6. Złoczyńcy

Naprawę nie sądziłam, że umrę tak młodo.

- Misaki-chan! - krzyknął Midoriya, który próbował się dostać do mnie przepychają się przez ludzi.

- D-Deku! - krzyknęłam wyciągając rękę do przodu. Trochę jak w jakimś filmie romantycznym. Wytłumaczę może o co chodzi. Po tym jak włączył się alarm i został ogłoszony komunikat o pokierowaniu się na dach w związku z jakimś włamaniem czy czymś tam,
Ludzie zaczęli wariować i panikować. Tym sposobem każdy w stołówce zaczął kierować się od razu na dach. Zaznaczę, że w jadalni były trzy kierunki czyli równa się, dużo uczniów! No i tak oto biedna Misaki została brutalnie oddzielona od swojego rycerza o bujnej zielonej czuprynie. I aktualnie tonie w lawinie ludzi. Błagam, obym nie upadła bo mnie zdepczą. Nagle na swojej dłoni poczułam uścisk więc spojrzałam tam.

- Mam cię! - krzyknął Deku i przyciągnął mnie jednym ruchem do siebie. Zostałam gwałtownie przytulona i to chyba pierwszy raz w życiu przez chłopaka. Aizawa się nie liczy. Cała się zaczerwieniłam i nagle rozbolał mnie w dziwny sposób brzuch. Jednak szybko wyszłam z tego dziwnego transu kiedy ktoś mnie mocniej do niego popchnął. To jest walka o życie kobieto, przestań odlatywać do innej krainy! Chłopak zakrywał mnie swoim ciałem idąc powoli do przodu. Jakoś nie robiło to na nim wielkiego wrażenia kiedy został popchnięty czy uderzony. Albo jedynie udawał, żebym się nie martwiła i nie zamieniła się miejscami z nim. Jeszcze to ja bym jego osłaniała swoim ciałem a nie on mnie. W końcu dostaliśmy się do okna więc przekręciłam głowe w stronę szyby. Zmrużyłam oczy i dojrzałam Aizawe razem z Yamadą, którzy rozmawiają z grupką ludzi.

- Huh? Deku spójrz! To tylko ci poranni dziennikarze! - powiedziałam, ale zanim zielonowłosy jakkolwiek zareagował nagle w górę wyleciał Lida i swoimi silnikami poszybował do wyjścia. Niestety nie miał hamulca i przywalił w ścianę, ale za bardzo mu to nie przeszkadzało bo stanął na znaku "exit" I krzyknął na całe gardło.

- Słuchajcie, wszystko gra! - wydarł się trzymając jakiejś rury u góry. Widać było, że cały się trzęsie albo dlatego, że przestraszył się wysokości a w locie zgubił swoje okulary albo dlatego, że przemawia przed dużą ilością osób - To tylko reporterzy! Nie ma powodu do paniki! To liceum U.A jako elitarni uczniowie zachowujmy się na poziomie! - krzyczał dalej a każdy przestał się przepychać i zaczął uspokajać. Po chwili również dało się usłyszeć syrenę policyjną. Odetchnęłam z ulgą i schowałam swoją twarz w ramieniu Midoriyi. Zaraz... Że co zrobiłam?! Szybko uniosłam głowę w górę przez co zielonowłosy dostał w nos na mój szybki ruch.

- A-ach! Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - zaczęłam panikować i złapałam go szybko za twarz, żeby ocenić sytuację. Miał dłoń na nosie i krzywił się z bólu. Jednak po chwili uśmiechnął się do mnie szeroko zdejmując dłoń z nosa jakby nigdy nic.

