3. Dziwne spotkanie
Ostatecznie to wylądowałam na trzecim miejscu, ale od końca. Zaraz za mną był Mineta niski chłopak, który ma kulki przylepiające na głowie, a na ostatnim miejscu pojawił się Midoriya. Spojrzałam na Aizawe, żeby rozczytać z jego twarzy co zamierza. Sam na mnie zerknął i zrobił pobłażliwą minę jakbym serio mu uwierzyła. Nie mów mi, że on...
- Z tym wydaleniem to była ściema. Skłamałem, żebyście dali z siebie wszystko - odezwał się przez co każdy westchnął z ulgą albo wydał z siebie dźwięk niedowierzania.
- Nie wierzę... Co za człowiek - szepnęłam i uśmiechnęłam się do niego szczerze. Mrugnął do mnie tak, żeby nikt nie zauważył.
- Wiadomo, że kłamał. To było oczywiste - odezwała się jakaś brunetka. Oj nie wiem czy to takie oczywiste. W zeszłym roku wywalił wszystkich pierwszaków bo mu się nie podobały ich moce.
- Poczułam stresik - zaśmiałam się drapiąc po głowie.
- Ja tam uwielbiam wyzwania - powiedział Kirishima i zacisnął pięść.
- Koniec ćwiczeń. W klasie znajdziecie program nauczania. Rozejść się - powiedział a każdy przytaknął rozumiejąc - Zgłoś się do pielęgniarki - stanął przy Izuku i dał mu jakąś kartkę.
- O-Oczywiście. Dziękuję - powiedział i kiwnął głową. Czarnowłosy znowu odwrócił się i zaczął iść przed siebie.
- Watanabe! Chodź ze mną do pokoju nauczycielskiego, muszę coś z tobą omówić - dodał nie odwracając się.
- Ktoś tu dostanie lanie po pierwszym treningu - powiedział Denki przerzucając swoją rękę na moje ramiona.
- Zaraz to ty dostaniesz lanie - fuknęłam i i pstryknęłam blondyna w nos za który się złapał skwaszony. Ruszyłam za Aizawą, który już zniknął za białym budynkiem. Przekraczając róg szkoły zatrzymałam się z szokiem na twarzy.
- All might? - spytałam zmieszana. Bohater zaśmiał się donośnie i złapał mnie w stalowy uścisk.
- Młoda Watanabe! Dawno się nie widzieliśmy moja droga! - krzyknął albo powiedział bardzo głośno. Trudno stwierdzić.
- Och... Dusisz... - mruknęłam a on w końcu postawił mnie na ziemię.
- Wybacz, bardzo się cieszę, że cię widzę. Jestem wręcz dumny, że udało ci się dostać do Akademii bohaterów. Uratowanie młodego Midoriyi było dobrym posunięciem.
- Nie mogłabym go tak po prostu zostawić kiedy spadał z bardzo wysoka... - powiedziałam jakby to było oczywiste - Jeszcze obił by tą swoją słodką buźkę - mruknęłam ciszej.
- Słyszałem - odezwał się Aizawa stojący tuż koło mojego ucha. Aż przeszły mnie ciarki.
- Shouta! Nie strasz mnie tak - westchnęłam łapiąc się za serce. Używanie jego imienia na początku było dziwne, ale z czasem brunet przyzwyczajał się do mojej bezpośredniości.
- A co do ciebie. Zasadne kłamstwo? Prima aprilis było w zeszłym tygodniu - odezwał się All might.
- Właśnie. W zeszłym roku wywaliłeś wszystkich pierwszaków. Zawsze kiedy nie widzisz potencjału od razu tego kogoś skreślasz - powiedziałam zamyślona.
- Tym razem się wstrzymałeś... - dodał All Might - A zatem, ty też dostrzegłeś zdolność chłopaka - powiedział wskazując na niego palcem.
