czy było warto?
Olivier to 26 letni Nowojorczyk. Wysoki brunet o ciemnych oczach i zbudowanej posturze.
Przeprowadzając z nim rozmowę kwalifikacyjną zauważyłam że mamy bardzo podobny pogląd na świat.
Był z jednej strony przebojowy, lubiący wyzwania i ryzyko, ale z drugiej wrażliwy i szczery. Potrafił rozmawiać z ludźmi, znał psychologie mowy ciała, ten ambitny i kreatywny chłopak pomógł mi dobrać odpowiednią nazwę, gdyż wahałam się między BOOKS CAFE a LIBRARY CAFFE
-Bardzo miło będzie mi gościć cię w firmie, zapraszam jutro na 11.- powiedziałam z uśmiechem, po czym uścisnęłam chłopakowi dłoń.
Odpowiedział uśmiechem i dzień później pojawił się o umówionej porze, przyprowadził ze sobą rudego kota twierdząc, że to przybłęda I pewnie wyczuł jakiego kanapki. Czworonóg zadomowił się w knajpie, zjednał sobie klientów, dzięki czemu miejsce było jeszcze bardziej przytulne. Olivier parzył świetne latte, a w połączeniu ze swoją urodą i umiejętnością komunikacji zyskał sympatię ludzi w bardzo krótkim czasie co skutkowało napiwkami I jeszcze lepszą reklamą kawiarni.
W pracy oboje bywaliśmy całe dnie, co zaskutkowało coraz lepszym kontaktem. Dużo rozmawialiśmy- głównie o życiu, dowiedziałam się, że rodzice Oliviera są Polakami, ale wyjechali za granicę do pracy i on urodził się w Nowym Jorku.
Po roku znajomości zaprosił mnie do siebie, zamówił kolację z chińskiej knajpy, włączyliśmy film i rozmawialiśmy przy winie do późna.
Było świetnie do momentu, gdzie poczułam jego dłoń na moim kolanie. Nie ukrywam, że pod wpływem alkoholu nie protestowałam, złapaliśmy kontakt wzrokowy co zaskutkowało uśmiechem na mojej twarzy. Chłopak to odwzajemnił po czym popatrzył mi na usta, następnie jego wzrok wrócił do poprzedniej pozycji. Znowu poczułam to głębokie, przeszywające spojrzenie.
Miał w sobie coś, co przyciągało, hipnotyzował. Pocałowaliśmy się i chwycił mnie za rękę sugerując bym usiadła na jego kolanach. Jedna ręką trzymał mnie za talię, a drugą ogarnął włosy z mojego czoła i złożył na nim pocałunek. Moje nogi zwisały zza jego pleców, dałam mu buziaka w szyję lewą ręką głaszcząc jego policzek a prawą położyłam na głowie chłopaka delikatnie drapiąc paznokciami. Zsunął swoją rękę z mojej talii gładząc mnie po udzie. Całował w usta, szyję, dekolt... Błądził rękami po moich udach.
- mogę? - zapytał podwijają mi sukienkę
- tak, nie chce tylko byś się rozczarował. Nie mam doświadczenia...- powiedziałam zmieszana
-to nic, po prostu mów mi jeżeli cię zaboli.- powiedział dając mi buziaki w usta
- Załóż gumkę... Co będzie jeśli wpadniemy? Będziesz w stanie być ze mną i wychować dziecko, czy więcej się nie zobaczymy?
- ufasz mi? Czy naprawdę myślisz, że zostawił bym kobietę, która zaufała mi swoim ciałem?- powiedział wstając i kładąc mnie na łóżku. Sięgnął do szafki nocnej i wyciągnął prezerwatywy.
Po skończeniu stosunku podziękował mi i poprosił bym była jego kobieta już na zawsze. Poszliśmy się umyć po czym również podziękowałam i wtuliłam się w niego zasypiając...
Z rana obudził mnie zapach pancake'ow i kawy. Założyłam jego koszulkę i przytuliłam go od tyłu. Co zaskutkowało uśmiechem i buziakiem w głowę.
-bardzo żałuję, że musiałem wczoraj zmyć twój zapach z siebie... Naprawdę byłaś wczoraj wspaniała
-tez mi się podobało mimo braku porównania myślę że ty całkiem nieźle wypadłeś- puściłam mu oczko pokazując język
To nie było tak że był moim pierwszym chłopakiem. Od 12 oku życia w domu dziecka byłam w paczce przyjaciół, gdzie każdy z każdym się dotykał, całował... Czasem doszło do zrobienia loda albo minety czy po prostu seksu.
Ale Olivier był kimś kogo kochałam naprawdę...
Po zjedzeniu śniadania posprzątaliśmy, potem chciałam obejrzeć z nim komedie i wyszliśmy na spacer, a później odprowadził mnie do hotelu. Zaprosiłam go na górę by wypić razem herbatę ale powiedział, że jedzie na zakupy i do rodziców. Pożegnaliśmy się i mieliśmy spotkać się następnego dnia w pracy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top