- Cieszę się, że nic ci nie jest - powiedział radośnie kładąc swoje ręce na moich biodrach. Cała poczerwieniałam zdając sobie sprawę z naszej pozycji. Ja trzymałam jego twarz w obu dłoniach a on automatycznie położył swoje dłonie na moich biodrach. Najwidoczniej on też zdał sobie z tego sprawę przez co po chwili oboje byliśmy czerwoni i przepraszaliśmy za dwie różne rzeczy. On za to, że w ogóle żyje, a ja za to, że jednak coś mu się stało w ten jego nos bo nagle zaczął bardzo krwawić.

***

- Naprawdę powinieneś przestać mnie tak często odwiedzać. Bardzo byłoby mi miło gdybyś przychodził mnie odwiedzić chodź raz bez żadnej rany - mówiła pielęgniarka która zajmowała się nosem Midoriyi.

- Przepraszam Recovery girl... Tym razem to moja wina, że musi tutaj być - powiedziałam odwrócona w stronę ściany. Jestem porażką.

- No już, już. Nic mu nie będzie. Nos nie jest złamany, jedynie go delikatnie uszkodziłaś - powiedziała a potem usłyszałam kroki - Masz żelki na poprawę humoru - szturchnęła mnie w ramię więc odwróciłam się w jej stronę. Złapała moją dłoń i dała kilka kolorowym, żelowych misiów - A teraz idźcie, lekcja już się pewnie zaczęła.

- Dziękujemy! - schyliliśmy się w pół a Izuku zamknął za nami drzwi.

- Szczerze mówiąc czułem, że to ty jesteś bardziej poszkodowana niż ja. Gdzie są moje żelowe misie? - spytał zmarnowany, a ja zaśmiałam się cicho i ruszyłam zaraz za nim do sali - Wreszcie się uśmiechasz. Naprawdę nic się nie stało - dodał z szerokim uśmiechem.

- Ja i tak będę przepraszała - powiedziałam z przeprosinami w oczach.

- Nie patrz tak na mnie! Lepiej podziel się tymi żelkami a nie... - mruknął i zabrał jednego żelka z mojej dłoni. Uśmiechnęłam się delikatnie i również zjadłam żelka. W końcu dotarliśmy do sali.

- Przepraszamy za spóźnienie! - krzyknęliśmy równocześnie. Na szczęście mieliśmy lekcję z Aizawą więc obyło się bez pytań. Tylko dlatego, że ja tutaj jestem, ale co tam. Usiadłam szybko w swojej ławce a Deku musiał stawić czoła swoim lękom i zmierzyć się z mównicą.

- Dalej, przewodniczący - zachęcała go Momo.

- T-teraz wyznaczymy resztę samorządu klasowego... - zaczął cały spięty i czerwony od stresu - Ale zanim zaczniemy, chcę coś powiedzieć - dodał przez co nagle się zaciekawiłam i skupiłam na tym co ma do powiedzenia. Czyżby jednak podjął decyzję...? - Sądzę, że przewodniczącym... Powinien być Tenya Lida! - krzyknął i odetchnął z ulgą ciesząc się, że to wyksztusił. Czyli jednak zdecydował się oddać "przywództwo" Lidlowi. Bez urazy dla Dekusia, ale dobrze postąpił. Deku zdecydowanie jest zbyt nieśmiały. Chociaż jakoś kilka minut temu jak mnie mocno przytulał to nie był wcale taki nieśmiały... Pokręciłam gwałtownie głową. O czym ja do cholery myślę? - Świetnie zapanował nad sytuacją na stołówce. Uważam, że Lida nadaję się idealnie! - powiedział a kilka osób mu przytaknęło.

- Marnujecie czas. Nieważne kogo wybierzecie byle szybciej - mruknął przebudzający się nagle Aizawa. Skąd on się tam wziął to nawet ja nie wiem. Koniec końców to właśnie Lida został przewodniczącym a Yaoyorozu jedynie stała z boku i mrużyła niezadowolona oczy zastanawiając się dlaczego została pominięta.