- "Też?" Przywiązałeś się do niego. Nauczyciel nie powinien być po jednej stronie - powiedział czarnowłosy i złapał za moją dłoń ciągnąc mnie w stronę szkoły - Mimo więzi którą dzielę z Misaki patrzę na nią jak na moją uczennicę jeszcze zanim tutaj trafiła. A jemu? Nie brakuje mu potencjału. I tyle. Ci bez perspektyw zawsze wylatują. Podsycanie nierealnych marzeń to okrucieństwo - dodał dalej trzymając mnie za dłoń i prowadząc do szkoły. W końcu oddaliliśmy się tak daleko, że oddzieliliśmy się od All mighta.
- Ja go tam lubię... - zaczęłam cicho aby go nie wkurzyć.
- Nic mu nie zrobię - powiedział po krótkiej chwili - Jeśli chcesz... Wspieraj go i pomagaj. Tylko nie za bardzo - fuknął ostatnie zdanie pod nosem.
- Naprawdę?! - zapytałam uśmiechając się szeroko.
- Taa.. - mruknął i puścił moją dłoń zatrzymując się - To co zrobiłaś na torze... To był niezły ruch - powiedział jednak nie patrząc mi w oczy.
- Co nie?! Jedynie zapomniałam o tym, że potem jestem naga, ale i tak mega! - krzyknęłam podekscytowana zamykając oczy.
- Zawsze po użyciu daru jesteś taka szczęśliwa... - szepnął pod nosem przez co na niego znowu spojrzałam - Z pewnością teraz będzie o wiele trudniej. Muszę szybko przyzwyczaić cię do używania swojej drugiej formy dłużej niż zazwyczaj. Dlatego też... Dzisiaj wracasz do domu jako czarna pantera - powiedział wskazują na mnie palcem.
- He? - wydałam z siebie dźwięk niezrozumienia przekręcając głowę.
- Najlepiej by było gdybyś szła dachem, żeby nikt cię nie przyłapał. Nie można używać darów bez pozwolenia, ale jak coś biorę winę na siebie - powiedział łapiąc się za brodę zamyślony.
- Co? Nie ma mowy! - pokręciłam głową machając na wszystkie strony rękami - Będziesz mieć przeze mnie kłopoty!
- Nic mi nie zrobią. Jestem bohaterem a ty jesteś pod moją opieką więc póki ja tu jestem, jesteś nietykalna - powiedział i jednym ruchem ściągnął ze swoich ramion płaszcz - Kiedy się już zmienisz, weź ten płaszcz w pysk.
Mimo, że to było nielegalne to po słowach Aizawy poczułam pewnego rodzaju ekscytację. Lubię swoją drugą formę. Czuję się wtedy silna i pełna energii. Kiwnęłam głową i wzięłam jego płaszcz w dłonie.
- A teraz idź na lekcję. Widzimy się w domu - mruknął i odwrócił się idąc prosto do szkoły. Patrząc na jego tył głowy jakoś nie mogłam go tak po prostu puścić.
- S-Shouta! - krzyknęłam za nim, ściskając płaszcz w dłoniach. Odwrócił się czekając aż coś powiem - Dziękuję, że mi pomagasz i... Naprawdę cię kocham jako jedynego członka mojej rodziny! - krzyknęłam zamykając oczy - I... Naprawdę uważasz mnie jedynie za swoją uczennicę? - spytałam cicho. Przez chwilę nic się nie działo, ale mimo to nie podnosiłam wzroku. Nagle poczułam jak czarnowłosy przyciąga mnie do siebie przez co otworzyłam delikatnie buzię zaskoczona.
- Głupi kociak... Też cię kocham - szepnął przytulając mnie do siebie i głaszcząc moje włosy. Nigdy nie lubiłam kiedy ktoś mnie głaskał bo wtedy zaczynałam mruczeć co było zawstydzające, ale teraz nie opierałam się temu dźwiękowi i zaczęłam mruczeć czując się bardzo bezpiecznie przy bohaterze - Nie uważam, że jesteś jedynie moją uczennicą. Też jesteś moją jedyną rodziną i chce, żeby tak właśnie zostało - powiedział i w końcu mężczyzna odsunął się ode mnie, bo ja najchętniej to bym została w jego uścisku na dłużej - Leć na lekcje bo jeszcze ubzdurają sobie, że mamy romans - prychnął, a ja wywróciłam oczami i w o wiele lepszym humorze pobiegłam do szkoły.
