Ból
O hej. Miło cię widzieć. Zdziwony? No popatrz. Nie spodziewałeś się?. Tak mi przykro. Nie, nie musisz oczu przecierać. To nie sen. To jawa. Zabawny jesteś kiedy nie możesz w to uwierzyć. Ja jakoś umiem. Myślałeś że zapomniałam?. Jak to nie rozumiesz? . Nie wiesz o co mi chodzi?. A to ciekawe, bo powinieneś. Nie pamiętasz jak śmiałeś się że jestem gruba?. Ojej, przykre. A pamiętasz jak śmiałeś się że choruje? A nie czekaj. Powiem to po twojemu. " Ej, nie zbliżajcie się do niej, jeszcze się zarazicie". Dalej nie wiesz?. " Fuu, idź odemnie". Twoje oczy wyrażają cos innego niz twoja postawa. No co? Coś się rozjaśnia? Coś sobie przypominasz?. Jakie to urocze. A może pamiętasz jak podstawiłeś mi nogę, i gdyby nie pomoc koleżanki bym upadła na twarz, zachaczając o róg stoiska? I prawdopodobnie bym nie żyła?. A no tak dla ciebie to było by tylko lepiej. W końcu pozbył byś się "zarazy". Oj nie przepraszaj, było minęło prawda?. A jak prawie upokorzyłeś mnie przed większością szkoły, wywieszając moją kartkówkę na tablicy na przerwie na korytarzu?. O proszę pamięć wróciła. Tak wyrzuć ten list, bo po co masz się nim przejmować. No rób to. Widzę jak stoisz nad koszem. O jednak się rozmyśliłeś? . To bardzo miłe, troche uzyskałeś u mnie szacunku ale tylko trochę. Pamiętaj. Wiem, że chcesz przejść do punktu kulminacyjnego. Tak jak widzisz, nie zapomniałam i nie zapomnę. To co robiłeś zostanie ze mną na zawsze. Zadam ci pytanie. Nie, bój się nie będzie ono osobiste. Jak byś się czuł gdybyś przez prawie 4 lata szkolne był poniewierany?. No jak byś się czuł?. Dobrze? Nie rozśmieszaj mnie. Nie wiesz jakbyś się czuł?. No tak, w końcu nigdy tego nie doświadczyłeś. W takim razie spróbuj postawić się w mojej sytuacji. No dawaj pomyśl, że ty to ja a ja to ty. Stoisz na korytarzu i znikąd każdy zaczyna się śmiać patrząc na ciebie, bo sekundę temu coś na twój temat powiedziałam. Kiedy na nich krzyczysz aby dali ci spokój oni śmieją się dalej. Przyjemnie prawda. Nie? Jak to? . Dla mnie to było przyjemne. Śmiałam się zawsze z tego. W końcu to takie zabawne. A teraz zmieńmy scenerię. W dzień w dzień się śmieją. Każdego dnia. Szydzą i obrażają. Budzisz sie. Budzik daje o sobie znać. Rodziców nie ma bo są w pracy. Łzy napływają ci do oczu bo boisz się. Tak. Boisz się iść do tego budynku. Do tej klasy. Do tych ludzi. Twoja psychika staje się coraz bardziej zniszczona. Zaczynasz mieć myśli samobójcze. Starasz się mimo wszystko ich wyzbyć. W końcu wstajesz i idziesz tam. Do miejsca twojego koszmaru. Każdy patrzy na ciebie i podśpiewuje się. Siadasz na lekcji matematyki, prowadzonej przez twoją wychowawczynię. Która gdzieś wychodzi i zaczyna się śmianie. Starasz się nie rozpłakać. Oni dalej się śmieją. Twój umysł przestaje myśleć. Patrzysz tępo przed siebie. Wraca nauczycielka. Wszyscy milkną. Pyta się co się z tobą dzieje, bo zauwarzyła. Nie odpowiadasz. Zaczynasz się trząść. Ponawia pytanie, w końcu wybuchasz płaczem. Sprawiasz że inni chichrają się. Ze mną na czele. Pani uspokaja klasę i bierze cię co szkolnego psychologa. Starasz się uspokoić ale język ci się plączę. Starają się wydostać