***

Jest godzina 12:50 i nie zgadniecie, w końcu zaczyna się coś dziać! Noo znaczy alarm również był niczego sobie, ale zajęcia ratownicze brzmią o wiele ciekawiej! W dodatku mamy mieć te zajęcia z All Mightem i jakimś jeszcze jednym nauczycielem. Jestem dość podekscytowana! Każdy zaczął rozmawiać o dzisiejszej lekcji jednak szybko zostali uciszeni przez wzrok Aizawy i jego słowa.

- Nie skończyłem - no i cisza jak makiem zasiał - Do tego zadania, wolno wam włożyć kostiumy - powiedział i kliknął guzik na pilocie przez co ściana obok zaczęła się wysuwać. Kocham U.A - Weźcie pod uwagę, że mogą zmniejszyć waszą mobilność. Teren treningowy jest daleko stąd. Dlatego pojedziemy autobusem. To wszystko, idziemy - mruknął i wyszedł z sali nawet się nie starając na nas zaczekać. Achh jestem taka podekscytowana! Szybko wzięłam swój strój i założyłam go w damskiej szatni tak jak reszta dziewczyn.

- Nie mogę się doczekać! - krzyknęła Mina skacząc po szatni w samej bieliźnie.

- Hej Pinky Pie, ubierz coś na siebie bo zamek w szatni jest zepsuty - przypomniałam śmiejąc się pod nosem a ona szybko zaczęła się ubierać, ale dalej podskakując w miejscu. Kiedy każda z nas była gotowa wyszłyśmy z szatni a następnie na zewnątrz gdzie była już większość chłopaków. Podeszłam do Deku, który zaciskał mocno pięść i wyglądał na jakiegoś zamyślonego. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym do niego po prostu podeszła więc już po chwili oboje leżeliśmy na ziemi. Kiedy na niego wskoczyłam biedaczek stracił równowagę i upadł, a ja na szczęście upadłam na niego a nie na twardy chodnik.

- Dekuś! - krzyknęłam na powitanie a ten cały czerwony na twarzy zaczął machać rękami i paplać.

- M-Misaki-chan! Co ty... Kiedy... Jesteś taka cicha! Nie skradaj się tak! - swoim zachowaniem przyciągnęliśmy kilka par oczu bo już po chwili słyszałam śmiech Kirishimy i Kaminariego.

- Z-Zabawna poza! - wyrechotał w końcu Denki przez co spaliłam buraka i wstałam z Deku tylko po to, żeby zdzielić blondyna po głowie.

- Idiota! - powiedziałam i pokazałam mu język jednocześnie naciągając skórę pod okiem. Masował swoją głowę a czerwonowłosy obok jedynie zaczął gwizdać jakby nigdy nic. Nagle usłyszałam podłużny gwizd. Okazało się, że to Lida bo po chwili zaczął się drzeć.

- Zbiórka! By usprawnić zajmowane miejsca ustawcie się w dwuszeregu! - krzyknął i znowu zaczął gwizdać przez gwizdek. Skąd on ma to diabelstwo i jaki kretyn mu to dał? Bo na pewno sam sobie tego nie wytrzasnął. Chociaż kto go tam wie. W końcu autobus był innego rodzaju więc niepotrzebnie się Lida nagwizdał.

- Ach? Dlaczego nie masz swojego stroju Deku? - spytałam zielonowłosego który siedział naprzeciwko mnie.

- Teraz to zauważyłaś Misaki-chan...? - mruknął zrezygnowany Izuku.

- No właśnie, nie zauważyłaś jak na nim siedziałaś? - spytał Kaminari dusząc się ze śmiechu, ale za wszelką cenę, nie chciał pokazywać, że chociażby się uśmiechnął więc odwrócił głowę w drugą stronę. Całe szczęście, że siedziałam obok niego... Po chwili było słychać uderzanie w pusty łeb blondasa. Sero razem z Kirishimą już cisnęli na boku z piorunka, ale nie zwracałam na nich uwagi. Jestem oazą spokoju... Tak to szło? - Było warto... - dodał cicho przez co odezwałam się do niego spokojnie.

