Klasa Nocna
*P.O.V. Kagome*
Ci ja tu właściwie robię?! To było jedno z wielu pytań, które zaprzątały moje myśli. Byłam... Zdziwiona... Tak. To dobre określenie. Zdziwiona, zniesmaczona i - co najważniejsze - zirytowana. To zabawne, ale od momentu, w którym przekroczyłam próg tej szkoły, właśnie te uczucia towarzyszą mi najczęściej. Heh. Ktoś mógłby zapytać dlaczego właściwie odczuwam je akurat teraz. Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Otóż stoję właśnie przed bramą akademika klasy nocnej, a raczej przed rozkrzyczanym i - jak na ludzi - dość brutalnym tłumem. Najbardziej jednak ciekawiło mnie to, jakim cudem te Banshi (tzn. Krzyczący upiór) jeszcze nie pozabijały się nawzajem... Odpowiedzi na to pytanie raczej nie otrzymam zbyt szybko. Nagle wpadłam na świetny pomysł...
*Koniec P.O.V. Kagome*
*P.O.V. Zero*
Doszliśmy przed bramę Akademika Księżyca. Półmrok, rozkrzyczane idiotki próbujące zobaczyć i dotknąć uczniów klasy nocnej nie licząc się z kosztami, Yuuki nie dająca sobie rady... Tak. Wieczór jak każdy inny. To znaczy byłby, gdyby nie pewna osoba stojąca u mego boku. Muszę przyznać, że wyglądała dość... Zabawnie. Lekko rozdziawione usta, uniesione brwi i nieznacznie poszerzone oczy. Pewnie nigdy w życiu nie widziała tylu fanatyków w jednym miejscu. Nagle na jej twarzy zagościł złośliwy uśmieszek. W jej oczach dostrzegłem ten charakterystyczny błysk, który pamiętam z młodzieńczych lat. Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że taki wygląd nie oznacza nic dobrego. A na pewno nie dla osoby, do której był on kierowany. W tym wypadku był to tabun piskliwych dziewczyn. Znam ją dość krótko, ale wiem, że coś planuje.
- Zero?
- Hmm... - dałem jej znak, że słucham.
- Graj ze mną. - no teraz, to zbiła mnie z tropu. W co tak właściwie mam z nią grać? Wyrwała mnie z transu przeraźliwym gwizdem. Skrzywiłem się. Świetnie. Jakby mało było mi pisków tych przeklętych idiotek. Wszystkie dziewuchy spojrzały w naszą stronę. Gdy spostrzegły Kagome momentalnie ucichły i zaczęły nasłuchiwać co ma do powiedzenia. Nie rozumiem dlaczego, ale wszyscy uczniowie klasy dziennej oprócz mnie i Yuuki traktują ją jak jakiegoś boga. Słuchają wszystkiego co powie i są gotowi zrobić wszystko o co tylko poprosi. Moim zdaniem to trochę dziwne.
- Przepraszam, że przeszkadzam moje drogie, ale mam wam coś bardzo ważnego do powiedzenia... - zaczęła słodko. Zbyt słodko. Nie wiem, co chodzi jej po głowie, ale z pewnością jej pomogę. O ile będę mógł popatrzeć na wyniki z bezpiecznej odległości.
- Widzicie... Zauważyłam, że bardzo lubicie uczniów klasy nocnej. Ośmielę się stwierdzić, że wręcz ich ubustwiacie. Czyż nie mam racji? - nadal mówi zbyt słodko...
- To prawda. - wydarło się jakieś babsko z tłumu. Kaggie - bo od dziś będę ją tak nazywał - uśmiechnęła się sztucznie. Choć wydaje mi się, że ci imbecyle uwierzyli w jego prawdziwość.
- Ach, więc pewnie nie chcecie, żeby któremuś z nich stała się krzywda, prawda? - nadal zbyt słodko. Co ty kombinujesz Kagome? Z tłumu rozległy się potakujące okrzyki.
- A nie sądzicie, że jeśli będziecie się tak przepychać, to koniec końców któregoś z nich potrącicie? W tedy mogą upaść i coś sobie złamać! Ta myśl tak mnie przeraża, że ledwo mogę ustać o własnych siłach! - spojrzała na mnie znacząco i zaczęła udawać, że mdleje. Wiec o to jej chodziło. Złapałem ją i zacząłem delikatnie wachlować. Z tłumu rozległy się krzyki przerażenia i jęki zrozumienia.
- Dobrze Kagome-sama! Dostosujemy się! Nie pozwolimy, żeby któremuś z naszych obiektów westchnień stała się krzywda! Ale jak możemy to zrobić?! - wykrzyknął ktoś z tłumu.
- Mogłybyście... Nie, to nie możliwe... - zaczęła. Spojrzałem na nią jak na chorą psychicznie. To prawda. Te dziewczyny są głupie, ale nie aż tak, żeby dać się w to wciągnąć...
- Tak Kagome-sama?! Powiedz proszę! - no proszę. A jednak są na tyle głupie, żeby dać się w to wciągnąć. Patrzyłem na Kagome tępo.
