Po prostu pij
Wybraniec siedział rozdygotany w fotelu przy kominku i starał się uspokoić swoje nerwy. Stracił jedyną szansę na ucieczkę od trzech miesięcy. Jedyną okazje aby uwolnić się od swojego porywacza. Możliwość aby wrócić do swojego codziennego życia. Zielonooki przyciągnął sobie kolana do klatki piersiowej i położył na nich głowę.
- Jaki ja jestem głupi...
Voldemort wkroczył do salonu niosąc dwie szklanki z whisky. Mężczyzna zatrzymał się przed wejściem i popatrzył na swojego ucznia z dziwną miną. Po chwili jednak podszedł do niego i podał mu jedną szklankę. Szatyn obrzucił czarnoksiężnika spojrzeniem i powoli wziął szklankę do dłoni.
- Co to jest?
- Po prostu pij.
Nastolatek wypił łyk ze szklanki i się skrzywił.
- Niedobre.
- Dobrze ci to zrobi.
Czarny Pan usiadł w drugim fotelu i również upił trochę płynu.
- Nie zadręczaj się tak.
Wybraniec tylko cicho prychnął i się napił.
- Przecież nic złego się nie stało.
- O mało co nie zabiłeś mojej przyjaciółki.
- Ale nic się jej nie stało.
- Jaką mam pewność że twoi ludzie jej nie skrzywdzili?
- Dałem ci moje słowo. Nikt nie śmiałby go złamać.
- Dlaczego to zrobiłeś?
- Słucham?
- Dlaczego dałeś mi swoje słowo?
Czerwone tęczówki spojrzały w ogień który powoli dogasał w kominku.
- Nie chciałem abyś ucierpiał.
- Pieprzysz.
Złoty Chłopiec dopił whisky do końca.
- Co mam ci zatem powiedzieć?
- Prawdę. Chociaż raz.
- Dobrze. Nie zabiłem jej bo nie widziałem takiej potrzeby, to logiczne że chciała mnie od ciebie zabrać. Jestem jednak dumny że zostałeś u mojego boku.
- Nie miałem innego wyjścia.
- Miałeś.
- Nie miałem!
Zielonooki zerwał się z fotela i rzucił szklankę na ziemię, szkło rozprysło się we wszystkie strony.
- Nie miałem żadnego innego wyjścia. Gdybym z nią uciekł to zabiłbyś wszystkich moich bliskich aby mnie odzyskać. Zniszczyłbyś wszystko co mam i co kocham!
Chłopak upadł na ziemię i zaczął płakać. Wiedział że nie powinien tego robić, zwłaszcza gdy tuż obok niego siedział jego wróg. Czarnoksiężnik wstał i odłożył swoją szklankę na stolik. Następnie podszedł do Wybrańca i ostrożnie go podniósł. Czerwone tęczówki uważnie przyglądały się Wybrańcowi. Nastolatek popatrzył na swojego porywacza.
- Ja już dłużej nie mogę...
Czarny Pan powoli pozwolił aby Złoty Chłopiec się do niego przytulił. Harry po prostu wtulił się w klatkę piersiową swojego wroga. Potrzebował bliskości, a nikt inny nie mógłby mu jej okazać w tych zimnych murach dworu. Voldemort pogłaskał nastolatka po głowie.
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuje.
Napewno nikt z was nie spodziewał się tego po naszym uroczym Tomie. Czyżby tworzył nam się powoli związek....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top