- Chcesz coś jeszcze dodać? - spytałam z uśmiechem, ale on jedynie potrząsnął głową na nie.

- Misaki-chan! Nie zaczepiaj swojego kolegi z klasy! - krzyknął Lida wymachując ręką.

- Ale Sensei, to on zaczął! - fuknęłam specjalnie naciskając na słowo "Sensei".

- Watanabe ile ty masz lat? Ciszej mi tam bo wstanę do ciebie a naprawdę mi się nie chce - mruknął Aizawa siedząc gdzieś z przodu. No cyrk na kółkach. Prychnęłam cicho i zapisałam sobie w głowie, że muszę mu się kiedyś odpłacić za wtrącenie się. Wygrałabym tą walkę gdyby nie on.

- No już, no już - powiedział spanikowany Midoriya - Mój kostium został uszkodzony w czasie ostatniego treningu. Jeszcze nie został po prostu naprawiony - wytłumaczył, a ja kiwnęłam głową z uśmiechem. Dziękuję za odpowiedź! Szczerze zapomniałam, że o cokolwiek zapytałam przez tą małą "kłótnie" Z chłopakiem przypominającym Pikachu.

- Zawsze mówię co myślę - zaczęła Tsuyu i spojrzała na siedzącego obok Izuku - Midoriya-chan?

- T-tak, Asui? - spytał spanikowany.

- Mówi mi Tsuyu - poprawiła go a chłopak coś odmruknął jej odwracając wzrok - Masz podobny dar do All mighta - powiedziała, a ja wytrzeszczyłam oczy. Skoro moja reakcja jest taka, to Midoriya zaraz zacznie paplać albo zamknie się w sobie.

- C-co? A-a-ale... - zaczął machać rękami szukając odpowiedniego słowa. Niech ktoś mu uratuję tyłek błagam... A no tak. To moje zadanie.

- Coś ty, Tsuyu-chan... - zaczęłam a ona na mnie spojrzała. Okej... To co ja mam jej teraz powiedzieć? Na szczęście uratował nas Kirishima, który dokończył za mnie zdanie.

- All Might nie odnosi kontuzji. Tylko wyglądają podobnie - powiedział uśmiechnięty czerwonowłosy. Odetchnęłam z ulgą tak samo jak Midoriya tylko, że o wiele głośniej.

All might nie odnosi kontuzji... Mało kto wie o jego prawdziwym stanie to jednak dalej niewygodny temat chociażby dla mnie czy dla Izuku. Czasem wolałabym nie wiedzieć o stanie bohatera. Kiedyś był dla mnie wzorem tak jak chyba dla każdego i w sumie nadal jest... Noo nie bardziej niż Aizawa. Ale wiedząc, że w każdej chwili może po prostu upaść, napawa mnie strachem. Inni myślą, że jest tak jak zawsze i żyją szczęśliwie. Ja jednak cały czas się boję. Że bohater numer jeden upadnie. Kto go zastąpi? Endeavor? Ten nieczuły drań? Nie nadaję się na wzór dla ludzi dorosłych tym bardziej dla dzieci. Tak... Endeavor nie nadaję się na symbol pokoju. Zdecydowanie.

- Aaa, jeśli chodzi o efekciarskie dary wygrywają Todoroki i Bakugo! Albo Misaki! Zamiana w Panterę to też mocny dar! - powiedział Kirishima, a ja zamrugałam parę razy oczami nie będąc w temacie.

- He? O co chodzi? - spytałam zdziwiona.

- Śpisz? - schylił głowę do mojego poziomu Kirishima.

- Wyłączyłam się na chwilę... - mruknęłam spuszczając wzrok. Czerwono włosy objął mnie ręką i wyszczerzył się w moją stronę.

- Jak idziesz spać to wygodnie się ułóż - powiedział dokładnie tak jakby w ogóle nie usłyszał tego co powiedziałam.