***
- Padam na twarz - mruknęłam trzymając się pleców Kirishimy. Kiedy wychodziliśmy z lekcji prawię się potknęłam o własne nogi więc czerwono włosy postanowił mnie ponieść na swoich plecach przynajmniej do wyjścia. Dobry będzie z niego przyjaciel. Mimo swojego ogromnego daru jest równie bardzo kochany.
- Trzymasz się Misaki-chan? - spytał wychodząc przez wyjście.
- Hmm... Przepraszam, że ci ciąże na plecach - odmruknęłam niemalże zasypiając. A muszę jeszcze przemienić się i wrócić jako czarna pantera do domu. To będzie dopiero wyzwanie - Pewnie jestem ciężka - prychnęłam pod nosem. Kirishima podskoczył poprawiając mnie na sobie i odwrócił głowę w moją stronę.
- Dla mnie jesteś jak piórko - wyszczerzył się, a ja odwzajemniłam uśmiech. Z daleka mignęła mi zielona czupryna więc szybko zerknęłam w tamtą stronę. Oczywiście nie myliłam się, kilka kroków dalej szedł Izuku.
-Eijiro mógłbyś mnie już postawić proszę? Muszę jeszcze pożegnać się z Midoriya - powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Jasne, uważaj przy schodzeniu. Albo nie, ja kucnę żebyś sobie niczego nie nadwyrężyła - powiedział i kucnął przez co zeszłam z jego pleców.
- Nie musisz się o mnie tak bać! Nic by mi się nie stało - uśmiechnęłam się szeroko w jego stronę.
- Wybacz - mówi drapiąc się po głowie - Po prostu wydajesz się taka delikatna przy mnie... Nie chciałbym, żebyś drugiego dnia coś sobie zrobiła.
- Nie musisz się martwić. Jestem z rodziny kotowatych! Mam też większą równowagę niż inni i zawsze spadam na "cztery łapy" - mrugam do niego i odbiegam trochę czując się już lepiej. A przy najmniej na tyle dobrze, żeby utrzymać się na nogach - Trzymaj się twardzielu! - krzyknęłam machając ręką. Kiedy mi odmachał szybko wyłapałam wzrokiem Midoriye i podbiegłam do niego wskakując mu na plecy. Nie wiem co ja mam do pleców innych ludzi - Mam cię! - krzyknęłam przytulając się do jego pleców.
- M-Misaki-chan?! - krzyknął zdziwiony moim nagłym atakiem.
- Obecna! - krzyknęłam szczerząc się i schodząc z jego pleców - Jak tam palec? - zapytałam i znowu podniosłam jego dłoń na wysokości swoich oczu.
- Recovery girl się nim zajęła! Nic mi nie jest - powiedział machając drugą ręką. Nagle na moim ramieniu została położona ręka więc spojrzałam w bok. Jejku co on ma do moich ramion!
- Yo Lidl, co tam? - spytałam znowu zmieniając jego imię.
- Nazywam się...! Chwila... Robisz to specjalnie! - powiedział wymachując ręką.
- Spostrzegawczy jesteś nie ma co - zaśmiałam się i ruszyłam z dwoma chłopakami w stronę bramy szkoły.
- Pan Aizawa mnie zaskoczył - zaczął Lida trzymając dłonią swoją brodę w geście zamyślenia - Myślałem sobie "oto najlepsi z najlepszych" I tym podobne. Niewiarygodne, że nauczyciel skłamał żeby nas zmobilizować.
