Pudła

Mogłabym przysiąc, że widziałam, jak jej oczy trochę się rozszerzyły, ale to mogła być moja wyobraźnia. Jej uśmiech poszerzył się, jeśli to w ogóle możliwe. Jej zielone oczy zabłysły.
-Wydaje mi się, że widziałam już to anime…- Położyła rękę na brodzie i przez chwilę zastanawiała się.
-Więc... dlaczego nie przyjdziesz do mojego biura po swoim 'projekcie artystycznym' i nie zjemy razem obiadu.- Powiedziała, machając, żebym wyszła. Byłam lekko zdezorientowana, ale chwyciłam plecak i pożegnałam się.

Gdy wychodziłam, ujrzałem ją kątem oka, jej uśmiech zmienił się w zasmucony grymas, a zielone oczy zmętniały. Postanowiłam nie podważać tego tematu, myśląc, że znam przyczynę. Widzisz, jej córka zmarła, a druga córka wyprowadziła się żeby być bliżej pracy. Nigdy nie nazywała swoich córek ich prawdziwymi imieniami, córka, która zmarła, nazywała się Nadzieją. A jej drugą córkę nazwała motylem. Zawsze mi mówiła, że ​​nadzieja szuka tego, co najlepsze w najgorszych ludziach, podczas gdy motyl zawsze chciał chronić swoją siostrę. Powiedziała mi, że jestem trochę jak Nadzieja i Motyl.

Poszłam na pierwszą lekcję i usiadłam , spoglądając na zegarek. 5:30, czyli dwie godziny i trzydzieści minut do rozpoczęcia. Myślę, że mogłabym pooglądać trochę demon slayer , ponieważ nie pooglądałam jeszcze cały pierwszy sezon, czyli jedyny sezon, który się jeszcze skończył. Nałożyłam słuchawki i odtworzyłam odcinek, na którym skończyłam. Tanjiro walczył obecnie z wielkim brzydkim demonem, który zabił uczniów swojego swnsei'a. Prawie się rozpłakałam, kiedy powiedział, jak zabił sabito i makomo.

Mój pierwszy nauczyciel, pan Scamander, wszedł i westchnął. Podszedł do swojego biurka i zaczął pracować nad naszym testem, który oddaliśmy. Potem wróciłam do mojego anime i kontynuowałam oglądanie. „Starszy bracie, czy możesz trzymać mnie za rękę!” Jestem bezradna, wiem o tym.

MISJA: NIE PŁACZ

MISJA: NIEUDAŁA SIĘ (NIEGODZIWE)

Po mojej całkowicie normalnej (i nie do końca wybieganiu oczu na fikcyjny pokaz) sesji płaczu postanowiłam nadrobić zaległości w czytaniu. Kiedy wyciągam książki, widzę małą zabawkę, którą pani Sweetie zostawia na swoim biurku.

- Musiało tu wpaść, kiedy się zbierałam... chyba lepiej to wezmę z powrotem.-

Westchnełam, ponownie włożyłam słuchawki do uszu i grałam w Hamiliton. Chwyciłam swoje rzeczy i udałam się do biblioteki.

Nucę do piosenki i otwieram drzwi, zapominając zapukać. Potem idę do jej pokoju na zapleczu i odkładam zabawkę z powrotem na jej biurko. Mój telefon wypada z kieszeni i zabiera ze sobą słuchawki. Już miałam je podnieść, kiedy usłyszałam upiorny szum, który przyprawia mnie o dreszcze.

Usłyszałem, że buczenie zostało zastąpione westchnieniem i wróciłam do buszenia. Otworzyłam szafkę, z której usłyszałam dochodzący dźwięk i zostałam powitana kurzem. Zakaszlałam i wachlowałam cały kurz. Zobaczyłam małe fioletowe pudełko ozdobione motylami i kryształkami.

– Widzę, że znalazłeś moje pudełko ze skarbami. – powiedziała wchodząc Pani Słodka zamykając za sobą drzwi. Podeszła do swojego biurka, otworzyła szafkę i chwyciła pudełko podobne do tego, które trzymałam.
-No chodź! Nie mam całego dnia!- Pomachała mi. Usiadłam i postawiłam pudełko na bocznym stoliku. Uśmiechnęła się miękko, chwyciła torbę i otworzyła szufladę. Wewnątrz szuflady znajdowały się pudełka o różnej wielkości, wszystkie o tym samym wyglądzie, co pierwsze, które znalazłem.

- W tych pudełkach są przedmioty, które miałem ci dać na urodziny, ale z moją córką dzieje się chaos...- Miałam się odezwać, ale przyłożyła mi figurkę do ust. Włożyła wszystkie pudła do torby i kontynuowała rozmowę.
-Zawsze widziałam cię jako moją córkę, pamiętasz, jak wpadłaś w kłopoty, bo wyszłaś z domu w środku nocy tylko dlatego, że chciałaś dotrzymać mi towarzystwa...-

Nie płacz nie płacz nie płacz nie płacz

Uśmiechnęła się do mnie smutno i wręczyła mi torby.
-Upewnij się, że będziesz o mnie pamiętać, kiedy odejdziesz.- Wyprostowała się i wzięła głęboki oddech.
-Idź teraz.- Podszedłam do drzwi i obejrzałam się. Ona płakała. Upuściłam swoje rzeczy i przytuliłam ją. Potem pobiegłam do mojej klasy.

Co miała na myśli mówiąc „Upewnij się, że będziesz o mnie pamiętać, kiedy odejdziesz”...? Czy umrę?! Czy miała na myśli, o college'u? Czy to kiedy wracam do domu?

Moje myśli zatrzymały się, gdy nauczyciel zaczął mówić . Myślę, że mówił o imperium rzymskim, nie wiem, nie słucham. Zacząłam się zastanawiać, co może być w pudełkach. Potem zdałam sobie sprawę, że jest na nim kilka japońskich słów. Szybko podniosłem rękę.

– Tak, pani L/n (Last name)?- zapytał nauczyciel. Trzymałam torbę w ręku. Miałam plan, po prostu miałam nadzieję, że się uda.

-Zapomniałem dać to pani Marrie!- Powiedziałam. Westchnął i skinął głową. Wziełam to jako „Tak, możesz iść, problematyczne dziecko”. Wybiegłem za drzwi.
-Nie biegać!- zawołał.

Zwolniłam i rozejrzałan się, dopóki nie zauważyłan jej pokoju, miała zajęcia, ale wierzyłam, że to test, więc mogłam ją pożyczyć na minutę lub dwie. Zapukała. do jej drzwi, a ona szybko je otworzyła i westchnęła.
-Dzień dobry, czy może mi pani w czymś pomóc? - Zapytałam. Skinęła głową i wpuściła mnie. Widziałam, jak ludzie na mnie patrzą, ale szybko wracają do pracy.
-Zastanawiałem się, czy mogłaby pani coś dla mnie przetłumaczyć.- skinęła głową. Dałem jej jedno z pudełek, a ona zsunęła okulary. Przejrzała pismo i spojrzała na mnie.
-Czy to wszystko?- zapytała. Pokręciłem głową i podałem jej dwa inne pudełka. Zbadała je wszystkie.

-Chcesz wiedzieć, co mówią dobrze? - zapytała.

"Nie, chcę, żebyś zaśpiewał im piosenkę"  skinąłam głową.

-To mówi...-

-Shinobu, Kanae i Krew.-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top