- Nie, ja... A zresztą co ci będę się tłumaczyć - prychnęłam i położyłam głowę na jego ramieniu.

- Bakugo za szybko się wkurza, nie będzie popularny - powiedziała Tsuyu przez co oboje z Kaminarim prychnęliśmy śmiechem. O Boże, gdzie tu jest krzyż? On zaraz nas wszystkich zabiję.

- Odszczekaj to! - krzyknął bombowiec wstając z krzesełka.

- Widzicie? - powiedziała spokojna Tsuyu. Bombowiec jest zabawny kiedy się wkurza! Ma takie mordercze oczy i drze ryja na całe gardło! Zabawne w chuj. Nie. Zawsze się boję, że umrę jak zabiorę mu za dużo powietrza.

- Ledwie się poznaliśmy a już wiem, że masz paskudny charakter - powiedział Denki w pół uśmiechu.

- Życie ci nie miłe? - szepnęłam podnosząc głowę w górę.

- Uważaj na słowa bo cię ukatrupię! - krzyknął tym razem do blondasa, który się tym nie przejmował.

- "Ukatrupię" śmieszne słowo - prychnęłam pod nosem będąc w swoim świecie.

- Nie śmiej się, czarny futrzaku! - tym razem krzyknął na mnie. Spięłam się i odwróciłam głowę w stronę Denkiego.

- On gryzie. Weź mu coś zrób Pikachu - powiedziałam poważnie, ale po chwili obydwoje śmialiśmy się z bombowca, który dalej coś na nas krzyczał. Do tego wszystkiego dołączył się Lida, który krzyczał i na nas i na Bakugo, żebyśmy przestali.

- Stul pysk! - warknął blondas do Lidy.

- Weź, Lidl to dobry ziomal odwal się od niego - prychnęłam i już miał coś mi odszczekać, ale przerwał mu nasz wychowawca.

- Dotarliśmy. Uspokójcie się - mruknął Aizawa wstając z miejsca.

- Tak jest! - krzyknęliśmy w tym samym momencie. W końcu zatrzymaliśmy się w miejscu i po kolei wyszliśmy z autobusu.

- Czekałam na was! - krzyknął jakiś głos więc oderwałam wzrok od wielkiej białej hali i spojrzałam na osobę, która zabrała głos. Nie może być.

- Kosmiczna Bohaterka trzynastka! - krzyknęłam w tym samym momencie co Uraraka i Deku. Już miałam okazję z nią rozmawiać. Aizawa ma dużo znajomych mimo jego charakterku, a ja na tym korzystam, znam każdego bohatera, którego on zna! I to jest mega.

- Uwielbiam ją! - krzyknęła Uraraka zachwycona. Oczywiście najbardziej zachwycony był Midoriya.

- Wejdźmy do środka! - powiedziała wskazując na wejście.

- Tak jest! - krzyknęliśmy kłaniając się delikatnie. Każdy ruszył do wejścia i już miałam zrobić to samo, ale zatrzymałam się wyłapując gwałtowniejszy ruch. Najwidoczniej Trzynastka mnie rozpoznała bo pomachała do mnie delikatnie. Również jej pomachałam uśmiechając się szeroko.

- Szybciej Misaki-chan! - krzyknęła do mnie Ochako odwracając się w moją stronę. Była już na szczycie schodów! Jak ona się tam tak szybko znalazła?

- Już! - odkrzyknęłam i omijając parę osób wspięłam się na samą górę. Już po chwili byliśmy w środku i każdy z nas zachwycał się niesamowitym wnętrzem hali.

- Rety! Tu jest jak w USJ! - krzyknął zachwycony Kiri. Może dlatego, że jesteśmy w USJ?