- Mogłybyście... Nie... To nie dla was... Nie dałybyście rady... - odrzekła na krzyki z tłumu.
- My nie damy rady?! Potrafimy wszystko! Powiedz tylko co! - z trudem powstrzymywałem śmiech. Naprawdę... Przecież to taka stara sztuczka. Jak ktoś może dać się tak łatwo wykiwać?!
- Mogłybyście... No sama nie wiem... Może ustawcie się w dwóch rzędach po obu stronach bramy. Obserwujcie klasę nocną z daleka, ale nie podchodźcie. W ten sposób nie zranicie ani ich, ani siebie... - spojrzała w dół z wymuszonym rumieńcem na twarzy, udając speszoną. Jako pełnoprawny mężczyzna muszę stwierdzić, że wyglądała uroczo. Nie pociągała mnie. Była jak siostra. Ale i tak, w pewien sposób była bardzo piękna. Powinna się częściej rumienić.
- Hai (tzn. Tak), Kagome-sama! - ona naprawdę potrafi manipulować ludźmi. Dziewczyny - o ile można to coś tak nazwać - ustawiły się tak jak zostały poinstruowane. Nie to, że jestem gejem, czy coś, ale tutejsze dziewczyny są NAPRAWDĘ dziiiwnee... A do tego brzydko pachną. Tony makijażu i perfum są u nich na porządku dziennym. Ochyda! Jak o tym pomyślę, to aż ciarki przechodzą mi po plecach... Klasa nocna wreszcie raczyła zaszczycić nas swoją obecnością. O radości! - Wyczuj ten sarkazm...
*Koniec P.O.V.Zero*
*P.O.V. Kagome*
Klasa nocna. Zastanawiam się jacy są... Sprawiają wrażenie zimnych i wręcz przerażających. Wszyscy są bladzi, ubrani w mundurki. Zarówno damskie jak i męskie są takie same jak w klasie dziennej. Z tą różnicą, że podczas, gdy nasze są czarne, to ich białe. Dopiero teraz przyjżałam się męskim mundurkom. Składały się one z czarnej koszuli, czerwonego krawatu i białej marynarki wraz ze spodniami od garnituru. Wszystko to obszyte było czarnym jedwabiem. Nie będę oceniać ich po wyglądzie. Wiem z doświadczenia, że można się przez to nieźle pomylić. Aura, która od nich emanuje jest bardzo miła. Ośmielę się stwierdzić, iż jest ona wręcz... Odświeżająca... Tak. Jednakże z jakiegoś dziwnego, powodu coś przyciągnęło moją uwagę. Mianowicie był to - najprawdopodobniej - ich przywódca. Szczupły, wysoki, około 184 centymetry, na oko 62 kilo. Ciemno-brązowe włosy i prawie czerwone oczy. Z wyglądu nie tak źle, choć bardzo przypomina Yuuki. Ma ten sam fałszywy uśmiech na twarzy. W jego oczach widzę przebiegłość i samotność. W jego aurze zaś ujrzałam ból, odpowiedzialność, miłość do Yuuki i - przede wszystkim - nienawiść. Nienawiść do jego wuja. Jak on się nazywał? Ach tak... Rido Kuran. Wstrętna, oślizgła bestia. Nie znam go osobiście, ale w myślach tych wampirów widzę, co zrobił. Poza tym... Nim tu przyjechałam Midoriko-sama zmusiła mnie do przeczytania kartoteki każdego, powtarzam KAŻDEGO ucznia i nauczyciela tej szkoły. Wiem o nich praktycznie wszystko. Choć pominęłam 3/4 osób, gdyż ich historia wydawała mi się nieistotna. Zresztą nadal tak sądzę. Większość kartotek jedynie przejżałam. Czytałam tylko to, co uznałam za godne, czyli właściwie nie wiele. Znam przeszłość Yuuki, Zero, Kuran'a i tej jego straży przybocznej od siedmiu boleści. No bo naprawdę... Przecież oni nie wytrzymali by ataku demona rangi E. A - jak pozwolę sobie przypomnieć - są to najsłabsze demony wszechczasów! Trudno. Trzeba by ich lepiej poznać i pomyśleć co by tu zrobić, żeby utrzymywać ich w ryzach...
OGŁOSZENIA DROBNE, DO NICZEGO NIE PODOBNE! XD
Wiem, że pewnie większość z was to zignoruje, ale i tak to napiszę. Domyślam się, iż macie mi za złe, że miałam dodać nowy rozdział w poniedziałek lub wtorek, a dodaję dziś. Cóż... Powiedzmy, że miałam... Pewną sytuację rodzinną i musiałam przełożyć wstawienie nowej części. Długo zastanawiałam się, czy z powodu tej właśnie sytuacji nie przerwać pisania, przynajmniej na jakiś czas. Zdecydowałam jednak, że nie przestanę. Mimo tego, z powodu BARDZO wielu obowiązków rozdziały nie będą dodawane zbyt szybko. Mam nadzieję, że zrozumiecie. Cóż... To chyba wszystko... Loffciam was drodzy czytelnicy moich wypocin XD.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top