- Naprawdę się przestraszyłam, że cię wywali Midoriya - dodałam splatając ręce za plecami. Gdybyś tylko wiedział, że on naprawdę cię chciał wywalić i to po części przez to, że ze mną się trzymasz.
- Tak, ja też się przestraszyłem... Ale na szczęście nic takiego się nie stało! - powiedział uśmiechając się w moją stronę.
- Heeej! Czekajcie! - krzyknął jakiś głos więc odwróciłam się i widząc Urarake nie wiadomo z jakiego powodu odruchowo położyłam dłoń na ramieniu zielonowłosego. Spojrzałam ze zmieszaniem na swoją dłoń, ale mimo wszystko nie zabrałam jej. Izuku spojrzał na mnie z delikatnym rumieńcem, a ja wyszczerzyłam się do niego i znowu spojrzałam na Urarake, która stanęła przed nami. Całe szczęście, że zielonowłosy nie zareagował za bardzo i nie strącił mojej dłoni - Idziecie na stację? Pójdę z wami! - powiedziała podnosząc zaciśniętą dłoń w górę.
- Dziewczyna od nieskończoności - powiedział Lida zaskoczony.
- Jestem Ochako Uraraka - powiedziała szeroko się uśmiechając - Ty się nazywałeś Tenya Lida, dziewczyna z uszami Misaki Watanabe i ty... Deku Midoriya tak? - spytała ściskają swój plecak.
- Deku? - spytałam zaskoczona patrząc na Izuku, sam wydawał się zaskoczony.
- No w trakcie testu sprawnościowego ten chłopak Bakugo tak na ciebie mówił! - powiedziała przechylając głowę w bok.
- Tak naprawdę nazywam się Izuku, Kacchan woła na mnie tak, żeby mi dopiec - powiedział zarumieniony machając rękami.
- Obelga? - spytał okularnik.
- Naprawdę? Wybacz! - powiedziała Ochako drapiąc się po głowie.
- Deku brzmi bardzo pozytywnie! - powiedziałam zwracając uwagę reszty.
- Trochę jak... Ktoś kto się nie poddaję! Misaki ma rację! - krzyknęła Uraraka zaciskając pięści. Kiwnęłam głową.
- Podoba mi się! - powiedziałam z uśmiechem.
- Mówcie mi Deku! - powiedział cały czerwony chłopak.
- Midoriya-kun?! Za szybko się z tym godzisz - powiedział Tenya wymachując rękami - Czy to nie była inwektywa? - spytał zdziwiony a chłopak odwrócił się zakrywając dłońmi twarz.
- P-Podoba mi się - wymamrotał przez co zamrugałam dwa razy ze zdziwienia i uśmiechnęłam się szczęśliwa.
- Deeeku-kun! - powiedziałam zakładając swoje ramię na jego ramiona. Był cały czerwony! Wybuchłam śmiechem przez co cała trójka się na mnie spojrzała - Jesteś uroczy kiedy się rumienisz Deku! - posłałam mu ogromny uśmiech co odwzajemnił. Szliśmy śmiejąc się i rozmawiając o głupotach. W końcu kiedy odprowadziłam ich na stację musiałam się z nimi rozdzielić.
- Misaki? Ty nie jedziesz żadnym z pociągów? - spytała zdziwiona Uraraka.
- Wolę... Się przejść. To mnie uspokaja, nie martwcie się nie mam daleko do domu! - powiedziałam machając lekceważąco ręką.
- Jesteś pewna? - zapytał Izuku przed wejściem do swojego pociągu.