- Wraki statków, osuwiska, pożary, ulewy i tym podobne - zaczęła tłumaczyć trzynastka wskazując na dane sektory - Zbudowałam to centrum, żeby przygotować się na wszelkie katastrofy. Nazwałam je "Uniwersum Szkolenia Jednostek"! - powiedziała rozkładając ręce - W skrócie USJ! - krzyknęła ponownie wskazując na hale palcem i mogłabym przyrzec, że każdy zaniemówił.

- Gdzie All Might? Miał się tu z nami spotkać - mruknął Aizawa podchodząc do trzynastki, która się wyprostowała. Kiedy inni skupiali się na komentowaniu tego miejsca, ja skupiłam się na ich rozmowie. All Might zazwyczaj jest zawsze na czas więc to dziwne, że jeszcze go nie ma.

- Już wyjaśniam. Zużył za dużo mocy w drodze do pracy. Odpoczywa w pokoju specjalnym - powiedziała unosząc trzy palce w górę. No tak i trzy godzinki zużyte na dziś. To się chyba nie pojawi.

- Jest nierozsądny - powiedział i spojrzał na nas ukradkiem - No nic, przejdźmy do ćwiczeń - powiedział i odszedł na bok. Po chwili jednak spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił "Coś mi tu nie gra". Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu, ale po chwili uniosłam jedną brew w górę w geście zapytania. On jednak potrząsnął głową na boki co mówiło "nie przejmuj się tym". Zmrużyłam na niego groźnie oczy przekazując mu, że ma mi powiedzieć jeśli coś go gryzie, ale nie przejął się tym i odwrócił głowę w drugą stronę. Rozmowa na poziomie nie ma co. Przez to, że skupiłam się na Aizawie nie słyszałam o czym mówi trzynastka! Świetnie.

- Pamiętajcie, że dysponujecie zabójczymi mocami - powiedziała unosząc palec w górze. Ach! Nie cierpię kiedy nie wiem o co chodzi... - Test sprawnościowy uświadomił pewnie wam jaki macie potencjał drzemiący w waszych mocach. Podczas treningu bojowego nauczyliście się używać ich wobec innych. Dziś pokażę wam coś nowego. Nauczę was wykorzystywać moc do niesienia pomocy. Musicie pamiętać, że wasze dary nie muszą krzywdzić innych - mówiła to wszystko gestykulując dłońmi. Trzynastka jest wspaniałą bohaterką... Tylko czekam aż nadarzy się okazja do porozmawiania z innymi nauczycielami! Wszystkich znam i uważam za rodzinę więc to trochę smutne, że muszę to ukrywać. Ale skoro Aizawa tak powiedział to tak musi być. Mimo to odliczam dni do porozmawiania z Yamadą... Traktuję go jak wujka i jednocześnie jako najlepszego przyjaciela. Mając dziesięć lat to właśnie on sprawił, że pierwszy raz się uśmiechnęłam od śmierci rodziców. Jest cudowny... Nagle każdy zaczął klaskać i krzyczeć, że coś było wspaniałe. Zbita z tropu również zaczęłam klaskać i wiwatować jak reszta. Chyba zachwycali się przemową Trzynastki. Zbyt często odlatuję ze swoimi myślami.

- Możemy zaczynać - powiedział Aizawa odbijając się od kolumny. Jednak jak się okazało tak szybko nie zaczniemy. W hali nagle zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Wyłączyło się światło a pobliska fontanna zaczęła się włączać i wyłączać. Z daleka mogłam zauważyć jak właśnie w tej fontannie zaczyna się tworzyć jakaś czarna dziura. Spojrzałam zaalarmowana na Aizawe, który szybko spojrzał za siebie. Nie podoba mi się to.

- Trzymajcie się razem! - krzyknął Aizawa co jeszcze bardziej mnie zaniepokoiło. On rzadko kiedy krzyczy, co najwyżej podniesie głos, ale jak kiedyś stwierdził to dla niego zbyt dużo roboty. Woli sobie mruczeć coś tam pod nosem, najlepiej jeszcze jakby nikt go nie dosłyszał - Trzynastko, chroń uczniów.