z ciebie coś. Milczysz. Starają się do ciebie dotrzeć. Po chwili wycierasz oczy. I spokojnie odpowiadasz że nic się nie dzieje. Po prostu coś smutnego sobie przypomniałeś. Pytania lecą dalej. A ty na nie kłamiesz. Kłamiesz bo się boisz. Boisz się jak zareagują inni. W końcu będą się wypierać. I potem ci jeszcze bardziej zepsują życie. W końcu one odpuszczają i możesz wracać na lekcje. Z kamienną twarzą wracasz ma miejsce i słuchasz nauczycielki. Po tej lekcji nikt narazie do ciebie nie podchodzi. Ale wskazują na ciebie i rozmawiają cicho. Po paru innych lekcjach, znowu do ciebie podchodzę i zaczynam obrażać. Z zepsutą psychiką i łzami wracasz do domu. Rzucasz wszystko i idziesz po nóż. Ręką ci się trzęsie. Przykladasz chłodne ostrze do skory. Tak będzie lepiej dla wszystkich. No co? Czemu tego nie robisz? No już! Rób to. Wyobraź sobie że stoję przed tobą i obrażam. No dawaj. RÓB TO! TO JEDYNY SPOSÓB. JESTEŚ DO NICZEGO KAŻDY TAK MÓWI. Wtedy przez drzwi wchodzi rodzic. Odstawiasz narzędzie. Nie, nie zrobisz tego. Jak gdyby nigdy nic witasz się z nim i zamykasz drzwi. Zaczynasz płakać. Jesteś już dogłębnie zniszczony. Przestajesz cokolwiek czuć. Wracamy do rzeczywistości. Jak się czujesz?. Poważnie łzy? Tylko tyle?. Hahaha. Nie rozśmieszaj mnie. Przeprosiny na nic się tu nie zdadzą. Skrzywdziłeś mnie. Poczułesz jak to jest. I po co ci to było. Sprawiłeś mi ból który na zawsze pozostanie u mnie. Sprawiłeś ból który, trwa do teraz. Daj spokój z przeprosinami, są one gówno warte. Pytasz się jak się teraz czuję? A wiesz odpowiem ci. Mam osoby który mnie wspierają i sprawiają że ból zaczyna odsuwać się . Ale dalej jest. Dopada mnie gdy mam doła. Przez co odechciewa mi się wszystkiego. Chcesz to naprawić? Haha. Śmiechu warte. Wiesz co ci powiem? Cieszę się że już nie chodzimy do tej samej klasy. Uczucie bycia z osobami które nie są takie jak ty, to najlepsze uczucie. Nie, nawet nie próbuj do mnie pisać, bo będę mieć cię w dupie. Ja jestem pamiętliwa. Dam ci dobrą radę. Już przestań z tymi łzami. Zanim zaczniesz nad kimś się znęcać. Postaw się na miejscu tej osoby. Tak jak ci pokazałam z moim przypadkiem. Może wtedy nikt nie popełni samobójstwa. Miałam szczęście, ale są osoby które tego szczęścia nie miały. Widzisz że ktoś cierpi? Pomóż mu, nie przechodź obojętnie. Czas mój się skończył, nie wiem czy coś wyniosłeś z tego. W każdym razie miło było że poznałeś część mojej historii. Może coś do ciebie dotrze, chociaż bo twoim mózgu...to znikome. Pokaż ten list innym. Myślę że wiesz komu. I przemyślcie wspólnie to jak truliście życie osobie która nic wam nie zrobiła. A tak dodam jeszcze. Łuszczyca nie zaraża. Nią nie da się zarazić. Sprawdzaj w internecie jak nie wiesz a nie wymyślaj niestworzone rzeczy odnośnie czegoś. Zatem żegnaj i obyśmy nigdy więcej się nie spotkali. Wiesz kto pisał. 🙂
————---------------------
Ten one shot jest stary i to bardzo... pisałam go nawet nie pamiętam kiedy. Pewnie będzie tu dużo błędów, ale poprawie je w swoim czasie.
Czemu go dodaje? Sama nie wiem...
Co sądzicie o nim?
happinessxz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top