmiechu. Zaczął mi tłumaczyć, że mam się uspokoić bo jego kumple mnie nie skrzywdzą. Jednak nie wiedział, że to właśnie jego kumple mnie porwali, pobili i najprawdopodobniej to Rufus był ojcem mojego nienarodzonego dziecka...
Mężczyzna był w szoku, gdy zobaczył z kim przyjechał Damian. Wiedział, że to ja byłam jego ofiarą i bał się, coś powiem, dlatego poprosił mnie na nim pod pretekstem oprowadzenia po ich fabryce.
- słuchaj roszpunko bardzo cię przepraszam za to co kiedyś zrobiłem, ale jak Danny się o tym dowie, to powtórzę sytuację. Rozumiesz?
-milczenie ma swoją cenę mój drogi...- miałam nogi jak z waty, ale postanowiłam, że nie dam mu się zastraszyć....
Oprowadził mnie i wróciłam do chłopaka, z którym przyjechałam. Liczył pieniądze w aucie, przerwał gdy mnie zobaczył i zapytał czego potrzebuję z galerii. Trochę pośmieszkowałam kiedy ruszył jechaliśmy rozmawialiśmy i zaczęłam wymieniać najdroższe ciuchy, natomiast gdy dojechaliśmy do miejsca nie było mi do śmiechu.
Zabrał mnie do Ringstrassen Galerien- najdroższej galerii w Wiedniu.
- żartuje, nie jesteś frajerem, którego chce ciągnąć na kasę. Wracajmy, albo chodźmy na spacer.- powiedziałam pstrykając go w nos.
- spłacisz w naturze albo się wykażesz na najbliższej akcji- powiedział puszczając mi oczko.
Wysiadł z auta otwierając mi drzwi i podając rękę. Wysiadłam i zaciągnął mnie do centrum handlowego. Kupił mi komplet bielizny, więc ja kupiłam mi koszulę i krawat. Lubiłam jak chodził ubrany inaczej niż w dres. Zjedliśmy sushi i poszliśmy na spacer. Wychodziłam z założenia, że skoro on dla mnie coś robi, ja dla niego też. Wieczorem zapytałam czy woli iść do muzeum czy motylarni.
-muzeum, bo motyla to pewnie będę niósł z powrotem do auta. Zasypiasz na stojąco, wracajmy już. - zaczął się śmiać
-to najpierw kawa potem muzeum, rozumiem... -bardzo chciałam spędzić z nim wieczór, nie byłam zmęczona. Znaczy byłam, ale są sprawy ważne i ważniejsze prawda?
Po 2 godzinach wróciliśmy do auta, odwiózł mnie do domu i zapytał czy zrobię sobie jutro wolne w pracy bo ma dla mnie bojowe zadanie...
- nie ma szans, mogę wyjść wcześniej, ale muszę się tam pojawić. Jest weekend, wiec nie zostawię pracowników samych na cały dzień. Mają rodziny i też chcą iść do domów.
-o 15 jestem po ciebie pasuje? - zapytał na co przytaknęłam.
Napisałam do każdego z pracowników, że pracujemy jutro od 7 maksymalnie do 15, więc o 14 mogą sprzątać żeby nikt nie siedział po godzinach. I osoba, która pojawi się pierwsza w pracy pisze kartkę z informacją dla klientów, że knajpa jest czynna krócej.
Pracowaliśmy na 2 zmiany: 7-15 i 14-22, szło się dogadać jeśli ludzie byli w porządku, dawałam wolne mogli się spóźnić czy zamienić między sobą godzinowo. Potrzebowałam ludzi chcących pracować i za to płaciłam, a nie kogoś, kto liczył na pieniądze za stanie i ciągle chodził na zwolnienia.
Jak zwykle to ja byłam przed 7 i napisałam kartkę na drzwiach lokalu. Obsłużyłam 2 osoby i pracownicy zaczęli się schodzić, ruch był niesamowity, bardzo szybko minął dzień, była równa 15 gdy zamykałam drzwi. Puściłam swoich ludzi po 14, nie kazałam sprzątać, wolałam zdobić to sama i poczekać na Damiana.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top