- Co to? - spytał odchylając się trochę w tył Kirishima. Jak to co? Koniec świata! Do USJ ktoś tak "o" sobie wparował! - Jak na egzaminie wstępnym. Już zaczęliśmy?

- Gdzie ty tu widzisz podobieństwo?! - krzyknęłam spanikowana - Na egzaminie były roboty! To muszą być złoczyńcy! - krzyknęłam przez co każdy przestał iść do przodu. Aizawa wyprostował rękę w bok aby pokazać nam, żebyśmy się nie ruszali.

- Nie ruszać się! - krzyknął przez co każdego wbiło w podłogę. Aizawa założył swoje okulary i powiedział poważnym głosem - Tak, to złoczyńcy - wydawało się, że każdy z nas wstrzymał powietrzę. Z czarnej dziury wychodziło coraz więcej złoczyńców, a ja coraz bardziej się bałam.

- Czułem, że reporterzy mają jedynie odwrócić naszą uwagę - powiedział Aizawa. To o to mu chodziło z tym spojrzeniem.

- Złoczyńcy? To żart? Jakim cudem wtargnęli do szkoły bohaterów? - zadawał pytania Kirishima poddenerwowany.

- Mam pytanie! Co z alarmem? - spytała Yaoyorozu.

- Czujniki ich nie wykryli - stwierdziła trzynastka.

- Czy pojawili się też w budynku szkoły? Skoro czujniki były nieaktywne, to znaczy, że ktoś ich wpuścił. Uderzają daleko od głównego kampusu w dodatku w trakcie zajęć. Nie jest to głupi błąd. Mają cel i dobrze przemyślany plan - mówił Todoroki nadal spokojny. Właśnie! Todoroki! Weź ich poskładaj i wracajmy do domu co?

- Trzynastko, zacznij ewakuację - powiedział Aizawa - Powiadom szkołę. Obeszli czujniki, więc mogą zakłócać sygnał. Kaminari, wykorzystaj swój dar, żeby się połączyć - rozkazał a blondyn kiwnął głową przykładając rękę do jakiegoś urządzenia na jego prawym uchu.

- Chyba nie zamierza Pan walczyć z nimi w pojedynkę? - odezwałam się przerażona tą wizją. Specjalnie również dałam nacisk na "Pan" przypominając, że nie podoba mi się to, że mam ukrywać iż Aizawa jest moim aktualnym opiekunem. Mężczyzna jedynie na mnie spojrzał i przez chwilę miałam wrażenie, że zobaczyłam na jego twarzy smutek. Pewnie nie chciał abym się martwiła o niego, ale w takiej sytuacji to chyba się nie da.

- Wyprowadź ich, Trzynastko - powiedział i skoczył w dół nie przejmując się schodzeniem jak normalny człowiek po schodach.

- Sensei! - krzyknęłam za nim i kucnęłam na szczycie schodów. Jak coś mu się stanie pozabijam wszystkich mimo, że nie przystoi przyszłej bohaterce. Na szczęście Aizawa jest koksem i bez problemu załatwił trzech złoczyńców. A następnie zaczął walkę z innymi szczęściarzami.

- Rety jest sam, ale świetnie sobie radzi - szepnął gdzieś za mną Deku.

- Nie czas na analizowanie i wpatrywanie się! Uciekajcie stąd! - krzyknął Lida, ale nie miałam zamiaru się stąd ruszać. Może pójdę i mu pomogę? Moje przemyślenia zostały przerwane kiedy nagle Midoriya złapał mnie za dłoń i pociągnął w górę. A moje nogi od razu ruszyły za nim jakby w ogóle wcześniej nie miały zamiaru się nie ruszać. Automatycznie za nim pobiegłam... Czy jakby kazałby mi skoczyć z mostu to bym skoczyła? Standardowe pytanie.