- Jasne! Widzimy się jutro! - krzyknęłam już biegnąc w drugą stronę. Wszyscy mi odmachali krzycząc jakieś pożegnania. Trochę mnie poniosło, powinnam się odłączyć od nich po wyjściu z posesji szkoły. Mam nadzieję, że Aizawa nie będzie miał nic przeciwko. Rozejrzałam się po budynkach i podeszłam do dwóch kamienic, które miały między sobą zaułek. Podeszłam do jakiegoś zielonego śmietnika i wskoczyłam na górę. Potem musiałam wyskoczyć tak aby się złapać drabiny przeciw pożarowej. Kucnęłam a mój ogon od razu powędrował w górę. Pokręciłam swoim tyłkiem szykując się do skoku i w końcu wybiłam się łapiąc drabiny. Westchnęłam z ulgą i powędrowałam na sam dach. Będąc już na górze zaczęłam zdejmować buty i swoje ubranie. Kiedy zostałam w samej bieliźnie schowałam swoje ubrania i buty do torby i wyjęłam czarny płaszcz Aizawy. Torbę zawiesiłam na swoim ramieniu tak aby była z tyłu i mi nie przeszkadzała podczas biegu. Zmieniłam się w czarną panterę i złapałam w pysk czarne odzienie uważając aby go nie przedziurawić. W końcu ruszyłam dachami do swojego domu. Najgorsze było przeskakiwanie na kolejny budynek. Aizawa dobrze to sobie przeanalizował. Wiedział, że to mnie jeszcze bardziej wykończy. Skacząc tak po budynkach nagle usłyszałam głos.
- Nie ładnie tak używać mocy do swoich korzyści - odezwał się przez co odwróciłam łeb w stronę głosu spinający swoje ciało. Przede mną był trzeci najlepszy bohater w Japonii! Hawsk! - Kim jesteś? - spytał przybliżają się do mnie. Jego szkarłatne wielkie skrzydła zatrzepotały na wietrze przez co kilka piór wypadło - No tak... Nie odpowiesz mi. Jednak jesteś blisko niebezpiecznego terenu wiesz? - dalej do mnie mówił uśmiechając się delikatnie. Zawarczałam kiedy chciał się do mnie jeszcze przybliżyć. Co on taki dziwny jest... Zawsze się uśmiecha szeroko w mediach i jest dla swoich fanów miły. Czy to przez to, że użyłam daru do swoich korzyści? - Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię... Przymknę oko na to, że używasz daru bez pozwolenia dzieciaku - powiedział wzruszając ramionami. Skąd wie, że jestem nieletnia?! - Chcę po prostu, żebyś jak najszybciej opuściła ten teren... Liga złoczyńców krąży po tych ulicach. Zmykaj - powiedział i machnął dwa razy rękę jakby odstraszał jakiegoś latającego robaka. Zmrużyłam na niego oczy a on uśmiechnął się szeroko - No dalej - dodał kiwając głową w stronę budynków. Cofnęłam się dwa kroki w tył i szybko skoczyłam na następny budynek. Biegłam tak aż w końcu zgubiłam go wzrokiem. O co mu chodziło? I jaka liga złoczyńców? Kiedy dotarłam na swoją ulicę szybko zeskoczyłam na ziemię i przemieniłam się z powrotem w człowieka. Zamrugałam kilka razu oczami aby przyzwyczaić wzrok do ludzkich standardów. Mój koci wzrok jest inny niż ludzki. Dalej trzymałam płaszcz w zębach i stałam na czworaka. Podniosłam swój wzrok w górę oddychając nierównomiernie. Dlaczego to tak boli? Moje całe ciało zdrętwiało na parę sekund, ale po chwili wróciło do normalności. No prawię bo teraz jeszcze się trzęsłam z wyczerpania. Puściłam płaszcz otwierając buzię i szybko go na siebie zarzuciłam. Wstałam na miękkie nogi i ruszyłam do przodu trzymając się ściany. Kiedy miałam już upaść ktoś złapał mnie trzymając w talii.
- Już spokojnie. Mam cię - powiedział znajomy mi głos - Opowiesz mi później jak ci poszło... - dodał i złapał mnie pod udami. Na szczęście płaszcz był na mnie ogromny co nie zmienia faktu, że było to krępujące. Wiedząc, że teraz jestem w dobrych rękach zamknęłam oczy i mimo, że bardzo nie chciałam straciłam przytomność.
