EXTRA 3: ArMor - Why? (5 reasons to shipping them!) [Wesołych Świąt!]

Dobra, WIEM, że ten shot powinien być na samym początku, no ale może też być dobrym podsumowaniem.

Więc ArMor jest moim absolutnym OTP zarówno w serialu jak i legendach, i tutaj przedstawiam 5 powodów, dlaczego - od najmniej istotnego od tego, który przemawia do mnie najmocniej.

(Oczywiście, to subiektywna ocena i Wy możecie mieć inne powody, by im shippować! Jak jakiś przyjdzie Wam do głowy, poza tymi, które wymienię, napiszcie go w komentarzach. Miło jest czasem spojrzeć na ulubiona parę oczami kogoś innego :).)

Więc:


5. Bradley i Katie wyglądają razem PERFEKCYJNIE. Ktoś w ogóle uważa inaczej? Brad jest najprzystojniejszym aktorem w serialu, a Katie jest śliczna i patrzeć na nich to przyjemność. Poza tym jest między nimi pewien fizyczny kontrast, który sprawia, że Artur i Morgana nie wyglądają na rodzeństwo, którym są - on jest blondynem o niebieskich tęczówkach, a ona ma ciemne włosy i jasne oczy, które nadają jej pewien mroczny rys i czynią subtelnie przeciwieństwem Artura, jeszcze zanim się nim stała. ( A przeciwieństwa podobno się przyciągają...). To również wygląda nieźle - lepiej chyba, niż gdyby oboje byli albinosami czy coś w tym stylu.


4. Morgana śni o Arturze. Nie ma nic bardziej intymnego i świadczącego o wspólnym losie. Wszystkie jej koszmary w sezonie 1 dotyczą śmierci chłopaka - choć nigdy by się do tego nie przyznała, to jego utraty podświadomie boi się najbardziej.

Dzięki swoim snom udaje jej się (przeważnie; w 1x13 nie była władna wiele zrobić) ocalić księciu życie. Zupełnie jakby coś lub ktoś zsyłało jej te sny, by była strażniczką Artura. Bo go kocha.


3. Lubię ich wątek jako rodzeństwa i kochanków zarazem. Nie byli nim w tych najstarszych wersjach legend - tam Morgana była po prostu wróżką, z którą odszedł do Avalonu. Jednak z czasem jej postać ewoluowała i kolejne opowieści zaczęły ją stopniowo ukazywać jako ambitną i zimną przyrodnią siostrę pragnącą jego tronu oraz matkę jego syna. (Tak... w czasach średniowiecza według przyjętych norm religijnych nie mógł istnieć ktoś taki jak dobry czarodzieje...)



Poza tym - to oczywiście zależy od wersji, ale w serialu byli nieświadomi, no i naprawdę trudno mi sobie wyobrazić kogoś takiego jak honorowy i prawy Artur zalecającego się do siostry, więc przyjmijmy ten scenariusz - czyni to historię jeszcze bardziej tragiczną, bo oni nie chcieli zrobić nic złego - po prostu się zakochali, jak dwoje normalnych ludzi. (Poza tym podoba mi się - wprawdzie w Przygodach Merlina tak nie było, no ale - wersja, że Artur został rozdzielony z Morganą przez świat, a nie dlatego, że bardziej kochał Ginewrę.)

Bliźnięta Lannisterów z  " Gry o Tron " (nie oglądam, śledzę na wiki) wywołują (przynajmniej u mnie) niesmak, od samego początku zadając się z sobą świadomi własnych czynów. Pendragonowie budzą współczucie.



2. Artur jest poprzez Mordreda połączony z Morganą w sposób, jak nigdy nie był i nie będzie z Ginewrą.

W serialu Mordred był przypomnieniem czynu, który książę dokonał przede wszystkim przez wzgląd na Morganę. Później Artur bardzo przywiązał się i troszczył o młodego podopiecznego, gdy ten powrócił w sezonie 5, w równym stopniu jak jego przyrodnia siostra, która darzyła Mordreda niegasnącym uczuciem. Stanowił wówczas jedyny istniejący podmiot ich wspólnej troski.

Chociaż Ginewra też pomagała ratować chłopca w sezonie 1, to nie wykształciła z nim żadnej silniejszej więzi, i tak Mordred pozostał wychowankiem Artura i Morgany. Nie jego i Ginewry.

W klasycznej wersji sagi arturiańskiej natomiast ma to jeszcze inny wydźwięk. Cokolwiek chrześcijańscy twórcy robili, by szkalować Morganę i - mimo jej romansu z rycerzem - wybielać Ginewrę jako chrześcijańską władczynię, jednego nie mogli zmienić - Bóg nie pobłogosławił swojej wyznawczyni, królowa nie urodziła dzieci, które przeżyły do dorosłości. To Morgana - chociaż " ta potępiona i oddana siłom mroku ", a przy tym siostra Artura dała mu spadkobiercę. (I komu tu Niebiosa sprzyjają? XD)




1. W legendach Morgana jest prawdziwym przeznaczeniem Artura. Pomimo, że była jego siostrą i wrogiem, na końcu Pendragon to u niej szuka ratunku, a ona przybywa, by zabrać go z sobą. Historie różnie się kończą - jedne mówią, że skoro nie wrócił do Camelotu, musiał umrzeć w jej ramionach w drodze do Avalonu, a inni utrzymują, że pozostał na wyspie z własnej woli, wraz z jej tajemniczą królową.

Którakolwiek wersja byłaby prawdziwa, wydźwięk jest jeden - w chwili, gdy był na skraju śmierci, przy Arturze nie było Lancelota, Ginewry czy Merlina. Była za to Morgana - ta, która go opuściła, która była kiedyś jego wrogiem, ale też jego pierwsza miłość.

Boli mnie bardzo, że serial wypaczył ich ostatnią wspólną scenę :((. To właśnie mi się podobało w tej legendarnej Morganie - że jej miłość do Artura na samym końcu zwyciężyła nad nienawiścią. Połączyli się - na moment przed śmiercią lub na wieczność w Avalonie - wbrew wojnie, która obróciła w gruzy Camelot i wbrew swym własnym urazom oraz różnicom, które wcześniej ich podzieliły <3.




Okej, zostały mi jeszcze tylko 4 shoty - a właściwie to 1 fanart i 1 trzyczęściowy rozdział. Dajcie mi z tym trochę, czasu OK? Z fanartem się wyrobię do ferii (przynajmniej - taką mam nadzieję) - ale resztę chcę wstawić za jednym zamachem i chcę je napisać tak, żeby się podobały, a mam dużo nauki i inne rzeczy, które piszę, więc nie dam rady ze wszystkim na raz. Ale NIE zawieszam tej książki (jaki byłby sens tuż przed końcem?). Po prostu usiłuję złapać oddech ;).



Dziękuję za całe Wasze dotychczasowe wsparcie i wszystkie motywujące mnie komentarze.

Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt i udanego Sylwestra!

Buźki!


PS

Dołączam dwa widea z YT o Arturze&Morganie, które uważam za ABSOLUTNIE NAJLEPSZE, a słowa piosenek są do nich PERFECT

Na górze: do piosneki Goddess of mine  kogoś o pseudonimie Takida, a na dole Dynasty MIIA


https://youtu.be/TEfF-GPcC10

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top