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze - odezwał się i odwrócił głowę w moją stronę nie przestając biec za Trzynastką i resztą klasy. Mimo, że czułam niepokój, po jego słowach od razu nabrałam pewności, że wszystko będzie dobrze. Ale przecież każdy może sobie tak powiedzieć a wcale tak nie będzie. To dlaczego od razu przestałam się bać? Co on takiego niby zrobił? Moje kolejne przemyślenia tym razem przerwał... Pan mgiełka. Z tego co zauważyłam mężczyzna cały jest tak jakby z mgły? W każdym razie całym swoim ciałem potrafi tworzyć portale do innych miejsc. Jestem tego w 80% pewna.

- Nie wypuszczę was - powiedział spokojnym głosem rosnąc coraz to wyżej. Moje obawy wzrosły przez co korzystając z tego, że Deku nadal trzyma moją dłoń, ścisnęłam ją jeszcze mocniej. Oddał uścisk jakby informując mnie, że nie jestem sama - Miło mi was poznać. Jesteśmy Ligą Złoczyńców. Wtargnęliśmy do prestiżowego Liceum U.A. Dołożymy starań, by All Might, Symbol Pokoju, nie uszedł z życiem - powiedział kulturalnie. Milutki jest, nie ma to jak wytłumaczyć swoje nagłe gościny. Po za tym coś mi mówi ta nazwa... "liga złoczyńców" - Miał dziś tu być - stwierdził delikatnie rzecz mówiąc zawiedziony - Ale zdaję się, że zaszły zmiany - dokończył nadal spokojny. Pojebały mu się dni, może teraz stąd spadać razem ze swoją ekipą wpierdolu skoro bohatera numer jeden tutaj nie ma. Naprawdę chciałam przejść te ćwiczenia ratownicze... - Teraz to już bez znaczenia. Przybyłem tu w jednym celu... - dodał i znowu powiększył się. Nagle z naszej grupy wyskoczyli bombowiec i Kirishima. Skoczyli na złoczyńcę! Jezus Maria gdzie oni mają mózgi?

- Nie przewidziałeś, że to my uderzymy - powiedział Kiri, ale ledwo go widziałam przez dym z eksplozji Bakugo. Przez to wszystko musiałam aż puścić dłoń Deku i walnąć się w czoło czy aby na pewno ja nie śnie. Jednak puszczenie dłoni Deku nie było mądrą opcja bo już nie czułam się taka pewna jak przed chwilą.

- Mało brakowało... Owszem, jesteście uczniami, ale bardzo uzdolnionymi - stwierdził powracając do powiększonej postaci. Przez eksplozje Bakugo troszeczkę się rozwiał ukazując jakąś metalową część którą ukrywał za czarno-fioletową mgłą.

- Nie... Zejdźcie z drogi! - krzyknęła trzynastka.

- Zamierzam was rozdzielić i wszystkich wytłuc! - podniósł głos i zakrył nas swoim cielskiem. Przez nagły powiew wiatru zakryłam oczy i cofnęłam się o dwa kroki w tył wpadając na kogoś kto objął mnie rękami. Nic nie widziałam więc nie mogłam stwierdzić kto to był. Po chwili wywaliłam się do tyłu upadając na kogoś. Jednak wokół mnie nie było już czarnej mgły. Czy on nas teleportował? Mam teraz dziwne uczucie w brzuchu.

- Nic ci nie jest Watanabe? - spytał znany mi już głos więc odwróciłam głowę do tyłu. Nie wierzę... Właśnie leżałam na Todorokim i to drugi raz w tym tygodniu. Teraz to ja nie wiem czy dziwne uczucie w brzuchu jest spowodowane nagłą zmianą miejsca czy tym, że ponownie leże na Shoto co jest dość niezręczne i dziwne.

C.D.N

**************
No i zaczyna się powoli rozkręcać ;))

Standardowo mały Polsat xD

3768 słów!

Juliette_10

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top