***
Obudziły mnie ciche kroki. Od zawsze miałam twardy sen więc nie rozumiem co się zmieniło. Mruknęłam cicho, żeby zwrócić na siebie czyjąś uwagę. Co się stało?
- Misaki? Budzisz się - stwierdził jakiś głos. Spostrzegawczy jak widać. Otworzyłam powoli oczy, żeby nie spotkać się z rażącym światłem.
- Co ja tu robię? - spytałam rozglądają się po pomieszczeniu. Byłam w swoim pokoju a obok mnie na łóżku siedział Aizawa. Westchnęłam niepocieszona - Straciłam przytomność? - spytałam spoglądając na mężczyznę.
- Tylko na godzinę - powiedział wstając i wyszedł z pokoju bez słowa. Przez chwilę nic się nie działo więc postanowiłam wstać chociaż na przedramiona, żeby się rozbudzić - Leż - odezwał się czarno włosy wchodząc do pokoju. Położył swoją dłoń na moim czole dociskając mnie do poduszki.
- Nic mi nie jest - mruknęłam lecz Aizawa nadal trzymał dłoń na moim czole sprawdzając temperaturę.
- Nadal nasz gorączkę z przemęczenia. Nie ruszaj się póki nie zapiszczy - powiedział i wsadził mi pod pachę termometr. Pewnie to po niego wyszedł.
- To tylko gorączka - szepnęłam zamykając oczy.
- Opowiesz mi co się stało dokładnie? Obliczyłem ile czasu potrafisz wytrzymać w swojej formie. Mniej więcej masz godzinę bo potem już jesteś wolniejsza, tracisz na siłach i zmieniasz się z gorączką a potem mdlejesz. Do domu jest mniej niż godzina co oznacza, że coś cię zatrzymało. Więc moje pytanie jest takie co się stało? - powiedział patrząc na mnie tym swoim chłodnym wzrokiem. Zawsze ma taki wzrok kiedy jest poddenerwowany.
- Zatrzymał mnie Hawks - powiedziałam nie zamierzając nic przed nim ukrywać. Dla mnie samej to było dziwne i jestem ciekawa co powie Aizawa - Zwrócił mi uwagę za to, że używam daru do swoich celów. Potem wspomniał coś o tym, że krążą na tej ulicy złoczyńcy czy jakoś tak. Zachowywał się dziwnie. Jakby na kogoś czekał i chciał mnie stamtąd przegonić jak najszybciej- wytłumaczyłam i spojrzałam na koniec w jego oczy bo przez cały ten czas patrzyłam się w przestrzeń - Aizawa? - spytałam przechylając głowę w bok kiedy zauważyłam, że czarnowłosy patrzy się w podłogę mrużąc oczy.
- Nie przejmuj się tym - powiedział i wstał z łóżka.
- Co? Nie wydaje ci się to podejrzane? - spytałam marszcząc brwi.
- Możliwe, ale to co ja myślę nie ma znaczenia. Po za tym to nie zagłębiaj się w to - pokręcił głową i słysząc pikanie urządzenia złapał za termometr.
- 38,4 - mruknął krzywiąc się - Zaraz przyniosę ci okład a potem spróbuj się przespać. Jeśli jutro będziesz miała gorączkę osobiście pójdę do Nezu i wytłumaczę dlaczego cię nie ma - powiedział i znowu wyszedł z pokoju. Obym jutro nie miała tej przeklętej gorączki. Nie mogę się nie pojawić na początku roku szkolnego! To nie jest zwykłe liceum, żebym robiła sobie przerwy tak szybko. Westchnęłam i zamknęłam oczy. Nawet nie wiem kiedy, ale znowu zasnęłam.
***
- Misaki. Hej, Mis... - szeptał jakiś głos przy okazji potrząsając mną.
- Nauczyłeś się ode mnie skracać imiona i nazwiska - wymamrotałam uśmiechając się delikatnie a on prychnął śmiechem - Co się stało? - spytałam otwierając jedno oko.
