Witamy wśród żywych
Wybraniec powoli otworzył oczy, jednak nie był to dobry pomysł. W całym pomieszczeniu było jasno, co drażniło jego oczy. W końcu po kilku próbach udało mu się rozejrzeć po pokoju. Jakie było jego zaskoczenie gdy zobaczył kilkanaście łóżek dookoła niego. Chłopak zerwał się ze swojego i chciał wyjąć różdżkę jednak zapomniał że jej nie ma. Nie miał na sobie również swoich ubrań co również go lekko zaniepokoiło.
- Witamy wśród żywych.
Zielonooki o mało nie podskoczył na dźwięk głosu. Nastolatek odwrócił się w stronę skąd dobiegał głos. Naprzeciwko jego łóżka leżał Mistrz Eliksirów.
- Co ty tu robisz? Gdzie ja jestem? Czemu nie mam swoich ubrań!?
- Nie za dużo pytań jak na jeden raz? Na twoim miejscu bym wrócił do łóżka. Nadal nie jesteś w pełni zdrowy.
- Nie wrócę do łóżka dopóki ktoś mi nie powie co tu się dzieje! I gdzie ja do cholery jestem!
Do pokoju weszła kobieta i popatrzyła wściekłym wzrokiem na swojego pacjenta.
- Panie Potter, proszę wracać do łóżka. Nie pozwoliłam panu się ruszać.
Złoty Chłopiec dopiero po chwili skojarzył kim jest czarownica.
- Pani Pomfrey?
- A kto inny kochaneczku?
- Ale to by znaczyło że jestem...
Mistrz Eliksirów cicho prychnął.
- Jesteś w Hogwarcie. Gratuluje sztuki dedukcji, na jakże żałosnym poziomie.
Chłopak obrzucił mężczyznę wściekłym spojrzeniem.
- Nie miałeś lepszego miejsca niż Hogwart? Tu nie czeka mnie nic dobrego! Zwłaszcza jak Dumbledore się dowie że tutaj jestem. Zmywam się stąd.
Zielonooki chciał wyjść ze skrzydła szpitalnego, jednak na jego drodze stanął sam dyrektor. Starzec uśmiechnął się do niego.
- Harry, mój drogi chłopcze! Tak się o ciebie martwiłem. Dlaczego nie dawałeś o sobie znaku życia?
- Byłem więźniem Czarnego Pana. Nic nowego.
- Chciałabym z tobą porozmawiać mój drogi chłopcze.
Wybraniec westchnął i przetarł twarz dłońmi. .
- To był naprawdę ciężki czas w moim życiu. Mam dość walki o mnie. I nie wmawiaj mi że nie będziesz chciał mnie przerzucić na swoją stronę. Daj mi żyć. Za kilka dni mogę z tobą porozmawiać ale napewno nie teraz.
Dyrektor chciał coś jeszcze powiedzieć lecz nastolatek go wyminął i opuścił skrzydło szpitalne.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top