- Gorączka spadła a za godzinę masz szkołę - powiedział wstając z kolan.
- Zawieziesz mnie? - spytałam uśmiechając się szeroko. Czarnowłosy westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Niech ci będzie, ale nie przyzwyczajaj się - mruknął i wyszedł z pokoju. Od razu się rozbudziłam i wstałam na nogi. Podeszłam do szafy i wybrałam jakieś czarne rzeczy. Niestety mam tą wadę, że nawet w upały wolę być ubrana na czarno i nic tego nie zmieni. Tak samo ma Aizawa. Padłabym ze śmiechu kiedy założył by kiedyś coś różowego, albo w ogóle coś co ma kolor. Po ubraniu się i skorzystaniu z łazienki spakowałam potrzebne rzeczy do niebieskiej torby i zeszłam na dół.
- Co dziś przyrządził mój najwspanialszy Sensei? - spytałam i podskakując podeszłam do niego.
- Makaron z dodatkami - mruknął i poprawił włosy, których o dziwo nie związał.
- Jak dziecko - mruknęłam kiedy czarnowłosy odgarniał włosy, które prawię wpadały do patelni. Zdjęłam moją zapasową gumkę, którą mam na nadgarstku i zaczęłam wiązać włosy Aizawy w kucyk.
- Dzięki - mruknął mieszając makaron szpatułką. Odsunęłam się i usiadłam przy stole. Po zjedzeniu śniadania wyszliśmy z domu bez naliczania punktów bo już byłam ubrana. Szybko wskoczyłam na miejsce pasażera obok kierowcy ciesząc się jak głupia, że nie będę musiała jechać metrem czy iść na pieszo. Aizawa usiadł obok mnie i od razu się odezwał - Żeby nie było wysiądziesz trochę dalej od szkoły jasne? - spytał nużącym głosem.
- Jak słońce! - krzyknęłam i uśmiechnęłam się do niego. Aizawa włączył się do ruchu i przez całą drogę nic już się nie odezwał. W końcu stanął i spojrzał na mnie.
- Dzisiaj masz zajęcia z All mightem - powiedział przez co się podekscytowałam - Nikomu nie mów. Powiedziałem tylko tobie, żebyś była świadoma tego, że może będziesz musiała się znowu zmienić. Jednak odradzam tego i najlepiej by było gdybyś po prostu wysunęła pazurki, nic więcej - powiedział patrząc mi w oczy.
- Przyjęłam Sensei - kiwnęłam głową i rozglądając się czy nikt nie patrzy wyszłam z jego samochodu. Przebiegłam przez ulicę i szybko pokierowałam się do szkoły. Na chodniku spotkałam chłopaka, którego widziałam wczoraj w klasie. Miał biało czerwone włosy. Jako, że jestem pod opieką mojego wychowawcy, to Aizawa pozwolił mi sprawdzić karty z danymi osobami. Wiem już dużo o mojej klasie i tylko kilku zapamiętałam. Postanowiłam podejść do chłopaka. Skoro pamiętam jego imię to czemu nie.
- Hej, hej! - krzyknęłam, ale się nie odwrócił. Podbiegłam do niego i złapałam za ramię. Stanął w miejscu i odwrócił głowę w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam gadkę - Jesteś... Todoroki Shoto mam rację? - spytałam zdejmując swoją dłoń. Chłopak kiwnął głową nie za bardzo orientując się co się dzieję - Wybacz, że tak nagle podchodzę... Chciałam się przedstawić i może pójść razem do szkoły skoro jesteśmy razem w klasie - powiedziałam splatając dłonie za plecami
- Skąd znasz moje imię? - spytał nie zmieniając mimiki twarzy. Cholera.
- Cóż... Wczoraj kiedy poszłam z Senseiem do pokoju nauczycielskiego na biurku była twoja karta z danymi - powiedziałam drapiąc się po głowie. Jak to łyknie to to będzie cud - Oczywiście przeczytałam tylko imię i zobaczyłam twoje zdjęcie! - dodałam machając rękami.
- Rozumiem - powiedział cicho - Jak się nazywasz? - dodał i odwrócił się idąc znowu do szkoły. Jego głos był bardzo delikatny i spokojny.
- Watanabe Misaki! - powiedziałam podbiegając do niego bo był dziwnie szybki w krokach. Przez chwilę była cisza i wydawało mi się, że chłopak nie za bardzo szuka znajomych. Zmrużyłam na niego oczy i znowu się odezwałam nie dając mu wygrać - Jaki masz dar? - spytałam niby od niechcenia a tak naprawdę byłam bardzo ciekawa. Nie odezwał się więc już miałam znowu coś powiedzieć, ale przerwał mi jego spokojny głos.
- Z prawej strony jest lód a z lewej płomienie lecz nie używam lewej strony - powiedział podnosząc ręce. Zmarszczyłam brwi.
- Czemu nie używasz lewej strony? - spytałam cicho niby siebie niby jego - Nie musisz odpowiadać... Gadam do siebie - mruknęłam i już nikt się nie odezwał. Weszliśmy do szkoły a potem w ciszy przeszliśmy korytarze, żeby dojść do klasy 1A. Pierwszy wszedł Todoroki a potem przytrzymał mi drzwi. Spojrzałam na niego przechodząc do klasy.
- Misaki! Już się bałam, że nie zdążysz! - krzyknęła na całą salę Uraraka podbiegając do mnie. Podrapałam się po głowie z delikatnym uśmiechem.
- Cóż... Zatrzymałam się po drodze, ale nie na długo - powiedziałam a szatynka kiwnęła głową i pociągnęła mnie w stronę grupki dziewczyn.
- Dziewczyny! To Watanabe Misaki o której wspomniałam! - powiedziała dziewczyna a każda laska spojrzała na mnie.
- To ty jesteś tą czarną panterą! - powiedziała różowo skóra dziewczyna. Miło, że każdy kojarzy mnie tylko dlatego, że zmieniłam się w dużego czarnego kota a potem stałam przed wszystkimi naga... - Jestem Mina Ashido! - przedstawiła się. Była bardzo urocza - A to Tsuyu Asui, Kyoka Jiro i Momo Yaoyorozu - powiedziała skacząc wokół danych dziewczyn.
- Mów mi Tsuyu - powiedziała dziewczyna z zielonymi włosami.
- Och, miło mi! - powiedziałam uśmiechając się radośnie. W końcu do sali wszedł Mic więc musieliśmy usiąść na miejsca. Rano były zajęcia obowiązkowe takie jak Angielski. Nic ciekawego się tam nie działo i nawet Mic był znudzony lekcja a on jest zawsze zbyt energiczny. Następnie jedliśmy Lunch w dużej stołówce. Jedzenie było tanie i dobre.
- Najważniejszy jest biały ryż! - powiedział robot w kucharskiej czapce.
- Kuchnia tradycyjna... - wymamrotała Ochako z ryżem w buzi. Obok mnie siedział Izuku, który był zafascynowany widokiem robota a na przeciw mnie siedział Lida razem z Uraraką. W końcu nadeszło popołudnie czyli czas na podstawy bohaterstwa. Z tego co mi powiedział Aizawa to mamy te zajęcia z All mightem. Każdy uczeń usiadł w klasie czekając na jakiegoś nauczyciela.
- Otooo... Przybyłem drzwiami jak normalny człowiek! - powiedział All might wchodząc drzwiami w swój popisowy sposób. Każdy w klasie nagle się rozbudził i zaczął między sobą rozmawiać na temat dzisiejszych zajęć. Krótko mówiąc będzie się działo.
C.D.N
*************
Oto kolejny rozdział! Wybaczcie, że tak gówniane zakończony i ogólnie jakiś taki nijaki xd
3743 słów!
Juliette_10
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top